Przedsiębiorstwa ciepłownicze alarmują: będzie bardzo drogo
Na początku sierpnia TVN wyemitowała materiał, w którym o groźbie bardzo wysokich podwyżek dla odbiorców ciepła w blokach mówił prezes firmy U&R Calor sp. z o.o. z Wojkowic Bogusław Ulanowski. Calor jest właścicielem łącznie 23 ciepłowni w Zagłębiu, na Śląsku i Dolnym Śląsku. W materiale padły alarmujące stwierdzenia, że ogrzewanie mieszkań zimą może zdrożeć nawet kilkukrotnie. Węgiel choć drogi, ciągle jest nawet dla dużych odbiorców, jakim są ciepłownie trudno dostępny. Droga zima to niemal pewnik, ale czy ciepło w ogóle będzie w kaloryferach? A jak będzie, to czy mieszkańców będzie stać na zapłacenie rachunków? O tym rozmawiamy z Prezesem U&R Calor Bogusławem Ulanowskim. Rozmowa była przeprowadzona na początku sierpnia:
Gazeta Myszkowska: -W wywiadzie dla TVN na początku sierpnia powiedział pan o tragicznej sytuacji branży ciepłowniczej, nawiązując do niezwykle wysokich cen węgla, którego dodatkowo nie ma. Czy grozi nam sytuacja, że mieszkańcy połowy Myszkowa będą jesienią mieli zimne kaloryfery i czy cena ogrzewania nie będzie kosmiczna? Do tego stopnia, że lokatorów nie będzie stać na zapłacenie rachunków?
Bogusław Ulanowski, prezes U&R CALOR sp. z o.o: -Jaki będzie koszt ogrzania mieszkań zimą to w tej chwili trochę wróżenie z fusów. Problem dotyczy faktycznie całej branży, nie tylko Calora. Mogę powiedzieć o sytuacji jaka jest na dzień dzisiejszy.
Sytuacja jest bardzo zła. Mamy propozycje zakupu węgła, również z Polskiej Grupy Górniczej, uczestniczymy w aukcjach. Te ceny proponowane są w przedziale 1500-1600 zł. Ceny węgla sięgają nawet 1700 zł. Co to oznacza? Że GJ (gigadżul) to będzie około 200 zł przy produkcji energii cieplnej z węgla. Przy obecnych cenach węgla. W Myszkowie oznacza to wzrost ceny przynajmniej o 25% dla odbiorców, przy obecnej koszcie wyprodukowania 1 GJ na poziomie 150 zł. Warunek: jeżeli utrzymają się obecne ceny węgla. Dostajemy informacje, że węgla będzie nadmiar. Jakoś nie sądzę.
-Po pańskim wywiadzie dla TVN w którym mówił pan o drogim, niedostępnym węglu, spojrzałem ile jest go na placu przy ciepłowni w Myszkowie. Resztki.
-Najprawdopodobniej jedna wywrotka, zestaw 25 ton. Borykamy się z ogromnymi problemami, tylko doraźnie dowozimy węgiel.
-Teraz trwa jeszcze sezon letni, mieszkańcy Myszkowa otrzymują od was tylko ciepłą wodę. Czy jest ryzyko, że zabraknie wam węgla i woda w kranach będzie zimna?
-Uspokajam zupełnie odbiorców ciepła myszkowskich. Nie zadzieje się coś takiego, że my tego ciepła nie podamy. Nie sądzę, żebyśmy nie podali ciepła na zimę. Z inicjatywy burmistrza Włodzimierza Żaka spotkaliśmy się z prezesem Henrykiem Drechnowiczem z Papierni (obecnie Schumacher- Packaging sp.z o.o.- red).
Pewne rzeczy ustaliliśmy, co do wspólnego zaopatrzenia się w opał. Jest też możliwe, że jakieś 5 MW Papiernia będzie miała nadwyżki, które my chętnie weźmiemy.
GM: -Kilka lat temu, zanim Papiernię przejęła firma Schumacher wykonaliście połączenie z ich siecią, która zasilała w ciepło część miasta, dzielnicę Mijaczów. Bo tej części miasta groziło odcięcie od źródła ciepła. Nasza gazeta sporo wtedy pisała, o problemach z ogrzewaniem Mijaczowa. Czy dzisiaj ten konektor, połączenie waszych sieci ciepłowniczych i Papierni jest używany?
-Dzięki wtedy wykonanemu połączeniu możemy korzystać z ciepła z Papierni, gdy mają nadwyżki. Fajnie pan redaktor przypomniał dramatyczną sytuację Myszkowa w tamtym czasie, bo groziło miastu nie podanie ciepła do dzielnicy Mijaczów. Stanęliśmy wtedy na wysokości zadania i odbiorcy bez zakłóceń to ciepło mieli. Wspólnie z prezesem Papierni pracujemy nad uzgodnieniem wspólnej polityki paliwowej i ogłosimy najprawdopodobniej, że Myszków jest niezagrożony jeśli chodzi o dostawy ciepła.
-Cena GJ jak pan mówi, może wzrosnąć o około 25%. Czy o tyle wzrosną rachunki za ogrzewanie mieszkań?
-Wyszliśmy z ceny bodajże 70 zł/GJ, teraz koszt produkcji 1 GJ to już 160 zł/GJ, a pewnie będzie 200 zł/GJ. Czyli od momentu gdy nastąpił krach na rynku paliwowym, wzrost cen energii cieplnej jest trzykrotny. Ale to się dzieje ewolucyjne. Można więc oczekiwać, że został nam przewidywany wzrost o 25-30%. Pod warunkiem utrzymania się obecnych cen węgla.
Gdyby się udało, że kupimy węgiel taniej, nagle z ceny 1700 dostaniemy węgiel za 1000 zł, to cena zostanie obniżona. Nasze taryfy są zatwierdzane przez Urząd Regulacji Energetyki. Jeżeli nasze koszty będą niższe, to zmniejszy się cena energii cieplnej do odbiorców.
W Myszkowie mamy wybudowane układy kogeneracyjne, bardzo nowoczesne. De facto, te urządzenia jeszcze nie były używane. Gdybyśmy uzyskali cenę gazu na poziomie korzystnym, ciepło z tego układu będzie tańsze, bo te urządzenia produkują ciepło i energię elektryczną. Ale to nie zależy od nas. Wszystko zależy od rynku paliw.
-Jadąc do pana słyszę w radio, że nie wiadomo nawet, czy będzie węgiel.
-Płyną statki z węglem i czekają kilka dni, żeby je rozładować. Nie ma miejsca w portach. Ogromny problem jest z logistyką. My możemy kupić węgiel który jest w polskich portach za ok. 1700 zł/tona. Do tego trzeba doliczyć rozładunek, koszty transportu.
Przy tak wysokich cenach węgla ciepło dla mieszkańców będzie drogie. My przeliczamy standardowe 50 metrowe mieszkanie, którego koszt ogrzania może wynieść około 1200 zł miesięcznie. Nie wiem, kto będzie sobie mógł na to pozwolić, przy obecnych wynagrodzeniach. Z tego co słyszę od prezesów spółdzielni mieszkaniowych, spółdzielnie mają potężny kłopot ze ściąganiem należności czynszowych, w których są zaliczki na ogrzewanie. To może nastąpić wielki, wielki krach. A my nie będziemy dostarczać ciepła, jak ktoś nam nie będzie płacił.
Dla nas ważne też, jaka będzie ściągalność płatności. Jeżeli my będziemy mieli wystawione faktury dla odbiorców, ale będą to środki tylko na papierze, z których ściągnięciem będą kłopoty, to my nie zapłacimy za gaz, węgiel. I nastąpi zatrzymanie produkcji ciepła. To wystąpiło w Szczytnej na Dolnym Śląsku. Były duże zatory płatnicze, zarządca nie prowadził z nami rozmów, więc zatrzymaliśmy dostawy ciepła. Wtedy zarządca zapłacił nam niebagatelną kwotę około 700 tys. zł. Co prawda z funduszu remontowego.
-Chyba w latach 90-tych XX wieku, sporo miejsca w gazecie poświęcaliśmy tematom zatorów płatniczych, mieszkańcom bloków co chwilę groziło odcięcie dostaw ciepła. Sądzi pan, że dzisiaj, gdy koszty ogrzewania tak drastycznie rosną, taka sytuacja, może powrócić? Spółdzielnie znowu wpadną w spiralę zadłużenia?
-To już nastąpiło. W różnych miejscach w Polsce już dochodzi do wstrzymania dostaw ciepła. My też mieliśmy jedną taką sytuację. Ale obawiam się, że to pójdzie lawinowo w sezonie grzewczym. Wtedy pojawią się duże faktury, i nie udźwigną tego ani lokatorzy, ani spółdzielnie. Już teraz my dokładamy do biznesu, bo taryfy np. robimy z kalkulacją ceny węgla 1000 zł/tona, składamy propozycję taryfy do URE, a w tym czasie cena węgla skacze do 1500, 1700 zł. A zatwierdzenie nowej taryfy trwa nawet do 6 miesięcy. My przynajmniej 500 zł dokładamy do każdej tony. Ceny idą w górę, a my nie możemy tych cen przenieść na odbiorców.
Ostatecznie to zrobimy, ale obawiamy się, że odbiorcy zaprzestaną płatności. Nie mogę mówić kto, ale już w Myszkowie z jednym z odbiorów mamy zaległości.
Sytuacja robi się bardzo niebezpieczna. Są takie miejsca w Polsce, np. Świebodzice na Dolnym Śląsku, gdzie cena GJ osiągnęła 450 zł przy produkcji ciepła z gazu. To powoduje, że koszt ogrzewania mieszkania wyniósł ok. 3000 zł miesięcznie.
GM: -Dopłaty są do węgla, dla odbiorców indywidualnych. Nie ma żadnych rozwiązań, które zmniejszyłyby obciążenia albo producentów, albo odbiorców końcowych, tak żeby ogrzewanie mieszkań nie było koszmarnie drogie.
-My gaz 1,5 roku temu kontraktowaliśmy na poziomie 90 zł/MWh. Teraz, ten sam gaz możemy kontraktować za 900 zł/MWh. Wzrost ceny gazu jest 10 -krotny. W tym czasie nasza taryfa wzrosła 5 krotnie. A koszt paliwa w kosztach 1 GJ to 70-80%. Reszta to pozostałe koszty: pracownicy, obsługa kotłowni, energii elektrycznej. Indywidualni odbiorcy gazu mają cenę 200 zł/MWh. Gdybyśmy my tyle płacili, a płacimy 900 zł/MWh to cena ciepła do mieszkań w naszej taryfie wynosiłaby około 120 zł, przy produkcji ciepła z gazu, jak mamy w Świebodzicach.
Dobrze byłoby, gdyby znalazły się rozwiązania doraźnie, które pozwoliłyby ulżyć trochę nam, producentom ciepła, aby ogrzewanie mieszkań było tańsze. Aż się ustabilizują ceny gazu, węgla na niższym poziomie. Cała branża ciepłownicza w Polsce czeka na te rozwiązania -mówi Bogusław Ulanowski.
rozmawiał: Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze