(Myszków) Aż trzy samobójstwa zdarzyły się na terenie Myszkowa w ciągu trzech dni. Życie odebrało sobie dwoje mieszkańców Myszkowa przez powieszenie oraz jeden mieszkaniec Żarek, który wtargnął pod nadjeżdżający pociąg. - To nie była seria samobójstw, ale rzadko się zdarza u nas w powiecie myszkowskim, aby w tak krótkim czasie zdarzyły się aż trzy takie zdarzenia – mówi Zbigniew Wytrych, szef Prokuratury Rejonowej w Myszkowie.
Jako pierwszy życie odebrał sobie 45-letni mieszkaniec Myszkowa. Na miejsce swojej śmierci wybrał posesję przy ul. Sikorskiego w Myszkowie. Policja o tym fakcie została powiadomiona w sobotę (4 lipca) o godz. 22.00.
- Zarządziliśmy sekcję zwłok, ponieważ rodzina podejrzewała udział osób trzecich. Wszystko jednak wskazuje na to, iż było to samobójstwo przez powieszenie, bo na ciele zmarłego znajduje się bruzda wisielcza – dodaje prokurator Wytrych.
Do kolejnej samobójczej śmierci doszło w niedzielę, 5 lipca na ul. Sowiej w Myszkowie. 60-letnia mieszkanka Myszkowa wybrała śmierć przez powieszenie. Prokuratura odstąpiła od sekcji zwłok. Jak mówi Z. Wytrych, rzadko kobiety wybierają taki sposób rozwiązywania swoich problemów życiowych. Kobiety, jeżeli wybierają samobójstwo, to przeważnie przez podtruwanie się albo przez skok z dużej wysokości.
6 lipca na ul. Partyzantów 48-letni mieszkaniec Żarek został potrącony śmiertelnie przez nadjeżdżający pociąg Intercity relacji Katowice – Ełk. Do zdarzenia doszło pomiędzy stacjami Myszków Światowit, a Myszków Mrzygłód. Prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie, ale ze wstępnych ustaleń wynika, iż było to samobójstwo, a nie nieszczęśliwy wypadek. Naoczni świadkowie zdarzenia zeznali, że mężczyzna wtargnął gwałtownie na torowisko, a następnie skulił się przed nadjeżdżającym pociągiem. Jego zmasakrowane ciało zostało przewiezione do prosektorium. (AK)
Napisz komentarz
Komentarze