(Myszków) To już ostatnie dni dyspozytorni pogotowia ratunkowego w Myszkowie. Za kilka dni wyjazdami naszych lokalnych ekip ratunkowych zarządzać będzie dyspozytor z Sosnowca. Nowy system funkcjonowania pogotowia ratunkowego zakładał m.in. likwidację tzw. rejonów operacyjnych. Zaplanowano, że z istniejących w województwie śląskim 30 rejonów pozostanie 6. W najbliższych dniach zmiany obejmą zostawione w zasadzie na koniec Myszków i Zawiercie. I choć sam pomysł dyrektorowi Szpitala Powiatowego w Myszkowie Jackowi Kretowi się nie podoba, uspokaja on pacjentów. – Nie powinni odczuć różnicy – przekonuje.
Zmiany, które w najbliższych dniach dotyczyć będą i naszego powiatu od początku ich planowania, tj. od 2011 roku wzbudzały emocje i niepokój. Zmiany krytykował ówczesny dyrektor SP ZOZ, a obecnie starosta Wojciech Picheta, pisma w tej sprawie kierowała do Ewy Kopacz Jadwiga Wiśniewska. - W wyniku tych zmian znikną dyspozytornie w Kłobucku, Lublińcu i Myszkowie. O ile dyspozytornie z Kłobucka i Lublińca zostaną przeniesione do Częstochowy, to dla Myszkowa dyspozytornia pogotowia będzie znajdowała się aż w Sosnowcu (…) Czy Ministerstwo Zdrowia, dostrzega zagrożenia dla pacjentów, wynikające z planowanych zmian i czy planując wprowadzenie zmian w systemie funkcjonowania pogotowia, zadbało o zabezpieczenie odpowiednich środków finansowych na rozbudowę i modernizację systemu informacji w kasie urzędów wojewódzkich? – pytała ówczesną Minister Zdrowia posłanka. Rzecznik śląskiego Oddziału NFZ w Katowicach Jacek Kopocz starał się tłumić emocje tłumacząc, że zaplanowana zmiana to jedynie zmiana systemowa. - Wbrew pozorom sytuacja będzie o wiele lepsza, bo dzięki mniejszej ilości dyspozytorni możliwy będzie szybszy przekaz informacji. Poza tym nic się nie zmieni. Ani lokalizacja dotychczasowych stacji pogotowia ratunkowego, ani ich tabor (…) Zmiana spowoduje, że szybciej i lepiej podejmowane będą decyzje gdzie powinno zostać wysłane pogotowie czy przewieziony pacjent. Do tej pory podjęcie decyzji trwało czasami niepotrzebnie zbyt długo. Bezpieczeństwo pacjenta na tej zmianie absolutnie nie ucierpi, wręcz przeciwnie będzie większe, lepiej zabezpieczone – przekonywał Jacek Kopocz.
To co „wisiało” nad myszkowską dyspozytornią od dłuższego czasu nastąpi w najbliższych dniach. Prawdopodobnie jeszcze przed 20 sierpnia. Dyrektor SP ZOZ w Myszkowie Jacek Kret, który nie jest zwolennikiem zmian podchodzi do nich z umiarkowanym optymizmem, przekonując, że dla pacjentów nie powinny być one odczuwalne.
- Dyspozytornia pogotowia nadal jeszcze jest w Myszkowie, ale na pewno w tym miesiącu to się zmieni. Pozostają jeszcze ostatnie kwestie związane m.in. z konfiguracją sprzętu, myślę zatem, że do 20 sierpnia dyspozytornia zostanie przeniesiona do Sosnowca. Mnie do końca ten pomysł się nie podoba, choćby ze względu na to, że mamy na swoim terenie kilku takich, powiedziałbym kontrowersyjnych pacjentów, którzy wzywają pogotowie w zasadzie bez potrzeby, kiedy karetka może być potrzebna gdzie indziej. Nasze dyspozytorki znają ich, wiedzą w jaki sposób mają z nimi rozmawiać. Natomiast dla mieszkańców Myszkowa i okolic po tym jak system wejdzie w życie nie będzie większej różnicy. Naprawdę. Dzwoniąc tak jak do tej pory pod numer 999 czy 112 usłyszą głos dyspozytora, który przyjmie ich zgłoszenie. Wielu z nich pewnie nawet nie będzie mieć świadomości, że zgłoszenie przyjmuje dyspozytor z Sosnowca. Mam nadzieję, że to się wszystko jakoś „dotrze”. Podobny zintegrowany system w Małopolsce działa już od ponad roku i sprawdza się, choć przed jego wprowadzeniem obaw też było sporo. Rozmawiałem z dyrektorem pogotowia w Sosnowcu i do włączenia do zintegrowanego systemu został tylko Myszków i Zawiercie. W zintegrowanym systemie są Sosnowiec, Będzin, Czeladź, Dąbrowa Górnicza i tam naprawdę nikt nie zauważył różnicy w działaniu pogotowia. Zmiana polegać będzie tylko na przeniesieniu dyspozytorni. Sprzęt pozostaje u nas, ratownicy i pielęgniarki są dalej naszymi pracownikami. Nie ma obaw, że dyspozytorzy nie znając terenu, nie będą wiedzieć gdzie wysłać karetkę. System działa w ten sposób, że po zgłoszeniu, kierowcy wsiadają do karetek, w których czeka już na nich dokładny adres zgłoszenia z dokładną mapką dojazdu. W Myszkowie mieliśmy 5 dyspozytorek, każda z nich otrzymała propozycję pracy w ZOZ -ie, z tego względu, że na ogół były to pielęgniarki. Jedna osoba zdecydowała się na przejście na świadczenie przedemerytalne – wyjaśnia dyrektor Jacek Kret.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze