stała boleści brzucha, bolał ją prawy bok na dole, chciało jej się wymiotować. 6 stycznia wieczorem pojechała do nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w Szpitalu Powiatowym w Myszkowie. Lekarz wykonał badanie fizykalne jamy brzusznej i uznał, że to zapalenie woreczka żółciowego. Zdaniem lekarza pani Natalia nie nadawała się do skierowania na oddział, na badania w szpitalu, ani na konsultację chirurgiczną. Dostała leki rozkurczowe. Na kartce z notesu lekarz zapisał jakie badania powinna zrobić pacjentka, jakie leki może przyjmować i do jakiego specjalisty powinna jeszcze udać się na konsultację. Kobieta całą noc wymiotowała, wciąż źle się czuła.
Nazajutrz rano udała się do lekarza rodzinnego, ale ze względu na to, że w przychodni była duża kolejka, postanowiła pójść do ginekologa. Lekarz podczas badania stwierdził, że kobieta ma zapalenie wyrostka robaczkowego i skierował ją w trybie pilnym do szpitala. Tego samego dnia młoda pacjentka została zoperowana w myszkowskim szpitalu. Od ginekologa pacjentka miała usłyszeć, że podanie środków przeciwbólowych w przypadku zapalenia wyrostka robaczkowego to najgorsze, co można zrobić – pacjent pójdzie spać, a w nocy dojdzie do pęknięcia wyrostka.
Matka pacjentki chciała się dowiedzieć, jaki lekarz przyjmował jej córkę 6 stycznia wieczorem. Jak twierdzi miała początkowo problem, by poznać nazwisko lekarza. Zwróciła się więc do dyrekcji, od której miała się dowiedzieć, że ustalenie nazwiska lekarza nie powinno być żadnym problemem, bo jest grafik, w którym można sprawdzić kto danego dnia miał dyżur. Dopiero gdy kobieta powiedziała, że rozmawiała z dyrekcją dowiedziała się jak nazywał się lekarz, który przyjmował jej córkę w poniedziałkowy wieczór.
WYJAŚNIENIA LEKARZA NIE PRZEKONAŁY MATKI PACJENTKI
Kilka dni po operacji córki, matka udała się do lekarza, który przyjmował młodą pacjentkę. W rozmowie z matką lekarz zapewniał, że prawidłowo zajął się pacjentką i potraktował ją poważnie. Jak mówił lekarz podczas tej rozmowy, nie zlecił USG, bo jego zdaniem pacjentka nie miała objawów tzw. ostrego brzucha. Na pytania matki lekarz tłumaczył, że nie skierował pacjentki na konsultację chirurgiczną, bo woreczek żółciowy – którego zapalenie zdiagnozował lekarz – kieruje się na konsultację tylko jeśli jest żółtaczka. Lekarz dodał również, że może pacjentkę tylko skierować na oddział, a to nie było konieczne w tym przypadku. Jak twierdził lekarz, zalecił pacjentce, by zgłosiła się ponownie do szpitala, jeśli dolegliwości nie miną. Z kolei pacjentka twierdzi, że lekarz nic takiego jej nie przekazał. Matka tłumaczyła lekarzowi, że jej córka całą noc źle się czuła, ale nie chciała ponownie jechać do szpitala po tym, jak została potraktowana – odniosła wrażenie, że została potraktowana, jakby udawała.
W rozmowie matki pacjentki z lekarzem kobieta wspominała również o kartce, którą od lekarza otrzymała jej córka. Lekarz wyjaśniał, że to nie są zalecenia, tylko „ściąga” dla pacjenta co ma zrobić. Matka pytała lekarza jak to możliwe, że wieczorem lekarz nie rozpoznał zapalenia wyrostka robaczkowego, a kolejny lekarz nazajutrz rano od razu stwierdził, że to wyrostek. Na to lekarz stwierdził, że może się to rozwinęło. Jak wyjaśniał lekarz, wszyscy pacjenci, którzy dostają zastrzyk proszeni są, by poczekali 30-40 minut. Po tym czasie pacjent może iść do domu, jeśli poczuje się lepiej. W przypadku młodej pacjentki, jej kuzynka powiedziała, że pacjentka czuje się lepiej, a pielęgniarka miała im powiedzieć, że w takim razie mogą jechać do domu.
Lekarz w rozmowie z matką pacjentki dalej tłumaczył, że pacjentka nie miała objawów, które wskazywałyby na konsultację chirurgiczną, a objawy, które miała młoda kobieta nie wskazywały na zapalenie wyrostka robaczkowego. Dodał również, że zapalenie wyrostka robaczkowego nie zawsze jest tak proste do zdiagnozowania, ponadto może się ono rozwijać jak każda inna choroba.
WEDŁUG SZPITALA LEKARZ ZROBIŁ WSZYSTKO PRAWIDŁOWO
Szpital Powiatowy w Myszkowie poprosiliśmy o komentarz do tej sprawy. Pytaliśmy między innymi o to, w jakich przypadkach pacjent może zostać skierowany na konsultację ginekologiczną oraz chirurgiczną? Czy w przypadku podejrzenia zapalenia woreczka żółciowego lekarz nie mógłby lub nie powinien wykonać badania USG? Czy szpital jest pewny, że lekarz z należytą starannością zajął się pacjentką i wykonał wszystkie badania, które mógł wykonać? Czy nie doszło tutaj do przeoczenia?
Jak poinformował szpital, dokonano wewnętrznej analizy sytuacji, którą opisaliśmy w naszym zapytaniu. W dokumentacji medycznej jest wpis mówiący o wywiadzie zebranym przez lekarza. Z opisu wizyty wynika, że pacjentka nie miała objawów tzw. ostrego brzucha. Zalecono jej USG jamy brzusznej, badanie moczu, próby wątrobowe, test ciążowy. Polecono, aby następnego dnia zgłosiła się do POZ-u. W razie pogorszenia stanu, kobiecie polecono, by ponownie zgłosiła się do szpitala. Szpital odniósł się również do rozmowy, jaką matka pacjentki przeprowadziła z lekarzem kilka dni po operacji córki: -Ponadto, w dokumentacji medycznej jest obszerny opis zdarzenia z dnia 12.01.2020 r., dotyczący zgłoszenia się do lekarza matki pacjentki, który wskazuje na ostry konflikt, w postaci zniewag, gróźb słownych w stosunku do lekarza.
W odpowiedzi na nasze pytania szpital informuje, że możliwe jest to, by wieczorem pacjent nie miał objawów wskazujących na zapalenie wyrostka robaczkowego, a następnego dnia rano został pilnie skierowany na operację. Jako nieprawdziwą szpital ocenia opinię mówiącą o tym, że podanie leków przeciwbólowych pacjentowi z zapaleniem wyrostka robaczkowego może się skończyć tragicznie. Badający lekarz w każdym przypadku może zwrócić się o konsultacje do lekarza specjalisty.
- O tym jakie badania dodatkowe są potrzebne i niezbędne decyduje lekarz badający. Jak najbardziej w podejrzeniu zapalenia pęcherzyka żółciowego można zlecić badanie USG – informuje w piśmie skierowanym do naszej redakcji dyrektor myszkowskiego szpitala Dariusz Kaczmarek.
Pytaliśmy również, czy jeśli lekarz nie miałby pewności na co wskazują objawy, które ma pacjent, to słusznym jest podanie leków przeciwbólowych i zalecenie, by w razie konieczności zgłosił się ponownie po kilku godzinach. Szpital uznał, że tak, jest to słuszne. Analiza dokumentacji medycznej i rozmowa wyjaśniająca z personelem medycznym jest dla szpitala podstawą uznania, że lekarz z należytą starannością zajął się pacjentką i wykonał wszystkie badania, które mógł wykonać.
- Pacjent został skierowany przez lekarza do przeprowadzenia dodatkowych badań w konsekwencji w wyniku zaostrzenia się objawów i choroby, pacjent trafił na oddział chirurgii ogólnej, gdzie przeprowadzono operację usunięcia wyrostka robaczkowego. Tym samym pacjent został wyleczony – odpowiada szpital na pytanie o to, czy nie doszło w tym wypadku do przeoczenia. Jak informuje dyrektor Kaczmarek pacjentka nie skierowała w tej sprawie żadnego pisma do dyrekcji placówki. Dodaje również, że nie ma typowych objawów zapalenia wyrostka robaczkowego: - Rozpoznanie ostrego zapalenia wyrostka opiera się głównie na badaniu fizykalnym, natomiast badania obrazowe (USG) i laboratoryjne są badaniami uzupełniającymi.
CO ZROBIĆ, GDY UDZIELONA POMOC WZBUDZA NASZE WĄTPLIWOŚCI?
Jeśli pacjentka jest niezadowolona z pomocy udzielonej jej w szpitalu, powinna zgłosić się z tą sprawą do dyrekcji szpitala i poprosić o wyjaśnienie postępowania lekarza (najlepiej pisemnie). Może również zwrócić się do Rzecznika Praw Pacjenta. Jeśli otrzymałby on informacje sugerujące, że doszło do naruszenia praw pacjenta, może wszcząć postępowanie wyjaśniające.
- Wówczas występuje m.in. do świadczeniodawców z prośbą o wyjaśnienia, może również przeprowadzić – nawet bez uprzedzenia – zbadanie sprawy na miejscu w placówce medycznej, lub zwrócić się o zbadanie sprawy lub jej części do właściwych organów, w szczególności organów nadzoru, prokuratury, kontroli państwowej, zawodowej lub społecznej, zgodnie z ich kompetencjami. W przypadku, gdy sprawa dotyczy zgodności zastosowanego postępowania diagnostyczno-leczniczego z aktualnym stanem wiedzy, Rzecznik może zwrócić się o wydanie stosownej opinii przez konsultanta wojewódzkiego lub krajowego z danej dziedziny medycyny. Jeśli prowadzone przez Rzecznika Praw Pacjenta postępowanie zakończy się stwierdzeniem naruszenia prawa, Rzecznik może również wystąpić do świadczeniodawcy o wyciągnięcie konsekwencji służbowych w stosunku do pracownika winnego zaniedbania lub do organu założycielskiego o wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do zarządzającego placówką – informuje Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec.
Jednak aby Rzecznik Praw Pacjenta mógł interweniować, pacjentka powinna złożyć wniosek o wszczęcie postępowania wyjaśniającego, opisując dane zdarzenie. - Wniosek powinien zostać podpisany odręcznie przez pacjentkę i przesłany na adres Biura. Dobrze byłoby, aby do wniosku dołączyła ona również dokumentację potwierdzającą przebieg leczenia – dodaje Rzecznik. Pacjenci mogą też korzystać z bezpłatnej Telefonicznej Informacji Pacjenta, dzwoniąc pod numer 800-190-590. Postępowanie wyjaśniające może też wszcząć Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy znajdujący się przy Okręgowej Izbie Lekarskiej.
Napisz komentarz
Komentarze