Z wójtem Gminy Poraj Katarzyną Kaźmierczak rozmawia Jarosław Mazanek
Katarzyna Kaźmierczak: -Ogromna ulga. Dwa lata temu nie w pełni dało się ocenić, czy będzie to realne. Kolejne opinie Regionalnej Izby Obrachunkowej na temat projektów budżetu, a później sprawozdań z wykonania budżetu wskazywały, że program naprawczy uda się doprowadzić do końca. I że wyrzeczenia, jakie przez dwa lata ponosiliśmy, są warte tego, żeby tę ulgę poczuć.
-Przypomnijmy jakie to były wyrzeczenia. Gmina nie mogła np. zaciągać nowych zobowiązań, kredytów.
-Dokładnie. Problematyczne było również wykazanie wkładów własnych gminy do środków zewnętrznych. Ale udawało się, np. przy II etapie kanalizacji w Żarkach Letnisku.
-Czy zrealizowanie programu naprawczego kończy jakiś oficjalny dokument, decyzja?
-Nie. To się dzieje niejako samo. Ja też wyobrażałam sobie wcześniej, że to będzie jakoś formalnie zakończone. Na pewno jeżeli będziemy przedmiotem jakiejś kontroli ze strony RIO, ta instytucja sprawdzi zapewne, czy te warunki zostały wypełnione. Ale RIO finanse gminy kontroluje na bieżąco i było kilka etapów, kiedy RIO mogło zapalić ostrzegawcze światło, a to się nie działo.
-Na początku pandemii koronawirusa mówiła pani o obawach, jak jej przebieg wpłynie na finanse gminy i możliwość realizacji programu naprawczego.
-Pandemia właściwie nie wpłynęła na wykonanie programu naprawczego. Mocno uogólniając, nawet pomogła. Podstawowe założenie programu naprawczego to oszczędzanie. W związku z tym, że z powodu epidemii wielu rzeczy nie udało się zrealizować, bardziej administrowaliśmy gminą. Dochody gminy znacząco nie spadły, zwłaszcza w podatku PIT. Oszczędności pozwoliły domknąć program naprawczy.
-Gmina ogłosiła zrealizowanie programu naprawczego. I niemal w tym samym czasie na forach społecznościowych ukazały się wpisy, np. Zdzisławy Polak- dziś radnej powiatowej, ale też radnego z Myszkowa Tomasza Załęckiego (z PiS-u) których wpisy były alarmujące. Mniej więcej w tym tonie, że „Poraj pada, a Żarki Letnisko to ogólnie tragedia”. Jak to pani skomentuje.
-Wpisy w takim tonie, tak przedstawiające sytuację gminy Poraj, towarzyszą nam od wielu lat. Nigdy nie były wiarygodne, a teraz są po prostu fejkowymi newsami. Trudno dyskutować z liczbami. Te podawane przez gminę są poddawane kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej. I taka kontrola bardzo nam się przydaje. Daje to dużą świadomość czym są finanse publiczne, jak bardzo trzeba ich pilnować. Mnie nieustannie dziwią te nieustanne wrzutki, czy ze strony radnej powiatowej, czy już kompletnie nie rozumiem tego radnego miejskiego z Myszkowa. Myślę, że mają czego pilnować, w tych gremiach, do których zostali wybrani.
Kondycja finansowa gminy Poraj jest teraz stabilna. Dla kogoś, kto o finansach publicznych nie ma pojęcia, zakończenie programu naprawczego może się kojarzyć np. ze spłatą przynajmniej połowy zadłużenia gminy naraz. To jest niemożliwe.
-To jakie jest dzisiaj zadłużenie gminy?
-Aktualnie gmina ma zadłużenie na poziomie 26 mln przy 62 mln zł budżetu. Znaczna część tego zadłużenia będzie nam spadała jeszcze w tym roku, gdy zapłacimy ostatnie raty do RFG (Regionalny Fundusz Gospodarczy) za wykupione grunty nad Zalewem Porajskim. Najważniejsze jest to, że Gmina Poraj od dawna nie ma już żadnych zobowiązań wymagalnych, nie ma żadnych opóźnień w spłacie zobowiązań, zaległości w ZUS. To udało się wyprostować jeszcze przed początkiem pandemii.
-Program naprawczy jest zrealizowany. To chyba jednak nie oznacza, że otworzy się worek z pieniędzmi na nowe inwestycje? Po tych doświadczeniach zadłużenia nadmiernego, polityka finansowa musi być chyba dalej ostrożna?
-Zdecydowanie tak.
-Ale na co mieszkańcy mogą liczyć? Bo oczekiwania są zawsze dużo większe, niż możliwości finansowe. Co pani zdaniem dla mieszkańców jest najważniejsze, jeśli chodzi o inwestycje?
-Gmina Poraj przez 10 lat bardzo mocno inwestowała. To wynikało z tego, że były środki zewnętrzne, trzeba było do ich pozyskania znaleźć wkład własny. Duża ilość tablic informujących o inwestycjach ze środków UE, we wszystkich sołectwach, bardzo mocno o tym świadczy. Trudno mi się do tego teraz odnieść negatywnie, że właśnie tak gmina wykorzystała te szanse.
Dwa lata wystarczyły, żeby ustabilizować sytuację finansową i myśleć znowu o rozwoju. Na pewno tempo będzie mniejsze, zwłaszcza, że nie ma już takich potrzeb. Szybko zapominamy co było, co już jest zrobione. Staje się to dobrem oczywistym. Mocnym przykładem inwestycji, która niektórym radnym w kadencji 2010-14 wydawała się zbędna, była budowa przedszkola i żłobka w Żarkach Letnisko. Proszę mi pokazać jedną osobę, która powie, że była to inwestycja niepotrzebna. A pochłonęła bardzo dużą część możliwości inwestycyjnych gminy.
Te oczekiwania na bieżąco, dziś generowane przez mieszkańców, to są głównie drogi. Ale gdy były lata, kiedy mieliśmy problem spadku ciśnienia wody, wtedy te problemy zostały przez mieszkańców zauważone. Ja generalnie wierzę w mądrość mieszkańców naszej gminy. Oczekiwania są, ale coraz częściej spotykam się ze zrozumieniem, że na coś trzeba poczekać, albo np. że jesteśmy -jako mieszkańcy- skłonni w czymś współuczestniczyć. Np. w remoncie odcinka drogi, na którym nam osobiście zależy. Takie sytuacje w roku 2020 bardzo często miały miejsce i jestem mieszkańcom za to bardzo wdzięczna.
Moje priorytety są niestety mało atrakcyjne wizualnie. Pierwszy, to bezpieczeństwo zaopatrzenia w wodę. Gmina Poraj ma jedno ujęcie wody, a inne gminy mają kilka, nawet kilkanaście ujęć. Ten problem widać było latem 2019. Było to gorące lato, poziom wód gruntowych znacząco się obniżał. Gminie potrzebne jest drugie ujęcie wody pitnej. Patrzymy na historie sąsiednich gmin, np. Niegowy, która w 2020 roku miała poważną awarię i problemy z zaopatrzeniem w wodę. Trzeba budować przyłącza do kanalizacji już istniejącej. To praca polegająca na przekonywaniu mieszkańców, do przyłączania się do kanalizacji. Na początku roku zaczynamy II etap kanalizacji w Żarkach Letnisku. Ten etap ciągle nie przechodzi przez tory kolejowe.
Drugi priorytet to kwestia czystości powietrza. Program „Czyste powietrze” absolutnie nie zaspokoił potrzeb gminy, nie skorzystała z niego duża ilość mieszkańców. II etap programu ma być łatwiejszy, dlatego włączyliśmy się do tego programu. Rząd zliberalizował zasady, uprościł biurokrację, i łatwiej jest o te środki sięgnąć. Zrobiłam to również sama, jako mieszkanka, z ciekawości przeszłam procedurę rejestracji. To rzeczywiście bardzo zostało uproszczone, w stosunku do tego, jak było wcześniej. Ale to ciągle nie są wystarczające działania do osiągnięcia celu, jakim ma być czyste powietrze wokół nas.
-Wbrew obiegowym opiniom, powietrze np. w Żarkach Letnisko, co pokazują wyniki pomiarów, wcale nie jest lepsze niż w Myszkowie -np. w dzielnicy Nowa Wieś, czy Żarkach- często bardzo zanieczyszczonych. W pewnych warunkach pogodowych w Żarkach Letnisko potrafi być nawet gorzej. Pozorem jest myślenie, że nazwa „letnisko” zapewnia czyste powietrze. Nie zapewnia. Duże aglomeracje, przykładem był Kraków, ale niedawno taki program ogłosił Poznań, chcąc przyśpieszyć poprawę jakości powietrza, oprócz programów rządowych, dokładają własne, finansując 100% kosztów wymiany źródła ciepła na ekologiczne. Małych gmin zwykle nie stać na takie programy. Chyba, że się mylę?
-Niestety nas na to nie stać. To co chcemy zrobić, to inwentaryzacja tego, co mamy. Myślimy nad systemem zachęt finansowych do złomowanych pieców. Wyeliminujemy w ten sposób piece, które nie powinny być w obrocie. Nie można już kupić pieca starej generacji w sklepie, co nie znaczy, że nie można takiego od kogoś odkupić. Dopracowujemy te zasady, aby były szczelne. Chcę, żeby mieszkańcy, oprócz kwoty za uzyskany złom, mogli dostać od gminy np. drugie tyle. Wiem, że nie będą to duże pieniądze, ale więcej niż nic.
-Gmina Poraj może chwilowo, ale jest niestety rekordzistą, jeśli chodzi o cenę płaconą przez mieszkańców za odbiór śmieci. Wszyscy widzimy, że śmieci zaczynają być drogie. Trzyosobowa rodzina zapłaci około 100 zł, nie mówiąc już o rodzinie 5 osobowej. Jak pani sądzi, czy obecne stawki za odpady to już kwoty maksymalne? Zaczniemy może szukać nawet sposobów ich obniżenia?
-Ta ostatnia podwyżka rzeczywiście była szokiem dla mieszkańców. Też to sama odczuję. Śmieci, mówiąc potocznie, nam się nie spinały. Opłaty nie wystarczały na pokrycie kosztów systemu. Niektórzy włodarze gmin nie podwyższają opłat do realnego poziomu, żeby nie być przedmiotem hejtu. Ja to rozumiem, ale to grozi znaczącym podniesieniem opłat w przyszłości. Zgodnie z dyscypliną finansów publicznych my do śmieci dopłacać nie możemy. Dzisiejsze podwyżki to wypadkowa wielu rzeczy. Po pierwsze zmian w ustawie, które podnoszą koszty systemu. Bardziej doświadczeni ode mnie samorządowcy mówią o tej sytuacji tak: ustawodawca jest daleko, a złość zostaje w gminie. Po drugie- niektórzy mieszkańcy niezgodnie ze stanem faktycznym wypełniali deklaracje śmieciowe. Ktoś powie, że jest w porządku: mieszkają 4 osoby, za 4 osoby płaci. Ale nie zawsze tak jest. A koszty całego systemu muszą się bilansować.
-Zapytam inaczej: czy obecna cena śmieci, to już szczyt? Może być jeszcze drożej, czy odwrotnie, jest szansa, że z czasem, jak wymyślimy jak prowadzić gospodarkę odpadami lepiej, ceny spadną? Sam mam wrażenie, że firmy śmieciowe wykorzystują okazje do windowania cen wyżej, niż to byłoby możliwe. A my przyzwyczajamy się, że śmieci bardzo drożeją.
-Rozmawiam z innymi samorządowcami i mamy nadzieję na zmiany legislacyjne, które ten trend odwrócą. Śląski Związek Gmin i Powiatów w Senacie RP nad tym pracuje i liczę, że osiągnie jakiś skutek. Bo ostatnie zmiany legislacyjne to bubel prawny.
-A konkretnie?
-Ciągle podaje się rosnące opłaty marszałkowskie (za składowanie śmieci na wysypisku) jako powód wzrostu opłat ponoszonych przez mieszkańców. Z naszego punktu widzenia, ważniejszy był „drobiazg” pozornie, ale zapis pozbawiający samorządy możliwości limitowania odbieranych bioodpadów. Pandemia spowodowała, że ludzie zostali w domach, zaczęli je porządkować, czyścić. Ilości odpadów bardzo wtedy wzrosły. W listopadzie ilość bioodpadów bardzo wzrosła. Zrobiliśmy kontrolę w tym zakresie, okazało się, że to było jakieś szaleństwo, ile pojawiło się tych bioodpadów do wywiezienia. A za wszystko musimy przecież płacić.
-Rekordzista, jak pamiętam, wystawił przed dom ponad 130 brązowych worków…
-Dokładnie tak. Mieszkańcy zawsze narzekali, że te limity są za duże. Był limit 6 worków. Komu brakowało, mieszkańcy radzili sobie tak, że dogadywali się z sąsiadem, który wystawiał worków mniej. Sytuacja, gdy ustawodawca limity zniósł, spowodowała, że bioodpady pojawiły się w ilościach hurtowych. Już po poprzedniej podwyżce widzieliśmy, że opłaty nie pokrywają w pełni kosztów ich wywozu. A to uwolnienie ilości bioodpadów spowodowało, że koszty jeszcze wzrosły znacząco.
Wprowadziliśmy za to ulgę w kwocie 7 zł od osoby, dla rodzin, które zrezygnują z oddawania bioodpadów, które będą je w całości kompostować. Zobaczymy jak to zadziała, bo nie ma też norm, jak to kompostowanie ma wyglądać. Jest zadaniem gminy, żeby to kontrolować. Firma śmieciowa dostanie listę mieszkańców, którzy zadeklarowali w całości kompostowanie bioodpadów, od których bioodpadów mają nie odbierać.
Miejmy nadzieję, że przyniesie to efekt ekologiczny, bardzo dla nas istotny.
-To rozwiązanie, z którego sam zamierzam skorzystać. Sam nigdy nie wystawiałem worków z liśćmi. Taka biomasa nie powinna być wywożona, powinna być kompostowana na działkach. W gminie Poraj dominuje przecież niska, jednorodzinna zabudowa. Dlatego zawsze mnie dziwiły sterty brązowych worków wypełnionych igliwiem, przed domami położonymi w lesie.
- A właśnie w Żarkach Letnisku tych bioodpadów było wystawiane najwięcej. Pięknie jest mieszkać w lesie. Tylko po co ten las wywozić na wysypisko?
Już widzimy efekt tych zmian. Mieszkańcy masowo zmieniają deklaracje, chcą ulgi za kompostowanie odpadów. Na pewno zobaczymy efekt ekologiczny, zobaczymy jak będzie z ekonomicznym. Wracając do pytania: sądzę, że to już ostatnia linia, że doszliśmy z rosnącymi kosztami zagospodarowania odpadów do ściany.
-Mieszkańcy widząc tak wysokie ceny, zaczną na swoich samorządach wymuszać szukanie działań, które zmniejszą masę odpadów, docelowo obniżając koszty ich utylizacji?
-Ten przykład jaki dorośli dawali dzieciom przez lata, że wszystko musiało wokół domu być wykostkowane, a liście wygrabione może się przyhamuje.
-Kilka miesięcy temu, spytaliśmy gminy, co robią, co planują dla przeciwdziałania suszy hydrologicznej, objawiającej się stałym spadkiem poziomu wód gruntowych. I odpowiedzi gmin bardzo mnie rozczarowały. Wszystkie gminy mówiły tylko o budowie nowych wodociągów, albo ujęć wody, czasem też zbiorników gromadzących wodę pitną. Nie ma to nic wspólnego z przeciwdziałaniem suszy. To działania zwiększające bezpieczeństwo w zaopatrzeniu w wodę w kranie. Żadna z gmin nie podała przykładów działań takich czy podobnych jak rządowy program „Moja woda”, który był bardzo skromny, ale to pierwszy program zachęcający mieszkańców do zatrzymywania wody na działkach. Znowu porównam do dużych miast, najbliższe to Dąbrowa Górnicza, które swoich mieszkańców wspierają w tzw. małej retencji, finansują np. zbiorniki na deszczówkę. Nie robimy tego w małych gminach. Na wsiach są zwykle zarośnięte, a nawet zasypane stare zbiorniki przeciwpożarowe. A to rezerwuary wody.
-Przyznaję rację. Jak pojawiły się wodociągi, pojawiły się hydranty. Straż nie musiała jeździć do zbiorników. Ale w hydrantach jest woda, z której korzystamy wszyscy, tracimy ją wtedy. Będziemy do takich tematów wracać. Ostatni rok 2020 trochę uśpił naszą czujność, bo był to rok mokry. Lato nie było upalne.
-Gmina Poraj, która kształtuje swój wizerunek jako gmina turystyczna, ekologiczna niestety nie przoduje w tych programach dążących do czystości powietrza i zwiększania zasobów wody. Czy pomimo skromnego budżetu, Poraj nie powinien mieć własnych zachęt dla mieszkańców, żeby np. deszczówkę z rynien oddawać do ziemi, zamiast do kanalizacji?
-Kiedy powiedziałam o bezpieczeństwie wodnym miałam na myśli również takie działania. To są działania których pozornie nie widać, a przynoszą efekty na bardzo długie lata. Czekamy do najbliższego rozdania środków unijnych, żebyśmy wiedzieli na co liczyć możemy, a na co absolutnie liczyć nie możemy. Nasi pracownicy śledzą wszystkie programy unijne, rządowe, składamy wnioski za każdym razem, gdy coś się pojawia.
-Czuje się pani ukarana brakiem środków dla gminy Poraj z Funduszu Inwestycji Samorządowych? Nie dostały ich jak wynika z analiz te samorządy, gdzie wójt, burmistrz nie jest z PiS-u.
-W pierwszym rozdaniu, gmina Poraj otrzymała niewielką kwotę. W drugim rozdaniu trochę pofantazjowaliśmy, wpisując najpilniejsze 3 inwestycje, na które mam nadzieję znajdą się środki pomocowe. I były to w takiej kolejności: basen w Żarkach Letnisku, starodroże wzdłuż drogi wojewódzkiej przy zalewie, tzw. stara droga przy zalewie i most na Warcie w ciągu ulicy Nadrzecznej , która jest drogą gminną. To są potrzeby bardzo pilne i oczekiwane przez mieszkańców. Nie otrzymaliśmy żadnych środków. Czy czuję się poszkodowana? Tak jak większość z nas.
-W gminie Poraj też byli wyborcy PiS-u. Doceniono gminę Niegowa, gdzie ponad 70% mieszkańców zagłosowało na PiS. W Poraju, Myszkowie może PiS nie wygrywał, ale nie miał tu wcale mało wyborców. Cała Polska tak to komentuje, że rząd podzielił środki z Funduszu Inwestycji Samorządowych w sposób partyjny.
-Patrząc na komentarze, na to co się wylało w mediach społecznościowych, uważam, że mieszkańcy tak właśnie to odebrali. Jeżeli intencją rozdających te pieniądze, było spowodowanie konfliktu między samorządami, to od razu mówię, że to się nie udało. Ja serdecznie gratuluję wójtowi Niegowy, bo będzie mógł zrobić inwestycje, których bez tych pieniędzy by nawet nie dotknął. To jest właśnie budowa zbiorników retencyjnych. Gratuluję burmistrzowi Koziegłów, tym bardziej, że pieniądze, które dostaną Koziegłowy, mają bezpośrednie przełożenie na gminę Poraj. Koziegłowy zrobią kanalizację w Lgocie i oczyszczalnia, którą wspólnie wybudowaliśmy w Żarkach Letnisku, będzie miała więcej ścieków z gminy Koziegłowy. Na razie płynie kolektorem z Lgoty Nadwarcie niewielka ilość ścieków do nas.
Gratuluję również staroście myszkowskiemu, bo część inwestycji drogowych, na które te środki zostaną przeznaczone dotyczy też gminy Poraj.
W terminie do 28 grudnia można było złożyć ostatni wniosek, powtórzyliśmy w nim te 3 zadania.
-Basen w Żarkach, u burmistrza Klemensa Podlejskiego, prawie gotowy. Ten w Żarkach Letnisku od 2 lat formalnie nieczynny. Ciągle panią za to atakują, a nieczynny basen jest ilustracją tezy, że w gminie Poraj rzekomo nic się nie dzieje. Szuka pani sposobów co z tym basenem zrobić?
-Koncepcję przebudowy basenu możemy dopasować do każdej formy finansowania, czy to będą środki na małą retencję, kulturę fizyczną, zbiorniki ekologiczne. Skorzystamy z każdej możliwości finansowania, żeby ten basen był znowu wizytówką Żarek Letniska.
-Porównywaliśmy w ostatnich latach wielokrotnie dwie inwestycje. Basen w Żarkach, na który gmina Żarki pozyskała środki na większą część inwestycji i pomysł basenu w Myszkowie na tzw. Dotyku Jury, który burmistrz Myszkowa chciał w całości wybudować z kredytów. Radni to zablokowali i moim zdaniem słusznie. Gmina Poraj pójdzie w sprawie basenu w Żarkach Letnisko ścieżką Żarek czy Myszkowa?
-Gmina jest gotowa do tej inwestycji. Jest kilka pomysłów, choć jeszcze nie gotowy projekt, bo jego przygotowanie to też bardzo duży koszt. W zależności od tego jakie będą źródła finansowania, powstanie taki projekt basenu. Twórczym gremium, z którym bardzo dobrze rozmawia się o tym, jak powinien wyglądać basen i jak i całe Żarki Letnisko jest wybrana we wrześniu 2020 nowa Rada Sołecka, gdzie doszło do pewnej zmiany. Nie tyle pokoleniowej, co zmiany mentalności. Do dyskusji włączają się mieszkańcy o przeróżnych doświadczeniach, chcą pomóc.
Przyznam, że sądziłam, że jeżeli coś nam przejdzie z tych środków anty-covidowych, nazwanych Funduszem Inwestycji Samorządowych, to będzie właśnie basen w Żarkach Letnisko. Liczyłam na wsparcie pani radnej powiatowej Zdzisławy Polak, o której sądziłam, że wylobbuje te pieniądze dla swoich Żarek Letnisko.
W ciągu 2 lat, gdy jestem na stanowisku wójta, kiedy administruję Gminą Poraj, przy pomocy urzędu i rady gminy, Gmina Poraj jest jednym wielkim placem budowy. To są inwestycje, które mnie niezmiernie cieszą i będą cieszyć wszystkich mieszkańców. To od dawna oczekiwana przebudowa drogi wojewódzkiej, która przecina gminę Poraj przez 3 miejscowości. To remont drogi powiatowej łączącej gminę Poraj z gminą Koziegłowy, w tym bardzo ważna, strategiczna przebudowa mostu na Warcie. I remont linii kolejowej prowadzony przez PKP PLK. Ważne, ponieważ w gminie Poraj znajdują się 3 stacje kolejowe, mieszkańcy korzystają z tego środka transportu bardzo często. Nie są to inwestycje gminne, ale bardzo mnie cieszą, również dlatego, że świetnie się dogadujemy z inwestorami i wykonawcami. Są to podmioty otwarte na współpracę, na sugestie. Gmina bardzo skorzystała na przebudowie drogi wojewódzkiej 791. Mogliśmy dzięki temu wyremontować, poprawić nawierzchnię bardzo wielu dróg, w tym kilkanaście kilometrów dróg w Żarkach Letnisku. Powiatowy Zarząd Dróg akurat skończył już swoją inwestycję. Jeśli chodzi o firmę Drogbud, z którą współpracujemy w ramach remontu DW 791 i firmę ZUE z którą współpracujemy w ramach przebudowy linii kolejowej, tych przykładów dobrej współpracy jeszcze wiele się pojawi i efekty będą widoczne.
Napisz komentarz
Komentarze