Powiatowy Urząd Pracy w Myszkowie właśnie ogłosił konkurs na stanowisko Kierownika Referatu ds. Programów Rynku Pracy. Dopiero teraz, choć etat jest wolny od 6 czerwca, kiedy zajmująca je Marzena Kulak została awansowana na wicedyrektora PUP w Myszkowie. Dlaczego dyrektor PUP Marek Węgrzynowicz tak długo zwlekał z ogłoszeniem konkursu? Wiele wskazuje na to, że bardziej od kwalifikacji, w ocenie kandydatów większą rolę będzie odgrywać ich polityczna dyspozycyjność. Termin składania papierów w konkursie upływa 5 września.
- Spotkał się pan z jakimiś sugestiami, kto powinien objąć to stanowisko? – pytamy dyrektora PUP Marka Węgrzynowicza.
-Nie, z żadnymi –mówi Marek Węgrzynowicz. – To ważne stanowisko w Urzędzie Pracy, poprzednio zajmowała je pani Marzena Kulak, którą awansowałem na mojego zastępcę, a wcześniej na tym stanowisku pracowała pani Iwona Franelak (obecnie wiceburmistrz Myszkowa). Realizujemy sporo projektów unijnych, kierownik na tym stanowisku jest odpowiedzialny za pozyskanie środków i ich rozliczanie.
Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego, skoro to w PUP w Myszkowie tak ważne stanowisko, konkurs jest ogłaszany po 3 miesiącach, a nie od razu w czerwcu?
Jak ustaliła Gazeta Myszkowska, ubiegania się o to stanowisko nie wyklucza Sławomir Zalega, radny SLD w Myszkowie. Od kilku lat bezrobotny, choć wcześniej był m.in. prezesem Saniko i naczelnikiem wydziału w Starostwie Powiatowym w Myszkowie. W obecności kilku świadków, w tym jednego z przywódców ugrupowania „Przyszłość” (z jego poparciem rządzi starosta Wojciech Picheta), spytaliśmy, czy to prawda, że stara się o to stanowisko. Zalega nie zaprzeczył: - Jeszcze nie wiem, czy złożę papiery.
W moim imieniu rozmawiała z Pichetą (starosta powiatowy) Grażyna Kolasa (główna księgowa w PUP) czy mam szansę. Grażyna chciała mi jakoś pomóc, bo już długo jestem bez pracy. Ale Picheta uzależnił to od tego, czy Rafał Kępski zagłosuje za absolutorium dla Zarządu Powiatu. Picheta bardzo się tego bał, czy uzyska absolutorium, na poparciu Rafała (Kępskiego, radny powiatowy z SLD i szef powiatowych struktur partii w Powiecie Myszkowskim) mu zależało. Ale Kępski powiedział, że nie zagłosuje za absolutorium. Miałem nawet do Rafała o to trochę żal, bo co mu zależało. Ale Rafał zachował się pryncypialnie. - mówił radny
- Podobno wkrótce PUP ma ogłosić konkurs. Wystartujesz? - pytam Sławomira Zalegę.
-Poszedłem nawet do Pichety porozmawiać i pytam wprost: czy jest sens, żebym startował, bo jak mają kogoś innego, to po co się wygłupiać. Powiedział, jak to Wojtek, żebym startował, jestem dobry, więc na pewno mam szansę. Jeszcze nie zdecydowałem, czy złożę papiery – mówił Zalega jakieś 2 tygodnie temu.
Dyrektora PUP Marka Węgrzynowicza pytamy wprost: czy słyszał o rozmowach swojej podwładnej Grażyny Kolasy ze Starostą Wojciechem Pichetą na temat szans zatrudnienia na wolne stanowisko Sławomira Zalegi, działacza SLD. Z SLD jest również Grażyna Kolasa, choć to związek jak pokazała ostatnia kadencja, dość luźny. Radni SLD G. Kolasę wielokrotnie oskarżali o głosowania zgodnie z interesem starosty Pichety, wobec którego SLD jest w opozycji.
Szefa SLD w Powiecie Myszkowskim, radnego powiatowego Rafała Kępskiego pytamy, czy były na niego jakieś naciski, aby zagłosował za udzieleniem absolutorium dla Zarządu Powiatu, w zamian np. za jakieś stanowiska dla działaczy SLD?
Rafał Kępski: - Przed każdym ważniejszym głosowaniem pojawiają się różnie dziwne propozycje, personalne. Ale jako szef partii na żadne takie propozycje nie przystaję.
- Czy padło nazwisko Zalegi, gdy Zarząd Powiatu ubiegał się w Radzie o udzielenie mu absolutorium?
Rafał Kępski: - Przed każdym ważniejszym głosowaniem pojawiają się różne dziwne próby rozmów ze mną. Ja temu Zarządowi deklarowałem jedynie merytoryczne wsparcie i to robię. Pyta Pan czy pojawiają się jakieś personalne propozycje. Nie zaprzeczam temu, ale jako szef partii na żadne takie propozycje nie przystaję. SLD nie jest w koalicji z tym Zarządem.
To nie jest pierwszy przypadek, gdy Starosta Wojciech Picheta wymieniany jest w kontekście wpływania na to, kto ma objąć konkretne stanowisko w Powiatowym Urzędzie Pracy. Formalnie o zatrudnieniu pracowników decyduje dyrektor PUP Marek Węgrzynowicz. 29 maja został rozstrzygnięty inny konkurs na wolne stanowisko w PUP. Posadę Inspektora, koordynatora projektu w Referacie Instrumentów Rynku Pracy i Szkoleń otrzymała Anna Waloch. W konkursie pokonała dwóch innych kandydatów: Andrzeja Poborskiego i Monikę Skowron-Reder. Dyrektor Marek Węgrzynowicz zapewnia, że nikt na niego nie wpływał i na wynik konkursu: -Zapewniam, że to kompetentny pracownik, pracuje w PUP od wielu lat (ciągle na umowy czasowe, staże itp. – przyp. red.). Teraz pani Anna została zatrudniona na czas projektu, czyli na 2 lata.
- Ale ja nie byłem członkiem komisji konkursowej – dodaje dyrektor. Podobnie dyrektor PUP nie zamierza uczestniczyć w komisji, która oceni kandydatów na stawisko Kierownika Referatu ds. Programów Rynku Pracy. –W komisji zasiądzie zamiast mnie, pani Marzena Kulak.
Mniej więcej w tym samym czasie gdy Anna Waloch okazała się najlepszym kandydatem, sprzedała działkę budowlaną nr 932/8 o powierzchni 820 mkw położoną w Lgocie Górnej staroście Wojciechowi Pichecie. Działka położona jest obok remizy OSP, w której SP ZOZ Myszków prowadzi wiejską przychodnię. Czyżby było ziarno prawdy w plotkach, że Picheta zamierza wybudować tam własny ZOZ?
We wszystkich tych opisach i faktach nie ma dowodów na to, że ktoś dostanie posadę/albo nie dostanie w zależności od wyników głosowania za absolutorium, albo czy sprzedaż działki przez pracownika PUP Staroście ułatwiła zdobycie posady. Pokazujemy jednak te mechanizmy, o których wielu mieszkańców powiatu myszkowskiego jest przekonanych: że zdobycie pracy w administracji powiatowej, obojętnie - kierownika czy sprzątaczki, zależy w większym stopniu od znajomości, wpływów, przydatności, niż od kompetencji.
Jeden z członków Zarządu Powiatu, którego pytamy, czy wie o zakupie działki w Lgocie G. od pracownicy PUP przez Starostę, potwierdza: - Wiem, że kupił i wiem od kogo. Moim zdaniem to nie przypadek, bo Wojtkowi bardzo zależało na tej działce. Wcześniej starał się o inną, naprzeciwko remizy, ale właściciel (jak ustaliliśmy pan Stefan Psonka) nie chciał mu sprzedać. Jak zapadają decyzje o zatrudnieniu w szpitalu, PUP, czy starostwie podam na innym przykładzie: prawdę napisaliście w Gazecie Myszkowskiej, chyba pod koniec ubiegłego roku, że z związku z pogarszającą się sytuacją finansową szpitala zaczną się zwolnienia, które mają objąć 50 osób. Dyrektor SP ZOZ po waszym tekście dementował, że to spekulacje, że takich planów nie było. A sprawa była omawiana na Zarządzie Powiatu, jak zrozumiałem była sporządzona imienna lista pracowników, których SP ZOZ zamierzał zwolnić. Ale lista trafiła do Pichety i z 50 do zwolnienia zostało 8.
Od czasu odwołania radnej Zofii Jastrzębskiej, w Radzie Powiatu Myszkowskiego od kilku miesięcy nieobsadzone pozostaje stanowisko Wiceprzewodniczącej Rady Powiatu. Zapewnie po wakacjach temat obsadzenia tego stanowiska wróci pod obrady. Kto zostanie wiceprzewodniczącym może mieć kolejny raz wpływ na skład większości w radzie, która ciągle pozwala Pichecie zachować posadę. Bo we wrześniu opozycja złożona z PO, SLD i PSL będzie mogła ponownie podjąć próbę odwołania Zarządu Powiatu. Dlatego wśród osób, których rządząca koalicja Przyszłości i PiS +Grażyna Kolasa (jeszcze SLD) i Marian Szczerbak (już nie SLD) widziałaby na stanowisku wiceprzewodniczącej Rady Powiatu wymienia się radną Jadwigę Skalec. Tę, która winą za zatopienie Tomiszowic w powodzi z 6 lipca obciąża ujęcie wodne na początku wsi. Radna Skalec, której grozi grzywna 50 tysięcy za nielegalną przebudowę domu w Mzurowie (jeżeli zarzut się potwierdzi) może być wyjątkowo podatna na wpływy…. Wśród radnych powiatowych krąży też informacja, że o posadę dla żony w SP ZOZ zabiega były wicestarosta z PSL Jan Kieras. Tę samą informację potwierdza nam jeden z głównych działaczy „Przyszłości” i jednocześnie dodaje: - Jesień może być gorąca. Nieoficjalnie mogę powiedzieć, że „Przyszłość” zawiodła się na Pichecie. Sam nie jestem radnym powiatu i za radnych „Przyszłości” nie mogę decydować, ale nie wykluczam takiej sytuacji, że jesienią, jeżeli dojdzie do próby odwołania Wojciecha Pichety ze stanowiska, to odbędzie się to z poparciem naszych radnych. Jeżeli to się nie uda, bo trzeba zebrać większość 12 głosów, to zrobię wszystko, aby Picheta nie mógł kandydować z naszej listy w wyborach za rok.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze