(Mełchów) Jeden z wątków powstania styczniowego prowadzi do Mełchowa – małej wsi w gminie Lelów. Tutaj, we wrześniu 1863 roku, zaciętą walkę z siłami zaborcy rosyjskiego stoczył powstańczy oddział pułkownika Zygmunta Chmieleńskiego. O tych wydarzeniach do dziś przypomina pomnik poległych bohaterów 1863 roku. Aby pamięć o nich nie zginęła, Lelowskie Towarzystwo Historyczno – Kulturalne z Gminnym Ośrodkiem Kultury od kilku lat organizuje właśnie tutaj obchody rocznicowe. W tym roku pod zbiorową mogiłą powstańców hołd poległym oddali (26 września br.) mieszkańcy gminy Lelów i przedstawiciele Węgier. Na mełchowskiej ziemi ginęli również węgierscy żołnierze.
O bitwie powstania styczniowego przypomina krzyż poległych, a od tego roku również tablice pamiątkowe, które zostały wmurowane dzięki staraniom Lelowskiego Towarzystwa Historyczno – Kulturalnego, władz gminy Lelów, a także dzięki wsparciu finansowemu Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Tablice są poświęcone powstańcom i oficerom oddziału płk Zygmunta Chmieleńskiego, którzy życie za ojczyznę oddali w bitwie pod Mełchowem oraz Adamowi Chmielowskiemu (późniejszemu św. bratu Albertowi), który tu właśnie stracił nogę. Jedna z tablic jest poświęcona pamięci węgierskiego rotmistrza huzarów kpt Alberta Esterhazego ps. „Otto”. Została ona ufundowana przez Muzeum Historii Wojskowości w Budapeszcie przy wsparciu Ambasady Republiki Węgierskiej w Polsce.
O wydarzeniach, które miały tu miejsce 146 lat temu przypomnieli podczas uroczystości wiceprezesi lelowskiego towarzystwa: Mirosław Skrzypczyk i Zbigniew Bryła. Wczesną jesienią 1863 roku oddział powstańczy pod dowództwem Zygmunta Chmieleńskiego dotarł w okolice Drochlina. Podczas odpoczynku (podczas którego miała zostać przeprowadzona reorganizacja szeregów) powstańcy zostali zaatakowani przez oddział rosyjski liczący ponad 1000 żołnierzy i zmuszeni do odwrotu spod Mełchowa.
- Przebieg samej bitwy z 30 września 1863 roku – podobnie jak przebieg innych starć w postaniu styczniowym – był dla strony polskiej niekorzystny. Słabo uzbrojeni powstańcy ulegli liczniejszemu i lepiej uzbrojonemu przeciwnikowi. Na nic zdały się rozpaczliwe starania podejmowane przez polskich dowódców kierujących piechotą i kawalerią. Dla ponad 100 osób walczących w polskich szeregach, w tym także dla węgierskiego kapitana Alberta Esterchazego, Mełchów stał się ostatnim etapem niepodległościowego zrywu – powiedział Zbigniew Bryła.
Warto dodać, że wśród rannych i pozostawionych na polu bitwy był także Adam Chmielowski – późniejszy św. brat Albert. Rozrywający się granat uszkodził mu trwale lewą nogę, którą w niedługim czasie amputował mu rosyjski lekarz wojskowy. Szczęśliwie, pomimo kalectwa, A. Chmielowski znalazł w sobie siłę do dalszego działania, musiał jednak wyjechać z podporządkowanego zaborcy kraju. Czas spędzony na emigracji pozwolił mu rozwinąć talent artystyczny, a kolejne lata dopomogły w poszukiwaniach sensu życia, które ostatecznie w całości poświęcił wspieraniu ludzi ubogich i odrzuconych.
Te wydarzenia do dziś w swojej pamięci starają się przechować mieszkańcy gminy Lelów. Podczas tegorocznych obchodów licznie uczestniczyli w mszy św. w kaplicy w Mełchowie, a następnie w uroczystościach pod pomnikiem. W ich trakcie złożono kwiaty i odsłonięto pamiątkowe tablice, które poświęcił ks. Henryk Młynarczyk – proboszcz lelowskiej parafii. O wydarzeniach z 1863 r. i postaciach z nimi związanych opowiadał Robert Osiński – dowódca grupy rekonstrukcyjnej „Pułk Żuawów Śmierci”.
Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in.: senator Czesław Ryszka, dr Imre Molnar – radca polityczny ambasady Republiki Węgierskiej w Polsce, wójt Lelowa Jerzy Szydłowski, Lajosz Horvath – dyrektora Muzeum Historii Wojskowości w Budapeszcie, Janosz Gelenczyr – dyrektor Centrum Kultury w Loeve (gmina partnerska dla Lelowa), siostry albertynki z Lelowa, Poraja, Krakowa i Rząski.
W tym roku – podobnie, jak w latach ubiegłych – na polach mełchowskich można było zobaczyć rekonstrukcję bitwy powstańczej. Obok Pułku Żuawów Śmierci z Buska Zdroju, którym dowodził Robert Osiński, wystąpiła grupa rekonstrukcyjna z Radomia, która wcieliła się w 26 pułk Mohylewskiego. Oprócz wystrzałów z broni i armat zgromadzeni mogli podziwiać również pokaz kawalerii. Konie na użytek historycznego spektaklu użyczyli: Ryszard Sosnowski z zajazdu „Amazonka” z Zawady Pilickiej oraz Joanna Winczakiewicz, właścicielka agrogospodarstwa „Bantamka” z Rokitna.
Aleksandra Kubas
Napisz komentarz
Komentarze