Zaczął się sezon grzewczy i zbliża się termin obowiązku wymiany pieców, najbardziej trujących, których używanie od 1 stycznia 2022 będzie w całym województwie Śląskim zagrożone wysoką karą. Burmistrz Myszkowa Włodzimierz Żak tłumaczy wycofanie się gminy z umów tym, że na przetarg nie zgłosiła się żadna firma. Nie ma się co dziwić. Przetarg organizowany we wrześniu, termin wykonania wymiany pieców do końca listopada. Program wymiany pieców organizowany przez burmistrza Żaka wlecze się od 6 lat.
Projekt zakładał wymianę 110 pieców: 61 sztuk kotłów na gaz i 49 sztuk kotłów na biomasę-pellet. Dofinansowanie ze strony Gminy wynosiło 85%, a firma, która wygrałaby przetarg, miała za zadanie kupić, dostarczyć i zamontować piec. Do przetargu chętnych jednak nie było, więc UM Myszkowa zrezygnował z projektu. Przetargi zakończyły się we wrześniu: przetarg na wymianę kotłów na piece na gaz trwał do 22.09. br. do godziny 10:00, a na wymianę kotłów na piece na pellet do 06.09. br. do godziny 10:00. Nie wpłynęły żadne oferty.
Mieszkańcy Myszkowa zostali jednak bez nowego ogrzewania, a sezon grzewczy coraz bliżej. Dodatkowo do końca roku należy wymienić kotły, które mają powyżej 10 lat lub nie mają tabliczki znamionowej. Ich używanie w 2022 roku będzie zagrożone wysoką karą.
Temat poruszony został na sesji Rady Miasta Myszkowa. Zapoczątkowała go radna Małgorzata Skinder, która poinformowała, że ludzie ponieśli koszty, a nowego ogrzewania nie mają. Zapytała też o nowe propozycje dla osób, które zostały poinformowane o rezygnacji z projektu.
Burmistrz Myszkowa próbował bronić się, tłumacząc, że projekt sam w sobie wystartował około 2 lat później niż początkowo planowano. Opóźniony start miał wpływ na listę, która się „posypała”, ponieważ ludzie mający dość czekania, po prostu rezygnowali z udziału w projekcie. Dodatkowo każda osoba rezygnująca podczas trwania projektu ponosiła koszt 430 zł za audyt, który miał pomóc w znalezieniu innej osoby na wolne miejsce.
W zamian za projekt, z którego zrezygnowano, gmina zaproponowała mieszkańcom program Czyste Powietrze, albo program grantowy. Taką informację otrzmymali od burmistrza w pismach wysyłanych pod koniec września.
Aby wziąć udział w programie grantowym, pn.: „Granty – wymiana pieców c.o. w Myszkowie” należy spełnić kilka warunków: budynek mieszkalny musi być poddany termomodernizacji; w ciągu ostatnich 10-ciu lat musiał on mieć ocieplony strop lub dach lub fundamenty, wymienioną stolarkę; aktualnym istniejącym źródłem ciepła jest kocioł na paliwa stałe klasy 3 lub jest urządzeniem bezklasowym; lub łącznie: budynek musi posiadać wpis do dziennika budowy nie starszy niż 12 lat na moment składania deklaracji, a istniejącym źródłem ciepła musi być kocioł na paliwa stałe klasy 3 lub jest urządzeniem bezklasowym.
-Słowo „albo” dlatego tyczy się, bo jak ktoś na ogół spełnia program grantowy, to może nie spełnić wymogów Czystego Powietrza albo odwrotnie. Ci co nie łapią się na grantowy, to mogą spełnić warunki programu Czyste Powietrze – powiedział Burmistrz Miasta Myszkowa Włodzimierz Żak podczas Sesji Rady Miasta.
Radna Małgorzata Skinder dodała też, że mieszkańcy Gminy są rozżaleni, ponieważ czekali aż do września na rozstrzygnięcie tej sprawy, a może projekt należało zakończyć wcześniej skoro było zagrożenie, że nic z tego nie będzie. Wtedy mieszkańcy mogliby przygotować się do sezonu grzewczego. Natomiast jeśli chodzi o Czyste Powietrze to są to kolejne formalności, których trzeba dopełnić i na które znów należy czekać i nie wiadomo, czy nowy nabór zakończy się sukcesem.
-Ja też w nawiązaniu do tych pieców. Rozmawiałam wczoraj z osobami, które też czują się bardzo rozżalone. Mówią, że trwało to prawie rok i dostali wczoraj pisma, że jednak nie załapały się do programu, poniosły koszty. A w ten program, gdzie wszyscy mają mieć jednakowe piece, to też nie każdy jest z tego zadowolony. W zasadzie ludzie powiedzieli, że nie będą już wchodzić w żaden projekt z Urzędem Miasta, bo czują się oszukani i uważają, że to nie ma sensu. Dziękuję – powiedziała Beata Jakubiec-Bartnik.
Burmistrz powiedział, że on też czułby się rozżalony, a cały projekt nie trwał dwa lata tylko sześć, a największą perturbacją było późne rozpoczęcie procedury. Projekt nie ruszał przez kilka lat z przyczyn niezależnych od Urzędu Miasta, a kiedy już projekt wystartował, to ludzie sami zaczęli rezygnować za względu na zbyt długi okres oczekiwania. Ludzie burzyli się też, że muszą ponieść koszty audytu. Burmistrz dodał też, że gdy któryś z mieszkańców rezygnuje, bo „zrobi sobie to sam”, to trochę przeczy temu, że startował w projekcie, ponieważ w większości projektów jest coś takiego jak niezbędność udzielanego wsparcia. Oznacza to, że projekt zaangażować ma osoby, których nie stać na wymianę pieca, a ludzie wydający swoje pieniądze zaprzeczają temu, że potrzebują takiego wsparcia.
Julia Dyja
nasz komentarz:
Jaki burmistrz taka będzie zima
Oburzająca jest retoryka burmistrza, który kombinując jak przerzucić swoją nieudolność na mieszkańców, nazywa ich nie wprost cwaniakami, którzy „sami sobie winni”, bo może oszukiwali, chcieli dotacji, a niektórych przecież stać. To pomylenie pojęć. Każdy ma prawo działać racjonalnie, i jeżeli jest szansa na modernizację domu z wykorzystaniem dotacji, to takie działanie jest racjonalne i mądre. Wiele osób czeka na programy dot. fotowoltaiki, choć stać byłoby ich z oszczędności zamontować panele. Tylko że bez dotacji jest to nieopłacalne. Głupio robią czekając na granty?
Moim zdaniem porażka programu wymiany kotłów w Myszkowie to odpowiedzialność wyłączna burmistrza, wtórnie może tego, jak dobiera sobie współpracowników. Burmistrz zamiast realizować budżet we współpracy z radnymi od kilku lat próbuje to tylnymi drzwiami, to przez piwnicę wcisnąć inwestycje inne niż chce tego większość radnych, np. boczne uliczki do ul. Krasickiego (nie sama Krasickiego!), albo Dotyk Jury, basen na nim, na który miasta po prostu nie stać. Tracąc na te spory długie lata, burmistrz Żak nie miał więc czasu dopilnować spraw tak prozaicznych jak wymiana pieców, a co się z tym wiąże, szansą na skokową poprawę powietrza w bardzo zadymionym Myszkowie.
Winni są też radni, gdyż bojąc się utraty mandatów nie zrobili nic, żeby ten węzeł gordyjski przeciąć ogłaszając referendum. W najbliższych wyborach niezadowolone społeczeństwo Myszkowa może więc użyć miotły zarówno w stosunku do burmistrza jak i najbardziej zasiedziałych w swoich comiesięcznych dietach radnych.
Ten artykuł ukazał się w Gazecie Myszkowskiej nr 43 z 22.10.2021
Napisz komentarz
Komentarze