(Żarki) Rewitalizacja rynku w Żarkach choć jeszcze nie zakończona, już wzbudza niemałe kontrowersje i emocje. „Ładny, ale niefunkcjonalny” i „beznadziejny” to tylko niektóre określenia przebudowywanego rynku, jakie usłyszeliśmy od mieszkańców Żarek i właścicieli mieszczących się w obrębie rynku sklepów.
Przed rewitalizacją ulice wokół rynku miały kształt podkowy. Plac można było objechać, tym samym nieograniczony był dostęp do sklepów po obydwu jego stronach. Można było także zaparkować przed kościołem. Po remoncie dojechać można będzie tylko do sklepów po prawej stronie rynku. Kupcy z jego lewej strony i ich klienci dojazdu nie mają. Dla Żarek, gdzie tradycje kupieckie to podstawa tożsamości i źródło dobrobytu, realizowane zamknięcie części rynku to tragedia.
Być może brak przejazdu nie wzbudzałby tylu emocji gdyby projektując nowy rynek, zadbano o miejsca do zaparkowania. Stanowisk parkingowych jest 21, zdaniem wielu osób – stanowczo za mało.
- To jest beznadziejne – mogę to określić tylko tym jednym słowem. Jak nie ma dojazdu do sklepów, to nie ma klientów. A klient jest niestety nauczony: podjechać i kupić. Nikomu się chodzić nie chce – mówi nie kryjąc żalu jeden z właścicieli sklepu po lewej stronie. - Na razie, jak widać wszystko jest rozgrzebane. Ale można się domyślać, jak to będzie wyglądać. Klienci do nas nie dojadą, a parkingów jest za mało. Dużo mniej, niż przed „modernizacją” - dodaje.
Tej opinii przytakuje mieszkaniec Żarek robiący zakupy w innym sklepie. - Miejsc parkingowych jest za mało. Ustawiono przy wjeździe z ul. Myszkowskiej znak zakazujący parkowania poza wyznaczonymi miejscami. Ale ludzie i tak stają na wybrukowanym poboczu, albo chodniku, a policja wręcza mandaty. Miejsc do parkowania powinno być zdecydowanie więcej. To nie jest Ciechocinek, żeby deptaki były takie szerokie.
Mieszkańcy i właściciele sklepów mówią chętnie, ale anonimowo. Zdecydowanie więcej do powiedzenia mają kupcy z lewej strony rynku. Może dlatego, że ci z prawej mają przynajmniej dojazd do sklepów. Ci z lewej, nie chcąc łamać przepisów, nawet z towarem nie podjadą pod sklepy.
- Mnie ta sprawa jakoś bezpośrednio nie dotyczy, bo nie jestem z Żarek, ale mogę powiedzieć, że klienci narzekają, że nie mają się gdzie zatrzymać – mówi sprzedawczyni ze sklepu po prawej stronie rynku.
- Plac musi być ładny, ale i funkcjonalny – dodaje mężczyzna obserwujący trwające prace przy budowie kaskady wodnej w centrum placu. – A mówi się, że nawet parafia na tym remoncie ucierpiała, bo jak ludzie nie mają gdzie stanąć, to jadą na msze do Leśniowa. Tam jest gdzie zaparkować. To samo jest ze ślubami. Dawniej rynek był brzydszy, ale limuzyna z panną młodą mogła z fasonem objechać rynek. Teraz to niemożliwe, pod drzwi kościoła podjeżdżać trzeba jakby od zaplecza. Dodaje po chwili, że powtarzanych przez mieszkańców krytycznych opinii o rewitalizacji jest więcej. Na przykład ta, że po remoncie zaparkowanie na rynku trzeba będzie płacić.
- Plotek jest rzeczywiście dużo – dorzuca kolejny sklepikarz z lewej strony. - Np. taka, że samochody dostawcze będą mogły dowozić towar do naszych sklepów, ale tylko w godzinach od 17.00 do 20.00. A ja sklep mam czynny właśnie do 17.00. Nie mam zamiaru czekać po zamknięciu na dostawcę, a nie wiadomo czy i jemu będzie pasowało dojechać. To, jak mówię plotki, ale w każdej jest ponoć ziarno prawdy.
Jak udało nam się dowiedzieć, na ten moment nie zapadły jeszcze żadne decyzje o godzinach ograniczających dowóz towarów do sklepów.
PŁATNEJ STREFY NIE BĘDZIE
Plotkom o płatnej strefie parkowania w obrębie rynku kategorycznie zaprzecza rzecznik żareckiego magistratu Katarzyna Kulińska – Pluta.
- Na Starym Rynku nie będzie płatnej strefy parkowania, ponieważ nie pozwalają na to gminie warunki uzyskanego dofinansowania. Nie będzie parkingu przed kościołem. Samochody przed mszą można parkować wzdłuż ul. Stary Rynek, Leśniowskiej, Piłsudskiego. Jest w centrum miasta plac targowy, na którym w niedzielę można swobodnie zostawić auto – mówi K. Kulińska - Pluta.
Dodaje, że do żareckiego magistratu docierają krytyczne głosy w sprawie przebudowy rynku. Twierdzi jednak, że od samego początku jego projektowania zapadła decyzja, by znaczna część rezwitalizowanej przestrzeni przeznaczona była dla ruchu pieszego z możliwością tylko ruchu lokalnego dla właścicieli domów i kamienic zlokalizowanych przy Rynku.
K. Kulińska - Pluta wyjaśnia, że projekt na przebudowę Starego Rynku w Żarkach uzyskał pozwolenie na budowę i została na ten cel przyznana dotacja unijna. Ponieważ rynek podlega ochronie konserwatorskiej projektant – uprawniony architekt Aneta Chrząstek-Szyc - musiał uzyskać pozwolenie konserwatora zabytków akceptujące projekt. Konserwator miał do niego kilka uwag m.in. nie pozwolił na wprowadzenie stoisk handlowych na płycie rynku. Dopiero po uzyskaniu pozwolenia od konserwatora projekt został złożony do Starostwa Powiatowego w Myszkowie i uzyskał pozwolenie na budowę.
RYNEK NA RAZIE PLACEM BUDOWY
Stary Rynek jest nadal placem budowy. Inwestycja polegająca na przebudowie centralnego placu w mieście jest w trakcie, chociaż pewne elementy przestrzeni są już widoczne.
Zmieniła się m.in. jego nawierzchnia, zniknęły kioski handlowe, uporządkowano część zieleni. Obecnie w centralnym miejscy placu budowana jest fontanna w formie kaskady.
Remontu i przebudowy doczeka się podstawa kapliczki, na rynku pojawią się także elementy tzw. małej architektury m.in. ławki w formie murków czy schody.
W części parkowej przewidziano nowy układ alejek, wycinkę części zdewastowanych i chorych drzew, dosadzenie zieleni. Pojawią się też ławki i kosze na śmieci. W trakcie prac w wyniku odkryć archeologicznych wprowadzono poprawki zgodnie z sugestią konserwatora zabytków. Zamiast muru - bramy stanowiącego symboliczne wejście na plac od strony ulicy Myszkowskiej, a upamiętniającego przybycie do Żarek kardynała Karola Wojtyły –wyciągnięto mur z kamienia jurajskiego. Stoi na odkrytym fundamencie, ponieważ w trakcie inwestycji pod płytą rynku odkryto budynek sprzed wieków.
Po zakończeniu prac plac zostanie podzielony na trzy strefy: plac przestrzeni publicznej umożliwiający organizację różnego typu imprez, część parkowo - rekreacyjną oraz część usługową, gdzie będą mogły powstać kawiarenki letnie oraz stoiska zewnętrzne lokali handlowych zlokalizowanych w kamieniczkach przy placu.
Wszystko zapowiada się pięknie, pod warunkiem, że miejsce „ożywią” mieszkańcy. Czy perspektywa kłopotów z dojazdem i pozostawieniem aut ich nie odstraszy? Przykłady Warszawy czy Krakowa, gdzie starówki także nie mają miejsc parkingowych, a jednak tętnią życiem zdają się mówić, że nie. Pamiętać jednak należy, że Żarki to jednak nie stolica.
CZY LAMPY TU PASUJĄ?
W obrębie rynku ustawiono także nowe latarnie. I to aż dwa ich rodzaje. Inne są lampy biegnące wzdłuż ulicy Myszkowskiej, inne wzdłuż jednokierunkowej ulicy Stary Rynek. Te, zlokalizowane tuż przy ścianach kamienic zdają się zupełnie do otoczenia nie pasować. Nowoczesne w formie, mają kształt wykrzywionych, czarnych słupów i zdaniem wielu osób są po prostu brzydkie i pasują jak przysłowiowy kwiatek do kożucha.
- Mieszkam w Myszkowie, ale na zakupy zawsze wolałam do Żarek jeździć. Nie dość, że nie mam gdzie zaparkować, to jeszcze te okropne lampy! Kto to zaprojektował? – mówi napotkana podczas zakupów mieszkanka Myszkowa. Odpowiadamy: projekt rynku jest autorstwa architekt Anety Chrząstek-Szyc.
Co sądzą o lampach mieszkańcy Żarek dowiedzieć się można choćby z forum na oficjalnej stronie internetowej Urzędu Miasta w Żarkach. To jeden ze zamieszczonych tam wpisów: -Przewracające się lampy uliczne na rynku w Żarkach. Nie wiem czy to zaburzenia błędnika? Mogę zrozumieć kopiowanie włoskich domów mieszkalnych, ale Pani inżynier - to co Pani nam zafundowała to czysta zemsta, tylko za co?
Rzecznik K. Kulińska - Pluta wyjaśniła, że wyboru lamp dokonali projektant wraz z konserwatorem zabytków. Specjalnie wybrano pochylone latarnie, aby światło przez całą noc nie świeciło w okna mieszkańców domów wzdłuż ulicy Stary Rynek. - To nie zaburzenie błędnika, tylko rozwiązanie, które pozwoli na nocny wypoczynek – pisze w odpowiedzi na uwagę rzecznik urzędu.
O gustach (tym bardziej projektanta i konserwatora) można długo dyskutować, ale wydaje się, że w tym miejscu o wiele lepiej wyglądałyby lampy kloszowe, jakie ustawione są choćby na nieodległym Nowym Rynku w sąsiedztwie pomnika ks. Gietyngiera.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze