
We wrześniu 2021 prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia, zarzucając Kamilowi G.: że 24 września 2019 roku kierując samochód Mini One umyślnie naruszył zasady ruchu drogowego, będąc w stanie nietrzeźwości 1,55 promila alkoholu etylowego we krwi i pod wpływem amfetaminy w stężeniu 78 ng/ml poprzez niezachowanie należytej ostrożności i bezpiecznej prędkości jazdy, stracił panowanie nad prowadzonym pojazdem, zjechał na prawe pobocze uderzając w ogrodzenie i doprowadzając do przemieszczania się pojazdu ruchem śrubowym uderzył w ogrodzenie po przeciwnej stronie drogi. Na skutek czego pasażer Mateusz Kaczmarzyk wypadł z pojazdu doznając obrażeń ciała w postaci urazu wielonarządowego, a w szczególności urazu głowy i klatki piersiowej ze złamaniem kości czaszki, żeber uszkodzenia mózgu i płuc z krwotokiem śródczaszkowym, zewnętrznym i wewnętrznym, które stały się przyczyną jego śmierci w dniu 25 września 2019 roku. Osobnym zarzutem dla oskarżonego był zarzut kierowania pojazdu w stanie nietrzeźwości i po użyciu narkotyków. Oskarżony Kamil G. był już wcześniej prawomocnie skazany za jazdę po pijanemu, więc w chwili wypadku w Wysokiej Lelowskiej dodatkowo naruszał orzeczony wobec niego zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Taki wyrok zapadł 5 sierpnia 2016 roku w Sądzie Rejonowym w Myszkowie.
Proces poszlakowy, ale wyrok jednoznaczny: prowadził Kamil G.!
Przypomnijmy najważniejsze fakty jakie ustaliła prokuratura w toku śledztwa: 24 września 2019 roku dwóch kolegów Kamil G. rocznik 1993 i Mateusz Kaczmarzyk rocznik 1996 (rodzina zgodziła się na podawanie nazwiska), byli widziani jak jechali od Żarek w stronę Przybynowa. W Wysokiej Lelowskiej samochód koziołkował, Mateusz i Kamil G. wypadli z pojazdu. Samochód MINI One należał do matki Kamila G., który wg prokuratury był kierującym. Obaj młodzi mężczyźni byli nietrzeźwi. Mateusz dzień później zmarł w wyniku rozległych obrażeń ciała. Miał 23 lata. Bardzo trudne śledztwo zmierzało do ustalenia który z mężczyzn prowadził. W toku śledztwa informujący nas o ustaleniach prokuratury Prokurator Rejonowy Dariusz Bereza mówił, że będzie to proces poszlakowy. Choć przed wypadkiem świadkowie widzieli kto kierował, że był to Kamil G., nie było stuprocentowej pewności, czy mężczyźni mogli się przesiąść. Zdaniem prokuratury tak nie było. W śledztwie wykonywano też bardzo dokładnie badanie śladów w samochodzie w specjalistycznych laboratoriach kryminalistycznych. We wrześniu 2021 Prokuratura Rejonowa w Myszkowie przesłała do Sądu Rejonowego w Myszkowie akt oskarżenia. Proces ruszył w kwietniu 2022 roku.
Oskarżony Kamil G: bogata kartoteka karna!
Kamil G. ma bogatą kartotekę. Urodzony w 1993r., w chwili wypadku miał 26 lat, a obecnie to mężczyzna 31 letni. W 2022 roku pisaliśmy o nim: „Kawaler, ma na utrzymaniu 3 letnią córkę, bezrobotny, na utrzymaniu rodziców. Był w przeszłości karany za jazdę po pijanemu. W sierpniu 2016 Sąd Rejonowy w Myszkowie skazał Kamila G. za prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości, został wobec niego orzeczony zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Jak podkreśla Prokuratura Rejonowa w Myszkowie oskarżony Kamil G. był w przeszłości karany wielokrotnie, w tym również za przestępstwa narkotykowe.”
Na podstawie zebranych dowodów prokuratura uznała, że ponad wszelką wątpliwość to Kamil G. prowadził samochód Mini One w chwili wypadku w dniu 24 września 2019 roku około godziny 18:36. Jak ustaliła prokuratura Kamil G. będąc nietrzeźwym i pod wpływem narkotyków prowadził samochód i doprowadził do wypadku. Pasażer Mateusz Kaczmarzyk (rocznik 1996), również był nietrzeźwy, zmarł dzień później w wyniku rozległych obrażeń głowy i klatki piersiowej.
Prokuratura ocenia postawę oskarżonego
Kamil G. w śledztwie nie przyznawał się do winy, wyjaśniał, że z uwagi na doznane obrażenia po wypadku nie pamięta okoliczności z nim związanych, nie pamięta również, że przyszedł do niego Mateusz K. i że w ogóle gdzieś jechali samochodem.
Ponieważ kierowca w wyniku wypadku również znalazł się poza pojazdem, ustalenie kto kierował samochodem prokuratura oparła na zeznaniach świadków, oraz bardzo żmudnych analizach sporządzonych w opinii sądowo-lekarskiej przez biegłych. W procesie prokuratura zawnioskowała o przesłuchanie 19 świadków, a całe akta, głównie sporządzone w sprawie opinie specjalistów to prawie 500 stron. Prokuraturę w tym procesie reprezentowała doświadczona prokurator Bogusława Gawrońska, która prowadziła śledztwo.
Kto kierował? Biegli stwierdzili że Kamil G.
W opinii sądowo-lekarskiej z 22 listopada 2019 biegli analizowali zarówno obrażenia ciała mężczyzn, kierunek przed- i powypadkowego toru poruszania się pojazdu, a nawet kąt najechania na ogrodzenie pierwszej posesji i dalsze przemieszczanie się samochodu po odbiciu od płotu. Dalej miejsce położenia obu mężczyzn po wypadku. Wszystko to wskazuje, że większe jest prawdopodobieństwo, że kierował Kamil G., a Mateusz Kaczmarzyk, który nie żyje był pasażerem. Ma na to wskazywać również rodzaj obrażeń jakie Kamil G. odniósł w wyniku wypadku.
Świadkowie: KIEROWAŁ KAMIL G.
Kilkunastu świadków potwierdza, że przed wypadkiem widzieli dobrze im znany samochód i podejrzanego i potwierdzili, że kierowcą był Kamil G. Jeden ze świadków, który znalazł się najbliżej miejsca wypadku zeznał, że widział jak po uderzeniu w ogrodzenie przy Częstochowskiej 30 z samochodu wypada pierwszy mężczyzna, pojazd koziołkuje na lewą stronę i gdy jest w powietrzu wypada drugi mężczyzna, który na koniec znalazł się pod samochodem. Później już podczas czynności ratunkowych ustalono, że pod płotem jest nieżyjący Mateusz, a pod samochodem Kamil G. Prokuratura w akcie oskarżenia stwierdzała, że wszystkie dowody razem pozwalają na stwierdzenie, że to Kamil G. będąc kierującym, wypadł z pojazdu później i znalazł się pod samochodem.
W sprawie prokuratura sięgała dodatkowo po wsparcie biegłych z zakresu techniki samochodowej i rekonstrukcji wypadków oraz medycyny sądowej. Zostały przeprowadzone symulacje komputerowe przebiegu wypadku, z których wynika, że pierwszy z pojazdu wypadł pasażer w rejonie ogrodzenia. Kierowca zdaniem biegłych wypadł jako drugi i gdy ruch pojazdu ustał, znalazł się bliżej wraku. Bezpośrednią przyczyną wypadku określoną przez biegłych był „zjazd pojazdu z jezdni na pobocze, będący błędem w technice i taktyce jazdy”. Prędkość pojazdu w obszarze zabudowanym gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h określono na 80-120 km/godzinę.
Kamila G., który od początku był podejrzanym w sprawie, badali biegli psychiatrzy. Stwierdzili u niego objawy choroby psychicznej, dokładnie zespołu psychoorganicznego oraz zespołu mieszanego uzależnienia od substancji psychotropowych. Stwierdzili też, że w chwili wypadku Kamil G. był odurzony narkotykami i alkoholem do tego stopnia, że miał wyłączoną zdolność kierowania swoim postępowaniem. Jednocześnie biegli uznali, że jego stan psychiczny nie wyłącza odpowiedzialności karnej i może odpowiadać za swoje czyny. Długo nie mogło dojść do przesłuchania podejrzanego, gdyż biegli psychiatrzy dwukrotnie przedłużali czas w jakim w ich ocenie nie był zdolny do uczestnictwa w postępowaniu karnym.
Oskarżony dalej jeździ samochodem? Prokuratura ma na to świadków!
Prokuratura ustaliła też w śledztwie, na podstawie zeznań świadków, że w kilka miesięcy po wypadku podejrzany Kamil G. wielokrotnie był widziany jako kierowca samochodu, jest aktywny towarzysko, pomaga w prowadzeniu działalności gospodarczej rodziców.
Chodzi o działalność agroturystyczną prowadzoną przez matkę oskarżonego, Anetę Bernacką czyli tzw. „Jurajskie apartamenty” w Żarkach. Anna Bernacka była wtedy, w 2019 roku, radną w Radzie Miejskiej w Żarkach i była zapamiętana ze swoich wypowiedzi na temat bezpieczeństwa na drodze.
Świadkowie potwierdzili też, że 25 czerwca 2021 Karol G. brał udział w weselu w Jaworzniku. Świadkowie, którzy widzieli go na weselu podkreślali, że Kamil G. nie zachowywał się jak osoba chora psychicznie: bawił się, tańczył, rozmawiał z ludźmi. Spożywał alkohol, był w stanie nietrzeźwości.
W kolejnej opinii biegli stwierdzili u Kamila G. uzależnienie od alkoholu i prawdopodobne uzależnienie też od narkotyków. W tej opinii z 2 września 2021 biegli nie stwierdzili już przeszkód do uczestnictwa podejrzanego w toczącym się śledztwie. To pozwoliło śledczym na przesłuchanie Kamila G. w charakterze podejrzanego i sporządzenie aktu oskarżenia.
Prokuratura tak podsumowała postawę oskarżonego: „czuje się bezkarny, nie wyraża skruchy, nie wyciąga wniosków ze swoich zachowań, oraz stara się uniknąć odpowiedzialności karnej.”
Po 3 latach procesu, 5 lat od wypadku wyrok: 5 lat więzienia. Rodzice zmarłego Mateusza uważają, że kara zbyt niska. Jest apelacja
Jeżeli liczyć czas od skierowania przez prokuraturę aktu oskarżenia do Sądu (wrzesień 2021) to proces trwał ponad 3 lata. Po 5 latach od wypadku usłyszeliśmy wyrok. 24 stycznia 2025 Sąd Rejonowy w Myszkowie (orzekała sędzia Joanna Nowak-Piaścik). Przez 3 lata przesłuchano bardzo wielu świadków na 10 rozprawach.
Jak informuje naszą redakcję sędzia Dominik Bogacz, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Częstochowie, Kamil G. został uznany winnym spowodowania wypadku ze stukiem śmiertelnym gdy kierujący był pod wpływem alkoholu i narkotyków i wymierzył mu karę 4 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Ma też zapłacić po 100.000 zł rodzicom zmarłego Mateusza, jako zadośćuczynienie za doznaną krzywdę.
Sąd uznał go też winnym naruszenia sadowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych i za to przestępstwo skazał na karę 1 roku pozbawienia wolności i taki sam, dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych.
Oskarżony ma też zapłacić świadczenie pieniężne w kwocie 10.000,00 /dziesięć tysięcy/ złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Wobec uznania Kamila G. winnego różnych przestępstw, Sąd orzekł karę łączną pozbawienia wolności w wymiarze 5 lat.
Kamil G. ma też zwrócić rodzicom zmarłego Mateusza, którzy w procesie występowali jako oskarżyciele posiłkowi, koszty ustanowienia pełnomocnika, którym jest adwokat Marcin Janik. W sumie to kwota 25.830 zł dla obojga rodziców: Wioletty i Arkadiusza Kaczmarzyków.
Ostatnia z finansowych konsekwencji jakie ma ponieść oskarżony, to zwrot Skarbowi Państwa opłaty sądowej w kwocie 600 zł koszty procesu do wysokości 20.000 zł. Sąd zwolnił oskarżonego z obowiązku pokrycia kosztów sądowych ponad tę kwotę.
Wyrok, na razie nieprawomocny w Sądzie Rejonowym w Myszkowie wydała sędzia Joanna- Nowak-Piaścik. W uzasadnieniu wyroku, do którego treści dotarliśmy, czytamy:
Przyjaźnili się. Młodszy Mateusz chciał się ustatkować
Z zeznań świadków wynika, że ofiara wypadku Mateusz Kaczmarzyk i Kami G. uznany za winnego się przyjaźnili, Mateusz wspierał kolegę finansowo, razem się bawili. Mateusz jest w zeznaniach świadków przedstawiany jako chłopak, który chce się ustatkować, pomagał rodzicom w rodzinnych interesach, zdobył pracę.
Kamil G. (wtedy lat 26) nie pracuje, jeździ samochodem Mini ONE należącym do matki, nie lubi gdy prowadzi ktoś inny. Wielokrotnie kierował po spożyciu alkoholu i narkotyków.
24 września 2019: widziano ich razem. Kierował zawsze Kamil G.
W dniu tragicznego wypadku kolejni zeznający w procesie świadkowie widzą samochód, zawsze kierowany przez Kamila G., w różnych częściach Żarek. Małe miasteczko, młodzież tu zna się przynajmniej z widzenia. 16:30: Kamila G. za kierownicą Mini One, z Mateuszem jako pasażerem widziano ich na ulicy Częstochowskiej, Myszkowskiej, w pobliżu banku. Byli dobrze widoczni, pozdrawiali świadków.
17:30: inni świadkowie widzą ich razem przy stadionie i przy sklepie MIŚ. Tam wysiadł Mateusz, kupił butelkę wódki. Świadek zapamiętał nawet, że była to Finlandia i 2 kubki. Świadek zeznał, że Mateusz wsiadł z powrotem na miejsce pasażera. Zamienił wcześniej ze świadkiem kilka zdań.
Na stadionie był mecz. Co pili z białych kubków?
Kolejni świadkowie widzieli ich, jak siedzieli w samochodzie w pobliżu stadionu przy ul. Steinkellera. Grała muzyka, dwie dziewczyny zeznają, że obaj pili coś z kubków. Około 18:30, pod koniec drugiej połowy meczu piłkarskiego, świadkowie widzieli, jak samochód z impetem wyjechał ze stadionu. Nie minęło wiele czasu, gdy słychać było syreny alarmowe. O 18:45 matka Mateusza otrzymała telefon, że doszło do wypadku. Nie będziemy już szczegółowo opisywać obrażeń jakich doznał Mateusz Kaczmarzyk. Były bardzo rozległe, chłopak zmarł dzień później.
Biegli ocenili stan samochodu na ZŁY
Biegli badali stan pojazdu i doszli do wniosku, że już przed wypadkiem był w złym stanie technicznym, co mogło mieć wpływ na powstanie i przebieg wypadku. Biegli uznali, że mogło dojść do zatarcia zużytego łożyska przy przednim amortyzatorze, że pojazd nie powinien być dopuszczony w tym stanie do ruchu.
Nie tylko alkohol!
Kamil G. w chwili wypadku był nie tylko pod wpływem alkoholu, ale też narkotyku, konkretnie amfetaminy i ilości kilkukrotnie przekraczającej normę. Był w trakcie procesu karnego badany psychiatrycznie, nie stwierdzono u niego choroby psychicznej. Ale uznano, że jest osobą uzależnioną od alkoholu i substancji psychoaktywnych.
Sąd nie dał wiary zeznaniom rodziców oskarżonego ani jego ojczyma. Zdaniem sądu ci świadkowie próbowali jedynie chronić oskarżonego. Ojczym zeznał, że to Mateusz, który zmarł w wyniku obrażeń, jechał samochodem oskarżonego. Tak samo zeznawała matka. Sąd ocenił, że są to zeznania sprzeczne z pozostałymi dowodami.
Badania DNA nieprzydatne
Jeszcze w śledztwie, Prokuratura Rejonowa próbowała zdobyć materialne dowody, rozstrzygające kto siedział za kierownicą w chwili wypadku. W tym celu zlecono badania genetyczne śladów biologicznych zabezpieczonych w samochodzie. Wyniki badań nie były jednak wg Sądu przydatne dla rozstrzygnięcia kto prowadził.
Co wyjaśniał oskarżony?
Kamil G. na nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Zeznał, że nie pamięta wypadku, ani co się działo przed nim. Twierdził, że „dostał amnezji”. O zmarłym Mateuszu i relacjach z nim, zeznał że „razem pili, imprezowali, brali narkotyki”. Twierdził też, że byli do siebie podobni (podobieństwu obu mężczyzn zaprzeczali wszyscy inni świadkowie). Sąd uznał, że wyjaśnienia oskarżonego w dużej części są kłamliwe i i zmierzają wyłącznie do uchylenia się od odpowiedzialności karnej.
Sąd ocenił też postawę oskarżonego: wg świadków „nie wykazywał skruchy”
Do wypadku doszło 24 września 2019. Oskarżony był widziany w czerwcu 2021 na weselu. Świadek, też uczestniczka tego wesela, zapamiętała że się bawił, rozmawiał, był pijany. Wielu świadków zeznało, że już po wypadku widzieli oskarżonego wielokrotnie, jak ten jeździł samochodem. Niektórzy zeznawali, że wiedzieli, że już przed wypadkiem miał odebrane prawo jazdy, a widywali go za kierownicą.
Sąd: nie ma wątpliwości, że prowadził Kamil G. „Najbliższego przyjaciela zabrał w ostatnią drogę”
Zdaniem Sądu kategoryczna ocena kto jest winny wypadku wynika z zeznań wielu świadków, którzy widzieli Kamila G. niedługo przed wypadkiem, za kierownicą Mini One, zeznań w których świadkowie mówili, że nigdy nie pozwalał innym prowadzić oraz z opinii biegłych, wyniku sekcji zwłok, z których wynika, że rodzaj obrażeń obu uczestników wypadku wskazuje na to, że za kierownicą siedział oskarżony.
Pojazd prowadził z prędkością 80-120 km w terenie zabudowanym, a po uderzeniu w ogrodzenie Mateusz wypadł przez przednią szybę. Zdaniem sądu Kamil G. musiał też zdawać sobie sprawę, że stan techniczny samochodu jest zły, celowo wprowadził się w stan nietrzeźwości. Zażył amfetaminę, pił alkohol. Sąd zanotował, że oskarżony umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa i -jak to ujął Sąd: „zabrał swojego najlepszego przyjaciela w „ostatnią drogę””.

Pełnomocnik rodziców składa wniosek o areszt dla oskarżonego
Wyrok który zapadł 24 stycznia 2025 w Sądzie Rejonowym w Myszkowie jest nieprawomocny. Już wiemy, że apelację złożył pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych adwokat Marcin Janik oraz obrońca oskarżonego adwokat Sergiusz Pośpiech. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, oskarżony Kamil G. w apelacji może mieć drugiego obrońcę w osobie adwokata Lecha Kasprzyka.
W tej sprawie rozmawialiśmy z rodzicami zmarłego w wyniku wypadku Mateusza Kaczmarzyka, oboje komentują, że cieszy ich to, że Sąd uznał w całości winę Kamila G., ale uważają, że kara 5 lat pozbawienia wolności jest zbyt niska. W ich imieniu apelację z tym zarzutem, że oskarżyciele posiłkowi w pełni zgadzają się z ustaleniami Sądu co do ustalonych przez Sąd okoliczności wypadku, winy oskarżonego, ale nie zgadzają się z wymiarem orzeczonej kary przez Sąd I instancji.
Sprawę krótko komentuje dla nas pełnomocnik oskarżycieli prywatnych adwokat Marcin Janik: - W pełni zgadzamy się w ustaleniami Sądu co do okoliczności wypadku, jak i winy oskarżonego. Ale w właśnie ze względu na ustalone fakty, postawę oskarżonego już po wypadku, liczne dowody, że pomimo zarzutów karnych był wielokrotnie widywany po wypadku, jako osoba prowadząca samochód, złożyłem w imieniu rodziców apelację w zakresie wysokości orzeczonej kary. Uważamy, że jest rażąco niska.
Jak informuje nas rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie sędzia Dominik Bogacz, w sprawie został też przez adwokata rodziny, mec. Marcina Janika złożony już po wyroku sądu I instancji wniosek o zastosowanie wobec oskarżonego tymczasowego aresztowania. Jak wyjaśnia sędzia D. Bogacz, argumentacja za tymczasowym aresztowaniem to bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że w sprawie zapadnie prawomocny wyrok wieloletniego więzienia. W dniu 28 lutego Sąd jednak odrzucił wniosek o areszt dla Kamila G. Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych adwokat Marcin Janik, dodał, że złożył już zażalenie na tę decyzję, czeka na jej rozpoznanie.
Napisz komentarz
Komentarze