(Żarki) W sobotę 11 sierpnia, po raz trzeci w tym roku otworzyły się wrota Kupieckiego Sąsieku na terenie miejskiego targowiska w Żarkach. Wśród lokalnych wyrobów, każdy odwiedzający mógł znaleźć dla siebie coś dobrego. Było wesoło i smacznie.
Odwiedzających Kupiecki Sąsiek było wielu, każdy kto przyjechał na targowisko chciał sprawdzić co dzieje się w stodole. Zwłaszcza, że do środka wabiła kupujących wesoła muzyka w wykonaniu zespołu Carmen z Przybynowa. - My jesteśmy stałymi bywalcami, także kupujemy zwłaszcza jak rodzina z daleka ma przyjechać, żeby się pochwalić czym region stoi. Przede wszystkim miody. Bo ten dobry ciemny chleb to mamy na bieżąco, kupujemy po sąsiedzku - powiedział zagadnięty w Kupieckim Sąsieku mężczyzna.
Powodzeniem cieszyły się zwłaszcza lokalne przysmaki. - Pycha! Pierwszy raz jesteśmy w sąsieku. Nie żałujemy, że zajrzeliśmy, bo fantastyczne wyroby. Rewelacja, tylko tak dalej - poparła inicjatywę jedna z klientek.
Na smakoszy czekało wiele niespodzianek, m.in.: tatarczuch od Janiny Plesińskiej z Żarek, miód od Emila Kałuży z Suliszowic, wyroby z koziego mleka od Doroty i Roberta Chrostkowskich z „Koziej Zagrody” z Ostrowa czy tradycyjny chleb i smalec od Izabeli i Janusza Szewczyków z Gospodarstwa Agroturystycznego „Maciejówka” z Ostrowa. A poza jedzeniem szereg wyrobów rękodzielniczych: koronki, ozdoby szydełkowe, biżuteria oraz orgiami.
Zachwycały szczególnie łabędzie składane z kartek papieru przez Marię Bulską: - Na największego łabędzia potrzeba 700 kartek i trzy dni pracy. Kosztuje tak do 30 złotych. Trudno go złożyć, potem trzeba jeszcze skleić i pomalować lakierem bezbarwnym, żeby się utrwaliło. Jestem tu już trzeci, albo czwarty raz, bo wyroby cieszą się powodzeniem – tłumaczyła kobieta.
Największym powodzeniem cieszył się jednak miód. - Jeszcze tylko 4 słoiki mi zostały, tak się szybko miodzik rozchodzi. Ten rok jest marny dlatego, że wiosną obmarzło wszystko, potem znów susza. Nie było tak urodzajnie, może jak ktoś podkarmia czymś pszczoły, to ma zbiory większe. A ja naturalnie, dlatego dosłownie 6-7 litrów z ula, a w dobrym roku jest 35, a nawet 50 – taki miałem rekord. Dostarczam miód do szpitala do Cieszyna, do prewentorium do Goczałkowic i w Bystrej do sanatorium. W tym roku niewiele im dałem, jakbym nie schował to by nawet da siebie nie miał. A w sąsieku jestem co roku, nie dla promocji siebie, a regionu. Bo ja ponad 60 lat jestem pszczelarzem i nie potrzebuje żadnej reklamy – opowiadał pszczelarz.
Zadbano, aby wystawcy przywieźli tylko pełnowartościowe, naturalne produkty. - Wyroby cieszą się powodzeniem, smakują, tak myślę, bo inaczej chyba by nie kupowali. Dziś mamy chleb i jogurty naturalne, mleko, sery dojrzewające. Każdy ser smakuje inaczej, w zależności od tego jak długo dojrzewa. Ale wszystkie są ręcznie robione, nie tak jak w fabryce - tłumaczy właścicielka „Koziej Zagrody” Dorota Chrostowska.
Na promocję lokalnych specjałów do Sąsieku zaprosił Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury oraz Urząd Miasta i Gminy Żarki. Następna okazja odwiedzenia Kupieckiego Sąsieku dopiero w przyszłym roku.
Roksana Tomaszewska
Napisz komentarz
Komentarze