Mimo wielu obraźliwych komentarzy pod postem na naszym oficjalnym FB Gazeta Myszkowska, gdzie opublikowaliśmy zajawkę o artykule, chyba nic tak nie rozreklamowało sobotniego spotkania piłkarek MKS Myszków jak właśnie nasz artykuł. Tekst o nielegalnie umieszczonym banerze przeczytało ponad 3500 osób. Wpis na FB ma ponad 13 tysięcy wyświetleń i prawie 5000 aktywności. 3500 osób które przeczytały artykuł, to dobry wynik, choć widać że większość tych, do których dotarł post na naszym profilu FB tego intelektualnego wysiłku, żeby zapoznać się z podjętym tematem nie podjęło.
Wiele obraźliwych komentarzy. Przez obelgi przejawia bezsilność!
Zachęcaliśmy do udziału w meczu. Drużynie dziewcząt życzyliśmy sukcesu. Ale pytanie przez nas postawione w artykule jest niezmienne: czy promocja meczów piłki nożnej musi się odbywać przez łamanie prawa? Długi na kilkanaście metrów baner, profesjonalnie wydrukowany, raczej trudno uwierzyć, że powstał i zawisł bez przynajmniej cichej akceptacji, przyzwolenia Zarządu Klubu MKS Myszków. W artykule postawiliśmy więc takie publiczne pytania do Tadeusza Bartnika, prezesa MKS Myszków. Mija kilka dni, i żadnego stanowiska, odpowiedzi prezesa się nie doczekaliśmy.
Myliłby się ten, kto wyrobi sobie zdanie na temat formy promocji meczu, czytając tylko komentarze. Te są po prostu obraźliwe, kibolskie, prymitywne. Nic więc dziwnego, że nikt nie komentuje krytyczne postępowania kiboli. Dostać na głowę wiadro błota jak autor tekstu? Po co się narażać. Ale nie każdy zauważy, że prawie połowa reakcji to kciuk w górę i nawet 3 serduszka! 3500 osób które przeczytały cały artykuł zapewne ma też swoje zdanie, choć się nim nie dzieli. W każdym razie krzykliwa, awanturnicza grupka obrażająca autora artykułu, bo ośmielił się wytknąć kibolom działanie bezprawne, to margines osób, do których dotarliśmy z treścią artykułu.
Dlaczego kibole chcą prawa do bezprawia?
Reklam na obiektach inżynieryjnych, mostach, wiaduktach kolejowych wieszać nie wolno. Kto je wiesza zwykle pozostaje bezkarny, bo nie robi tego w południe (aż tak odważni nie są). Takie banery wieszane są pod osłoną nocy, anonimowo. W rzeczowy sposób pokazaliśmy temat, akcentując, że takie działanie jest wykroczeniem, za które sprawcy mogą być ukarani grzywną. Więc klub nie powinien takich praktyk pochwalać. Oczywiście klub nie poniesie odpowiedzialności za nielegalne akcje kibiców, czy kiboli po prostu,. Mamy raczej prawo jako społeczeństwo oczekiwać, że klub od takich praktyk się odetnie, potępi je. Ale nic takiego się nie dzieje. Ponawiamy więc pytanie: czy prezes klubu MKS Myszków, z zawodu adwokat, Tadeusz Bartnik skomentuje zachowanie kibiców? Czy pochwala pan, jako prawnik takie praktyki?
W całej sprawie zastanawiające jest, dlaczego „kibice” atakujący autora artykułu, uważają, że mają prawo do łamania prawa? Dlaczego jako społeczeństwo godzimy się na to, że grupkę, zwykle nie więcej niż kilkudziesięciu osób idących na mecz musi na koszt podatników pilnować szwadron policji, na koszt podatnika, a gdy 300 osób idzie do teatru, albo do mina to nie potrzeba tam ani jednego policjanta?
Ponieważ prezes klubu MKS Myszków Tadeusz Bartnik nie kryje się ze swoimi planami startu w wyborach o fotel burmistrza Myszkowa Czytelnikom, Wyborcom podajemy to przemyślenia taką myśl: czy nie grozi nam, że w Myszkowie zacznie rządzić grupa awanturniczych kiboli, których co prawda jest co najwyżej kilkudziesięciu, ale staną się agresywnym zapleczem Króla Kiboli? Gdyby oczywiście został burmistrzem. Co o tym sądzi milcząca większość?
Napisz komentarz
Komentarze