Burmistrz Janusz Romaniuk 2 lipca spotkał się z Zarządem MKS-u reprezentowanym przez wiceprezesa Ireneusza Pieczarę oraz dwóch członków Macieja Boreckiego i Jana Jaskólskiego. Zarząd MKS-u chciał usłyszeć, jak burmistrz widzi finansowanie przez miasto klubu i stowarzyszeń w kontekście awansu drużyny MKS do III Ligi. Dzisiaj ciężar utrzymania klubu jest na firmie TRIBAG, ale do wyższych lig awansowały też młodsze drużyny. A szkolenie młodzieży to już zadania miasta. Rozmowa skończyła się na ogólnikach.
Wbrew temu, co miał nadzieję usłyszeć Zarząd Klubu, burmistrz Janusz Romaniuk nie zadeklarował wsparcia dla MKS-u. W zasadzie działacze sportowi usłyszeli powtórkę z sesji: najpierw analiza finansowa pierwszego półrocza, a później – we wrześniu – czas na podjęcie decyzji co do ewentualnych dotacji, co ma się nijak do piłkarskiej rzeczywistości gdzie do 10 lipca należy zgłaszać pierwsze drużyny, a liga pełną parą rusza 14 sierpnia.
-Takie postawienie sprawy przez burmistrza J. Romaniuka po prawie dwugodzinnym spotkaniu polegającym niestety głównie na wylewaniu żali w stronę zarządu klubu, oznacza dla MKS-u nic innego jak... problemy, bo jak można planować wydatki, jeśli zna się tylko część kwoty, jaką można dysponować w drugiej połowie br. (pieniądze z TRIBAG-u). Do tej pory przy okazji wielu rozmów o MKS-ie, pan burmistrz, wielokrotnie podkreślał, że finansowanie klubu w 2010 roku będzie na poziomie roku 2009. A zatem co wstrzymuje go przed podjęciem tej decyzji i zaoszczędzenie wszystkim, a przede wszystkim piłkarzom i kibicom, nerwów? Jedno tylko napawa optymizmem w tej całej ośmieszającej miasto potyczce - już za cztery miesiące nastąpi naturalna weryfikacja, którą przeprowadzą mieszkańcy Myszkowa w zbliżających się wyborach – z pewnością będzie to dobra okazja do rozliczenia złożonych obietnic i deklaracji przez obecnie sprawujących mandaty radnych i burmistrza. – mówi Wojciech Łubianka – prezes zarządu MKS-u.
- Odniosłem wrażenie, że burmistrz i jego najbliżsi współpracownicy obecni na spotkaniu potraktowali je, jako okazję do ponownego krytykowania i zwalania winy za aktualny stan na radnych miejskich, wskazując ich jako głównych winowajców aktualnej sytuacji związanej z MKS-em. Oprócz wyliczania, ile to kosztuje MOSiR utrzymanie boiska, burmistrz skupił się podczas tego spotkania wyłącznie na budowaniu atmosfery wzajemnych pretensji. Szczytem jednak wszystkiego było stwierdzenie obecnej na spotkaniu pani kierownik Krystyny Jasińskiej, która powtarzając słowa sprzed pół roku podważała sens sportowej rywalizacji uzależniając sukcesy klubu od uzgodnień czy Myszków stać na III ligę?! Przepraszam…. to ja się pytam czy Adam Małysz wyjeżdżając na olimpiadę uzgadniał z burmistrzem Wisły czy stać go na złoto i premię za olimpijski sukces i czy chce takiej promocji miasta? A, czy pani kierownik Jasińska będąc dyrektorem szkoły również wymagała od swoich nauczycieli uzgodnień czy mają temperować uczniów ocenami miernymi aby im pokazać, że nie nadają się do startu w ogólnopolskich, szkolnych olimpiadach, bo to przecież szkołę kosztuje. Jak mówi stare polskie przysłowie: „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” i tak też jest w tym przypadku. Wypada chyba zatem przeprosić pana burmistrza za te sukcesy i teraz przed każdym meczem może powinna ustawiać się kolejka piłkarzy przed drzwiami burmistrza z pytaniem kto i ile bramek może strzelić w kolejnym meczu” – komentuje Maciej Borecki Członek Zarządu MKS-u. (red)
Napisz komentarz
Komentarze