Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 19 kwietnia 2025 10:50
Przeczytaj!
Reklama
Reklama
Testujemy dla was:

INDIAN CHALLENGER- NIE DA SIĘ PRZEJŚĆ OBOJĘTNIE

Motocykle Indian nie należą do najpopularniejszych na drogach, w ilościowym cieniu bardziej znanej amerykańskiej marki, jednak ani nie mają się czego wstydzić, na pewno jeżdżąc Indianem możemy się poczuć jeszcze bardziej wyjątkowo. Dzięki temu, marka musi rywalizować z wieloma równie utytułowanymi producentami, wiele rzeczy wychodzi im bobrze. Bardzo dobrze. Nie powiemy, że w ofercie Indiana każdy znajdzie coś dla siebie, bo tak nie jest. Firma nie oferuje np. nic w bardzo popularnej, uniwersalnej klasie Adventure, czy Enduro. To nie Indian. Tu króluje klasyka czy to miejskim czy turystycznym stylu. My dzięki współpracy z Indian Katowice mieliśmy okazję na progu wiosny (było jeszcze zimno!) testować przez tydzień Indian Challenger, czyli potężnego baggera. Turystycznym odpowiednikiem byłby Indian Pursuit który liczymy, że też uda nam się wypróbować. Oba motocykle łączy konstrukcja, silnik potężny przód z wielką owiewką. W wersji turystycznej mamy dodatkowo wieki kufer centralny, sterowanie zawieszenie w zależności od obciążenia, wyższą szybę i jeszcze parę bajerów.
INDIAN CHALLENGER- NIE DA SIĘ PRZEJŚĆ OBOJĘTNIE
Indian Challenger przed MOK Myszków. Chyba dobra miejscówka na sesję.
Podziel się
Oceń

Indian Challenger, na silniku o pojemności 1768 ccm dumnie nosi napis SINCE 1901. Tak głęboko w przeszłość sięga rodowód kultowej, choć mniej popularnej niż ich amerykański konkurent marki motocykli. Podstawowe, imponujące dane Indian Challenger jaki testowaliśmy w wersji Dark House: 122 kM, maksymalny moment obrotowy 178 NM osiągany już przy 3800 obrotach. Masa własna 381 kg.

Jak podchodzimy do testów?

Nie jesteśmy gazetą motoryzacyjną więc nie będziemy się wymądrzać, że robiliśmy już to czy to. Nie mamy doświadczenia na torze, nikt z redakcji nie jest związany zawodowo ze sportem motorowy, na dwóch, czy 4 kółkach. Jako dziennikarze po prostu lubimy jeździć, jesteśmy ciekawi świata. Testujemy samochody, bez ograniczeń i uprzedzeń (np. do elektryków). W redakcji jest Pick-up Forda (już kolejny) od 10 lat, były różne klasyczne terenówki (Jimmy, 2x Mitsubishi Pajero, a nawet Patrol K160) I wiele, wiele innych samochodów. Kilku okropnych jak Fiat Doblo nie wymienimy. Kto to kupił do redakcji? Szef? Niestety pretensje może mieć sam do siebie autor tego artykułu… Z przyjemnością oprócz diesli wykorzystujemy samochody 100% elektryczne, z wielu powodów, bo świetnie jeżdżą, ale przede wszystkim nic nie kosztują w eksploatacji! Więc był już przez 2 lata Peugeot e206, od roku jest produkowany w Tychach Fiat 600e. Nie licząc innych demówek po drodze przez 3 lata tylko na prądzie wykręcone 90 tys. km.

Do motocykli podchodzimy z nieustanną ciekawością, jeżdżąc na co dzień nakedem (Moto Guzzi V7 Racer z 2015, niedawno doszła Vespa Primavera (idealna na miasto)). Gdy jest okazja testujemy wszystko co ma dwa koła, bo w motocyklach najpiękniejsze jest to, że „mniej znaczy więcej”. To każdego z motocykli, czy to ważącego 400 kg, czy 150 podchodzimy z pytaniem w głowie: czy chciałbym go mieć? Nie da się mieć wszystkich, nie wszystkie nawet warto, ale popróbować? Czemu nie? Indian Challenger wchodzi tu w grupę motocykli, które niewątpliwie się podobają, robią wrażenie, ale wielu motocyklistów zadaje sobie w głowie pytanie: czy dam radę tym jeździć? Czy go utrzymam? Przesiadając się np. a adventure czy innego turystyka na wielkiego, ciężkiego baggera, każdy ma w głowie tę chwilę niepewności...

Musimy zrobić  sondaż który z kandydatów na urząd Prezydenta  RP:  który z kandydatów  jest najczęściej popierany przez motocyklistów?  A pytania do kandydatów będą takie:  na czym pan jeździ? Jak na niczym, to dlaczego?  Czy jeżeli zostanie pan prezydentem, będzie pan zabiegał o przepisy zmuszające starostów, marszałków do sprzątania piachu z ulic i ścieżek rowerowych? (to ostatnie w interesie rowerzystów)

W samochodach elektrycznych lubimy to, że jeżdżą CICHO. Tego nie można powiedzieć o Indian Challenger. I dobrze!

Challenger nie należy do motocykli cichych, choć z pewnością spełnia normy hałasu. Osobiście nie lubię motocykli zbyt głośnych, wszelkich przeróbek których celem jest głównie większy grzmot. Silnik z Challengera jest sercem wielu innych modeli Indiana więc wrażenia mocy, brzmienia silnika, kultury pracy będą porównywalne dla silników 108 cali. Prowadzony spokojne, wręcz dostojnie Challenger sunie cicho, do uszu kierowcy i pasażerki (a) dociera przyjemny niski dźwięk silnia 1768cc, który przy okręceniu manetki w moment zamienia się w grzmot. Nie róbcie tego sąsiadom!

Dużo można by się rozpisywać o stylistyce Indiana Challengera. Po prostu trzyma styl, u konkurentów z Ameryki (H-D) lub Niemiec (R18) odnajdziemy podobny gust. Klasyczne, ciężkie pożeracze kilometrów w pięknym stylu! Nam estetycznie bardziej przypadł do gustu przód Challengera niż podobnych owiewek i lamp w H-D.

Indian Challenger jeździł z nami od Katowic gdzie ma swoją siedzibę Indian przez Myszków, Zawiercie, Żarki i okoliczne urocze drogi na Jurze. Były więc winkle w drodze do Złotego Potoku, czy sesja zdjęciowa w Olszynie Jurajskim. Gdy Challenger staną na pół dnia przed siedzibą redakcji, nie brakowało osób robiących sobie z nim zdjęcie.

Indian Challenger na naszym podjeździe przed redakcją. Mimo braku biegu wstecznego dało się go nieco cofnąć, ale większy kąt już by nas pokonał. Nie brakowało chętnych do zdjęcia, to ręka kucharza z Kebaba. 
Ciekawym doświadczeniem (polecam weekendowym motocyklistom!) był wypad po warzywa na targ w Żarkach. „A ile to ma pojemności? Ile waży? Challenger wśród okolicznych rolników wzbudził szacunek i niekłamany podziw. Do bocznych sztywnych sakw wylądowały więc seler, marchewka, buraki i kartofle (ziemniaki -jak się raczej mówi u nas), pęczek kiełbasy (dla nas) i szynka (dla kotów- testerów jakości) od Wojtylasa z Wolbromia i do domu!

Już sam wyjazd pod górkę w Katowicach z parkingu salonu na ulicy Kolejowej może być pierwszym wyzwaniem. Ciężki, prawie 380 kg Challenger budzi respekt i pokorę. Biegi wchodzą twardo, ale precyzyjnie. Nie znajdziemy tu quickshiftera, nie ma biegu wstecznego. To ostatnie, to chyba jedyna rzecz na jaką zwracają użytkownicy Indiana, czy ci co myślą o zakupie. Źle zaparkujesz motocykl, nie ma siły. Bez pomocy innych możesz nie cofnąć. Wszystko inne w Indian Challenger powoduje nieustanny uśmiech zadowolenia na twarzy, co grozi co najwyższej utrwaleniem się śmiej-zmarszczek.

Z racji wielkości i wagi, trzeba dłuższej chwili, żeby na Challengerze poczuć się pewnie. Ale przychodzi to z zadziwiającą szybkością i łatwością. O tym, że tylko przy ruszaniu, ciasnych manewrach Indian może wymagać szczególnej uwagi, wie każdy, kto już trochę kilometrów nakręcił. Ale warto też wiedzieć, że błąd na około 200 kg turystyku, czy nakedzie, skręcona kierownica czy przechylony motocykl przy gwałtownym zatrzymaniu jest do wyratowania. Najwyżej trochę kolana pocierpią z przeciążenia. 380 kilogramowego baggera w takiej sytuacji nikt nie utrzyma, może jakiś mistrzowski Strongman, jakiś Pudzian na przykład.

Indian Challenger szybko wyjaśnia sam w trakcie jazdy, że potrzebuje zdecydowanych, płynnych manewrów. Jak się zatrzymujesz, to motocykl musi stać idealnie równo, żadnego drobienia nóżkami. Zatrzymanie musi być silne, pewnie, ale nie agresywne. Podobnie z ruszaniem. A wtedy Challenger odpowiada bardzo dużym poczuciem pewności prowadzenia, wręcz „lekkości”.

Innym miłym zaskoczeniem były zakręty. Szybko polubiła je też testowa pasażerka. Jak sama mówiła: czuję się pewnie, bezpiecznie, od razu polubiłam jazdę Challengerem. Tak zaliczamy przyjemne winkle w drodze z Zawady do Złotego Potoku, inne Jurajskie asfaltowe szlaki.

W jeździe solo pozwalam sobie na więcej szaleństwa, w końcu ten mastodont ma przyśpieszenie 0-100 km jakieś 3,9s. Testowy Challenger niestety nie miał nawet skromnej podpórki dla pasażerki, więc na tylnym siedzeniu, choć jest wystarczająco duże, ale profilowane na płasko (to w końcu bagger) przy większych przyśpieszeniach pasażerkę trzyma tylko siła własnych rąk oplecionych na kierowcy.

Challenger jest stworzony do cieszenia się życiem. Spokojna jazda, podziwianie okolicy, radość z pokonywanych zakrętów. W nich widać, że Indian lubi mocne złożenia. Pochylisz go zbyt ostrożnie, będziesz się męczyć z myślą czy zmieścisz się w idealnej linii jazdy. Balans ciałem na niewielkie znaczenie, lepiej pewnie siedzieć w siodle zdając się na motocykl, który daje się bardzo łatwo wyczuć, jakie pochylenie jest idealne. Po kilku takich winklach sami wyczujecie, jak łatwo Challenger sam wybiera idealne ułożenie. Wyda wam się, że pochylenie jest za duże? Delikatne wyciągnięcie gazem naprawi wszystko. Co najważniejsze jeździe takimi motocyklami to płynność jazdy, ostrożne używanie gazu. Challenger jest jak baletnica o wzroście 180 cm, i wadze 100 kg. Pięknie tańczy, ale nie próbujcie jej podnosić!

Oczywiście to nie znaczy, że jak mamy zapas bezpieczeństwa, nie można Indianem zaszaleć zakrętach. Można! Każdy motocyklista wie, że lepiej mocno wyjść z zakrętu niż się ratować z winka w który weszło się za późno, po złym torze jazdy, ze zbyt dużą prędkością.

Można powiedzieć, że jazda Indianem Challengerem to muzyka dla uszu. Potężny silnik brzmi przyjemnie, i choć dodanie gazu potrafi zwrócić uwagę całej okolicy, to niski, basowy dźwięk jest miły dla ucha. Challenger pozwala też rozkoszować się muzyką z czterech głośników. Pasażerka od razu sparowała telefon z systemem audio i tak snuliśmy się kilometrami oglądając świat, słuchając muzyki. Piknik nad wodą, dłuższy postój też uprzyjemni zestaw audio.

Na rynku w Olsztynie. Mocny zestaw audio o ile nie za głośno używany (szanujmy innych np. spacerowiczów) umili jazdę jak i piknik

Dla kogo to jest motocykl?

Jeżeli moto służy na codzienne dojazdy do pracy z ryzykiem kortów, to zdecydowanie Challenger nie jest do tego. Bez porządnego korytarza życia środkiem nie przejedziesz. To motocykl do podróży, a gdy to jazda we dwoje, my zdecydowanie polecamy wersje Touring: Pursuit, Roadmaster. Challenger wyposażony w dwa porządne boczne kufry nada się nawet na dłuższe wyprawy, jak i do codziennych wycieczek. Główna jego rola do dawać frajdę z jazdy, poczucie mocy i pewnej jednak wyjątkowości. Nie są to motocykle często widywane na drogach, więc łatwo wyróżnicie się w tłumie.

Ile to kosztuje i dlaczego warto się śpieszyć? Tu niestety kłania się geopolityka lub po prostu szaleństwa Donalda Trumpa

Oficjalnie, cena zaczyna się od 149.000 zł. W Indian Katowice Kolejowa 57C tel. 502 116 118 widzieliśmy kilka sztuk z 2024 roku, więc można liczyć na spore rabaty.

Stoi z poprzedniego rocznika piękny Challenger w cenie około 130.000 zł. Indiany tej klasy w wersji Touring, np. Indian Pursuit Dark House with 112 Package to już nieco ponad 160 tysięcy. W zamian otrzymujemy kufer centralny który służy też za porządne oparcie pasażerki, regulowane z fotela kierowcy zawieszenie dobierane do jazdy z pasażem i dużym bagażem, tylne gmole i piękne oraz funkcjonalne osłony kolan z regulacją przepływu powietrza.

Motocykle które do 2024 roku miały pojemność 1768 (108ci) od 2025 mają 1834cc. Moc na sama, zmiana wynika raczej dostrojenia silnika nowej normy emisji spalin.

Złoty Potok, barownia nad Amerykanem. Jedno z ulubionych miejsc motocyklistów. Zawsze spotkacie ich tu kilku w weekend. Na początku ulicy może do Was ktoś machać.  Ale nie przejmujcie się, to droga publiczna i próba wyłudzenia haraczu za wjazd jest nielegalna. Bardzo kontrowersyjny pomysł gminy Janów. Po cichu wiemy, że znienawidzony przez właścicieli barów, którzy już płacą spory czynsz. 

Tanie Iphone, drogie motocykle?

Chodzi oczywiście o szaleństwo celne jakie rozpętał Prezydent USA Donald Trump. Cło na Chiny rośnie szybciej niż inflacja w Turcji i chyba już nie ma znaczenia czy to jest 145 czy 1500%. Zresztą, coraz więcej wskazuje na to, że w sprawie ceł, Ameryka która miała wstać z kolan, leży już po uszy w bagnie. Nas interesuje tzw. Europejski Obszar Celny, na który Trump też coś nałożył, więc UE nałożyła 20% cła m.in. na amerykańskie motocykle. Chcecie Indiana czy Harley’a za 160 tysięcy? To szykujcie dwieście!

Na razie wszystko jest w zawieszeniu, bo oba brzegi Atlantyku wstrzymały wojnę celną i jeszcze nie wiadomo, jak się to skończy.

Nasza rekomendacja: jak się zastanawiasz czy kupować to kupuj teraz!

Po pierwsze, nie wiadomo czy wojna celna USA-UE jednak nie wejdzie w fazę: ognia! Po drugie, w salonach jest sporo Indianów które po cichu wiemy, mają bardzo fajne ceny. Nie chodzi tylko o Challnegera, Pursuit’a, czy Roadmastera. To również dobry moment na mniejszego Cruisera, np. Schouta. Jak zapowiada Indian Katowice, wkrótce będziemy mogli bliżej się dla was przyjrzeć motocyklowi Scout Bobber.

Nie wiemy jeszcze w jakim czasie, może jeszcze w tym sezonie motocykl klasy dużych klasycznych turystyków trafi na stałe do naszej redakcyjnej stajni. Indian Pursuit jest tu na bardzo, bardzo krótkiej liście! Roadmaster (nie testowaliśmy) ale spodziewamy się, że jeździ tak samo, jest piękny, ale do naszych serc bardziej przemawia nieco mniej klasyczna estetyka Pursiit’a. Zdradzimy też, że z tej listy wstępnie skreślone zostało BMW K1600 GTL do którego przymierzaliśmy się już 2x, i choć w jeździe solo jest świetlny, to… pasażerce się nie podobał. Może kiedyś napiszemy co jest nie tak z tym BMW, choć ma niewątpliwą jedną zaletę: bieg wsteczny. Jak bardzo więc Indian musiał nam bardziej przypaść do gustu, skoro bieg wsteczny nie przesądził sprawy? Cóż, motocykle testuje się rozumem i umiejętnościami, ale kupuje jednak sercem. Nasze Indian Challenger już skradł!

Może za jakiś czas zrobimy inny test: czy Indian mieści się ma pace Forda Rangera? Vespa i Moto Guzzi tak jeździ na serwis przy złej pogodzie. 
Inne naszym zdaniem ładne ujęcie. Indian Challenger, w  tle Kościół p.w. Św.  Stanisława, b. i m.  w Myszkowie


 

Indian rozszerzy produkcję w Polsce? Na rasie to tylko plotki, ale kto wie

Przecieki, że Indian przeniesie produkcję do Europy nie są pozbawione sensu, w ramach tego, co dzieje się w Ameryce. Wojna celna USA z całym światem powoduje, że nie tylko tracą amerykańscy producenci. Naszym zdaniem większym złem jest to, że USA, dotychczas znienawidzone w Iranie i Palestynie, zaczyna tracić przyjaciół południowej Azji, a przede wszystkim w Europie.

Polaris Poland (właściciel Indiana) ma już w Polce przyczółek w Opolu, gdzie montowane są czterokołowce, a od 2019r montowane motocykle Scout. Polaris uruchomił produkcję w Opolu w 2014 roku i opolski zakład był pierwszą europejską fabryką grupy Polaris. W Opolu powstają pojazdy off-roadowe typu ATV (all-terrain-vehicle) oraz SxS (side by side). W 2019 roku rozpoczęto produkcję motocykli marki Indian -czytamy w tekście z 2022 roku. W 2022 roku fabryka chwaliła się wypuszczeniem w sumie 20 000 motocykli: 13 736 przypadło na model Scout, 3 444 na model Chief, a 2 820 na model FTR.

Testował: Jarosław Mazanek + pasażerka
 
Złoty Potok, barownia nad Amerykanem. Jedno z ulubionych miejsc motocyklistów. Zawsze spotkacie ich tu kilku w weekend. Wtedy jednak gmina Janów próbuje kasować bilety za parkowanie... w miejscach niedozwolonych. Następnym razem zapłacimy, weźmiemy bilecik i pozwiemy gminę!


 


 

 

Więcej o autorze / autorach:

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: TomaszTreść komentarza: To jest chyba jednak standard. Dzisiaj (17/04/2025) identyczne obrazki były w Koziegłowach na ul. Żareckiej obok domu burmistrza Koziegłów. Zamiatanie ulicy przebiegało tak że trzeba było uciekać na drugą stronę ulicy żeby jako tako przejść. Tumany kurzu ciągnęły się na odległość 100 m za zamiatarką. Oczywiście wszystkie prace na sucho przy słonecznej pogodzie i 25 stopniach ciepła.Data dodania komentarza: 17.04.2025, 12:56Źródło komentarza: ZAMIATARKA CZY KURZARKA?Autor komentarza: WojtekTreść komentarza: Takiemu to nic nie zrobią bo ma kolegę sędziego,Data dodania komentarza: 16.04.2025, 14:09Źródło komentarza: BYŁY STAROSTA MYSZKOWSKI ZATRZYMANY. ZARZUTY KORUPCYJNEAutor komentarza: MarianTreść komentarza: Przecież to "elyta" polityczna to co mu zrobią? Jak skażą to się odwoła że sadzili ni ci sędziowie co trzeba.Data dodania komentarza: 16.04.2025, 02:59Źródło komentarza: BYŁY STAROSTA MYSZKOWSKI ZATRZYMANY. ZARZUTY KORUPCYJNEAutor komentarza: GrzegorzTreść komentarza: Jak zwykły obywatel to ma przechlapane. Jak adwokatka Monika M. miała trzykrotny zakaz prowadzenia pojazdów i wpadła po raz kolejny to dostała 7500 zł grzywny. W Myszkowie sąd jest litościwy.Data dodania komentarza: 16.04.2025, 02:51Źródło komentarza: MYSZKÓW. BYŁ TAK PIJANY, ŻE WJECHAŁ NA SKUTERZE W PŁOTAutor komentarza: MarianTreść komentarza: Jakie poglądy Trzaskowski wylosował na dziś? Zwykły tchórz bo unika debat w telewizjiData dodania komentarza: 16.04.2025, 02:46Źródło komentarza: Rafał Trzaskowski popierany przez coraz więcej samorządowcówAutor komentarza: GrzegorzTreść komentarza: Ten pirat z Koziegłów to Monika K. (redakcja edytowała komentarz, ponieważ jego autor podał pełne nazwisko oskarżonej) Do czasu uprawomocnienia się wyroku, jest to niedopuszczalne.)Data dodania komentarza: 16.04.2025, 02:41Źródło komentarza: Sprawa adwokatki jeżdżącej „na zakazie” trafiła do sądu
Reklama
Reklama
Reklama