(Myszków) W połowie listopada ma się ukazać monografia Myszkowa wydana z okazji 60 rocznicy nadania praw miejskich. Książka o objętości ok. 650 stron będzie najbogatszą dotychczas pozycją książkową o historii Myszkowa. O książce, rozmawiamy z szefem zespołu redakcyjnego i współautorem, dr Kazimierzem Miroszewskim, myszkowianinem, naukowcem z Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego.
-Po co powstała ta książka? Jakie trudności były przy spisywaniu, jaka faktycznie historia Myszkowa była?
-Dlatego, że nie ma żadnej większej pracy dotyczącej Myszkowa w obecnym kształcie terytorialnym. Dotychczas ukazywały się tylko monografie np. niektórych zakładów pracy, zwykle dziś nieistniejących. Wielu tych wydawnictw nie ma w żadnych bibliotekach. Wiele publikacji o Myszkowie jak np. autorstwa Unisława Górskiego zawierało liczne błędy, później powielane w innych publikacjach, folderach.
Ta monografia nie pretenduje do miana całościowej pracy o Myszkowie. To zarys dziejów, ponieważ brakuje materiałów źródłowych. W przypadku najnowszych dziejów, dokumenty historyczne albo zostały zniszczone, albo są trzymane jeszcze w domowych archiwach. Liczę więc, że gdy książka się ukaże, osoby które mają dokumenty mogące uzupełnić historię Myszkowa, wyciągną je z szuflad i kiedyś powstanie uzupełnienie do tej książki.
-Książka to praca naukowa. Czy przy jej pisaniu udało się Wam odkryć jakieś ciekawe, dotychczas nieznane fakty z historii miasta?
-Właśnie dlatego, że monografia to książka naukowa, skupiliśmy się na weryfikacji faktów, co często nie było łatwe. Zrezygnowaliśmy z podawania niemożliwych do zweryfikowania „ciekawostek”. Przez miesiąc szukałem informacji: kiedy został rozwiązany klub sportowy Mystal Myszków? Każdy zawodnik mówił co innego i dopiero Leszek Hamerla odnalazł dziennik trenerski, gdzie był właściwy wpis. To pomogło ustalić historyczny fakt.
Walorem tej książki jest, że to pierwsza praca o Myszkowie oparta w dużej mierze na archiwach. Te uzupełnione zostały o wspomnienia mieszkańców, relacje, np. pani Wiśniowskiej, dotyczące losów Pohulanki.
Udało nam się zgromadzić dość bogate archiwa z działalności Solidarności Rzemiosła, dzięki materiałom przechowywanym przez Bogdana Cygankiewicza. Są nawet materiały z okresu stanu wojennego, w którym Solidarność próbowała tworzyć struktury podziemne. Niewiele zachowało się natomiast materiałów z historii zakładowej „S”.
Zwrócę też uwagę Czytelników na herb Myszkowa. W książce prezentowany jest herb, który ma inne kolory i kształty niż choćby ten wiszący na Urzędzie Miasta. Prezentujemy oryginalny herb, jaki został opracowany przez (nie zapisałem, przez kogo?), a który później przez lata dziwnie się zmieniał. Oryginalny herb Myszkowa jest ciemniejszy, występują w nim kolory czarny i brązowy, natomiast w ogóle nie ma czerwonego. Używanie takiego herbu, jaki widzimy na mieście, jest niewłaściwe.
-Jest pan jednym z autorów, szefem kolegium redakcyjnego, ale książka to praca kilku historyków. Słyszałem, że jej powstanie było jednak zagrożone. Przeciągało się podpisanie umowy z miastem.
- Pomysł na książkę pojawił się w lutym 2008 roku. Wtedy powiedziałem o tym podczas obrad Komisji Rozwoju Miasta przy Radzie Miasta Myszkowa. Rzeczywiście, przeciągało się podpisanie umowy przez burmistrza, jest też małe opóźnienie premiery książki. Ale ogólnie czas przeznaczony na prace nad książką nie był przesadnie długi. Taka praca może powstawać i 4 lata. A nad książką pracowali: dr Jan Durka, nauczyciel ze szkoły nr 1, pracownik IPN; dr Marek Mita z Akademii Jana Długosza w Częstochowie i ks. prof. zwyczajny dr hab. Jan Związek, m. in. wykładowca na AJD.
Napisz komentarz
Komentarze