(Myszków) Po 27 latach posługi w parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej - Królowej Różańca Świętego w Myszkowie - Mrzygłodzie pożegnał się z wiernymi odchodzący na emeryturę proboszcz, ks. prałat Zdzisław Skrzek. Po uroczystej niedzielnej mszy świętej, odprawionej 13 lutego br. długo słuchał składanych mu słów podziękowań.
- Po 9 latach pracy jako wikariusz w Parafii Świętego Zygmunta wezwał mnie do siebie biskup Stefan Bareła, który mnie wyświęcał i powiedział: „Zdzisław, czas na ciebie. Czas wysłać cię do bardziej odpowiedzialnych zadań. Czas byś został proboszczem. Masz może upatrzoną jakąś parafię?” Odpowiedziałem, że odwiedzając moje rodzinne Niegowonice przejeżdżam motocyklem – bo tak wtedy podróżowałem – przez Mrzygłód. „Faktycznie. Że też sam na to nie wpadłem. Tam jest już starszy proboszcz, będziesz mu pomagał” – odrzekł mi biskup. I tak trafiłem do Mrzygłodu. Z tym, że sprawujący tu posługę proboszcz, ks. Jan Kiwacz, był według obowiązującego wtedy Prawa Kanonicznego proboszczem nieodwoływanym, dożywotnim. Otrzymałem od biskupa dekret, wraz z zakresem obowiązków, ale funkcji proboszcza w nim nie było. Po śmierci księdza Kiwacza przyjechał do Mrzygłodu biskup metropolita. Zaprowadziłem go do kościoła, odsłoniłem obraz. Zachwycił się nim i od razu rozmiłował w wizerunku Matki Bożej Mrzygłodzkiej. I powiada do mnie: Księże proboszczu…. Ja mu przerwałem i mówię: „Nie jestem proboszczem, księże biskupie”. „Już jesteś” – odpowiedział mi. I tak to wszystko się odbyło, jak to się mówi „bez huku” – wspominał w homilii swoje początki w parafii w Mrzygłodzie ks. Zdzisław Skrzek.
Do swych parafian miał jedną prośbę, by jego następcę przyjęli, z taką samą życzliwością, z jaką zetknął się z ich strony on sam. – Proszę, byście okazali mu życzliwość i miłość, podobnie jak to okazywaliście mnie, byście akceptowali jego decyzje, by miał tu po mnie „miękkie lądowanie”. Spędziliśmy razem 27 lat. Bardzo wam za nie dziękuję. Za okazywaną mi życzliwość, dobroć, sympatię i cierpliwość. Nigdy nie spotkałem się tu choćby z jednym złym czy nieżyczliwym słowem w stosunku do mnie. To co udało się osiągnąć, co stało się sukcesem, razem osiągnęliśmy. Do tego wszystkiego nie doszłoby bez Waszej ofiarności. I choć rzeczy materialne są ważne, te wspólne dzieła, które nazwać by można i wiekopomnymi, to najbardziej jako kapłana cieszy mnie to co słyszałem wielokrotnie, choćby podczas ostatniej kolędy. Jedna pani powiedziała mi: „dziękujemy, że ksiądz tak pięknie dzielił się z nami swą wiarą, pobożnością, miłością do Matki Bożej”. Takie świadectwa są dla kapłana najcenniejsze. Bo kapłan ma przede wszystkim prowadzić do Boga. To jego główne zadanie – mówił nie ukrywając wzruszenia ksiądz Skrzek. Nie mniej wzruszeni byli żegnający proboszcza z Mrzygłodu. - Patrząc na tę świątynię, nie znajdzie się tu choćby małego skrawka, na który nie padł by wzrok księdza Zdzisława, którego nie dotknęłaby jego ręka. Dla wielu z nas byłeś opoką, powiernikiem, a także przyjacielem. Słowa rzymskiego filozofa: „Nie skarby są przyjaciółmi, ale przyjaciel skarbem” najlepiej odzwierciedlają, jak ważną i cenną osobowością byłeś i na zawsze pozostaniesz dla parafian i myszkowskiej społeczności – mówił starosta Leon Okraska, który później długo ocierał oczy chusteczką.
Żegnający swego kapłana parafianie długo wspominali jego dokonania. Wśród nich najważniejsze: podniesienie w 1986 roku przez bpa Stanisława Nowaka kościoła parafialnego do rangi Sanktuarium Matki Bożej Mrzygłodzkiej oraz koronowanie 10 lat później (25 sierpnia 1996) obrazu Matki Bożej Mrzygłodzkiej papieskimi koronami w ramach XIX Międzynarodowego Kongresu Maryjnego obradującego w Częstochowie. Dwa lata wcześniej bullę koronacyjną zezwalająca na uhonorowanie w ten sposób obrazu wydał papież Jan Paweł II. Ikonę Madonny z Mrzygłodu koronował legat papieski, kardynał Adam Maida z Detroit w obecności 5 kardynałów i 29 biskupów. Ksiądz Skrzek uroczystość tę nazwał podczas mszy najważniejszym momentem w swoim życiu. Za sprawą proboszcza kościół w Mrzygłodzie gruntownie wyremontowano (m.in. odnowiono polichromię, sprawiono nowe ławki dębowe i boazerię oraz nowy ołtarz główny z marmuru), wybudowany został ołtarz polowy i Kalwaria mrzygłodzka w ogrodzie przy plebanii oraz dom pielgrzyma.
- Wracaj do nas często, bo tu jest Twój dom – zachęcali kapłana do odwiedzin wierni. –Biskup chciał bym jeszcze sprawował tu posługę, ale ja wolałem by parafię powierzyć komuś młodszemu. Sam chciałbym jeszcze udzielać się misyjnie, jako rekolekcjonista. Kiedy będą mógł, będę Was odwiedzał – zapewnił.
Miejscowi strażacy, których był kapelanem odprowadzili go po mszy do plebanii przy dźwiękach orkiestry dętej. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze