(Myszków) Podczas śniadania pan Łukasz o mało nie osłupiał, gdy w bochenku chleba znalazł... niedopałek papierosa. Pet w krojonym fabrycznie bochenku chleba równiutko układał się w kolejnych kromkach pieczywa. Interwencja u producenta – w Piekarni „Brel” w Myszkowie - nie przyniosła żadnego rezultatu, właściciel bochenka z petem twierdzi, że będzie domagał się odszkodowania. Karol Froś z „Brela” uważa, że ich firma padła ofiarą gróźb i zastraszania i -jak twierdzi- właściciele zawiadomili o tym policję.
- Zakupiliśmy chleb w sobotę, 27 czerwca. Tego samego dnia wieczorem zjedliśmy połowę tego bochenka. Następnego dnia – podczas przyrządzania śniadania – zdziwiło nas, że ten chleb jest lepki i śmierdzi. Zainteresowało nas więc, jakie ziarna są do niego dodawane. Wtedy ku naszemu zdziwieniu odkryliśmy, że w chlebie znajduje się śmierdzący pet z papierosa. Widząc to, zwymiotowałem... Do dziś czuję wstręt do pieczywa – mówi pan Łukasz, który wraz z żoną znalazł niedopałek w swoim śniadaniu. - Dzwoniłem kilka razy do piekarni i zostawiłem u pracownika informację dla właściciela firmy. On z nami się jednak nie skontaktował. Mamy zamiar ten chleb zanieść do Sanepidu, aby ten wykonał ekspertyzy.
Osoba, która wrzuciła pet do chleba, mogła być np. chora. Od piekarni natomiast będziemy żądać odszkodowania (w wys. 2 tys. zł), które piekarnia przekaże na charytatywny cel.
Byliśmy z właścicielami bochenka w myszkowskim Sanepidzie. Od pracownika usłyszeliśmy, że sanepid owszem może dokonać badania produktu, ale tylko wtedy, gdy bochenek jest... nienaruszony. Sanepid zbada więc inny chleb z tej piekarni. – Przyjęliśmy interwencję i zajmiemy się tą sprawą. Wykonamy badania organoleptyczne, a więc zbadamy chleb w tej piekarni pod względem smaku, zapachu i wyglądu. Jeżeli jakość tego chleba nie będzie odpowiednia, możemy nałożyć karę w wysokości 500 zł – powiedział pracownik.
Karol Froś z piekarni „Brel” - U nas w piekarni jest całkowity zakaz palenia, więc niemożliwe jest, aby któryś z pracowników palił przy pracy. Pierwszy raz, odkąd powstała nasza piekarnia, zdarzył się taki przypadek. W naszej firmie pracują tylko ludzie, a więc mógł być to po prostu wypadek przy pracy. (...)Ten pan żądał od nas odszkodowania, a jeżeli byśmy nie zapłacili, to straszył nas, że temat będzie drążył i skieruje sprawę do sądu. Uważam, że jest to próba wyłudzenia i zgłosiłem sprawę na policję. (NP, AK)
Napisz komentarz
Komentarze