Niespodzianką zakończyło się spotkanie Baku Fires z Pohang Posejdons w bokserskiej lidze WSB. Lider przegrał u siebie z zamykającą tabelę konferencji azjatyckiej drużyną z Korei 2:3. Ze zwycięstwa swojej drużyny cieszył się Łukasz Maszczyk, który zanotował niestety kolejną porażkę w ringu.
Pięściarz z Myszkowa przegrał na punkty w otwierającej spotkanie walce z Magomedem Abdulhamidowem. Zwycięstwa zanotowali jednak jego koledzy z drużyny: Bahodirjon Sultonov, Victor Cotiujanschii i Abdelhafid Benchabla. W najwyższym przedziale wagowym przegrał reprezentujący „Posejdonów” Chouaib Bouloudinats, ale nie zmieniło to już faktu, że lider przegrał we własnej hali.
- Cały czas zbieram doświadczenie. Trudno się boksuje dwie kategorie wyżej, ale uważam, że z walki na walkę jest coraz lepiej. Sędziowanie oceniam pozytywnie. To jest boks zawodowy, punktowanie jest zatem całkiem inne niż w boksie amatorskim i trzeba się przestawić właśnie na takie boksowanie. Myślę, że jest to dla mnie dobra szkoła życia, nie tylko sportowa ale i życia codziennego. Zostały jeszcze trzy kolejki w tym sezonie, w sobotę 26 lutego podejmujemy u siebie lidera grupy azjatyckiej - Baku Fires, z którymi wygraliśmy na wyjeździe. Potem jedziemy do Chin a ostatni mecz będziemy boksowali z zespołem z Kazachstanu. Myślę, że jeszcze wystąpię w tej rundzie, no i postaram się wreszcie wygrać – zapewnia Łukasz Maszczyk. Zdobywane przez niego doświadczenie, mimo, że może nie wygląda najlepiej w statystykach, z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Jeśli nie w kolejnej edycji WSB, to z pewnością w walce o olimpijskie kwalifikacje do Londynu, czego mu szczerze życzymy. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze