Takiej kombinacji alpejskiej w wykonaniu Śląskiego Związku Piłki Nożnej nie spodziewali się nawet najstarsi, zahartowani sympatycy futbolu. Do I grupy IV ligi przeniesiona zostaje Unia Rędziny, a żarczanie będą musieli zagrać baraż o miejsce w tej stawce. Drużyna przygotowuje się do sezonu po dowództwem duetu trenerskiego – Krzysztof Dobosz, Andrzej Samodurow.
Mimo tego, że sezon dawno się już zakończył swoje rozgrywki nadal toczy Śląski Związek Piłki Nożnej. Tym razem na kombinacjach organizatora rozgrywek ucierpieć może klub z Żarek. Do grupy pierwszej wraca Unia Rędziny, a w stawce zgodnie z przepisami nie może być 17 zespołów. ŚZPN zaproponował baraż o utrzymanie pomiędzy ekipami, które uplasowały się tuż nad kreską w grupie pierwszej i drugiej. W grupie drugiej nadal trwają rozgrywki przy stołach. Unia Racibórz zgłosiła protest do PZPN i nadal liczy, że uda jej się zostać w gronie czwartoligowców. Chodzi tutaj o mecz z Gwarkiem Ornontowice. Jeżeli Unia dostanie punkty walkowerem to utrzyma się bez barażu. Wtedy Górnik Pszów spada do V ligi, a baraż grają – AKS Mikołów i Zieloni Żarki. Dlaczego jednak za zawirowania w grupie drugiej mają zapłacić Żarki, które utrzymały się w grupie pierwszej? Jeżeli związek zdecydował się na zmiany, powinien umieć rozwiązać problemy organizacyjne tak, aby nie dotykały one drużyn, które uczciwie na boisku zapracowały na swoje miejsce w klasyfikacji. Jak widać przepisy jednym pozwalają zmieniać grupy rozgrywkowe na życzenie, a dla innych działają jak wehikuł czasu. Jeżeli miesiąc po zakończeniu sezonu, w trakcie przygotowań do kolejnych rozgrywek i w czasie otwartego okienka transferowego nie jest zamknięta sytuacja w grupie drugiej, a już trwa żonglerka i przenoszenie ekip do grupy pierwszej to rozwiązanie proponowane przez ŚZPN nie wydaje się sprawiedliwe. Dzięki reorganizacji rozgrywek ligowych (powstanie ekstraklasy) pozbyliśmy się baraży pomiędzy naszymi czwartoligowcami, które co roku były krzywdzące dla mistrzów jednej z grup. Teraz nasi mistrzowie mają zapewniony bezpośredni awans do III ligi. Jura Niegowa przegrała przed laty właśnie z Unią Racibórz w dwumeczu o utrzymanie się w IV lidze. Jak widać działacze ŚZPN nie umieją oderwać się od starych zwyczajów. Umieli jednak zrobić wyjątek, kiedy do IV ligi zdegradowano GKS Katowice. Wtedy w stawce mogło być 17 drużyn. Jak dowiedzieliśmy się od prezesa Zielonych Żarki Jakuba Grabowskiego klub nie otrzymał jeszcze oficjalnej decyzji związku w tej sprawie. Liczymy wspólnie z sympatykami Zielonych, że te zawirowania w konsekwencji nie zakłócą przygotowań ich ulubieńców do rozgrywek IV ligowych.
- Znaleźliśmy się w niecodziennej sytuacji. Wisi nad nami wizja barażu o utrzymanie i niepewność, w jakie klasie rozgrywkowej będziemy. Wprowadza to ogromne zamieszanie. My jako Zarząd klubu będziemy starali się, aby do baraży nie doszło a drużyna grała w IV lidze. Gdyby jednak stało się inaczej to zrobimy wszystko, aby zostać w IV lidze. Trenerzy Dobosz i Samodurow mają za zadanie tak przygotować drużynę aby przyszły sezon zakończył się spokojnie jeśli chodzi o utrzymanie. Realizując to zadanie dostają wolną rękę, w miarę możliwości budżetowych oczywiście, co do nowych i ewentualnie starych zawodników. Duet tych trenerów, z pewnością postawi na młodzież. W tym okresie jest wiele ruchów transferowych, na dzień dzisiejszy żaden w naszym klubie nie został wykonany. Prowadzimy rozmowy z zawodnikami, którzy ewentualnie mogliby zasilić naszą drużynę, na personalia jednak jest jeszcze za wcześnie. Jest też parę klubów, które wykazują zainteresowanie naszymi chłopcami, ale na razie bez konkretów. Więcej będę mógł powiedzieć dopiero, gdy rozstrzygnie się sprawa nieszczęsnego barażu – poinformował prezes Zielonych Żarki Jakub Grabowski. (RUC)
Napisz komentarz
Komentarze