(Katowice) Gdy firma Mała Flota Powietrzna wysłała do redakcji zaproszenie na pokaz i loty wiatrakowcem, skorzystałem od razu. Jako jeszcze uczeń liceum latałem na szybowcach (160 lotów), już tylko jako pasażer zdarzały się loty śmigłowcem, małym samolotem czy balonem. Ale wiatrakowiec? Czy to lata, skoro nawet nazwa przypomina dziecięcy latawiec? Szybko okazało się, że to jedna z najciekawszych konstrukcji lotniczych, coraz bardziej popularna w amatorskim lotnictwie, a nawet biznesie.
Mała Polska Flota Powietrzna, firma z Katowic zajmuje się sprzedażą wiatrakowców, oraz szkoleniami na różne statki powietrzne. W ramach projektu dofinansowanego przez Wojewódzki Urząd Pracy pod nazwą „Samolot dla Biznesu” firmy mogą skorzystać ze szkolenia pracowników, lub właścicieli firm z dofinansowaniem 80%. To oznacza, że koszt podstawowego szkolenia lotniczego na wiatrakowiec lub samolot zamiast 25 tysięcy wyniesie tylko 5 tysięcy.
Wojciech Lempart Komandor Floty w firmie MPFP tłumaczy, że celem firmy jest szeroko pojęty rozwój lotnictwa -Chcemy wspierać budowę sieci lotnisk i lądowisk, podobnych jak w Niegowoniczkach. Takie lądowiska całkowicie wystarczają do rozwoju lotnictwa ultralekkiego. Warunki do startu i lądowania dla naszych wiatrakowców i samolotów ultralekkich na takich lądowiskach jak w Niegowoniczkach są zupełnie wystarczające. My wyszkoliliśmy już około 30 osób do licencji pilota. Liczymy na władze lokalne, że te zaczną wyznaczać tereny pod małe lotniska i lądowiska, a my możemy te lotniska zagospodarowywać i utrzymywać. Jeżeli tylko znajdzie się chętny partner do budowy na swoim terenie, wójt/burmistrz do budowy lądowiska w swojej gminie, chętnie służymy pomocą uzyskaniu pozwoleń.
Na razie stawiamy na biznes, który -jak liczymy- coraz częściej będzie wykorzystywał wiatrakowce do komunikacji. Dlatego liczę, że małe lotniska będą powstawać np. w Specjalnych Strefach Ekonomicznych. Ale turystyka i rekreacja jest genialna z wykorzystaniem lotnictwa ultralekkiego, zwłaszcza wiatrakowców więc i ten rynek będzie się coraz dynamiczniej rozwijał.
180 tysięcy kosztuje najtańsza wersja nowego wiatrakowca, od 100 tysięcy można nabyć wiatrakowiec używany, sprawdzony.
Z Niegowoniczek na Muchowiec
Początkowo pokaz lotów wiatrakowcem miał się odbyć na prywatnym lotnisku w Niegowoniczkach, przy drodze z Łaz do Dąbrowy Górniczej. 1100 m trawiastego pasa startowego, kilka hangarów. Lotnisko sprezentuje się wspaniale. W jednym z hangarów poznaję właściciela wiatrakowca, chwile rozmawiamy, ale coś imprezy lotniczej nie widać. Dzwonię, okazało się że miejsce pokazu zmieniło się na lotnisko w Katowicach-Muchowcu, a do nie jakoś ta informacja nie dotarła. Ale obliczona na kilka godzin zabawa mnie nie ominęła.
Wiatrakowiec. Mimo tego, że latanie nie jest mi obce, oglądam ten rodzaj sprzętu latającego po raz pierwszy z bliska. Bardziej wygodny francuski Cavalon z pełną kabiną i fotelami obok siebie i włoski Magni Gyro. Do lotu wybieram otwarty Gyro, z pilotem Michałem Parkitnym. Wiatrakowiec ja pierwszy rzut oka przypomina najbardziej śmigłowiec. Ale z tyłu zobaczymy krótki ogon i ster kierunku jak w samolocie. Nad silnikiem spory wirnik ale pilot w przystępny sposób tłumaczy czym różni się jego zasada działania od śmigłowca. W śmigłowcu silnik napędza wirnik i tak śmigłowiec uzyskuje siłę nośną. Umożliwia pionowy start lądowanie. W wiatrakowcu wirnik też daje mu siłę nośną, ale tylko na zasadzie autorotacji. Wirnik wiatrakowca jest tylko wzbudzany przy starcie, aby nabrał rotacji. Dlatego nie wystartuje pionowo, potrzebuje niewielkiego rozbiegu. Brak napędzanego wirnika to jednocześnie ogromna zaleta jeśli chodzi o bezpieczeństwo lotu. Nawet jak zgaśnie silnik, wiatrakowiec nie wpada w gwałtowną autorotację (nie kręci się wokół siebie) jak uszkodzony śmigłowiec. Podczas lotu pilot pokazuje jak to działa. Wyłącza silnik i… nic się nie dziele. Delikatnie zaczynamy opadać, można tak wylądować bardzo bezpiecznie.
- Dodatkową zaletą jest to, że przy lądowaniu w przygodnym terenie możemy awaryjnie zatrzymać wiatrakowiec niemal natychmiast po przyziemieniu, nie ryzykując że koła wpadną do jakiegoś rowu, dołu. Jeżeli czegoś trzeba unikać, to tylko drzew, dlatego dłuższe przeloty nawet do 500 km, planuję tak, aby unikać dużych kompleksów leśnych.
Kilkuminutowy lot kończymy bezpiecznie na lotnisku a ja już myślę, jak byłoby pięknie, gdyby małe lotnisko powstało gdzieś w sercu Jury, w Kroczycach, w gminie Niegowa. Wystarczy kilkaset metrów równej łąki. Może któryś z okolicznych wójtów/burmistrzów ma kilka hektarów nieużytków i szuka pomysłu na rozwój gminy, nowych natchnień? W roku wyborczym warto o tym pomyśleć intensywniej, a w kolejnej kadencji realizować. Świat idzie do przodu i coraz częściej nie tyle idzie co… leci!
Jarosław Mazanek
Co sądzicie o rozwoju lotnictwa i lądowisk na Jurze? Piszcie na [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze