(Częstochowa, Myszków) Kolejne zwycięstwo na zawodowym ringu odniósł Łukasz Maszczyk. W sobotę 23 marca podczas gali „Wojak Boxing Night” w Częstochowie pokonał zdecydowanie na punkty Węgra Andrasa Vargę.
Przeciwnik Polaka na zawodowym ringu stoczył 13 walk, z których 8 wygrał, dwie zremisował i trzy przegrał. Większe zawodowe doświadczenie Węgra to w sobotę 23 marca było jednak za mało, by skutecznie przeciwstawić się „Angelowi”. Pięściarz wywodzący się z Myszkowa, mający w swoim dorobku ponad 260 stoczonych walk amatorskich (także na Igrzyskach Olimpijskich), tytuły Mistrza Polski oraz występy w pierwszej edycji pół zawodowej ligi WSB obnażył słabe strony Węgra. Jego boks, w czasie tej doskonale zaplanowanej i zrealizowanej taktycznie walki, był skuteczny i agresywny. Sędziowie nie mieli wątpliwości, kto w ringu prezentuje się lepiej i w każdej z sześciu rund wskazywali na zwycięstwo Polaka. Choć Varga dotrwał do końcowego gongu, do nokautu – czyli sposobu w jaki Maszczyk kończył swoje trzy dotychczasowe zawodowe pojedynki - było blisko.
- No niekiedy się nie da – mówił z humorem po walce Łukasz Maszczyk. I dodaje: - Rywal był twardy, nie walczył zbyt agresywnie, nastawił się raczej na obronę. Ale myślę, że walka mogła się podobać. Nie miałem kłopotu z „dystansem” sześciu rund, bo byłem dobrze przygotowany, nawet na ośmiorundowy pojedynek. Myślę zresztą, że to było widać, bo starałem się podkręcać tempo z rundy na rundę.
Powody do radości miał w Częstochowie także drugi z braci Maszczyków, Przemysław. Prowadzony przez tego ostatniego Robert Parzęczewski z Częstochowy zaliczył udany debiut w gronie zawodowców, pokonując na punkty w pierwszym pojedynku wieczoru dużo starszego od siebie Piotra Tomaszka. – Robert to bardzo perspektywiczny zawodnik. Bardzo dobrze rokuje. Jest bardzo wysoki jak na swoją wagę, ma długie ręce. Niestety, boryka się z kontuzjami. Nawet niedługo przed walką prawa ręka odmówiła posłuszeństwa i tylko dzięki lekarzom udało mu się wyjść na ring. Siłą rzeczy nie udało nam się zrealizować wszystkich założeń, ale udało mu się wygrać. Pracujemy wspólnie od 3 lat, i kiedy tylko stoję w jego narożniku jeszcze nie przegrał. Ufa mi i realizuje założenia taktyczne. Myślę, że przed nami jeszcze dużo dobrego – mówi Przemysław Maszczyk.
W innych pojedynkach jakie toczono w hali sportowej na Zawodziu zwyciężali m.in. Damian Jonak (pokonał czarnoskórego Brytyjczyka Maxa Maxwella), Andrzej Wawrzyk (wygrał jednogłośnie na punkty z Amerykaninem Robertem Hawkinsem) i Łukasz Janik (nie dał szans Larsowi Buchholzowi z Niemiec). Razem z licznie zgromadzoną publicznością sobotnie walki oglądali m.in. Paweł Kołodziej i Artur Szpilka. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze