(Myszków) W 2012 roku, czyli już za trzy lata, koncern wydobywczy z Australii - Strzelecki Metals Limited - chce wybudować w Myszkowie kopalnię. Na przedsięwzięcie planuje wydać ponad 300 milionów euro. Jeżeli budowa kopalni dojdzie do skutku, będzie to jedna z największych zagranicznych inwestycji w Polsce. W ubiegły czwartek (16 lipca br.) z inicjatywy starosty Mariana Wróbla, odbyło się w Starostwie spotkanie z przedstawicielami australijskiego inwestora. Rozmawiano na temat prowadzonych prac badawczych, zamierzeniach firmy oraz planach powstania kopalni.
Starosta Marian Wróbel nie ukrywa, że jest bardzo zainteresowany planowaną przez Australijczyków inwestycją. Kopalnia to dla regionu myszkowskiego olbrzymia szansa na rozwój i okres prosperity, jej powstanie może jednak budzić obawy związane z jej wpływem na środowisko naturalne. O stanie prac badawczych informował przedstawiciel koncernu Strzelecki Metals Limited, Wiesław Vic Bogacz - prezes Śląsko-Krakowskiej Kompanii Górnictwa Metali.
Bogacz wyjaśnił, że jego wizyta w Starostwie podyktowana była także sytuacją wokół przygotowanego przez Urząd Miasta w Myszkowie Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Jego zdaniem kopalnia (a dokładniej przemysł wydobywczy) nie została w nim ujęta. - Zaangażowaliśmy się w tym rejonie. Zainwestowaliśmy spore środki finansowe. Rezultaty prac są bardziej niż pozytywne. Jest możliwość zrobienia czegoś sensownego w rejonie Myszkowa, choćby zlikwidowania bezrobocia. W momencie otworzenia kopalni całkowicie zniknie problem bezrobocia w Myszkowie - tłumaczył Wiesław Bogacz.
JEST O CO WALCZYĆ
Kopalnia to ogromna szansa, jaka otwiera się przed regionem i zastrzyk kapitałowy o mocy, która zmieni całą gospodarkę regionu.
Choć nie ma jeszcze dokładnych danych, specjaliści szacują, że w zakładzie mogłoby znaleźć zatrudnienie ponad 2,5 tys. osób. Miejsca pracy dałaby nie tylko sama kopalnia, ale i firmy, które powstałyby choćby dla jej obsługi. Pracę mogliby w niej znaleźć górnicy z terenu powiatu myszkowskiego, pracujący obecnie w kopalniach na Śląsku. Firma nie wyklucza także powstania specjalnej szkoły górniczej szkolącej potrzebne jej kadry. Nie bez znaczenia może być wsparcie finansowe dla lokalnego sportu i kultury. - Korzyści z kopalni będzie znacznie więcej, np. finansowe, wynikające z opłat eksploatacyjnych. To są miliony złotych dla mieszkańców - zapewniał Bogacz.
ZŁOŻE JAK PRAWDZIWY SKARB
Spółka z siedzibą w Australii jest właścicielem kilku kopalń cennych metali. W powiecie myszkowskim Australijczycy wyłożyli na badanie złóż już blisko 15 mln zł, głównie na odwierty. Głównym obiektem zainteresowania szefów koncernu są bardzo cenne myszkowskie złoża rud wolframu i molibdenu, choć są tu także obecne złoża miedzi, renu, indu i duże zasoby srebra. Wielkość całego złoża oceniana jest na 1,3 mld ton rudy. Zdaniem Wiesława Bogacza to siódme złoże na świecie pod względem zasobności, a prawdopodobnie jedyne takie w Europie. Jego wielkość oraz jakość przeszły oczekiwania badaczy, spodziewających się złóż i mniejszych, i gorszej jakości. - Złoże ma także bardzo dobre parametry zawartości metalu - bo to również jest ważne – i to je plasuje nawet jeszcze wyżej, może nawet w pierwszej piątce – tłumaczył W. Bogacz.
Już sama obecność w złożu molibdenu to szansa dla Myszkowa. Największym konsumentem molibdenu jest Europa, która obecnie kupuje go w Azji. - Europa kupowałaby molibden w Myszkowie, a nie jeździłaby po niego do Chin – uważa Bogacz.
Choć dokładnie jeszcze nie znana jest zawartość pozostałych pierwiastków, to dla przykładu 1 gram renu (wykorzystywany w przemyśle lotniczym i elektronice) wart jest na światowych giełdach 350 dolarów, a złoża z pewnością są większe niż 1 gram na tonę.
Złoże myszkowskie zostało określone w kategoriach międzynarodowych i zarejestrowane przez firmę na międzynarodowej liście złóż światowych (znajduje się także w Krajowym Rejestrze Zasobów).
Dokładną ekspertyzę dotyczącą złóż (także dla potrzeb giełdy w Sydney, gdzie notowana jest spółka Strzelecki Metals) przygotowuje firma consultingowa z Australii Coffey Mining. Raport odpowie m.in. na pytania: jakiego rodzaju kopalnia powstałaby w Myszkowie, gdzie mogłaby zostać zlokalizowana, zaproponuje metody wydobywcze. Raport dużo powinien także powiedzieć o kosztach wydobycia i zysku ze sprzedaży urobku. Bogacz zapowiedział, że raport powstanie najpóźniej do końca sierpnia br.
Część z tego, co znajdzie się w raporcie zdradził na spotkaniu:
- Złoże ma 1,3 mld ton. Nawet gdybyśmy zainteresowali się tylko pewną jego częścią – ok. 100 mln ton złoża o najlepszych parametrach, wyszło nam, że kopalnia może istnieć przez 30 lat tylko na bazie tych 100 milionów. Ekonomiczną część złoża stanowi jednak ok. 720 mln ton, a to gwarantuje istnienie kopalni przez sto lat albo i dłużej.
CO NA TO ŚRODOWISKO? CO NA TO SPOŁECZEŃSTWO?
Już dziś wiadomo, że kopalnia ma być podziemna, a nie odkrywkowa, jak mówiło się wcześniej. Najważniejszy w jej budowie będzie niewątpliwie czynnik ochrony środowiska, dlatego na spotkaniu w starostwie poświęcono temu tematowi sporo uwagi. Jak zapewniał prezes Bogacz, jego firma przywiązuje ogromną wagę do kwestii ochrony środowiska, zważając na bliskość Jury Krakowsko – Częstochowskiej oraz pokładów wód podziemnych.
- Wiemy jakie elementy do regionu, z punktu widzenia środowiska wnosi przemysł górniczy. Trzeba to tak zrobić, żeby środowisko chronić, i to jest naszym głównym celem. Jedną z możliwości jest np. budowanie małych zbiorników osadowych. Rozumiem obawy ludzi, ale nie jesteśmy firmą, która przychodzi i nie wie, jakie są potrzeby środowiska. Nie możemy pozwolić sobie, by zatruć środowisko, zapylać drogi, zagłuszać ludziom oglądanie telewizji czy rozmowy w domu - rozwiewał obawy Bogacz.
Powstał już raport oddziaływania przyszłej kopalni wykonany w 2007 roku przez Sosnowieckie Przedsiębiorstwo Robót Geologiczno-Wiertniczych dla Ministerstwa Środowiska. Wynika z niego, że jak każda kopalnia, również ta projektowana w Myszkowie będzie zagrażać środowisku. Bogacz skrytykował raport, oceniając go jako nieprzystający do rzeczywistości, mylący i wykonany archaicznymi metodami. Firma z Australii zapewnia że jej budżet na badania związane z ochroną środowiska będzie liczony w milionach dolarów, a zastosowane rozwiązania będą innowacyjne. Najwięcej emocji budził tzw. staw flotacyjny, czyli zbiornik służący do uzyskiwania rudy. Duży zbiornik flotacyjny znajduje się np. przy kopalni miedzi w Lubinie, gdzie roczny urobek to blisko 30 mln ton rudy rocznie. W Myszkowie plany obejmują na początek wydobycie ok. 2-4 mln ton. W związku z tym „nasz” zbiornik byłby zdecydowanie mniejszy, a może nawet zlokalizowany pod ziemią. Inna koncepcja budowy zbiornika osadowego zakłada, że wyznaczony zostanie mały obszar pod zbiornik, w którym będzie odbywała się ciągła wymiana urobku.
Nie powinno być także znanych z krajobrazu Lubina hałd, bo - zdaniem Bogacza - uzyskany materiał po obróbce rudy molibdenu i wolframu w pełni nadaje się do wykorzystania w budowie dróg. Na dowód tego przyniósł próbki, które z zainteresowaniem oglądał starosta Wróbel i towarzyszący mu wicestarosta Jan Kieras.
- Skała ze złóż jest bardzo trwała i spełnia wszelkie warunki zastosowania w budowie dróg. To co nie będzie użyte jako ruda, będzie można sprzedać jako tłuczeń drogowy. Uważam, że hałdy będzie bardzo łatwo sprzedać, kiedy w Polsce realizowany jest program budowy autostrad. Porównywanie tego, co jest w Lubinie z tym, co miałoby powstać u nas nie ma sensu – przekonywał Bogacz.
Zdaniem inwestora przy budowie kopalni na każdym jej etapie będą brane pod uwagę kwestie ekologiczne. Samorząd lokalny będzie miał możliwość uczestniczenia w ustaleniach i współdecydowania o zastosowanych rozwiązaniach. Poruszając kwestię wód jurajskich, prezes Bogacz zapewnił, że masyw skalny, w którym występują rudy jest pozbawiony wód jurajskich.
NIE TYLKO KOPALNIA
Przedstawiciele australijskiego koncernu mają żal do myszkowskiego magistratu, że w planie zagospodarowania przestrzennego dla obszaru na tzw. „polach będuskich”, w którym to miejscu byłaby zlokalizowana kopalnia, nie uwzględniono przemysłu wydobywczego. Plan zakłada jedynie przemysł i usługi.
Swoje zastrzeżenia do planu złożyli podczas debaty publicznej, która odbyła się 10 lipca br. w myszkowskim magistracie. Autor planu – architekt Krzysztof Cichocki podczas tego spotkania powiedział, że zapisy w planie wcale nie wykluczają budowy kopalni. Jak przyznał, trudno ten teren od razu blokować pod przemysł górniczy, skoro z dokumentów, które posiada urząd, nie wynika jednoznacznie, że kopalnia na pewno powstanie. Jarosław Duda z UM Myszków dodał, że tylko do właściciela tego terenu (czyli od powiatu myszkowskiego) będzie należała decyzja, jak ten teren zostanie rozdysponowany i jakie inwestycje zostaną na nim zrealizowane.
Projektant dodał, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby inwestor złożył wniosek o uwzględnienie w planie – obok przemysłu i usług – także przemysłu wydobywczego. Ma czas do 29 lipca.
STAROSTA POPRZE KOPALNIĘ
Marian Wróbel wyraził chęć pomocy w tym zakresie i zapowiedział, że na etapie przygotowywania planu Starostwo odniesie się w sposób pozytywny co do ujęcia kopalni w planach zagospodarowania przestrzennego.
Inwestor poinformował, że część obiektów będzie zlokalizowana pod ziemią, część będzie w obrębie kopalni, a część może znajdować się zupełnie poza nią, np. w obiektach pofabrycznych na terenie Myszkowa. Bogacz zagwarantował również, że po przyjęciu PZP podjęte zostaną dalsze rozmowy na temat obszaru ziemi, który zostałby wykupiony pod kopalnię. Przyszły właściciel kopalni stanie do przetargu na sprzedaż ziemi. Szczegóły i zakres zainteresowania będą znane po dokładnym poznaniu raportu ekonomicznego kopalni. W tym roku wywiercone zostaną jeszcze dwa dodatkowe otwory (w okolicach drogi wojewódzkiej na Będuszu) , które prócz prac zmierzających do podniesienia kategorii złóż zakładają też wykonanie badań górniczych oraz testy laboratoryjne próbek metali.
Teoretycznie, zdaniem przedstawicieli ŚKKGM, kopalnia może powstać za trzy lata, o ile nie wystąpią dodatkowe utrudnienia biurokratyczne.
- Wybudowanie tej kopalni będzie miało niesamowity wpływ na ekonomię tego obszaru i jego rozwój. To nie ulega wątpliwości. Myślę, że ludzie powinni zadecydować, czego właściwie chcą. Stagnacji, jaka jest w tej chwili, czy troszkę zaryzykować, mieć kopalnię, ale i okres jakiejś prosperity – podsumował Bogacz, który zapewnił, że w celu przekonania do pomysłu mieszkańców Myszkowa firma może zorganizować specjalny festyn, na wzór „Pikniku Geologicznego”, jaki niedawno odbył się w niedalekim Olsztynie.
Robert Bączyński
Aleksandra Kubas
Napisz komentarz
Komentarze