W cyklu wywiadów z liderami ugrupowań, które miały swoją reprezentację w Radzie Powiatu Myszkowskiego rozmawiamy z Dariuszem Laseckim, szefem struktur Platformy Obywatelskiej w Powiecie Myszkowskim.
Gazeta Myszkowska: - Od roku jest pan Przewodniczącym Rady Powiatowej Platformy Obywatelskiej. W tym czasie dwa razy próbowaliście odwołać ze stanowiska starostę Wojciecha Pichetę. Ani razu wam się to nie udało. Od 3 lat PO w powiecie nie rządzi. Skąd taka słabość PO?
Dariusz Lasecki: - Ja jestem przewodniczącym Platformy Obywatelskiej od roku, dokładnie od października 2013 i w czasie, gdy pełnię tę funkcję próbowaliśmy odwołać starostę raz. To nam się nie udało, podobnie nieudana próba była w lutym 2013. Nie udało się odwołać starosty, nie zdobyliśmy większości, zabrakło jednego, czy dwóch głosów. Bardzo dużo było głosów nieważnych, radni skreślali zarówno „TAK, jak i „NIE”. Nie udało się odwołać starosty, ale nie była to też porażka, bo widać było wyraźnie, że część radnych, ta część, która oddała celowo głosy nieważne, nie była jeszcze pewna tego, czy starosta Picheta wykonywał swoją pracę prawidłowo. Mieli swoje wątpliwości, sądzę, że tak naprawdę pragnęli odwołania starosty, ale może ze strachu, może z obawy o swoje posady, nie zdecydowali się na ten odważny krok. Analizując to, co działo się w Radzie Powiatu w ostatnich miesiącach, jak byliśmy oszukiwani przez Zarząd Powiatu, czy o sytuacji w ZOZ, czy co do faktycznej kondycji finansowej powiatu. Jestem pewien, że gdyby w listopadzie 2014 była możliwość złożenia wniosku o odwołanie starosty, tym razem wygralibyśmy. Z popieraniem starosty mają problem nawet radni PiS, którzy chętnie by się go pozbyli, ale boją się utraty władzy. Władzy, czyli stanowisk. Nie tylko dla siebie, często dla członków rodziny.
GM: - Koalicja PiS i Pichety wodzi was za nos 3 lata. Na początku kadencji to PO razem z Przyszłością miały władzę. To wszystko się rozleciało, nie bez winy wszystkich ugrupowań. Wygrały partykularne interesy. Niektórzy radni SLD rozstali się z lewicą, podzieliła się Przyszłość na radnych związanych z Pichetą i resztę. Dlaczego daliście się tak wyrolować?
-To dość złożony temat. Gdy Leon Okraska został pozbawiony mandatu, po przegranym procesie, został prawomocnie skazany, to Platforma Obywatelska była największą siłą w Radzie Powiatu, mieliśmy 5 mandatów. Sądzę, że przegraliśmy, bo układy koleżeńskie pomiędzy Pichetą, który został starostą a niektórymi radnymi okazały się silniejsze od kształtowanych reguł, jakie powinny rządzić w polityce. Leon Okraska skutecznie przeciągał zwolnienie mandatu, i radna Zofia Jastrzębska nie mogła go po nim objąć w czasie, gdy decydowało się kto zostanie starostą. Skorzystał na tym Wojciech Picheta. To on i radni Prawa i Sprawiedliwości wygrali głosowanie, powstała tak obśmiewana wtedy koalicja, która okazała się jednak niezwykle trwała. PiS, który wcześniej jak najgorzej wyrażał się o Pichecie, w 2011 roku chętnie wszedł z nim w układy. Po prostu dla władzy. Radny Piotr Bańka już nie miał oporów, aby wspólnie z Pichetą pracować w Zarządzie Powiatu, choć wcześniej Bańka zrezygnował ze stanowiska Naczelnego Lekarza Szpitala, gdy jego dyrektorem po Mariuszu Kleszczewskim został właśnie Picheta. Piotr Bańka – pamiętam to dobrze - tłumaczył swoją decyzję niemożnością współpracy z Pichetą, jako dyrektorem. Jakoś później Bańce Picheta przestał przeszkadzać, gdy mógł razem z nim przejąć władzę. Nie chcę oczywiście przedstawić Piotra Bańki w negatywnym świetle dlatego, że sięga po władzę. To zadanie polityków, Platforma Obywatelska pod moim kierownictwem też przecież zabiega o głosy wyborców, żeby rządzić powiatem. Zawsze trzeba jednak patrzeć na to, czy cena zdobycia władzy nie jest za wysoka. Czy moralnie na tym nie stracimy.
GM: - Rozmawiamy w czasie, gdy nieprawomocnie, ale wygrał pan proces wyborczy z PiS-em i Pichetą. Nie spodobał się im pański spot wyborczy w Gazecie Myszkowskiej, w którym krytykuje pan „zawłaszczenie instytucji powiatowych dla osobistych korzyści”. Może pan rozwinąć, co kryje się za tą opinią? Zwłaszcza, że sąd nie zabronił jej rozpowszechniania, jak chcieli Trepka z PiS i Picheta z „Nowej Przyszłości”.
- PO, będąc w opozycji w Radzie Powiatu Myszkowskiego od 3 lat nie zgadza się ze sposobem rządzenia powiatem przez obecny zarząd i starostę Wojciecha Pichetę. Rada Powiatu - nie tylko opozycja - nie była informowana o ważnych decyzjach i planach tego Zarządu Powiatu, który tworzy Picheta w koalicji z PiS-em. Nepotyzm w tym okresie pojawia się na pierwszym planie. Niedawno synowa wicestarosty Mariusza Trepki z PiS dostała pracę w starostwie. Był przed radnymi ukrywany protokół z kontroli NFZ w Szpitalu Powiatowym w Myszkowie. Do dzisiaj nie mamy do niego dostępu, a z wielu wypowiedzi, również dyrektora Jacka Kreta wynika, że NFZ wytknął szpitalowi wiele nieprawidłowości. Radni nie mogli tego ocenić, bo dyrektor i Zarząd Powiatu nie udostępnili nam protokołu z kontroli. Domagamy się dostępu do tego raportu od kilku miesięcy. A przecież radny Bańka z PiS potwierdził w czasie sesji, że protokół kontroli był omawiany, ale na „nieformalnym” spotkaniu Zarządu Powiatu, w szpitalu. Gdyby temat był omawiany oficjalnie, na posiedzeniu Zarządu Powiatu, mielibyśmy protokół z posiedzenia, radni mogliby się z nim zapoznać. Ale radni PiS i starosta Picheta stworzyli nieformalny, jeżeli nie nielegalny obieg pracy Zarządu Powiatu. Co niewygodnie, co ma zostać w tajemnicy, jest omawiane na „nieformalnych spotkaniach zarządu”. To patologia, o której trzeba krzyczeć głośno, pokazywać wyborcom, do jakiego wypaczenia reguł i norm doszło.
Wracając do kontroli NFZ. Otrzymaliśmy jakieś wyjaśnienia dyrektora SP ZOZ do zarzutów, których część różną drogą poznaliśmy, ale to były tylko odpowiedzi dyrektora Kreta na zarzuty. Dalej nie znamy wyników kontroli NFZ.
Kolejna bardzo ważna sprawa, w której ten Zarząd Powiatu ciągle przedstawia nieprawdziwe informacje o kondycji powiatu, to sprawa wysokości zadłużenia powiatu. Starosta Picheta ciągle mówi, że zmniejszył zadłużenie z ok. 20, do 15 mln zł. Tylko na moje pytanie skierowane do Skarbnik Powiatu, ta potwierdziła, że powiat w trybie pilnym musi zaciągnąć przynajmniej 5 mln zł kredytu, żeby uregulować najpilniejsze wydatki przed końcem roku. To znaczy, że Zarząd Powiatu przesuwa wszystkie możliwe wydatki na „po wyborach” tworząc fałszywy obraz sytuacji, że rzekomo zmniejsza zadłużenie powiatu.
GM: - Platforma Obywatelska wspólnie z PSL, SLD była przez 3 lata w opozycji, ale w ostatnich tygodniach kadencji odnieśliście spektakularny sukces. Udało wam się zablokować propozycje Zarządu Powiatu i dyrektora SP ZOZ polegające na próbie połączenia dwóch oddziałów wewnętrznych w jeden i przedłużenia na 5 lat umów z firmami, które dzierżawią części majątku SP ZOZ. Co zdecydowało? Negatywna ocena tych pomysłów, czy brak informacji. Bo zarzuty radnych, że dyrektor Kret i Zarząd Powiatu was okłamuje, padały często.
- Dla mnie to jest dziwne, że na 2 tygodnie przed końcem kadencji Zarząd Powiatu proponuje radzie podpisanie na 5 lat umowy dzierżawy pomieszczeń i sali operacyjnej szpitala, gdzie stawka za wynajem sali operacyjnej wraz ze sprzętem wynosi 250 zł. Wydaliśmy na budowę skrzydła bardzo nowoczesnego szpitala 20 mln zł. Nie można wynajmować czegoś, co kosztowało tak duże pieniądze, za 250 zł!
GM: - Firma Oko-Test nie wynajmuje przecież całego skrzydła, lecz wyłącznie salę operacyjną. Ale do czego zmierzam. Czym się kierowaliście, blokując staroście zgodę na te dzierżawy? Bo chyba nic w tym złego, że firma zewnętrza wykonuje w myszkowskim szpitalu zabiegi okulistyczne, wynajmując sprzęt i salę operacyjną, skoro nie mamy okulistyki w strukturze szpitala? Dla was niejasne były reguły współpracy pomiędzy firmami zewnętrznymi a szpitalem?
- Tak. Te reguły od czasu gdy starostą jest W. Picheta nigdy nie były jasne, ani przejrzyste. Nigdy rada nie otrzymywała pełnych informacji, ani projektu umowy, warunków najmu - za ile będziemy wynajmowali część szpitala. Zarząd występował do rady jedynie o zgodę na najem. Nie mogliśmy zaakceptować sytuacji, że Zarząd Powiatu chce na nas wymusić zgodę na dzierżawę aż na 5 lat. Kadencja się kończy i nowy Zarząd Powiatu i Rada Powiatu Myszkowskiego, którą mieszkańcy wybiorą 16 listopada nie będą miały żadnego wpływu na kształt tych umów.
Wracając do tej umowy. Nie może być tak, że ktoś, kto bierze za zabieg np. usunięcia zaćmy 4-6 tysięcy złotych od jednego pacjenta, płaci 250 zł za korzystanie z super wyposażonej sali operacyjnej. Celowości i sensowności tej umowy nie mieliśmy możliwości poznać. Radni zderzali się z arogancją i bezczelnością członków zarządu powiatu i dyrekcji szpitala. Wicedyrektor szpitala ds. finansowych Jan Dyrka pytany przez radnych na komisji nie chciał, albo nie potrafił nam przedstawić kosztów funkcjonowania sali operacyjnej. Nie mogliśmy podejmować tak długoterminowych zobowiązań bez wiedzy o kosztach funkcjonowania szpitala. A pan dyrektor Dyrka nie umiał radnym powiedzieć, jakie są koszty funkcjonowania sali operacyjnej, jak wyliczono stawkę 250 zł za jej podnajmowanie. Skąd mamy więc wiedzieć, czy cena 250 zł jest właściwa? Czy nie jest np. czterokrotnie zaniżona?
GM: - Czuł się pan tylko niedoinformowany, czy oszukiwany?
- Jak najbardziej oszukiwany. Dlatego użyłem wszelkich starań, żeby zablokować te decyzje. Jestem za tym, aby mieszkańcy powiatu myszkowskiego mieli możliwość korzystania z zabiegów operacyjnych np. okulistycznych u nas, ale zasady współpracy z firmą wynajmującą muszą być przejrzyste. Chcę tylko, żeby miało to uzasadnienie finansowe.
GM: - Szpital zawarł też inną, dziwną umowę, z firmą AHP na dzierżawę starej sali operacyjnej. Szpital wynajmuje tej firmie pomieszczenia po 51,50 zł netto od początku 2013 roku, ale czynsz firma płaci dopiero od czerwca 2013. Prowadziłem z AHP i Szpitalem Powiatowym w Myszkowie obszerną korespondencję, jak AHP uzyskało ulgę w czynszu w kwocie ok. 100.000 zł netto i nigdy nie otrzymałem wiarygodniej odpowiedzi na to pytanie. Umowa jest na 3 lata, skończy się na koniec 2015 roku. Co do dziwnej ulgi w czynszu, jedynie wyjaśnienia ze strony AHP były, że firma „dużo zainwestowała”. Mnie to nie przekonuje, jak i sama stawka czynszu. Za dużo większą powierzchnię w Szpitalu w Dąbrowie Górniczej AHP płaci 72,59 netto (dzierżawa oddziału kardiologii; 900 mkw, umowa do 2021 roku). Za dzierżawę bloku operacyjnego w Dąbrowie Górniczej AHP płaci 110,97 zł netto, umowa do 2020 roku. Nie same stawki czynszu są w tym porównaniu najbardziej interesujące. Przestudiowałem warunki przetargu i warunki umów z Myszkowa i Dąbrowy Górniczej. Te z D. Górniczej w mojej ocenie są przejrzyste. Te z Myszkowa spisano na 1 kartce papieru. I jeszcze od udziałowca firmy starosta Picheta kupił samochód, którym teraz jeździ.
- My nie mieliśmy na ten temat żadnej wiedzy. Zarząd dyktował na sesję uchwałę, pod tytułem „wynajęcie pomieszczeń”, ale warunków dzierżawy nie ocenialiśmy.
GM: - Blokując uchwałę o połączeniu dwóch oddziałów wewnętrznych, radni opozycji głosowali w ten sposób, bo jesteście przeciwni łączeniu, uważacie to za zły pomysł, czy przyczyną był brak informacji o celowości tej decyzji? Przekonanie, że jesteście okłamywani?
- Głównie zablokowaliśmy ten plan, ponieważ Zarząd Powiatu lekceważył radę przez 3 lata. Nie byliśmy informowani o zamierzeniach, planach, czemu to ma służyć.
GM: - Radna Zofia Jastrzębska z PO wprost zarzuciła dyrektorowi Kretowi, że wprowadza radnych w błąd, co do rzekomej konieczności połączenia oddziałów. Że grozi to tym, że NFZ nie podpisze kontraktu. A okazało się, że gdy dyr. Kret tak mówił, to aneks przedłużający kontrakt do 2016 roku był już podpisany.
- Dokładnie tak. Właśnie o tym mówiłem: że zarząd powiatu i dyrektor szpitala wprowadzali radnych w błąd. Na ostatniej Komisji Rozwoju i Rolnictwa dostaliśmy informację, że jeżeli nie podejmiemy uchwały o likwidacji II oddziału wewnętrznego, to NFZ nie da nam kontraktu. Po czym po tygodniu dowiadujemy się, że kontrakt jest już dawno podpisany. To zasada działania tego zarządu.
GM: - Radni byli w tej sprawie oszukiwani?
- Dokładnie tak. W maju prosiliśmy o wnioski z kontroli przeprowadzonej przez NFZ. Do dzisiaj ich nie otrzymaliśmy.
GM: - Dyrektor Kret mówił 30 X, że nie może przedstawiać do NFZ fałszywych danych, „tak jak dało się to wcześniej”. Tłumaczył, że groziłoby mu to nawet odpowiedzialnością karną. Spytałem więc dyrektora, kto przed nim, jeżeli nie on, fałszował dane do NFZ?
Nie odpowiedział. Uśmiechał się, unikał wzroku. Ale „de facto” swoją wypowiedzią potwierdził, że dane przekazywane do NFZ były fałszowane, za co NFZ ukarał szpital. Czy pan wie, kto fałszował te dane?
- Ja nie jestem członkiem Komisji Ochrony Zdrowia i nie mam wiedzy na ten temat. Wiem tylko, że dyrektorem szpitala przed Jackiem Kretem był Wojciech Picheta. W związku z tym, skoro Kret zapewnia, że on tego nie robił, należałoby sprawdzić, czy robił to jego poprzednik. Wyjaśnienie tej sprawy będzie o tyle trudne, że Kret i Picheta startują z jednego komitetu wyborczego, komitetu „Nowa Przyszłość”, który Gazeta Myszkowska ochrzciła trafnie „Nową Przyszłością Rodziny Pichety”. Jeżeli ci panowie wspólnie będą rządzić powiatem i szpitalem, to jestem pesymistą, czy kiedykolwiek poznamy odpowiedź na pytanie: kto fałszował dane przekazywane do NFZ.
GM: - Zarząd Powiatu próbuje przedstawić świetlany obraz myszkowskiego szpitala. Że nowoczesny, rozbudowany, wspaniale wygląda. Ale czy dobrze leczy? Opisywaliśmy przypadki, że pacjenci byli odsyłani do domu z udarem mózgu. Nie boi się pan, że jak zasłabnie, otrzyma w powiatowej lecznicy fachową pomoc?
- Mam nadzieję, że jak zasłabnę, a wiek mówi, że może się to zdarzyć, to szpital w Myszkowie, jako szpital powiatowy udzieli pomocy fachowej każdemu mieszkańcowi, również Panu i mnie.
GM: - Pacjentki z udarem tu nie przyjęto, ani nie odesłano na oddział udarowy w innym szpitalu. Pytam, bo szefem powiatu jest lekarz, Wojciech Picheta. Dyrektorem szpitala lekarz, Jacek Kret, który kandyduje z ugrupowania Pichety. W zarządzie powiatu lekarz, Piotr Bańka, kandyduje z PiS i jeszcze kilku lekarzy w Radzie Powiatu mamy. Tylu lekarzy rządzi powiatem, a pacjenci z udarem są odsyłani do domu. Nie działa to prawidłowo. Zastanawiam się, w czym jest problem.
- Sądzę, że główną przyczyną jest złe zarządzanie szpitalem. Mamy świetnych lekarzy, ale nie stwarza im się dobrych warunków do pracy. To wina dyrektora i starosty. Na pewno mamy świetnie wyposażony szpital w nowej jego części. W starej trzeba zrobić niezbędne remonty i doposażenie. Jak wszędzie potrzebny jest dobry zarządca. Tego nie mamy.
GM: - Przecież dyrektor Jacek Kret 29 X wygrał konkurs wynikiem 6:0.
- Na pewno jest świetnym lekarzem. Ale to nie w porządku, że oszukiwał radnych w sprawie aneksu do kontaktu. Był już podpisany, mówił, że nie. Ciekawe, jakie były powody takiego zachowania? Sądzę, że był między młotem a kowadłem. Chcąc wygrać konkurs, wdał się w nieciekawą rozgrywkę z radnymi. Na przyszłość radziłbym mu, żeby został przy roli lekarza, dobrego lekarza, a nie bawił się w politykę. Bo nie da się być i dobrym lekarzem i skutecznym politykiem.
GM: - Jacek Kret co prawda kandyduje do Rady Powiatu, ale gdyby nawet zdobył mandat, na pewno go nie przyjmie, bo musiałby zrezygnować z posady dyrektora. Wie przecież, że nie wolno łączyć mandatu radnego powiatu i kierownika jednostki powiatowej, jaką jest szpital.
- Dlatego uważam, że mieszkańcy powiatu z okręgu porajskiego, gdzie Kret kandyduje powinni wiedzieć, że to taka zagrywka Komitetu Wyborczego Nowa Przyszłość, że bierze się znane nazwisko, znanego lekarza na listę po to tylko, żeby nabił głosy na listę. A jak uda mu się zdobyć mandat radnego, to na pewno go nie przyjmie, tak, jak w poprzednich wyborach zrobił Picheta. Też zrezygnował z mandatu, żeby do rady mógł wejść kolejny z listy, Michał Trojakowski.
GM: - Pan doradca Trojakowski?
- Z tymi doradcami to dość dziwna sprawa. Chyba była to jakaś wymiana pomiędzy powiatem myszkowskim i będzińskim, z którego z kolei starosta Picheta zatrudnił byłego wicestarostę będzińskiego, pana Kozłowskiego.
GM: - Mamy jakieś porozumienie z powiatem będzińskim o wymianie doradców?
- Mnie o tym nic nie wiadomo, to trzeba zapytać tych czterech panów: starostów - będzińskiego, myszkowskiego i obu doradców, jak to było.
GM: - Na forach internetowych Będzina, blogu radnego Szydłowskiego z Będzina dało się wyczytać, że doradca Kozłowski, były wicestarosta w Będzinie był tam jak gorący kartofel, którego próbowano gdzieś podrzucić. Udało się do Myszkowa. Zgodził się doradcę Kozłowskiego zatrudnić starosta Picheta, ale w zamian wrzucił do Będzina inny kamyk. Tak to mogło wyglądać?
- Chyba tak.
GM: - Doradca Kozłowski doradza staroście Pichecie od 1,5 roku. W tym czasie przyłapywaliśmy go na blogowaniu w godzinach pracy, wykazywaliśmy, że doradca nie robi tego, do czego został zatrudniony. Czy pan znalazł jakiekolwiek namacalne efekty tego doradzania?
- Niestety, nie znalazłem takowych. Powiem więcej. Ja, po półtora miesiąca od chwili zatrudnienia doradcy, pytałem urzędników starostwa, czy znają pana Kozłowskiego. Nikt nie znał. Pytałem, czy wiedzą, że starosta Picheta ma doradcę? Też nie wiedzieli. Jak pytałem, gdzie pan doradca Kozłowski pracuje, gdzie ma pokój, nikt nie potrafił mi wskazać. Zaznaczę, że doradca Kozłowski to nie Andrzej Kozłowski, który w przeszłości pracował w Starostwie Powiatowym w Myszkowie, teraz pracuje w urzędzie w Poraju, jest członkiem PO i z ramienia PO ubiega się o mandat radnego do sejmiku woj. Śląskiego.
Doradcy Kozłowskiego nikt nie znał, nikt nie kojarzył, choć formalnie już pracował od miesięcy w Myszkowie. Doradca Kozłowski przyszedł do nas z Będzina i efektów jego pracy nie widzę żadnych. Przyszedł do nas wg jakiejś wymiany zawodników. A do Będzina poszedł radny, członek Zarządu Powiatu Myszkowskiego Michał Trojakowski, który pewnie bardzo dobrze doradza w Będzinie, natomiast p. Kozłowski, który przyszedł z Będzina… Uważam, że to oszukanie wyborców. Te pieniądze, które wydajemy na pana Kozłowskiego można było o wiele efektywniej wykorzystać, choćby na 500m chodnika, zamiast płacić panu Kozłowskiemu za nic. Bo pan doradca nie zrobił nic. Po 1,5 roku jego pracy dostałem 4 kartki od pana Kozłowskiego na ostatniej sesji. Miała to być strategia powiatu dla Powiatu Myszkowskiego na kolejne 5 lat. Udało mu się zrobić jedynie formę deklaracji, ankiety, w której mieszkańcy powiatu mieliby określić, czego chcą.
GM: - Wszyscy wyczekujemy wyniku wyborów z 16 listopada 2014. Dla Platformy Obywatelskiej kończąca się kadencja nie była łatwa z wielu powodów. Straciliście jednego radnego, radnego Janusza Jakubca, w wyniku jego nagłej śmierci. Straciliście władzę na początku kadencji. Kończycie kadencję osłabieni, ale kilka ostatnich głosowań pokazuje, że nie słabi. Dlaczego mając pozorną większość w radzie, opozycja nie potrafiła wygrywać ważnych głosowań?
- Brakowało nam tego jednego głosu, po nagłej śmierci Janusza Jakubca. Nie został powołany w jego miejsce Sławomir Jałowiec. Oceniając ostatnie głosowania, które wygraliśmy: wcześniej niektórzy radni opozycji za długo się wahali, do końca nie wierzyli, że takim złym starostą, jakim był Wojciech Picheta, można być. Sądzę, że niektórzy radni się go po prostu bali. Ich rodziny pracują w jednostkach powiatu. Może obawy o pracę odgrywały rolę.
GM: - Odniosę się na koniec do ogłoszenia wyborczego, o które został panu wytoczony proces w trybie wyborczym. Starosta Picheta mówił w sądzie, że to nieprawda co pan pisze, bo np. dyrektor PZD jest sympatykiem PO, czy nawet kandyduje z PO w Zawierciu.
- Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg Józef Pabian nie jest członkiem platformy w powiecie myszkowskim. Nie wiem, czy jest naszym sympatykiem. Radnym powiatowym jestem osiem lat i w mojej opinii jest to najgorszy dyrektor jaki był na tym stanowisku: niekompetentny, nieposiadający wiedzy na temat drogownictwa. I tylko dlatego, że ma w PZD bardzo dobrych pracowników, którzy doradzali mu, co ma mówić, wychodził czasem na sesjach z twarzą. Ponad 2 lata temu, gdy był odnawiany przetarg na zimowe utrzymanie dróg prosiłem, żeby postawić wymóg montażu GPS w pługopiaskarkach. Usłyszałem, że się nie da, później, że to za drogo. Więc jak znalazłem firmę, która bierze za to 20 zł za jeden GPS, to okazało się, że po 3 latach jest to możliwe i tej zimy pługopiaskarki będą miały zamontowane te urządzenia. Będziemy wiedzieli, czy pług jest opuszczony, czy piasek lub sól się sypie, gdzie jest piaskarka. Na pewno tej zimy jakość utrzymania dróg, ich stan w powiecie myszkowskim będzie o wiele, wiele lepszy niż w poprzednich latach. Tego musi jeszcze ktoś pilnować, kontrolować. I obiecuję, że jeżeli mieszkańcy powiatu przekonają się do kandydatów, do oferty Platformy Obywatelskiej, będziemy to kontrolować w 100 procentach.
Tak na koniec, panie redaktorze, miałbym wielką prośbę do Mieszkańców Myszkowa i całego Powiatu Myszkowskiego o liczny udział w niedzielnych wyborach samorządowych. W ten sposób uczestniczycie Państwo w rządzeniu powiatem i miastem.
Rozmawiał:
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze