Regulamin prowadzenia rachunków bankowych dla osób fizycznych w ING zawierał zapis, że jak mamy wspólne konto, a umrzemy, żyjący współposiadacz konta dostanie tylko połowę zgromadzonych pieniędzy, do czasu aż nie uregulujemy spraw spadkowych. Czasem to miesiące, czasem lata, i bank blokowałby nasze środki. Wiedząc o tym, każdy klient ING którego spotkało nieszczęście, że współposiadacz konta zmarł (żona, mąż) musiał w żałobie jeszcze wykazać się zapobiegliwością, i pieniądze wypłacić, przelać na inne konto. Jak nie zdążył, to problem. Bank blokował połowę środków do czasu zakończenia postępowania spadkowego.
Rzeczywiście, trudno uznać działanie banku za uczciwe, klienci w niektórych przypadkach mogli z tego powodu mieć spore kłopoty. Gdy konto jest wspólne, nie znaczy to wcale, że jeden z małżonków używa dokładnie połowy zgromadzonych tam środków. Może mieć rachunki do zapłaty, wspólne raty kredytów, czy choćby koszty pogrzebu. A tu ciach! ING zabiera połowę środków do depozytu!
Bank mógłby tłumaczyć się, i pewnie takie były motywacje, że środki zgromadzone na koncie wchodzą w masę spadkową. To prawda. I gdyby były to znaczące środki, duże oszczędności, a spadkobierców kilku, to może toczyć się spór o ich podział. Ale bank nie jest od tego, żeby wyręczać tu strony w podziale spadku w czyimkolwiek interesie. Jeżeli współposiadacz konta rozporządzi zgromadzonymi środkami w sposób naruszający interesy innych spadkobierców, ci będą mieli prawo wyjaśniać to w sądzie ustalając co w chodzi w części składowe spadku. Będzie to kwota środków pieniężnych jakie były na koncie bankowym, czy kontach oszczędnościowych w chwili śmierci.
Klauzule niedozwolone w umowach z bankami to ciągle zmora nas, Klientów. Podobnymi jak ING postępowaniami przed UOKiK objęte bywały chyba wszystkie banki działające w Polsce. Ten przykład pokazuje, jak ważną rolę odgrywają różne instytucje. A gdy dochodzi do sporu, niezawisłe sądy. (JotM)
Napisz komentarz
Komentarze