Indian Challenger, na silniku o pojemności 1768 ccm dumnie nosi napis SINCE 1901. Tak głęboko w przeszłość sięga rodowód kultowej, choć mniej popularnej niż ich amerykański konkurent marki motocykli. Podstawowe, imponujące dane Indian Challenger jaki testowaliśmy w wersji Dark House: 122 kM, maksymalny moment obrotowy 178 NM osiągany już przy 3800 obrotach. Masa własna 381 kg.
Jak podchodzimy do testów?
Nie jesteśmy gazetą motoryzacyjną więc nie będziemy się wymądrzać, że robiliśmy już to czy to. Nie mamy doświadczenia na torze, nikt z redakcji nie jest związany zawodowo ze sportem motorowy, na dwóch, czy 4 kółkach. Jako dziennikarze po prostu lubimy jeździć, jesteśmy ciekawi świata. Testujemy samochody, bez ograniczeń i uprzedzeń (np. do elektryków). W redakcji jest Pick-up Forda (już kolejny) od 10 lat, były różne klasyczne terenówki (Jimmy, 2x Mitsubishi Pajero, a nawet Patrol K160) I wiele, wiele innych samochodów. Kilku okropnych jak Fiat Doblo nie wymienimy. Kto to kupił do redakcji? Szef? Niestety pretensje może mieć sam do siebie autor tego artykułu… Z przyjemnością oprócz diesli wykorzystujemy samochody 100% elektryczne, z wielu powodów, bo świetnie jeżdżą, ale przede wszystkim nic nie kosztują w eksploatacji! Więc był już przez 2 lata Peugeot e206, od roku jest produkowany w Tychach Fiat 600e. Nie licząc innych demówek po drodze przez 3 lata tylko na prądzie wykręcone 90 tys. km.
Do motocykli podchodzimy z nieustanną ciekawością, jeżdżąc na co dzień nakedem (Moto Guzzi V7 Racer z 2015, niedawno doszła Vespa Primavera (idealna na miasto)). Gdy jest okazja testujemy wszystko co ma dwa koła, bo w motocyklach najpiękniejsze jest to, że „mniej znaczy więcej”. To każdego z motocykli, czy to ważącego 400 kg, czy 150 podchodzimy z pytaniem w głowie: czy chciałbym go mieć? Nie da się mieć wszystkich, nie wszystkie nawet warto, ale popróbować? Czemu nie? Indian Challenger wchodzi tu w grupę motocykli, które niewątpliwie się podobają, robią wrażenie, ale wielu motocyklistów zadaje sobie w głowie pytanie: czy dam radę tym jeździć? Czy go utrzymam? Przesiadając się np. a adventure czy innego turystyka na wielkiego, ciężkiego baggera, każdy ma w głowie tę chwilę niepewności...
W samochodach elektrycznych lubimy to, że jeżdżą CICHO. Tego nie można powiedzieć o Indian Challenger. I dobrze!
Challenger nie należy do motocykli cichych, choć z pewnością spełnia normy hałasu. Osobiście nie lubię motocykli zbyt głośnych, wszelkich przeróbek których celem jest głównie większy grzmot. Silnik z Challengera jest sercem wielu innych modeli Indiana więc wrażenia mocy, brzmienia silnika, kultury pracy będą porównywalne dla silników 108 cali. Prowadzony spokojne, wręcz dostojnie Challenger sunie cicho, do uszu kierowcy i pasażerki (a) dociera przyjemny niski dźwięk silnia 1768cc, który przy okręceniu manetki w moment zamienia się w grzmot. Nie róbcie tego sąsiadom!
Dużo można by się rozpisywać o stylistyce Indiana Challengera. Po prostu trzyma styl, u konkurentów z Ameryki (H-D) lub Niemiec (R18) odnajdziemy podobny gust. Klasyczne, ciężkie pożeracze kilometrów w pięknym stylu! Nam estetycznie bardziej przypadł do gustu przód Challengera niż podobnych owiewek i lamp w H-D.
Indian Challenger jeździł z nami od Katowic gdzie ma swoją siedzibę Indian przez Myszków, Zawiercie, Żarki i okoliczne urocze drogi na Jurze. Były więc winkle w drodze do Złotego Potoku, czy sesja zdjęciowa w Olszynie Jurajskim. Gdy Challenger staną na pół dnia przed siedzibą redakcji, nie brakowało osób robiących sobie z nim zdjęcie.
Ciekawym doświadczeniem (polecam weekendowym motocyklistom!) był wypad po warzywa na targ w Żarkach. „A ile to ma pojemności? Ile waży? Challenger wśród okolicznych rolników wzbudził szacunek i niekłamany podziw. Do bocznych sztywnych sakw wylądowały więc seler, marchewka, buraki i kartofle (ziemniaki -jak się raczej mówi u nas), pęczek kiełbasy (dla nas) i szynka (dla kotów- testerów jakości) od Wojtylasa z Wolbromia i do domu!
Już sam wyjazd pod górkę w Katowicach z parkingu salonu na ulicy Kolejowej może być pierwszym wyzwaniem. Ciężki, prawie 380 kg Challenger budzi respekt i pokorę. Biegi wchodzą twardo, ale precyzyjnie. Nie znajdziemy tu quickshiftera, nie ma biegu wstecznego. To ostatnie, to chyba jedyna rzecz na jaką zwracają użytkownicy Indiana, czy ci co myślą o zakupie. Źle zaparkujesz motocykl, nie ma siły. Bez pomocy innych możesz nie cofnąć. Wszystko inne w Indian Challenger powoduje nieustanny uśmiech zadowolenia na twarzy, co grozi co najwyższej utrwaleniem się śmiej-zmarszczek.
Z racji wielkości i wagi, trzeba dłuższej chwili, żeby na Challengerze poczuć się pewnie. Ale przychodzi to z zadziwiającą szybkością i łatwością. O tym, że tylko przy ruszaniu, ciasnych manewrach Indian może wymagać szczególnej uwagi, wie każdy, kto już trochę kilometrów nakręcił. Ale warto też wiedzieć, że błąd na około 200 kg turystyku, czy nakedzie, skręcona kierownica czy przechylony motocykl przy gwałtownym zatrzymaniu jest do wyratowania. Najwyżej trochę kolana pocierpią z przeciążenia. 380 kilogramowego baggera w takiej sytuacji nikt nie utrzyma, może jakiś mistrzowski Strongman, jakiś Pudzian na przykład.
Indian Challenger szybko wyjaśnia sam w trakcie jazdy, że potrzebuje zdecydowanych, płynnych manewrów. Jak się zatrzymujesz, to motocykl musi stać idealnie równo, żadnego drobienia nóżkami. Zatrzymanie musi być silne, pewnie, ale nie agresywne. Podobnie z ruszaniem. A wtedy Challenger odpowiada bardzo dużym poczuciem pewności prowadzenia, wręcz „lekkości”.
Innym miłym zaskoczeniem były zakręty. Szybko polubiła je też testowa pasażerka. Jak sama mówiła: czuję się pewnie, bezpiecznie, od razu polubiłam jazdę Challengerem. Tak zaliczamy przyjemne winkle w drodze z Zawady do Złotego Potoku, inne Jurajskie asfaltowe szlaki.
W jeździe solo pozwalam sobie na więcej szaleństwa, w końcu ten mastodont ma przyśpieszenie 0-100 km jakieś 3,9s. Testowy Challenger niestety nie miał nawet skromnej podpórki dla pasażerki, więc na tylnym siedzeniu, choć jest wystarczająco duże, ale profilowane na płasko (to w końcu bagger) przy większych przyśpieszeniach pasażerkę trzyma tylko siła własnych rąk oplecionych na kierowcy.
Challenger jest stworzony do cieszenia się życiem. Spokojna jazda, podziwianie okolicy, radość z pokonywanych zakrętów. W nich widać, że Indian lubi mocne złożenia. Pochylisz go zbyt ostrożnie, będziesz się męczyć z myślą czy zmieścisz się w idealnej linii jazdy. Balans ciałem na niewielkie znaczenie, lepiej pewnie siedzieć w siodle zdając się na motocykl, który daje się bardzo łatwo wyczuć, jakie pochylenie jest idealne. Po kilku takich winklach sami wyczujecie, jak łatwo Challenger sam wybiera idealne ułożenie. Wyda wam się, że pochylenie jest za duże? Delikatne wyciągnięcie gazem naprawi wszystko. Co najważniejsze jeździe takimi motocyklami to płynność jazdy, ostrożne używanie gazu. Challenger jest jak baletnica o wzroście 180 cm, i wadze 100 kg. Pięknie tańczy, ale nie próbujcie jej podnosić!
Oczywiście to nie znaczy, że jak mamy zapas bezpieczeństwa, nie można Indianem zaszaleć zakrętach. Można! Każdy motocyklista wie, że lepiej mocno wyjść z zakrętu niż się ratować z winka w który weszło się za późno, po złym torze jazdy, ze zbyt dużą prędkością.
Można powiedzieć, że jazda Indianem Challengerem to muzyka dla uszu. Potężny silnik brzmi przyjemnie, i choć dodanie gazu potrafi zwrócić uwagę całej okolicy, to niski, basowy dźwięk jest miły dla ucha. Challenger pozwala też rozkoszować się muzyką z czterech głośników. Pasażerka od razu sparowała telefon z systemem audio i tak snuliśmy się kilometrami oglądając świat, słuchając muzyki. Piknik nad wodą, dłuższy postój też uprzyjemni zestaw audio.
Dla kogo to jest motocykl?
Jeżeli moto służy na codzienne dojazdy do pracy z ryzykiem kortów, to zdecydowanie Challenger nie jest do tego. Bez porządnego korytarza życia środkiem nie przejedziesz. To motocykl do podróży, a gdy to jazda we dwoje, my zdecydowanie polecamy wersje Touring: Pursuit, Roadmaster. Challenger wyposażony w dwa porządne boczne kufry nada się nawet na dłuższe wyprawy, jak i do codziennych wycieczek. Główna jego rola do dawać frajdę z jazdy, poczucie mocy i pewnej jednak wyjątkowości. Nie są to motocykle często widywane na drogach, więc łatwo wyróżnicie się w tłumie.
Ile to kosztuje i dlaczego warto się śpieszyć? Tu niestety kłania się geopolityka lub po prostu szaleństwa Donalda Trumpa
Oficjalnie, cena zaczyna się od 149.000 zł. W Indian Katowice Kolejowa 57C tel. 502 116 118 widzieliśmy kilka sztuk z 2024 roku, więc można liczyć na spore rabaty.
Stoi z poprzedniego rocznika piękny Challenger w cenie około 130.000 zł. Indiany tej klasy w wersji Touring, np. Indian Pursuit Dark House with 112 Package to już nieco ponad 160 tysięcy. W zamian otrzymujemy kufer centralny który służy też za porządne oparcie pasażerki, regulowane z fotela kierowcy zawieszenie dobierane do jazdy z pasażem i dużym bagażem, tylne gmole i piękne oraz funkcjonalne osłony kolan z regulacją przepływu powietrza.
Motocykle które do 2024 roku miały pojemność 1768 (108ci) od 2025 mają 1834cc. Moc na sama, zmiana wynika raczej dostrojenia silnika nowej normy emisji spalin.
Tanie Iphone, drogie motocykle?
Chodzi oczywiście o szaleństwo celne jakie rozpętał Prezydent USA Donald Trump. Cło na Chiny rośnie szybciej niż inflacja w Turcji i chyba już nie ma znaczenia czy to jest 145 czy 1500%. Zresztą, coraz więcej wskazuje na to, że w sprawie ceł, Ameryka która miała wstać z kolan, leży już po uszy w bagnie. Nas interesuje tzw. Europejski Obszar Celny, na który Trump też coś nałożył, więc UE nałożyła 20% cła m.in. na amerykańskie motocykle. Chcecie Indiana czy Harley’a za 160 tysięcy? To szykujcie dwieście!
Na razie wszystko jest w zawieszeniu, bo oba brzegi Atlantyku wstrzymały wojnę celną i jeszcze nie wiadomo, jak się to skończy.
Nasza rekomendacja: jak się zastanawiasz czy kupować to kupuj teraz!
Po pierwsze, nie wiadomo czy wojna celna USA-UE jednak nie wejdzie w fazę: ognia! Po drugie, w salonach jest sporo Indianów które po cichu wiemy, mają bardzo fajne ceny. Nie chodzi tylko o Challnegera, Pursuit’a, czy Roadmastera. To również dobry moment na mniejszego Cruisera, np. Schouta. Jak zapowiada Indian Katowice, wkrótce będziemy mogli bliżej się dla was przyjrzeć motocyklowi Scout Bobber.
Nie wiemy jeszcze w jakim czasie, może jeszcze w tym sezonie motocykl klasy dużych klasycznych turystyków trafi na stałe do naszej redakcyjnej stajni. Indian Pursuit jest tu na bardzo, bardzo krótkiej liście! Roadmaster (nie testowaliśmy) ale spodziewamy się, że jeździ tak samo, jest piękny, ale do naszych serc bardziej przemawia nieco mniej klasyczna estetyka Pursiit’a. Zdradzimy też, że z tej listy wstępnie skreślone zostało BMW K1600 GTL do którego przymierzaliśmy się już 2x, i choć w jeździe solo jest świetlny, to… pasażerce się nie podobał. Może kiedyś napiszemy co jest nie tak z tym BMW, choć ma niewątpliwą jedną zaletę: bieg wsteczny. Jak bardzo więc Indian musiał nam bardziej przypaść do gustu, skoro bieg wsteczny nie przesądził sprawy? Cóż, motocykle testuje się rozumem i umiejętnościami, ale kupuje jednak sercem. Nasze Indian Challenger już skradł!
Indian rozszerzy produkcję w Polsce? Na rasie to tylko plotki, ale kto wie
Przecieki, że Indian przeniesie produkcję do Europy nie są pozbawione sensu, w ramach tego, co dzieje się w Ameryce. Wojna celna USA z całym światem powoduje, że nie tylko tracą amerykańscy producenci. Naszym zdaniem większym złem jest to, że USA, dotychczas znienawidzone w Iranie i Palestynie, zaczyna tracić przyjaciół południowej Azji, a przede wszystkim w Europie.
Polaris Poland (właściciel Indiana) ma już w Polce przyczółek w Opolu, gdzie montowane są czterokołowce, a od 2019r montowane motocykle Scout. Polaris uruchomił produkcję w Opolu w 2014 roku i opolski zakład był pierwszą europejską fabryką grupy Polaris. W Opolu powstają pojazdy off-roadowe typu ATV (all-terrain-vehicle) oraz SxS (side by side). W 2019 roku rozpoczęto produkcję motocykli marki Indian -czytamy w tekście z 2022 roku. W 2022 roku fabryka chwaliła się wypuszczeniem w sumie 20 000 motocykli: 13 736 przypadło na model Scout, 3 444 na model Chief, a 2 820 na model FTR.
Testował: Jarosław Mazanek + pasażerka
Napisz komentarz
Komentarze