Zieloni Żarki – MKS Myszków – 0:5 (0:1)
Myszkowianie zrewanżowali się Zielonym za ubiegłoroczną porażkę w Żarkach. Trzy gole dla ekipy Krzysztofa Całusa strzelił Bartek Zachara. Na listę strzelców wpisali się również Łukasz Marcińczyk i Sebastian Gruszka.
Kibice myszkowskiej drużyny długo czekali na odbudowę w MKS-ie. W minioną sobotę (17.10) reprezentanci niebiesko białych dali im powód do dumy. To, że drużyna gości była dopingowana przez większą liczbę kibiców niż miejscowi, świadczy o tym, że futbol w Myszkowie ma się dobrze. Rok temu myszkowianie wracali z Żarek z opuszczonymi głowami, a my musieliśmy pisać o kompromitacji. Tym razem to podopieczni Krzysztofa Całusa triumfowali w derbach i to w stylu zadowalającym najwybredniejszych fanów. Spotkanie było dobrym widowiskiem. Zieloni podjęli walkę bez lęku przed wyżej notowanymi. Pierwszą okazję do wpisania się na listę strzelców miał Szymon Przybyłka. Napastnik Żarek pomylił się jednak o kilka centymetrów. Zdecydowanie więcej działo się po bramką Cogla. Dwie okazje do wpisania się na listę strzelców miał Damian Sołtysik. Gola bardzo chciał strzelić Bartek Zachara. W pierwszej swojej sytuacji mógł zagrać do lepiej ustawionych kolegów. Z jednej strony miał Malczewskiego, a z drugiej Psonkę. Zdecydował się na strzał i posłał piłkę nad poprzeczką. Chwilę później Bonczek ładnie przerzucił do Malczewskiego, ten zagrał idealnie do zamykającego akcję Psonki. Rafał uderzył efektownie z woleja, ale miał problemy z celnością. W odpowiedzi Cupiał pociągnął prawą stroną, dograł do wychodzącego Przybyłki, a napastnik Zielonych przegrał tylko z Bartkiem Wilkiem. Rozregulowany celownik miał tego dnia również Jarosław Bonczek, który swojej szansy szukał strzelając w 32 minucie sprzed szesnastki. Zaraz potem Psonka uderzył niemalże z tego samego miejsca, Cogiel sparował piłkę przed siebie, a czujny Zachara nie pomylił się przy dobitce. Myszkowianie poszli za ciosem. Bonczek znów dojrzał aktywnego Malczewskiego. W ostatniej chwili Przemkowi futbolówkę z nogi ściągnął Przemysław Cichor. Malczewski szybko stanął przed kolejną szansą. Zachara w wyścigu z defensorami „wygonił się” nieco do boku, odegrał do Damiana Sołtysika, a ten przepuścił piłkę byłemu graczowi Zielonych. Niestety Malczewski źle trafił w futbolówkę. Jeszcze przed przerwą Cogiel obronił strzał Bonczka, a Michał Sołtysik uderzył minimalnie nad poprzeczką. Po zdobyciu gola przyjezdni grali bez stresu, z większą finezją. Zaowocowało to w drugiej połowie. W 52 minucie z lewej strony boiska sfaulowany został Bonczek. Do rzutu wolnego podszedł Michał Sołtysik, dośrodkował w pole karne, gdzie najwyżej wyskoczył Bartek Zachara. Pewnie po zdobyciu tej bramki nasz napastnik zdawał sobie sprawę, że wysunie się na prowadzenie w klasyfikacji snajperów IV ligi. Nie przypuszczał raczej, że najładniejszego gola w tym spotkaniu strzeli za kilka minut. Wcześniej wypuścił Damiana Sołtysika, który przegrał pojedynek biegowy z Coglem. Golkiper gospodarzy zdążył jeszcze popisać się paradą po strzale Krawczyka. W 65 minucie nie miał nic do powiedzenia. Piłka rykoszetem trafiła do Zachary, ten widząc wysoko ustawionego bramkarza przelobował go i cieszył się z hat tricka. Po drugiej stronie Wilk nie miał za dużo pracy. Mimo tego był czujny i nie dał się zaskoczyć główkującemu Nowakowi. Trener Krzysztof Całus miał nosa ze zmianami. Na boisko weszli Łukasz Marcińczyk i Sebastian Gruszka, którzy wpisali się na listę strzelców. Ten drugi od razu wyszedł sam na sam z bramkarzem i został ewidentnie sfaulowany. Sędzia zinterpretował to inaczej niż wszyscy na stadionie i dał napastnikowi żółtą kartkę za symulację. Niedosyt powinni mieć Kamil Suliński, który zmarnował znakomitą okazję i Mateusz Gawroński, który miał najlepszą szansę do zdobycia gola honorowego. Na 4:0 podwyższył Łukasz Marcińczyk. Myszkowianin miał powody by przypomnieć o sobie włodarzom Żarek, a lepiej nie mógł tego zrobić. Wynik potyczki ustalił Sebastian Gruszka. Jeszcze przed ostatnim gwizdkiem Damian Sołtysik przegrał pojedynek z Łukaszem Coglem.
- Trenowałem zawodników, którzy dzisiaj strzelają nam bramki. Przeciwnik był lepszy w każdym elemencie. My mamy sporo młodzieży, która musi się jeszcze uczyć. Zabrakło nam doświadczenia i pomysłu na grę – skomentował trener Zielonych Janusz Kościelny.
- Początek był bardzo nerwowy. Przeciwnicy stworzyli pierwszą sytuację bramkową. Potem dogodnej okazji nie wykorzystał Damian Sołtysik i znów groźnie atakowali miejscowi. Tak się złożyło, że my strzeliliśmy bramkę po tym, jak piłkę „wypluł” Łukasz Cogiel. Nie można go za to winić w takich warunkach atmosferycznych. Po drugim golu na boisku istniała tylko jedna drużyna. Mieliśmy dziś pięćdziesięcio procentową skuteczność – powiedział trener MKS-u Myszków Krzysztof Całus.
MKS Myszków: Wilk – Trepka, Ojczyk, M. Sołtysik, Zawrzykraj (65 min Marcińczyk), Krawczyk, Bonczek (73 min Suliński), Psonka, M. Sołtysik, Malczewski (80 min Dorobisz), Zachara, D. Sołtysik.
Zieloni Żarki: Cogiel – Cichor, Żebrowski, A. Lamch (59 min M. Lamch), Dorobisz, Cupiał, Nowak, Brodziński (65 min Gawroński), Wiklak, S. Lamch (38 min Sobota), Przybyłka (80 min Szczepankiewicz).
Kolejne spotkania naszych czwartoligowców:
MKS Myszków - KS Częstochowa – sobota (24.10) godzina 15.30
Skra Częstochowa - Zieloni Żarki – sobota (24.10) godzina 15.30 (RUC)
Napisz komentarz
Komentarze