Już w artykule z 23.09.2016 pisaliśmy w GM, że to właśnie świadek strony powodowej, zgłoszony przez Jakuba Ciupińskiego, w swoich zeznaniach opisał sposób przeładunku masy koksowniczej. Do Reko w tamtym czasie trafiło kilka ładunków tego odpadu, również ten feralny, z 11.XII.2015 -jak zeznał Patryk H. miał być rozładowany w identyczny sposób.
W artykule „WSZYSTKIE TRANSPORTY MASY KOKSOWNICZEJ W REKO PRZEŁADOWYWANO W SKANDALICZNY SPOSÓB!” GM z 23.09.16 pisaliśmy:
„Świadek strony powodowej, kierownik placu w firmie REKO Patryk H. dostarczył nam dowodów, w jak skandaliczny sposób masa koksownicza była przeładowywana w REKO z naczepy ciężarówki do innych pojemników. Mniej więcej w taki sam sposób, jak to widać na zdjęciach z XII 2015 zrobionych na ulicy Kościuszki. Ciekawe, czy z takim samym skutkiem?
Jak zeznał Patryk H., transport z 11 XII 2015 zamierzali przeładować w taki sam sposób jak transporty wcześniejsze. I ze szczegółami opisał, jak to się robi w REKO. Wcześniejsze i kolejne transporty, jak wynika z zeznań świadka, trafiały i były przeładowywane zawsze w ten sam sposób: pod naczepę podjeżdżała koparko-ładowarka. Uchylano tylną klapę naczepy i część masy zlewała się do podstawionej łyżki koparki. Ta następnie przerzucała masę do dużych kontenerów, przed wyciekiem masy uszczelnionych pianką w spray-u. Przed przypadkowym wyciekiem na glebę teren zabezpieczano rozłożoną folią.
To budzi nasze wątpliwości. Na zdjęciach z ulicy Kościuszki widać, że łyżka ładowarki jest węższa niż szerokość naczepy. Część masy przy przeładunku, takim jak opisał świadek, musi się wylewać na boki. Klapa naczepy, której producentem jest firma Bodex, nie posiada żadnych urządzeń, np. hydraulicznych siłowników, które pozwalałyby zatrzymać wyciek, lub wysypywanie się ładunku, po odblokowaniu zabezpieczeń. Ciekawie wyglądałby więc eksperyment, czy taki opis przeładunku masy koksowniczej, jak to zeznał Kierownik placu z REKO jest w ogóle fizycznie możliwy? Jak pracownicy REKO zatrzymywali wyciek? Bo przecież nie łyżką ładowarki, bo ta wg. zeznań jest pod naczepą i zbiera lejący się ładunek!”
Zeznania w procesie składała też Agnieszka Smuga, Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa w Starostwie Powiatowym w Myszkowie, która potwierdziła brak profesjonalnej instalacji, czy urządzeń do przeładunku takich mas koksowniczych.
Już wtedy w lipcu 2016 po wysłuchaniu zeznań Patryka H. nasuwał się wniosek, że świadek kłamie, opisując w sposób mało niewiarygodny jak masa koksownicza rzekomo była przeładowywana do kontenerów. Ale proces się toczył, i nie mogliśmy na łamach GM komentować zeznań, kwestionować ich prawdziwości czy oceniać przed końcem procesu. Teraz możemy.
Czy sposób przeładunku masy koksowniczej, jak to opisał Partyk H. był fizycznie możliwy? Że uchylają klapę naczepy, ulewają „trochę” na łyżkę koparki, a później zamykają klapę, żeby nie wylała się reszta? Jak działa taka naczepa, pokazał nam, na przykładzie pustej naczepy kierowca czekający na załadunek na jednej z baz: - Rygle naczepy odpinają się stopniowo, w momencie gdy z kabiny uruchomię podnoszenie. Pod naczepą jest cięgło, połączone z ryglami. Jak naczepa zacznie się podnosić, cięgło pociąga rygle, a ładunek pod własnym ciężarem zaczyna się wysypywać.
Kierowca pokazał nam jak to działa. Trwało około minutę, zanim rygle puściły. Wszystko działa powoli. Również opuszczenie naczepy, po opróżnieniu też nie dzieje się natychmiast.
GM: -Czy możliwe jest zatrzymanie wycieku, czy wysypywania się ładunku, tak żeby zrzucić trochę, a resztę zatrzymać?
Kierowca: -To absolutnie niemożliwe i niebezpieczne. Nikt tam nawet nie odważy się podejść, jak zrzucam ładunek. Jak już rygle puszczą, to nawet jak zatrzymam podnoszenie naczepy wyleje lub wysypie się tyle ładunku, ile będzie chciało, w zależności od jego gęstości.
To dało nam właściwie pewność, że rozładunek mas koksowniczych, które w ogóle nie miały prawa być przewożone „luzem” nie mógł odbywać się tak, jak to opisał w zeznaniach Kierownik Placu Patryk H. Zeznania Kierownika Placu z Reko były sprzeczne z zeznaniami kierowców, którzy zostali przesłuchani przed Sądem w lutym 2017. Świadkowie Mariusz B. i Piotr S. wykonywali w XII 2015 transporty masy koksowniczej do REKO. Jak opisali sposób rozładunku? Obaj zeznali zgodnie, ze rozładunek odpadu polegał na „wykiprowaniu” ładunku na podłoże. Bez podkładania żadnych folii ochronnych, bez udziału koparki, na którą ładunek miałby być ulewany.
W czerwcu 2017 w imieniu gazety zostało do prokuratury złożone zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa składania fałszywych zeznań, czyli czynu z art. 233 par. 1 Kodeksu Karnego. 11 grudnia 2017 po zapoznaniu się z zapisami zeznań Patryka H. i kierowców, którzy w lutym 2017 składali zeznania w procesie cywilnym Reko kontra Gazeta Myszkowska wszczęła śledztwo.
Jak informował nas Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie prok. Tomasz Ozimek: -11 kwietnia 2018 do Prokuratury Okręgowej Częstochowa Północ został wezwany Patryk H. któremu został przedstawiony zarzut składania fałszywych zeznań w procesie cywilnym, sygn.. IC 72/16 który toczył się przed Sądem Okręgowym w Częstochowie. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśnienia, powiedział, że nie pamięta swoich zeznań złożonych w tamtym procesie.
Zdaniem Prokuratury Patryk H. będąc pouczonym o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań 26 lipca 2016 roku złożył niezgodne z prawdą zeznania co do sposobu rozładunku masy koksowniczej w Myszkowie, na terenie firmy REKO.”
Wg. prokuratury świadek kłamał. Ale dlaczego? Co chciał ukryć?
Wkrótce -jak zapowiada prokuratura-można spodziewać się skierowania aktu oskarżenia do Sądu. Proces może być bardzo ciekawy, jeżeli uda się ustalić dlaczego odpowiedzialny za sposób przeładunku Kierownik Placu kłamał? Co chciał ukryć? Faktyczny sposób rozładunku opisany w zeznaniach kierowców (po prostu wykiprowanie na podłoże) nie był chwalebny dla REKO. Na brak urządzeń do przeładunku takich odpadów zwróciła uwagę Naczelnik Wydziału OŚiR Agnieszka Smuga. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska potwierdził w jednym z protokołów pokontrolnych w 2016 roku, że z terenu firmy REKO wyciekają substancje niebezpieczne poza ogrodzenie za pośrednictwem istniejącej na terenie bazy kanalizacji. WIOŚ nakazał firmie „natychmiastowe” zaprzestanie zrzucania ścieków do gleby. WIOŚ pisał wtedy w uzasadnieniu: „w ściekach tych (pobranych z terenu firmy) znajdują się substancje szczególnie szkodliwe dla środowiska wodnego”.
Kierowca, który 11 XII 2015 roku wiózł do REKO podejrzany ładunek, nie mając ani dokumentów dotyczących ładunku i samochodu (ubezpieczenie, dowód rej.), w marcu 2016 roku został ukarany mandatem w kwocie 1500 zł. Wojewódzki Zarząd Dróg od firmy ANKO Agata Kukuła z miejscowości Wierzchlas, do której należał samochód do dzisiaj stara się/ odzyskała 120.000 zł wydane na naprawę drogi.
Firma Elba sp. z o.o. należąca do myszkowianina Pawła Ptaka, do której -jak zauważył Wydział Ochrony Środowiska i Rolnictwa Starostwa Powiatowego w Myszkowie- były przez REKO odsprzedawane duże ilości niebezpiecznych odpadów, głównie lakierów, została sprzedana 10. lutego 2016 Igorowi Prystash obywatelowi Ukrainy za 30.000 zł. Fakt spisania takiej umowy potwierdził Notariusz Wojciech Pusz z Przemyśla. Do transakcji doszło tuż po tym, jak Starostwo Powiatowe podjęło próbę skontrolowania ELBY sp. z o.o., która dzierżawiła halę na terenie dawnej MFNE. Jak wynika z samej umowy, jak i oświadczenia, które 24 lutego 2016 złożył Paweł Ptak w Starostwie Powiatowym w Myszkowie, poprzedni właściciel przekazał Igorowi Prystash wszystkie dokumenty ELBY. Do kontroli firmy ELBA nigdy nie doszło.
Starostwo Powiatowe nigdy nie zobaczyło dokumentów potwierdzających co z odpadami sprzedanymi przez REKO do ELBA zrobiła ta firma. Jedyne co udało się zrobić, to cofnięcie pozwolenia na skup i przechowywanie odpadów, wydane dla tej firmy przez Starostwo Powiatowe w Myszkowie. Myszkowska policja nigdy nie ustaliła miejsca pobytu nowego właściciela firmy, obywatela Ukrainy.
Napisz komentarz
Komentarze