(Myszków) Pierwszy dzwonek wzywający uczniów do szkół po wakacjach zabrzmi już za kilka dni. Wielu uczniów wróci do szkół odnowionych, wyremontowanych, pachnących nowością. Takiego komfortu nie będą mieli uczniowie Zespołu Szkół Nr 3 przy ul. Kościuszki w Myszkowie, gdzie remont ciągle trwa, mimo że zgodnie z umową robotnicy powinni byli go zakończyć 30 czerwca.
W „trójce” całkowicie gotowa jest jak na razie tylko wymiennikownia, ściana zachodnia od ul. Kościuszki (bez przyziemia) i dach. Zlikwidowane zostały też szkody spowodowane przez ulewy. Woda, która przez źle zabezpieczony dach dostała się do budynku, zalała wczesnym latem kilka klas, część korytarza i szatnię.
- Przełożono parkiet, pomalowano ściany i sufity zalanych pomieszczeń. Obecnie wyglądają lepiej niż przed remontem – wylicza Andrzej Hagno, kierownik Wydziału Infrastruktury Miejskiej i Inwestycji myszkowskiego magistratu.
W zalanej szatni robotnicy muszą wymienić tynki i osuszyć ściany. Nowe tynki powinny pojawić się już wkrótce, może nawet do końca sierpnia.
Przy dociepleniu ścian zewnętrznych szkoły do wykonania pozostają: ułożenie wyprawy na parterze ściany zachodniej, ułożenie wyprawy na ścianie wschodniej szatni, docieplenie ściany północnej od strony wejścia do szatni, ułożenie tynku na ścianach wschodniej i zachodniej sali gimnastycznej oraz docieplenie ściany południowej z wejściem głównym.
- To naprawdę niewiele, i gdyby firma solidnie się do tego przyłożyła, może skończyć te prace w przeciągu miesiąca – uważa Radosław Haluk – nadzorujący z ramienia Urzędu Miasta Myszkowa remont w „trójce”. Ale miesiąc, to jakby nie liczyć, na pewno nie jest na pierwszy dzwonek!
Problem z opóźnieniami w remoncie wynika zdaniem przedstawicieli miasta z tego, że wykonująca go firma „Bilbud” z Zawiercia zaczęła prace w wielu miejscach, nie kończąc ich. Magistrat płaci zaś za skończone „odcinki”, odebrane dodatkowo protokołem odbioru. Firma poinformowała zaś miasto, że remont się przedłuża, bo potrzebuje od miasta pieniędzy za wykonane prace. Koło się zamyka, a wykonawca wychodzi na najgorszą firmę, jaka dotychczas pracowała w Myszkowie. Nie mówiąc o tym, że zgodnie z zawartą między stronami umową za każdy dzień zwłoki naliczana jest kara – tysiąc złotych.
Wykonawca zgłosił miastu do odbioru częściowego m.in. docieplenie ścian na części elewacji wschodniej i północnej nad szatnią oraz część elewacji północnej od strony dziedzińca wewnętrznego i na ścianie szczytowej sali gimnastycznej. Komisja jest w trakcie odbioru robót i o płaceniu za nie nawet na razie nie myśli. „Bilbud” tymczasem wystawia miastu faktury za wykonane – ale nie odebrane prace, domagając się zapłaty nawet w ciągu trzech dni. Wyraźnie widać, że firma finansowo „robi bokami”, bo taki tryb zapłaty nie jest zgodny z zawartą z umową (jeśli prace są odebrane magistrat ma na zapłacenie za robotę 30 dni).
- Urząd Miasta nie ma zaległości finansowych wobec firmy – twierdzą miejscy urzędnicy, bardzo już zmęczeni pechowym remontem, czy raczej pechowym wykonawcą.
- To dla nas żadne pocieszenie, ale trzeba w tym miejscu podkreślić, że kłopoty z tą firmą ma również starostwo, dla którego wykonuje ona pracownię tomografii komputerowej w szpitalu, i tam również jest „poślizg” – mówi burmistrz Janusz Romaniuk. Dodaje, że miasto nie mogło w przetargu wybrać innej firmy, bo akurat „Bilbud” zaproponował najniższą cenę, a dodatkowo spełnił inne wymogi stawiane przed startującymi w przetargu firmami.
- W trakcie remontu zmienił się trzykrotnie kierownik budowy, co też może świadczyć o jakichś kłopotach organizacyjnych w tej firmie – wyjaśnia J. Romaniuk, który zapewnia, że miasto nie wystawi firmie za remont „trójki” pozytywnych referencji.
Jest jednak i dobra wiadomość, i to chyba dla obu stron. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który dofinansowuje remont „trójki” przekazał na konto magistratu ok. 90 tys. złotych, które z kolei trafią do firmy za odebrane prace przy wspomnianej ścianie zachodniej. Będzie miała zatem za co kontynuować remont, który - miejmy nadzieję - zakończy się szybko. Póki co, dzieci nie będą podziwiać na szkolnym dziedzińcu „babiego lata”, ale za to ich nauka wewnątrz budynku nie jest zagrożona. Nie będzie też doskwierającego im pod koniec roku szkolnego hałasu.
GDZIE INDZIEJ NA SZCZĘŚCIE BEZ PROBLEMÓW
Na remonty w innych myszkowskich szkołach wydano z kasy miasta ponad 200 tys. zł. W miejskich placówkach remontowano dachy, toalety, kotłownie i piwnice, wymieniano okna, remontowano podłogi, malowano sale.
Swoje placówki oświatowe odnawiał także powiat. W Liceum Ogólnokształcącym w Myszkowie za 6 tys. zł wymieniono dwoje drzwi wejściowych od strony boiska, w ZS w Żarkach wymieniono 23 okna, drzwi magazynowe oraz docieplono dach. W sumie na te prace Starostwo przeznaczyło blisko 42 tys. zł. W ZS w Będuszu za ponad 17 tys. zł także wymieniono okna, natomiast w Zespole Szkół Nr 1 w Myszkowie trwa ekspertyza sali gimnastycznej. - Przygotowujemy się do audytu, który będzie konieczny do aplikowania o środki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na kompleksową termomodernizację obiektu szkoły – wyjaśnia starosta Marian Wróbel.
KTO SKORZYSTA Z ODNOWIONYCH SZKÓŁ?
Między innymi pierwszaki, które od września rozpoczną naukę. W Myszkowie w 14 utworzonych pierwszych klasach uczyć się będzie 285 dzieci. Wśród nich 9 sześciolatków, których rodzice zdecydowali się posłać do szkoły wcześniej. Siedmioro takich dzieci trafi do Szkoły Podstawowej Nr 5, jedno dziecko uczyć się będzie we wspomnianej „trójce” oraz jedno w Szkole Podstawowej Nr 2. W zerówkach zdecydowało się pozostać 300 dzieci.
Dla porównania: w gminie Koziegłowy z ogólnej liczby 137 sześciolatków do szkoły pójdzie tylko czworo (3 w Pińczycach, 1 w Siedlcu Dużym), w gminie Niegowa na 77 sześciolatków z możliwości rozpoczęcia wcześniejszej edukacji skorzysta tylko jedno dziecko (Sokolniki), a w gminie Poraj w gronie 88 sześciolatków pierwszakami zostanie tylko jedno dziecko w Żarkach Letnisku oraz jedno w Choroniu.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze