Zarząd MKS-u Myszków nie zgłosił drużyny juniorów młodszych do rozgrywek ligi międzywojewódzkiej. Na politycznych przepychankach ucierpiała młodzież, ekipa Marka Szycowskiego, o której znakomitych wynikach sportowych pisaliśmy przed tygodniem.
Jakich działaczy ma klub piłkarski z Myszkowa? Takich, którzy nie potrafią zadbać o swoich wychowanków. Przez polityczne przepychanki wokół klubu ucierpieli w ostatnich dniach młodzi podopieczni Marka Szycowskiego. Chłopcy, którzy osiągnęli nie lada sukces wygrywając rozgrywki ligowe i zapracowali ciężko na awans do ligi międzywojewódzkiej. Włodarze MKS-u nie zgłosili jednak drużyny do startu w tej klasie. Klub zrzuca winę na burmistrza, a ten odbija piłeczkę. Jak wytłumaczyć to młodym piłkarzom, którzy mają prawo nie rozumieć całej tej sytuacji? Drużyna osiągnęła cel, kosztem wielu lat pracy. Pojawił się finansowy problem i działacze schowali głowy w piach. Chodziło o 40 tysięcy złotych. Firma Tribag zadeklarowała, że pokryje połowę tej kwoty. Dlaczego żaden z klubowych przedstawicieli nie spróbował wziąć odpowiedzialności organizacyjnej na własne barki? Jak widać Ci, którzy najgłośniej krzyczą na stadionie, w momentach trudnych dla klubu niewiele mają do powiedzenia. W praktyce rola tych panów jest mocno ograniczona. Klub nie podniósł rękawicy, nie spróbował pomóc młodzieży, która w minionym sezonie znakomicie reprezentowała MKS. W piątek 9 lipca kierownik klubu Waldemar Kamiński telefonicznie przekazał informację, że nie wystartujemy w rozgrywkach Międzywojewódzkiej Ligi juniorów młodszych. W nasze miejsce do stawki dołączyła Victoria Częstochowa. W tym momencie okazało się ile warte są słowa działaczy, którzy twierdzą, że dla nich najważniejsi są wychowankowie.
- Drużyny młodzieżowe są traktowane w tym klubie, jak piąte koło u wozu. Chłopcy nie mieli nawet żadnego zakończenia po udanym sezonie. Była nadzieja na poprawę, jak prezesem był Piotr Wysocki. Działo się dużo dobrego w grupach młodzieżowych. Zawsze bez problemu juniorzy młodsi mogli wyjść na główną płytę. Potem to się zmieniło. Juniorzy młodsi okazali się najlepsi w stawce 32 zespołów. Zarząd nie docenia pracy czterech trenerów, którzy pracują z naszymi wychowankami. Mamy sporo zdolnej młodzieży. 23 czerwca skończyli rozgrywki. Nikt z zarządu klubu nie przyszedł podziękować chłopakom. 7 lipca (czwartek) byliśmy na spotkaniu u burmistrza. Przedstawił nam swoje stanowisko. Stwierdził, że Urząd Miasta przeznaczył dotację dla klubu w kwocie 110 tys. zł. Klub jednak nie rozliczył się z tej kwoty, więc nie będzie drugiej transzy. W piątek (9 lipca) klub wycofał drużynę z rozgrywek. Myśmy się dowiedzieli o tym w poniedziałek (12 lipca). Trenerzy innych ekip podziwiali, że mamy taki mocny rocznik w tej grupie. Chłopakom odebrano to, na co zapracowali. Burmistrz spycha winę na zarząd, a włodarze klubu odbijają piłeczkę. Między tym wszystkim są ci chłopcy i tylko oni przez to cierpią. Bardzo żałuję, że nie ma Piotra Wysockiego. Może on by do tego nie dopuścił. Nikt z nas nie przewidział, że tak się stanie, że klub może wycofać drużynę z rozgrywek ligi międzywojewódzkiej. Mogliśmy się zorganizować i szukać rozwiązania. Klub mógł chociaż zorganizować z nami spotkanie. Mamy wrażenie, że to był problem dla klubu, że działacze nie chcieli tego awansu – stwierdzili w rozmowie z nami Ryszard Kołodziej i Mariusz Filipowicz, rodzice młodych reprezentantów MKS-u Myszków.
- Ja osobiście jestem rozżalony. Kilka lat mojej pracy z tą młodzieżą zostało podeptane. Miasto i klub nie są wobec chłopców w porządku. Byliśmy w tym roku bezprecedensowo najlepszą drużyną i wygraliśmy ligę, grając drużyną złożoną głównie z chłopców o rok młodszych. Niestety, polityka i dziwne układy odebrały nam to, na co ciężko zapracowaliśmy. Podejmując decyzję o wycofaniu się z M-ki klub zamknął drogę rozwoju swoim najzdolniejszym wychowankom. Ja czuję się tak, jakbym dostał w twarz. W chwili obecnej nie mam motywacji do pracy, a chłopcy do treningów. To jest bardzo bolesne. O co mamy grać w przyszłym sezonie? Co możemy zyskać przy takim podejściu do szkolenia młodzieży? W tej grupie jest wielu zdolnych młodych piłkarzy, którzy za kilka lat śmiało mogliby występować w pierwszej drużynie – powiedział trener juniorów młodszych Marek Szycowski.
Sebastian Ruciński
Napisz komentarz
Komentarze