We wtorkowy wieczór (26 października) w sali widowiskowej MDK w Myszkowie doszło do historycznego wydarzenia. Na deskach myszkowskiej sceny wystąpiła legendarna grupa DŻEM. Wydarzenie doszło do skutku dzięki determinacji jednego człowieka – prezesa stowarzyszenia artystycznego Manus – Stanisława Basińskiego.
Atmosferę, jaką udało się uzyskać we wtorkowy wieczór w sali MDK w Myszkowie trudno opisać słowami. Przy największych hitach takich jak Harley mój, Czerwony jak cegła, czy w końcu Whisky myszkowianie totalnie zwariowali. Przed sceną bawiły się trzy pokolenia słuchaczy, wszyscy znakomicie znali teksty i melodię. Ale zacznijmy od początku. Najpierw dwaj przedstawiciele myszkowskiej sceny muzycznej przedstawili przybyłym gościom głównego sprawcę zamieszania – „dziadka” Stasia Basińskiego. Były menager innej znakomitej polskiej grupy rockowej, obecny prezes Stowarzyszenia Artystycznego Manus po raz kolejny utarł nosy wszystkim niedowiarkom, którzy drwili z pomysłu kulturalnego rozkręcania Myszkowa. Spośród wielu naszych lokalnych zespołów organizator zaproponował suport Skodur-om. Wybór nie mógł być lepszy. Dawid Sytniowski, Bartek Chyla, Marcin Jakiesz i Bartek Jakubczyk tematycznie znakomicie wpasowali się w klimat imprezy. Ich bluesowo rockowe kompozycje zostały ciepło przyjęte przez słuchaczy. Napięcie w trakcie oczekiwania na gwiazdę wieczoru sięgnęło zenitu. W końcu na scenie pojawili się - Beno Otręba, Adam Otręba, Jurek Styczyński, Maciek Balcar, Zbyszek Szczerbiński i Janusz Borzucki. Dżem rozpoczął koncert od nowych piosenek, promujących najnowszą płytę, która ukaże się 11 listopada. Najwięcej wrażeń dostarczył jednak wykonując stare przeboje. Występ rozkręcał się z minuty na minutę. Myszkowianie ruszyli pod scenę i długo nie pozwalali opuścić jej swoim ulubieńcom. Bisom nie było końca. Fani domagali się Whisky i dostali to, czego chcieli. Po występie grupa jeszcze przez blisko 1.5 godz. rozdawała autografy. Muzycy Dżemu długo robili sobie zdjęcia z fanami. Szczególnie oblegani byli gitarzyści Jurek Styczyński i Adam Otręba. Niezwykle sympatyczny Beno Otręba również długo nie mógł dojść do garderoby. Grupa bardzo młodych dziewcząt uporczywie starała się sforsować ochronę, żeby móc znaleźć się za sceną. „Dziadek” Stasiu zadbał i o to by mogły dopaść Maćka Balcara. Organizator między bisami obiecał, że to nie ostatnia tego typu impreza i zapowiedział kolejne koncerty. Najbliższy już w piątek (5 listopada) w klubie Manus na Światowicie (dawna siłownia Max Gym). Wystąpi grupa Pogodno ze Szczecina. Szczegółowe informacje zamieszczane są na stronie stowarzyszenia www.manus-club.pl. Serdecznie polecamy i zapraszamy. (RUC)
Napisz komentarz
Komentarze