(Zawiercie) W ubiegły poniedziałek odbyło się kolejne spotkanie Klubu Obywatelskiego, w którym uczestniczyły była premier Ewa Kopacz oraz Krystyna Szumilas (minister edukacji w latach 2011-2013). Gospodarzem zawierciańskiego spotkania była posłanka Anna Nemś, a jego tematem przewodnim były kobiety w polityce. Dyskusja zdominowana została przez tematy dotyczące bieżącej sytuacji w kraju, a uczestnicy pytali między innymi o pomysły Platformy Obywatelskiej na poprawę życia emerytów oraz Unię Europejską i jej działania w sprawie praworządności w Polsce. Wśród licznych tematów, które poruszone zostały podczas rozmowy z posłankami nie zabrakło również polityki społecznej. Spotkanie okraszone było dużą dawką krytyki wobec Prawa i Sprawiedliwości.
Na spotkanie z Ewą Kopacz i Krystyną Szumilas, które odbyło się popołudniu 18 czerwca w Miejskim Ośrodku Kultury „Centrum” w Zawierciu przybyło ok. 60 osób. Wśród mieszkańców, którzy zainteresowali się poniedziałkową rozmową z członkiniami PO przeważały osoby w wieku emerytalnym. Na spotkanie przyszli również samorządowcy – m.in. wiceprezydent Zawiercia Teresa Mucha-Popiel, przewodniczący rady miejskiej Paweł Kaziród, Mirosław Mazur (były prezydent Zawiercia, obecnie radny sejmiku śląskiego), czy też Ewa Paluchowska i Ewa Mićka – członkinie rady miejskiej.
Poniedziałkowe spotkanie otworzyła Anna Nemś. Wprowadzając uczestników w temat przewodni, czyli kobiety w polityce, przypomniała o pierwszych kobietach, które zasiadały w polskim sejmie. Przywołała również statystyki dotyczące obecnego udziału kobiet w parlamencie i samorządzie, wskazując, że polityka wciąż jest zdominowana przez mężczyzn.
PARYTETY NIE SĄ ROZWIĄZANIEM
Ewa Kopacz przybliżyła początki swojej kariery politycznej oraz to, co było dla niej wówczas najbardziej zaskakujące. - Wydawało mi się, że wtedy, kiedy podejmowałam tę decyzję, że przemyślałam ją bardzo głęboko i wiedziałam, że odkładam ten swój zawód, którym mogłam wymiernie pomagać ludziom - każdego dnia, każdej godziny mogłam pomagać ludziom. Sądziłam, że bardziej globalnie będę mogła to robić wtedy, kiedy będę w polityce. Każdy, kto przychodzi do polityki ma takie oczekiwania, że wiele będzie mógł zrobić, że tak naprawdę to jego determinacja, jego siła, jego zdecydowanie zdecydują o tym jak będzie wyglądać to przynajmniej najbliższe otoczenie. No i oczywiście jest to zaskoczenie - niemiłe - kiedy okazuje się, że to większość na sali decyduje o tym, co można zrobić, a czego nie można zrobić. Ale też takie zderzenie z rzeczywistością. Zawsze wierzyłam w to, że wtedy, kiedy byłam lekarzem kobietą, nikt nie zwracał uwagi na moją płeć. Najważniejsze było, żebym leczyła ludzi, żebym skutecznie ich leczyła, żebym im pomagała, żeby dzieci, które wtedy do mnie przychodziły były zadowolone z tej wizyty. Co się okazuje w polityce każdy z nas, każdy - zarówno mężczyzna jak i kobieta - są pod szkłem powiększającym i każde słowo, każdy gest, każde zachowanie jest potem komentowane, nie zawsze sympatycznie. Ale najbardziej mnie tak po ludzku wkurzało wtedy kiedy słyszałam bredzących niekiedy - przepraszam - polityków płci męskiej, którzy nigdy nie byli przez komentatorów, czy dziennikarzy, czy przez swoje koleżanki posłanki traktowani jak ci, którzy mają nadmiar testosteronu. Natomiast w momencie, kiedy były emocjonalne wystąpienia kobiet zawsze się mówiło, że „tej to brakuje hormonów”, albo „pewnie jest we wcześniejszej albo późniejszej menopauzie”. Nie dobierali nawet starannie słów, nie byli na tyle uprzejmi, żeby powiedzieć: tak samo kobieta jak i mężczyzna mogą tyle samo zrobić w polityce, są jednakowo ważni – mówiła Ewa Kopacz, podkreślając, że jej zdaniem przymusowe parytety nie poprawią sytuacji kobiet w polityce.
Jak podkreślała, podając przykłady Francji, Belgii, Hiszpanii, czy Słowacji, to nie połowa kobiet na liście zagwarantuje ich udział w polityce. Decydujące znaczenie ma to, jakie dostaną miejsce na listach.
KOBIECA SOLIDARNOŚĆ, SIŁA I ODWAGA
Ważne jest również to, by kobiety były solidarne i wspierały siebie nawzajem, nawiązując tutaj do ostatnich wyborów prezydenckich w USA. - Hillary Clinton przejdzie do historii jako osoba, która była kandydatką na prezydenta Stanów Zjednoczonych, ale nie przejdzie do historii jako prezydent Stanów Zjednoczonych. Dlaczego? Zastanawiałam się, czytałam, analizowałam jej wyniki i okazało się, że ponad 53% białych kobiet nie zagłosowało na Hillary Clinton. Zagłosowali na Trumpa. Człowieka, który wprost, wręcz mało sympatycznie mówił o kobietach, wręcz niekiedy seksistowsko, wręcz mówił o tym, że ograniczy ich prawa reprodukcyjne, ale jednak mimo wszystko zyskał ich głos. Z czego to wynika tak naprawdę? Że my kobiety nawzajem za mało się lubimy i szanujemy. Że jeśli mamy jakikolwiek elektorat negatywny, to będzie to elektorat tej samej płci. Więc może czas i pora, żeby dzisiaj zdecydować o tym, jeśli chcemy, żeby kobiet tych zdecydowanych, tych, które potrafią w naszym otoczeniu dokonać ciekawych rzeczy, wysłać do polityki, dać im szansę na to, żeby one w tej polityce również działały więcej. Musimy być bardzo solidarne w tejże działalności. Czyli musimy pójść na wybory i zagłosować na kobiety, nie bacząc na to, czy je lubimy, czy nie lubimy, czy jedna jest grubsza, druga chudsza - to nie o to chodzi. To chodzi o to, by powiedzieć na ile ona będzie przydatna w polityce – przekonywała była premier.
Krystyna Szumilas podkreślała z kolei jak ważne jest umożliwienie kobietom rozwijania się na wielu polach jednocześnie, w czym dużą rolę powinno odgrywać państwo. Kobietom w polityce potrzebna jest chęć działania i odwaga, dążenie do spełniania marzeń. - Ale też jako kobieta, jako matka, wiem, że żeby pełnić funkcję w polityce, trzeba mieć wsparcie w rodzinie. Potrzebne jest również wsparcie państwa, czyli przedszkola, żłobki, opieka, szkoła - to wszystko, co kilkadziesiąt lat temu nie było takie łatwe i proste. Państwo musi stwarzać warunki do tego, żeby wspomagać opiekę nad dziećmi, żeby pomagać w wychowaniu, w pełnieniu kobiecie tych ról rodzinnych. I to dzieje się już w tej chwili, mamy obowiązek dziecka przyjęcia do przedszkola, ta funkcja opiekuńcza szkoły się rozwija, żłobki, ale to wszystko musi być w centrum polityki państwa – podsumowała Krystyna Szumilas.
UNIA NIE JEST „CIAŁEM OBCYM”
Po krótkim wstępie posłanek przyszedł czas na pytania ze strony mieszkańców. Pierwszym poruszonym w tej części spotkania pytaniem, było co zamierza zrobić Platforma Obywatelska w sprawie działań Unii Europejskiej dotyczących praworządności w Polsce. Mężczyzna, który zabrał głos wyraził pogląd, że unia nie zamierza zajmować się polską praworządnością, a ich działania są pozorowane.
W odpowiedzi na to pytanie była premier Ewa Kopacz odniosła się do poniedziałkowego spotkania premiera Mateusza Morawieckiego i wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa. - Większość czasu jechałam tu do państwa, więc trudno mi powiedzieć jakie były relacje w telewizji, ale z tego co wiem jakie były jego (Fransa Timmermansa – przyp. red.) wypowiedzi, to raczej nie był zachwycony postępem prac nad praworządnością i naprawianiem tego, co skutecznie popsuto. A popsuto wiele, bo popsuto cały system sądowniczy. I wie pan kiedy to będzie dotykać każdego z nas? Kiedy sam trafi do tego sądu i się okaże, że nie jego argumenty o niewinności są ważne, tylko to, jaką legitymację partyjną ma – komentowała Ewa Kopacz, podkreślając, że nie możemy traktować UE jako „ciała obcego”, bo sami jesteśmy jej częścią. Odniosła się również do europosłów Prawa i Sprawiedliwości, krytykujących Unię Europejską: - Dzisiaj ze zdziwieniem obserwuję posłów PiS-u, czyli opcji rządzącej, którzy są w europarlamencie i nie biorą znikąd indziej pieniędzy jak właśnie z Brukseli. Więc jeśli oni traktują tą Unię Europejską jako coś obcego, to czemu nie zjadą czym prędzej do ojczyzny? Przecież są takimi patriotami, jedynymi w swoim wydaniu. To niech zjadą tu do Polski. A jednak mimo wszystko tam siedzą. Potrafią tylko i wyłącznie pod publiczkę i markują ten cały spór, a dokładnie wiedzą czemu ma to służyć - przejęciu całego systemu sprawiedliwości, zniszczeniu praworządności, ale zniszczeniu również polskiego parlamentaryzmu. Wskazała również na to, że jej zdaniem przez rządy Prawa i Sprawiedliwości słabnie pozycja Polski na arenie europejskiej. - Polska w tej chwili nie jest już państwem, które narzuca cokolwiek w Unii Europejskiej. Nie jest państwem, które się doprasza do stołu, nie jest państwem, które się słucha. Jest tym państwem, które robi mnóstwo zamętu i obniża autorytet 38-milionowego państwa – oceniała E. Kopacz.
WŁADZA DZIELI POLAKÓW
Była premier skrytykowała również pomysł PiS-u przyznania najniższej emerytury kobiecie, która urodziła czwórkę dzieci. Ewa Kopacz pytała, czy na podwójne wynagrodzenie nie zasługują wobec tego kobiety, które jednocześnie pracowały, odprowadzały składki, a do tego wychowywały dzieci? - My jako Platforma Obywatelska niewątpliwie będziemy walczyć o to tak, jak będziemy walczyć o trzynastą emeryturę dla emerytów przed wyborami parlamentarnymi, tak również będziemy walczyć o te kobiety, które wykonywały podwójną ciężką robotę (…). I będziemy walczyć o to, żeby przede wszystkim te kobiety, które wykonywały podwójną robotę dostały tą szansę tej spokojnej starości i zarabiania dużo więcej na emeryturze niż by sobie wypracowały normalnie – obiecywała Ewa Kopacz. Prócz tego, była premier stwierdziła, że politykom PiS-u brakuje kultury i zachowania, których mogliby się uczyć od Samoobrony. Jej zdaniem Jarosław Kaczyński „chce mieć władzę absolutną, żeby decydować o losie i życiu poszczególnych osób”, a im bardziej ktoś się nie będzie z nim zgadzał, tym gorszym będzie „sortem” Polaka. Podkreślała, że obecna władza wprowadza podziały wśród Polaków, nienawiść tak jak żadna wcześniej.
JAK ZNIECHĘCIĆ WYBORCÓW DO PiS?
Na kolejne pytanie z sali dotyczące poprawy sytuacji emerytów i prośby, by ich głos był bardziej słyszalny, była premier zaznaczyła, że obecnie telewizja publiczna zawłaszczona jest przez PiS, w przeciwieństwie do stacji TVN, która stara się być „symetryczna”, pokazując każdą stronę polskiej sceny politycznej. Ewa Kopacz mówiła w ubiegły poniedziałek, że kolejki do lekarzy są coraz dłuższe, zadłużenie szpitali rośnie, a darmowe leki dla emerytów to kpina, bo darmowe są jedynie tanie leki refundowane, za to wciąż trzeba płacić za leki, które kosztują 20, 50 lub 100 złotych. Była premier stwierdziła, że „im pewne rzeczy uchodzą”. Jako przyczynę takiego stanu rzeczy wskazała, że może dzieje się tak dlatego, że PiS ma zdyscyplinowany elektorat, „jak sekta, który wyznaje ich zasady i ich poglądy i nie da złego słowa powiedzieć”.
Zdaniem Ewy Kopacz politycy PiS wzbogacają się na władzy i spółkach skarbu państwa, wydają ogromne pieniądze i jeśli to nie zniechęca ludzi do Prawa i Sprawiedliwości, to może skutecznym działaniem będzie rozmawianie obywateli ze swoimi sąsiadami, rodzinami, którym należy mówić „całą prawdę”. Stwierdziła, że PiS znalazł zwolenników, pomimo wzrostu opłat za wodę, czy benzynę. Ludzi przekonało 500+. Wyborcy nie odejdą od PiS-u, bo obawiają się, że to jest to, co PiS dał, a inni będą chcieli odebrać. - Co oczywiście nie jest prawdą, bo jak wiecie Platforma Obywatelska mówi „wszystkie dzieci są jednakowe”. Jeśli dzieci są jednakowe, to nie można ich różnicować tak, jak Polaków na tych lepszych i gorszych – stwierdziła Ewa Kopacz. Negatywnie odniosła się również do nowego pomysłu rządu 300 złotych na szkolną wyprawkę dla każdego dziecka, zauważając, że są rodzice, których stać na wyprawkę, ale są też tacy rodzice, którzy pomimo otrzymania 300 złotych nie będą mieli pieniędzy na zeszyty, bo mają wiele innych wydatków – np. opał, czynsz.
Krystyna Szumilas zapewniała, że PO przygotowało program dla seniora. Uznała, że emeryci to obecnie najbardziej zapomniana grupa społeczna. Zdaniem posłanki, partia rządząca skupia się na 500 i 300 + dla dzieci, bo za nimi stoją rodzice, dziadkowie – znacząca, wielomilionowa grupa wyborców. K. Szumilas doszła również do wniosku, że rządzący nie chcieli dać 500, czy 300 złotych niepełnosprawnym dlatego, że są oni zbyt małą grupą społeczną. Zgadzając się z wcześniejszą wypowiedzią Ewy Kopacz o mediach, Krystyna Szumilas mówiła, że obecnie Platforma nie ma mediów, nie ma PR-u, bo do telewizji publicznej nie są zapraszani posłowie opozycji, więc nie mogą przekazywać informacji szerszemu gronu odbiorców. Dlatego drogą opozycji są np. media społecznościowe i spotkania z Polakami. Wspomniała, że mówi się ciągle o 8 latach PO i PSL, ale nie rozlicza się obecnie rządzącego PiS-u z tego, co zrobili przez ostatnie 3 lata. Uznała, że to, co się teraz dzieje w Polsce, to powielenie głębokiej komuny.
Jedna z uczestniczek spotkania zwróciła uwagę posłanek na to, że opozycja powinna być wyraźniej zjednoczona. Wszyscy „kontra-PiS” powinni się zjednoczyć i w nazwie podkreślić, że są „kontra-PiS”. Zdaniem kobiety to da realną szansę na pokonanie PiSu, bo rozdrobnienie opozycji sprawia, że każde ugrupowanie ma swoich zwolenników, a złączenie sił do wyborów zwiększy możliwość zdobywania głosów. – O tym już dawno powiedzieli nam obywatele i to robimy. Do wyborów samorządowych koalicja obywatelska jest tworzona – odpowiedziała Krystyna Szumilas.
Posłanki Platformy podkreślały również jak ważne jest wybranie odpowiednich osób w zbliżających się wyborach samorządowych. Osób, które nie będą ulegały centralizacji władzy i będą w samorządzie podejmować niezależne decyzje, dobre dla społeczności lokalnej. Podczas poniedziałkowego spotkania mowa była również o młodych i ich braku zainteresowania oraz niewielkim uczestnictwie w polityce. Wskazywano na roszczeniowość młodego pokolenia, ich czekania aż bez wysiłku dostaną wszystko od kogoś oraz to, że dzisiejszy świat uczy konformizmu. Jako podstawę sukcesu posłanki oraz uczestnicy poniedziałkowego spotkania wskazywali wychowanie, uczenie odpowiedzialności oraz wartości wynoszone przez młodych z domu rodzinnego.
Jednym z ostatnich tematów, który pojawił się podczas 2-godzinnego spotkania, było zawierciańskie referendum. Poruszyła go jedna z mieszkanek, w którym wypowiedziała się miejska radna Ewa Mićka. Wskazała decyzję o unieważnieniu uchwały referendalnej jako jeden z przykładów ręcznego sterowania wojewody. Wśród innych przykładów wskazała np. brak. dofinansowania budowy IV etapu drogi do SAG, który wynikać miał ze zmiany punktowania wniosków, której dokonał wojewoda i jego uznaniowości złożonych wniosków o dofinansowanie.
Nasz komentarz:
Słuchając polityków Platformy, można odnieść wrażenie, że po 3 latach w opozycji PO ma złotą receptę na wszystko – sytuację emerytów, młodych, kobiet z dziećmi, niepełnosprawnych, służbę zdrowia, politykę zagraniczną. Swoje propozycje mieli okazję zaprezentować i wprowadzać w życie w ciągu 8-letnich rządów. Rządów, które najwyraźniej zmęczyły Polaków – taki wniosek można wysnuć, biorąc pod uwagę wyniki poprzednich wyborów parlamentarnych. Czy przekonywanie o tym, że PiS jest zły i że Platforma wszystko zrobi lepiej wystarczy, by odbudować zaufanie społeczne do tej partii?
Podczas poniedziałkowego spotkania była mowa o tym jak PiS skłóca Polaków i jak dzieli ludzi na lepszych i gorszych. Czy nazywanie elektoratu przeciwników „sektą” nie stanowi mowy nienawiści? Czy to nie jest przykład na dzielenie ludzi na lepszych i gorszych, tyle że w wydaniu opozycji? Warto mieć też na uwadze to, że Platforma (jak każda duża, licząca się partia) też ma swój stały elektorat – czy wyborcy PO są lepsi od wyborców PiS? Mądrzejsi? Bardziej kulturalni?
Wspominanie o tym, że Platforma nie chce odebrać 500+ i podkreślanie, że wszystkie dzieci są równe rodzi pytanie – co z tym programem zrobiłaby Platforma po wygranych wyborach? Skoro wszystkim dzieciom należy się tyle samo, to mamy rozumieć, że PO albo wszystkim dzieciom da 500+, albo odbierze tym, którzy je otrzymują, by wszyscy mieli po równo „nic”? Program 500+ - abstrahując od tego, czy jest to program słuszny, sprawiedliwy, czy nie – jest tym, co skutecznie trafia do ludzi i przekonuje wielu wyborców do oddania głosu na PiS. Przed wyborami był to jeden z głośniej wyśmiewanych przez PO pomysłów. Teraz rzadkością jest usłyszeć od polityków Platformy, że na 500+ pieniędzy nie ma, że to jest obietnica nie do wykonania.
Wracając do twardego elektoratu – Platforma w drodze do wyborów powinna postarać się o wyborców niezdecydowanych oraz zawalczyć o tych, którzy w ogóle nie chodzą do urn. Ale oparcie retoryki na krytyce rządzących, może nie być wystarczające. Wyborcy pytający polityków Platformy o ich 8 lat rządów, w których również nie brakowało błędów, potknięć i skandali, słyszą w odpowiedzi „my byliśmy źli? To my wam powiemy jaki PiS jest zły!”. Może warto bardziej skupić się na swojej partii, swojej wizji przyszłości, swoich pomysłach i swoim programie? Poprzednie wybory powinny być nauczką, że straszenie PiS-em może nie wystarczyć.
Kończąc – bez wątpienia przykrym obrazem – moim zdaniem – pokazującym siłę Platformy i poparcie społeczeństwa jest to, że ta duża, niegdyś tak silna, rządząca partia teraz do wyborów musi łączyć się z innymi ugrupowaniami, by sumować głosy. Jakie szanse ma Platforma bez koalicji, biorąc pod uwagę Nowoczesną, która w ostatnich wyborach parlamentarnych odebrała jej wiele głosów? Może warto obrać inną drogę walki o władzę, niż krzyk i wskazywanie palcem kto jest gorszy. Może warto postąpić egoistycznie i skupić się na sobie, przedstawiając wyborcom własną ofertę, a nie jedynie „anty-PiS”.
Edyta Superson
Napisz komentarz
Komentarze