(Myszków) W czwartek 19 lutego do Myszkowa dotarł „Dudabus”, specjalny autokar, którym kandydat Prawa i Sprawiedliwości na urząd Prezydenta RP Andrzej Duda objeżdża Polskę. - Wyborcy mają prawo poznać kandydata na prezydenta, a kandydat ma obowiązek zobaczyć, w jakich warunkach ludzie w Polsce żyją. Po to, żeby miał obraz kraju, kiedy podejmuje obowiązki Prezydenta RP – tłumaczył swą obecność w naszym mieście. I obiecywał: - Jeśli mnie państwo wybierzecie, jeżeli Polacy zdecydują, że to ja zostanę Prezydentem RP, chcę głośno i wyraźnie powiedzieć: Na arenie międzynarodowej skończy się ta bałamutna, zakłamana, szkodliwa dla Polski polityka, nazywająca nasz kraj brzydką panną bez posagu. Polska jest piękną kobietą, żoną i matką i tak będziemy ją traktować i jesteśmy z niej dumni.
Mieszkańcy Myszkowa na Andrzeja Dudę czekali przy Domu Rzemiosła, gdzie ma swoje biuro poselskie Jadwiga Wiśniewska. Posłanka do Parlamentu Europejskiego jest jednym z „motorów” kampanii wyborczej kandydata PiS, razem reprezentują Polskę w Brukseli. To zapewne w dużej mierze jej zasługa, że w drodze na debatę w Częstochowie Andrzej Duda znalazł także czas dla mieszkańców Myszkowa.
Przemawiając do zgromadzonych Andrzej Duda wymienił dwa zagadnienia, na których oparty jest jego program wyborczy. Jego zdaniem najważniejszymi sprawami w Polsce na dziś są odbudowa polskiej gospodarki i nowe miejsca pracy. Jak twierdził, prezydent ma „narzędzia” by w tym zakresie nie tylko wspierać rząd, ale także by samemu występować z inicjatywą ustawodawczą. - Głęboko wierzę w to, że dokonamy w Polsce zmiany (…) Razem jesteśmy w stanie to zrobić. Dzisiaj Polska potrzebuje nie tylko dużej nadziei, ale i wielkiego działania, które będzie polegać na odbudowie naszej gospodarki. To jedyna szansa na to, żeby w Polsce ludzie odzyskali wiarę w to, że nasz kraj może dalej dobrze funkcjonować. Bo dzisiaj młodzi ludzie mówią: „My nie widzimy tutaj dla siebie żadnej perspektywy”. W Polsce nie ma miejsc pracy, w Polsce nie ma godnego wynagrodzenia. W Polsce w związku z tym ciężko w ogóle myśleć o założeniu rodziny, a co dopiero mieć dzieci. I w związku z tym „głosują nogami”. Wyjeżdżają do innych krajów. Ja to nazywam wprost, że oni po prostu chowają się pod opiekę innych rządów. Oni wcale nie oczekują tego, żeby dostać wszystko w prezencie. Nie. Oni nie chcą przysłowiowej „ryby”. Oni chcą „wędkę”, żeby mogli sobie sami ją złapać. Tylko, że tutaj w Polsce nawet „kołowrotka” nie ma, a co dopiero o „wędce” mówić (…) To nie jest państwo, które stwarzałoby warunki do życia. Tutaj nie żyje się dobrze ani młodym ani starszym. Bo to starsi stoją miesiącami w kolejkach w szpitalach, bo to starsi odchodzą z pochylonymi głowami od okienek w aptekach, bo nie stać ich na to, by wykupić wszystkie leki. Dzisiaj Polska potrzebuje zmiany – mówił Andrzej Duda.
I deklarował: - Chcę zawrzeć z Państwem umowę, na dynamiczną i aktywną prezydenturę. Na prezydenturę, w której ten, kto ją wypełnia, ten kto otrzymał ten wielki mandat społeczny, rozumie co to znaczy. Rozumie, że powinien służyć narodowi, że powinien służyć społeczeństwu. Że powinien bronić społeczeństwa przed niekorzystnymi zmianami. Powinien służyć ludziom. Powinien pracować nad takimi rozwiązaniami prawnymi, mając inicjatywę ustawodawczą, żeby ludziom pomagać. I dlatego deklaruję, że będę współpracował z ekspertami, będę budował ten program, mam nadzieję że wspólnie z rządem, program odbudowy polskiej gospodarki, odbudowy miejsc pracy. Ale elementem tego programu jest także przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego. Bo Polakom wyrządzano wielką niesprawiedliwość. Jest oburzające, że prezydent Bronisław Komorowski tę ustawę podpisał. Ustawę, która szkodzi całemu polskiemu społeczeństwu. Bo kobietom wiek emerytalny podniesiono aż o siedem lat, a kobietom na wsi to aż o dwanaście lat. I to jest po prostu draństwo. I w związku z tym ja deklaruję, że ta zmiana zostanie cofnięta. Że będzie przywrócony wiek emerytalny dla kobiet lat 60, przy założeniu dwudziestoletniego okresu składkowego i dla mężczyzn w wieku 65 lat, przy założeniu dwudziestopięcioletniego okresu składkowego, z możliwością wyboru. Jeżeli ktoś będzie chciał dłużej pracować i będzie miał ku temu zdrowie, proszę bardzo. Może dłużej, ale nie musi. Ludzie mają prawo wybrać (…) Oferuję prezydenturę, która będzie otwarta na wszystkie grupy społeczne. Także te, które mają odmienne ode mnie poglądy (…) Bo w demokracji mamy prawo mieć różne poglądy, ale trzeba się nawzajem szanować i akceptować. I to jest wielka rola prezydenta (…) Obiecuję, że będę współpracował z każdym rządem, który będzie w Polsce budował miejsca pracy, niezależnie z której opcji politycznej ten rząd będzie. Bo to jest dzisiaj prawdziwa realizacja polskich interesów i prawdziwa realizacja tego, czego potrzebują Polacy, czego potrzebują polskie rodziny. Ale będę także bronił polskiej rodziny. W sposób zdecydowany i jednoznaczny. Będę bronił polskich dzieci przed edukacją w stylu, który jest niezgodny z naszą tradycją, jest sprzeczny z prawami natury. Obiecuję Państwu, że będę bronił polskiej własności, w tym ziemi, którą trzeba chronić, bo obrót ziemią będzie uwolniony od 1 maja 2016 roku. Trzeba przeprowadzić ustawę i taki projekt będzie przygotowany przeze mnie, w mojej kancelarii, który będzie chronił interesy Polski i polskich rolników przed tym, by nie można było wykupywać ziemi wykorzystując to, że rolnicy są w trudnej sytuacji. Na pewno nie pozwolę na żadną prywatyzację polskich lasów. Nie pozwolę by niszczono przedsiębiorstwo „Lasy Państwowe”, tak jak to się dzisiaj dzieje – składał wyborcze deklaracje kandydat PiS. Podczas spotkania Duda odniósł się także do aktualnej sytuacji w Polsce, krytykując przy okazji obecny rząd i prezydenta. - Mamy ostatnio ciągłe protesty (…) górników, rolników. Mówi się o nich: „To podpalacze Polski”. Tak o nich mówią ludzie z koalicji rządzącej. Czy można sobie wyobrazić większą bezczelność? Mówią to ludzie z tej samej koalicji, z której minister nazywał rolników „frajerami” (…) A co on zrobił dla polskich rolników przez te wszystkie lata? Osiem lat rządzi ta koalicja, pięć lat Bronisław Komorowski jest prezydentem. Czy był chociaż raz w Brukseli, żeby polskim rolnikom wyrównano dopłaty bezpośrednie do poziomu unijnego? Czy był chociaż raz, żeby walczyć o rekompensaty dla polskich rolników należne im z powodu embarga rosyjskiego? Czy był chociaż raz żeby w jakikolwiek sposób zabiegać o pomoc dla polskich rolników w związku z kryzysem na rynku rolnym? Nie słyszałem o tym. Jedyne do czego się ogranicza, to bywanie na dożynkach w Spale i jak mówi mój kolega, poseł Janusz Wojciechowski - chodzenia z fuzją po chłopskich polach. Polska potrzebuje dzisiaj aktywnej prezydentury, nowej prezydentury, nie „żyrandolowej”. Nie takiej jak Donald Tusk wymyślił, że prezydent to „strażnik żyrandola”. I mieliśmy pięć lat żyrandola. Ja na pewno nie będę pod żyrandolem siedział. Bo ja uważam, że prezydent ma w Polsce wielką rolę do wykonania. Ma służyć narodowi i służyć Polsce. I powinien każdego dnia ciężko pracować działając i w Polsce i na arenie międzynarodowej, to jest wielki obowiązek Prezydenta Rzeczpospolitej i taką prezydenturę Państwu ofiaruję – zakończył Duda.
„TO KOMOROWSKI DZIELI POLAKÓW”
Podczas swojej wizyty w Myszkowie Andrzej Duda znalazł także czas na rozmowę z Gazetą Myszkowską.
Gazeta Myszkowska: - Na pewno słyszał pan słowa piosenki śpiewanej przez obecych na spotkaniu mieszkańców Myszkowa: „Wierzymy, że się uda, szczęśliwy miesiąc maj, zwycięży Andrzej Duda, zwycięży Polski kraj”. Przyjmuje je pan jako dobry omen?
Andrzej Duda: - Walczę o zwycięstwo i wierzę w to, że to zwycięstwo osiągnę, właśnie m.in. w ten sposób, że przyjąłem takie założenie, przyjąłem taką strategię w kampanii wyborczej, że chcę objechać wszystkie zakątki Polski, wszystkie powiaty i spotkać się z mieszkańcami, z wyborcami tam, gdzie jest ich mała Ojczyzna. Porozmawiać na temat tego, jakie są ich oczekiwania wobec Prezydenta RP, porozmawiać na temat tego, jak oni oceniają dziś sytuację w Polsce, i przedstawić im moją wizję prezydentury (…) Jako człowiek, który ponad dwa lata pracował z Prezydentem RP prof. Lechem Kaczyńskim, wiem o tym, jestem tego w pełni świadomy, że prezydentura w Polsce może być inaczej wykonywana niż do tej pory. Że może być realizowana aktywnie, bo konstytucja stwarza ku temu warunki prezydentowi, a prezydent powinien rozumieć jakiego rodzaju mandat otrzymuje. Bo to jest mandat jedyny w swoim rodzaju, dany mu przez całe polskie społeczeństwo. Jego głównym zadaniem jest zatem służenie społeczeństwu i bycie otwartym na sprawy społeczne. Ale także mówienie: „nie”, odważnie, wtedy, kiedy rząd i parlament przeprowadza takie rozwiązania prawne, które są antyspołeczne, które są dla społeczeństwa szkodliwe. Prezydent ma ku temu instrumenty, żeby to „nie” powiedzieć. Czysto słownie, już na etapie wstępnych prac legislacyjnych, w razie czego może zastosować „veto”, czyli zwrócić ustawę do ponownego rozpoznania nie podpisując jej. Może skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, jeżeli uważa, że jest ona niezgodna z konstytucją. I tak powinno się było stać w przypadku ustawy podwyższającej wszystkim polakom wiek emerytalny do 67 roku życia. Tymczasem Bronisław Komorowski bez słowa podpisał projekt rządowy w tej sprawie, realizując interesy jakich żądała od niego jego partia. Podobnie się stało z podwyżkami podatków. I wszystkie grupy, które protestowały na przestrzeni ostatnich lat, czy to ci, którzy chcieli referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego, czy to ci, którzy przyszli protestować przeciwko wysłaniu 6-latków do szkół, czy rodzice niepełnosprawnych dzieci, czy wreszcie ci, którzy żądają dzisiaj ochrony polskich lasów i sprzeciwiają się próbom ich prywatyzacji – Prezydent RP dla żadnej z tych grup społecznych nie znalazł czasu. Tymczasem prezydent wcale się nie musi z nimi zgadzać, ale powinien się spotkać z takimi reprezentatywnymi grupami społecznymi. Powinien ich przyjąć, powinien być otwarty. Dlaczego? Dlatego właśnie, że z założenia ma być prezydentem wszystkich Polaków. Jak mówię, nie musi się z każdym zgadzać, nikt tego chyba zresztą nawet od niego nie oczekuje, bo przecież ma prawo mieć swoje poglądy, wręcz powinien je mieć. Natomiast nie powinien nikogo wykluczać, powinien dostrzegać wszystkich. A to, że Bronisław Komorowski tego nie robi, to kolejnym doskonałym przykładem jest to, co zrobił ostatnio. Teraz, na gruncie kampanii wyborczej, nagle oświadcza, że chce budować pomnik ofiar tragedii smoleńskiej w Warszawie. Ale proszę zwrócić uwagę na to: kogo w związku z tym do siebie zaprasza? Z kim się komunikuje?. Tylko z tymi rodzinami, które od samego początku podzielają jego zdanie na temat tragedii smoleńskiej, podzielają zdanie rządu i podzielają zdanie rosyjskiej komisji MAK i pani Anodiny. A ci, którzy mają wątpliwości, już nie są przez niego w ogóle dostrzegani. Bronisław Komorowski po prostu dzieli Polaków. Na tych, których uważa za istotnych i resztę, która się dla niego nie liczy. Nie wolno tak wykonywać prezydentury. Tyle mogę powiedzieć.
GM: - Jak ocenia pan dotychczasową kampanię wyborczą?
Andrzej Duda: - Widzę dość dużą nerwowość z drugiej strony. PO i jej kandydat Bronisław Komorowski ewidentnie stracili panowanie nad sobą, stąd chyba te bardzo nieprzyjemne, często aluzyjne, albo wręcz idące w pewne inwektywy wypowiedzi polityków PO, ale też i samego Bronisława Komorowskiego. Np. mówienie o braku doświadczenia. Śmiem twierdzić, że moje doświadczenie bycia blisko dobrze realizowanej prezydentury jest na pewno większe niż Bronisława Komorowskiego (…) Jak mówiłem podczas spotkania z mieszkańcami, współpracowałem z Lechem Kaczyńskim, który po prostu wykonywał urząd prezydenta RP, zarówno prowadząc politykę wewnętrzną i politykę międzynarodową. Wtedy Polska się liczyła na arenie międzynarodowej, co pokazała choćby sprawa Gruzji. To Lech Kaczyński zebrał wtedy innych prezydentów i razem z nimi de facto zatrzymał rosyjską armię na przedmieściach Tbilisi. To był ostatni akt w polityce międzynarodowej, kiedy Polska się liczyła. Ostatni. Od tego czasu jest realizowana strategia rządu Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego, czyli Platformy: „płynięcia w głównym nurcie” polityki międzynarodowej. A to oznacza, że (…) dzisiaj w ramach reprezentowania Polski nie ma prowadzonej suwerennej polityki międzynarodowej. To jest coś z czym ja absolutnie nie mogę się pogodzić. I skutki tego widać, chociażby w tym (…), że nie ma nas przy stole rozmów na temat Ukrainy, podczas gdy powinniśmy przy nim być, bo sprawa dotyczy konfliktu zbrojnego, który toczy się za naszymi granicami.
Gazeta Myszkowska: - Czy dojdzie do debaty kandydatów na urząd Prezydenta RP?
Andrzej Duda: - Otoczenie Bronisława Komorowskiego i sam prezydent ewidentnie nie chcą tej debaty. Padają te słowa wprost. Ja nie mogę tego zaaprobować, dlatego że uważam debatę za swoistą sól demokracji w wyborach prezydenckich. Myślę, że w Ameryce gdyby jakikolwiek kandydat, a zwłaszcza urzędujący prezydent uchylał się przed debatą, to uznano by, że jest „zdyskwalifikowany”, bo to jest coś, co stanowi „gwóźdź programu” w kampanii wyborczej. Mam nadzieję, że do debaty dojdzie, że Bronisław Komorowski się odważy, bo debata jest po to, żeby dyskutować o programie, żeby dyskutować o wizji prezydentury, ale debata jest też po to, by ocenić dotychczasową prezydenturę.
Rozmawiał
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze