(Myszków) Hala Kupiecka „Oczko” w Myszkowie jest administrowana przez spółkę Galeria Kupiecka Myszków. Pośrodku hali od kilku dni firma montuje drewniane domki na dodatkowe stoiska, może kiermasz wielkanocny. O mały włos zbliżające się święta nie zaczęłyby się na hali tragicznie. We wtorek, tuż przed południem, ciężka ściana przygniotła sześcioletnią Julię. Dziewczynka była na „normalnych” zakupach z mamą. Teren budowy kiosków nie był w żaden sposób zabezpieczony. Wokół montowanych domków kręcili się klienci.
-To były normalne zakupy. Zwyczajnie, ja coś oglądałam, a Julia podeszła do drewnianego domku, dotknęła ściany, a ta okazało się jest niezabezpieczona i ją przygniotła. Stał tam taki wózek do wożenia towaru, i ściana częściowo oparła się na wózku i tylko dlatego nie przygniotła córki mocniej – relacjonuje Iwona Brodzik.
Jak mówi, ściana była tak ciężka, że podnosiło ją trzech mężczyzn z wysiłkiem. Aż strach pomyśleć, jak skończyłoby się wszystko, gdyby nie wózek transportowy, który częściowo ochronił dziecko.
-Julia ma siniaki na głowie i guzy od uderzenia, zadrapania, prawie rozciętą wargę. Noga, którą przygniotła ściana cała sina. Jak ją wyciągnęliśmy natychmiast pobiegłam z córką do samochodu dalej do szpitala – mówi pani Iwona. Lekarz, który zbadał dziewczynkę nie stwierdził na szczęście ciężkich urazów głowy, złamań.
-Julia jest ciągle w szoku, boi się nawet iść do szkoły – mówi dzień później jej mama. I opowiada swoją rozmowę z prezesem Galerii Kupieckiej, B. Kotzurem: -Wróciłam ze szpitala już nieco uspokojona. Julia jest obolała, posiniaczona, ale na szczęście nic poważnego jej się nie stało. Lekarz uczulił nas tylko, że mamy natychmiast wracać, gdyby pojawiły się nudności, zawroty głowy. Telefon do prezesa hali dostałam w punkcie pocztowym. Zadzwoniłam, był już najwyraźniej poinformowany co się stało. Gdy powiedziałam, że chciałabym się z nim spotkać, od razu zastrzegł, że w najbliższych dniach go nie będzie w Myszkowie (spółka ma siedzibę w Lublińcu). I powiedział, że jego firma nie ma sobie nic do zarzucenia, że dziecko było bez opieki i wie od pracowników, że wspinało się po tej ściance. To kłamstwo. Po prostu Julia podeszła do tej ściany, może chwyciła za klamkę. Gdyby ściana była prawidłowo przymocowana, nic by się nie stało. Wtedy pan Kotzur powiedział, że dwa dni tak ściana stała i było dobrze. Nawet „przepraszam” nie powiedział.
Prezes spółki Galeria Kupiecka Myszków Klaus Benedict Kotzur dwukrotnie rozłącza rozmowę, gdy próbujemy uzyskać jego komentarz do sytuacji:
-Wczoraj na Hali Oczko doszło do wypadku, ścianka budowanego stoiska zwaliła się na sześcioletnią Julię.
-Nie mam nic panu do powiedzenia na ten temat – mówi Benedict Kotzur.
-Nie poczuwacie się choćby do zwykłych przeprosin dla rodziców i dziewczynki?
-Ja przeprosiłem… - mówi niepewnie i rozłącza rozmowę.
-Dzwonię ponownie, ponieważ się pan rozłączył. Mama dziewczynki zaprzecza, że padły choćby przeprosiny z pańskich ust. Odwrotnie, miał pan mówić, że to ich wina, że córki nie pilnowała. Trudno tak oceniać sytuację, że ciężka ściana wali się na małe dziecko, i wg. pana to wina dziecka lub matki.
-Powiedziałem już, że nie mam nic do powiedzenia na ten temat. Proszę nie dzwonić do mnie więcej.
Tuż po wypadku rodzice Julii próbowali zainteresować bezpieczeństwem na Hali „Oczko” którąś z instytucji: -Dzwoniliśmy do inspekcji pracy w Częstochowie, to powiedzieli nam, że gdyby wypadkowi uległ pracownik hali, to owszem, zajęliby się sprawą. Odesłali do Inspekcji Handlowej. Tam zasugerowano nam, że to sprawa raczej dla inspekcji budowlanej, ewentualnie policji. Ale powiedzieli chociaż, że jeżeli dostaną zawiadomienie, zastanowią się do której instytucji to skierować. Rzecznik Praw Konsumenta, Sanepid? –gdzie kto powinien zainteresować się bezpieczeństwem na hali? -zastanawia się mama Julii.
Postanowiliśmy zapytać Policję, o możliwość zbadania sprawy. W wypadku nikt nie odniósł (na szczęście) większych obrażeń. Paradoksalnie, policja miałaby łatwiejszą pracę, gdyby ktoś ucierpiał…
Magdalena Modrykamień, rzecznik Prasowy KPP w Myszkowie zaznacza, że niektóre okoliczności mogą być jednak badane przez Policję: -Jeżeli rodzice dziecka złożą doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez administratora Hali, będziemy zobowiązani wykonać czynności sprawdzające. Może mieć znaczenie, czy nie doszło do zaniedbań przy montażu stoisk. Czy ich elementy były prawidłowo zabezpieczone, ale również to, czy dziecko miało właściwą opiekę. Rzeczywiście, z racji tego, że dziecko nie poniosło ciężkich obrażeń, sprawa nie będzie raczej ścigana z urzędu. Ale należy rozważyć, czy nie doszło do innych zaniedbań ze strony właściciela obiektu, które doprowadziły do wypadku.
Rodzice dziewczynki mają z pewnością otwartą drogę cywilną do zadośćuczynienia za ból dziecka, ale wobec konfrontacyjnej postawy prezesa spółki B. Kotzura, oznacza to raczej proces cywilny. Na szczęście są świadkowie zdarzenia, jeden z nich jest nawet policjantem i –jak twierdzi mama- zgodził się potwierdzić jak było.
Adwokat Zbysław Riwerski: -Należy przede wszystkim skierować do właściciela lub użytkownika obiektu pismo z wezwaniem do naprawienia krzywdy, ew. określić kwotę zadośćuczynienia. Taki obiekt powinien mieć polisę OC, więc zażądać również podania jej numeru i firmy ubezpieczeniowej. Jeżeli hala ma ubezpieczenie, uzyskanie odszkodowania powinno być proste. Jeżeli nie, rodzice mogą rozważyć skierowanie pozwu cywilnego.
-W tej sprawie wcale nie chodzi nam o pieniądze, ale wygląda na to, że właściciel hali inaczej swojej winy nie zrozumie. Za kilka dni będę rodzić trzecie dziecko, więc potrzebuję spokoju. Dobrze, że w tych nerwach nie urodziłam wczoraj - dodaje pani Iwona.
Jak skończy się ta sprawa, będziemy Czytelników informować. Gazeta Myszkowska podczas budowy Hali Kupieckiej „Oczko” wiele razy alarmowała, że budowa prowadzona jest z naruszeniem norm bezpieczeństwa. Przypomnimy choćby, że rozbiórkę starych budynków przy ul. Kościuszki prowadzono tuż nad głowami przechodniów, bez żadnych zabezpieczeń, również nocą. Wielokrotnie interweniowała tam myszkowska Straż Miejska. Skończyło się nawet grzywną w kwocie 480 zł dla osoby nadzorującej prace rozbiórkowe.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze