Kwestia ta została poruszona podczas sesji 28 kwietnia. Przed przyjęciem protokołu z marcowego posiedzenia radna Dorota Kaim-Hagar mówiła, że wycięto fragment nagrania z 25 marca. Jak przypomniała, chodzi o „wydarzenie dość humorystyczne, gdy pani radna Polak próbowała głosować w momencie, kiedy nie było glosowania”. Radna Polak rozmawiała przez telefon, ale nie wyłączyła mikrofonu, więc wszyscy słyszeli jej rozmowę. Wtedy zaczął ją przywoływać przewodniczący Picheta: - Pani radna Polak, pani radna Polak, pani radna Polak. Słychać panią. Zdzisława Polak, słysząc, że przewodniczący wymienia jej nazwisko powiedziała do telefonu „zaraz, zaraz” i szybko… oddała głos, choć rada niczego w tym momencie nie głosowała. - Jestem za! - powiedziała radna Polak. Sytuacja była dosyć zabawna i wywołała reakcję wielu uczestników posiedzenia. Fakt, trudno było się nie uśmiechnąć.
Jednak radna Kaim-Hagar, przypominając tę sytuację, zwróciła uwagę na to, że w nagraniu z posiedzenia, publikowanym po jego zakończeniu miał zostać wycięty krótki fragment. - Wówczas staroście wymsknęło się niecenzuralne słowo. No cóż, może się zdarzyć każdemu, miał włączony mikrofon i oczywiście ja nie oczekuję, aby w protokole to słowo się znalazło. Natomiast ku mojemu zaskoczeniu zostało to wykasowane z nagrania obrad sesji. Budzi to moją wątpliwość wielką - czy można coś takiego zrobić, kto to zrobił bądź na czyje polecenie to zostało zrobione? (...) Moje pytanie jest natury prawnej - czy ta czynność została dokonana zgodnie z prawem? - pytała radna Dorota Kaim-Hagar. Odpowiadając Przewodniczący Wojciech Picheta stwierdził, że pierwszy raz słyszy o czymś takim, więc musi to sprawdzić.
Słuchaliśmy marcowej sesji Rady Powiatu na żywo i dobrze pamiętamy zabawną sytuację z głosowaniem radnej, gdy nie było żadnego głosowania, ale musimy przyznać, że wulgaryzmu, który – jak mówiła radna Kaim-Hagar – miał wymsknąć się staroście Kołodziejczykowi nie słyszeliśmy. Nie potrafimy więc ocenić, czy rzeczywiście podczas sesji padło jakieś niecenzuralne słowo, czy nie.
To, co można sprawdzić, to nagranie opisanej wyżej sytuacji. Widać wyraźnie – a właściwie słychać – że w nagraniu jest wyciszony dźwięk przez kilkanaście sekund. Transmisja nie była w tym czasie przerwana lub zawieszona – nie ma tylko dźwięku. Nie przypominamy sobie, aby w czasie transmisji na żywo wystąpiły wtedy jakieś zakłócenia.
W OKREŚLONYCH PRZYPADKACH NAGRYWANIE MOŻNA PRZERWAĆ
Wydawać by się mogło, że to drobnostka, zaledwie kilkanaście sekund, które były wypełnione śmiechem. Zgodnie z ustawą o samorządzie powiatowym obrady rady powiatu są transmitowane i utrwalane za pomocą urządzeń rejestrujących obraz i dźwięk, a nagrania udostępniane są w Biuletynie Informacji Publicznej i na stronie internetowej powiatu oraz w inny sposób zwyczajowo przyjęty. Nagranie to materiał dokumentujący przebieg sesji. Może być ono przerwane przez przewodniczącego, gdyby wiązało się z udostępnieniem danych, które nie stanowią informacji publicznej, udostępnieniem informacji niejawnych, dotyczących prywatności osoby fizycznej, informacji objętych tajemnicą itp. W takiej sytuacji transmisja powinna zostać przerwana, a na nagraniu może zostać wyłączony dźwięk lub obraz (anonimizacja nagrania). Ale czy można usunąć brzydkie słowo, które wyłapał mikrofon?
ZA FAŁSZOWANIE DOKUMENTÓW GROZI WIĘZIENIE. A ZA FAŁSZOWANIE NAGRANIA?
Zgodnie z kodeksem karnym osoba, która podrabia lub przerabia dokument w celu użycia za autentyczny lub takiego dokumentu używa jako autentycznego może zostać ukarana grzywną lub liczyć się z ograniczeniem lub pozbawieniem wolności. Dlatego można i należy się zastnowić, czy nie doszło do przerobienia dokumentu, jakim jest nagranie z sesji. Nagranie do którego w wersji niezmanipulowanej mamy prawo, jako podatnicy i mieszkańcy. Czy sprawą zajmie się prokuratura? Manipulowanie nagraniem może jednak zostać ocenione przez radnych i mieszkańców za skandaliczne. Spodziewamy się, jaką odpowiedź otrzyma radna Kaim-Hagar na pytanie, czy zgodne z prawem jest wykasowanie fragmentu nagrania. Zapewne nikt niczego nie usuwał, a kilkunastosekundowa cisza na nagraniu to „tylko zakłócenia”.
Rada na przyszłość - najlepiej nagrywać sesje transmitowane na żywo. W razie wątpliwości będzie można porównać to, co było transmitowane na żywo z nagraniem, które publikowane jest po zakończeniu sesji.
Edyta Superson
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze