W tym roku było inaczej. Firma zaplanowała 5 dni przerwy remontowej. Z powodu problemów z wymianą KONFUZORA na kominie ciepłowni przy ul. Jana Pawła II ciepła woda w kranach pojawiła się dopiero w poniedziałek wieczorem 27 czerwca. Wyjaśniamy czym jest tajemniczy „KONFUZOR” i dlaczego w tym roku firma zdecydowała się na nielubianą przez odbiorców przerwę remontową.
Firma Calor, do której należy ciepłownia w Myszkowie, ma 21 ciepłowni na Dolnym Śląsku, Górnym Śląsku, w Zagłębiu i Małopolsce. Mieszkańcy Myszkowa, których mieszkania zasilane są w ciepło systemowe pamiętają zapewne czasy, gdy przerwa letnia w dostawie ciepłej wody dochodziła do miesiąca. Obecnie rozporządzenie Ministra Gospodarki z 2007 roku „w sprawie szczegółowych warunków funkcjonowania systemów ciepłowniczych” dopuszcza, aby planowane przerwy w dostarczaniu ciepła poza sezonem grzewczym nie przekraczały 14 dni. Firma ciepłownicza musi o planowej przerwie zawiadomić odbiorców z siedmiodniowym wyprzedzeniem.
Zbigniew Kasprzyk dyrektor w firmie Calor dzisiaj zarządza wszystkimi ciepłowniami firmy, choć jako mieszkaniec Myszkowa „naszą” ciepłownię zna doskonale: -Przez 7 lat nie robiliśmy w Myszkowie przerwy remontowej, co na pewno podobało się mieszkańcom. Ale w tym roku przerwa była już konieczna, gdyż inaczej nie jesteśmy w stanie wykonać wszystkich przeglądów i napraw.
Jak tłumaczy dyr. Kasprzyk już w ubiegłym roku miał być wymieniany tzw. „konfuzor” na szczycie komina ciepłowni. Co to jest? Wysoki na kilkadziesiąt metrów komin wybudowany jeszcze w okresie PRL-u okazał się za duży na potrzeby Myszkowa. Przy projektowaniu i budowie komina, gdy było to jeszcze przedsiębiorstwo państwowe, zakładano dalszy intensywny rozwój Myszkowa, budowę kolejnych osiedli z blokami, więc komin został wybudowany nieco „na zapas”. Ponieważ za szeroki komin nie nadawał spalinom odpowiedniej prędkości wylotowej, na jego szczycie zamontowany był stożek zwężający przekrój komina. Cel zastosowania urządzenia jest taki, że dzięki temu dym z komina leci dużo wyżej, rozpraszając się na większych wysokościach. Ale urządzenie z grubej stali przez lata zostało zupełnie zniszczone przez nieobojętne dla stali związki znajdujące się w dymie.
Dzisiaj patrząc na komin ciepłowni przy ul. Jana Pawła II widać, że jego szczyt jest płaski, a wydobywający się dym opada bardziej płasko. To właśnie efekt zdjęcia z komina zużytego konfuzora.
Ciekawostką jest, że przed wielu laty montaż konfuzora odbywał się przy wykorzystaniu śmigłowca. Podobnie jak montaż szczytowej części rozbudowanej wieży kościoła pw. Św. Stanisława w Myszkowie. Jeżeli montaż nowego konfuzora na kominie ciepłowni również będzie się odbywał z wykorzystaniem śmigłowca, postaramy się Czytelnikom zapowiedzieć to wydarzenie. (JotM)
Napisz komentarz
Komentarze