(Myszków) W pierwszym tegorocznym wydaniu Gazety Myszkowskiej pisaliśmy o dwóch mieszkańcach zasobów Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, którzy „podglądali” swych sąsiadów za pomocą kamer. Jeden z nich zamontował takie urządzenie na swoim balkonie by mieć oko na samochody łamiące zakaz wjazdu na uliczkę prowadzącą do garaży. Drugi przy oknie swojego mieszkania na parterze, by mieć baczenie na swój zaparkowany przed blokiem samochód. Sprawą zainteresowali nas mieszkańcy, którzy nie chcieli być nagrywani przez swoich sąsiadów. Dziś możemy napisać, że wywołujące kontrowersje kamery zniknęły.
- Nasz sąsiad parkuje przed blokiem swój samochód. Naprzeciw miejsca gdzie zazwyczaj parkuje umieścił kamerę. Ale ona nagrywa nie tylko jego samochód, także ludzi, którzy idą ulicą, pewnie sięga także swym „okiem” bloków po przeciwnej stronie naszego, balkonów na parterze, może ludzi którzy na nie wychodzą. Przecież ktoś może sobie tego nie życzyć, żeby był nagrywany. Czy on tak może robić? – pytali nas mieszkańcy bloku przy ul. Sikorskiego 51 C. Małgorzata Kałużyńska – Jasak, Dyrektor Zespołu Rzecznika Prasowego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, analizując dla nas ten przypadek stwierdziła, że jednoznacznej odpowiedzi na pytanie postawione przez czytelników nie ma. Nie istnieją bowiem rozwiązania prawne, które kompleksowo uregulowałaby stosowanie monitoringu wizyjnego. Zaznaczyła jednak, że tego typu monitoring może wiązać się z przetwarzaniem danych osobowych, i w opinii sądów może podlegać przepisom Ustawy o ochronie danych osobowych. - Z danymi osobowymi w rozumieniu ustawy mamy do czynienia wówczas, gdy obraz z kamer zawiera – pozwalające na identyfikację – wizerunki osób i jest utrwalony w systemie monitoringu (…) W kwestii instalowania kamer na prywatnym budynku istotne znaczenie ma wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 11 grudnia 2014 r., który przesądza, że jeżeli zainstalowana przez osobę fizyczną na prywatnym budynku kamera, przechowuje zapis obrazu osób na informatycznym nośniku (np. na twardym dysku) monitoruje nie tylko obszar prywatny, ale również przestrzeń publiczną, to działanie takie wykracza poza przetwarzanie danych w celach osobistych i domowych, a w związku z tym przestrzegać należy przepisów dotyczących ochrony danych osobowych. W sprawie tej przedmiotem postępowania był przypadek mężczyzny, który korzystał z zainstalowanego przez siebie systemu kamer usytuowanego pod dachem domu jego rodziny. Kamera ustawiona była w stałej pozycji bez możliwości obracania się i nagrywała wejście do tego domu, drogę publiczną oraz wejście do budynku po przeciwnej stronie ulicy. System umożliwiał jedynie rejestrację obrazu, który przechowywany był na sprzęcie nagrywającym w sposób ciągły, a mianowicie na twardym dysku. Sprzęt nagrywający nie posiadał monitora, tak że nie było możliwości przeglądu nagrania w czasie rzeczywistym. Wyrok ten potwierdza dotychczasowe stanowisko GIODO, że monitorując swoją posesję, nie wolno filmować przestrzeni publicznej ani przestrzeni prywatnej innych osób, na przykład działki sąsiada – tłumaczyła Małgorzata Kałużyńska – Jasak. - W polskim porządku prawnym istnieją jedynie przepisy branżowe, które zezwalają określonym podmiotom na stosowanie monitoringu, w tym na jednoczesne nagrywanie obrazu i dźwięku. O ile jednak ustawodawca przesądził, że do utrwalania obrazu i dźwięku są uprawnieni np. organizatorzy imprez masowych czy funkcjonariusze Służby Celnej, o tyle uprawnień takich nie nadał np. pracodawcom czy spółdzielniom mieszkaniowym – dodawała.
O mieszkańcach zasobów Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, którzy korzystają z prywatnych kamer poinformowaliśmy Prezes Elżbietę Matsiewicz. Była zbulwersowana.
- Mamy zamiar wystosować pisma do tych dwóch osób, bo ujawnione są w tym momencie dwie osoby, o zdemontowanie nielegalnie zamontowanych urządzeń, kamer. Zobaczymy jaki będzie efekt. Dodatkowo nasi administratorzy przejdą jeszcze po osiedlach i na bieżąco sprawdzą, czy ktoś jeszcze bez pozwolenia nie zrobił tego samego – zapowiadała.
KAMERY ZOSTAŁY ZDEMONTOWANE
Kilka tygodni po pierwszej rozmowie Elżbieta Matysiewicz mogła nas poinformować o tym, że działania spółdzielni przyniosły skutek, bo kamery zniknęły: - Kamera na IV piętrze budynku przy ul. Sikorskiego 55 A została usunięta po przeprowadzonej rozmowie z mieszkańcem, a do właściciela mieszkania na parterze budynku przy ul. Sikorskiego 51 C zostało wysłane pismo w sprawie demontażu kamery.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze