MKS Myszków – Slavia Ruda Śląska – 1:1 (1:1)
Sędziowie pomogli w minioną sobotę (10.10) gościom z Rudy Śląskiej. Remis w Myszkowie Slavia uznała za sukces, a niebiesko biali schodzili z boiska z opuszczonymi głowami. W najbliższy weekend podopieczni Krzysztofa Całusa zagrają na wyjeździe z Zielonymi Żarki.
Miejscowi byli bezapelacyjnie zespołem lepszy. W siódmej minucie kibice obejrzeli kapitalną akcję w wykonaniu podopiecznych Krzysztofa Całusa. Wykończyli ją Rafał Psonka, który zagrał prostopadłą piłkę i Bartek Zachara, który jej nie zmarnował. Miejscowi nacierali dalej, ale mieli problemy ze skutecznością. W 22 minucie Dykta urwał się Zawrzykrajowi. Nasz obrońca gonił z nim przez połowę boiska, a na interwencję zdecydował się dopiero w polu karnym. Choć wydawało się, że Marcin trafił czysto w piłkę, sędzia pokazał na wapno. Do rzutu karnego podszedł Kudełko i nie dał najmniejszych szans Wilkowi. Niebiesko biali nie chcieli remisu i ruszyli do ofensywy odkrywając się przy tym z tyłu. Slavia swoich szans szukała w kontratakach. W 30 minucie myszkowian uratował Wilk, który popisał się paradą po główce Dudki. Jeszcze przed zejściem do szatni na listę strzelców mógł wpisać się Damian Sołtysik. Zbyt długo zwlekał jednak z oddaniem strzału i schodził do szatni z niedosytem. Zaraz po przerwie gracze MKS-u ruszyli z natarciem. Trzy minuty po wznowieniu uderzył Damian Sołtysik, kibice ryknęli z radości, a piłkę z bramki wybił Marcin Met. Sędzia Smaczny z Bytomia gola nie uznał, a boczny, który nie zdążył za akcją bez wahania zgodził się z oceną kolegi. Kapitan Slavi mówił po meczu, że zdążył zatrzymać futbolówkę przed linią bramkową. O ile w tej sytuacji arbitrzy mogli mieć rację, to tuż przed ostatnim gwizdkiem popełnili pomyłkę, którą trudno w jakikolwiek sposób wytłumaczyć. Bartek Zachara przyjął piłkę w szesnastce, przygotował się do strzału, a jeden z obrońców wskoczył mu na plecy. Dlaczego sędziowie nie zareagowali? To pozostanie ich tajemnicą. W 85 minucie okazję do przechylenia szali zwycięstwa na korzyść MKS-u miał Rafał Psonka. Niestety pomylił się o kilka centymetrów.
- Nie dobiliśmy przeciwnika. Prowadziliśmy 1:0 należało wykorzystać okazję, których mieliśmy sporo. Wtedy byłoby po meczu. Dostaliśmy trzy prezenty i mogliśmy strzelić bramkę. Na temat sędziowania nie chce się wypowiadać, musze na spokojnie obejrzeć nagranie. W drugiej połowie zasłużyliśmy na wygraną, byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Liczyłem na to, że zmiennicy wniosą więcej do gry – skomentował trener MKS-u Myszków Krzysztof Całus.
MKS Myszków: Wilk – Zawrzykraj, Trepka, Jarosz, Ojczyk, Suliński (70 min Gradek), Bonczek (60 min Dorobisz), Zachara, D. Sołtysik (60 min S. Gruszka).
Slavia Ruda Śląska: Gawlik – Moritz, Pawlak, Met, Rolnik, Dudka, Drynda, Stefanowski, Dybcio (80 min Witkowski), Kudełko (85 min Zalewski), Dykta (90 min Walas).
Napisz komentarz
Komentarze