(Zawiercie) W piątek karetką z lotniska w Pyrzowicach na oddział zakaźny Szpitala Powiatowego w Zawierciu trafił na obserwację pacjent wracający z Chin przez Włochy, mieszkaniec Chorzowa, z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. We wtorek 25 lutego szpital podał oficjalną informację, że u pacjenta nie wykryto zakażenia koronawirusem.
My jednak stawiamy pytanie o stan przygotowań zawierciańskiej lecznicy do takich sytuacji. Z wielu źródeł, głównie medycznych związanych z samym szpitalem wiemy, że gdyby mężczyzna faktycznie był nosicielem groźnego wirusa, szpital był i jest nadal na przyjęcie takich pacjentów zupełnie nieprzygotowany.
Gdy pacjent został przywieziony karetką do szpitala, na oddziale zakaźnym Szpitala Powiatowego w Zawierciu nawet nie było lekarza.
26.02 rano w TVN24 przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, przekonywał, że każdy oddział zakaźny w Polsce, w każdym szpitalu musi być gotowy na przyjęcie zakażonych pacjentów, czy to grypą czy koronawirusem. Nie ma dnia, abyśmy nie słyszeli w mediach ogólnopolskich, o kolejnych podejrzeniach zakażeniem, ale do środy -na szczęście- każde podejrzenie okazywało się nieprawdziwe. Pracownicy Szpitala Powiatowego w Zawierciu nieoficjalnie, zastrzegliśmy, że nie będziemy podawać żadnych nazwisk, mówią wprost o przerażeniu jakie je ogarnęło: -Gdyby to był faktycznie koronawirus to my byśmy na pewno go tu nie utrzymali w izolacji. Te zaklejone w pośpiechu drzwi to najlepszy dowód.
Czy rząd w ogóle zdaje sobie sprawę jaki jest techniczny poziom funkcjonowania tzw. oddziałów zakaźnych w szpitalach powiatowych? Ministerstwo Zdrowia, Sanepid, premier wszyscy powtarzają jak mantrę, że „jesteśmy przygotowani”, „państwo trzyma rękę na pulsie” i że „Polacy są bezpieczni”. A my widzimy drzwi na oddział zakaźny zaklejone folią i się zastanawiamy? Kto tu nas uważa za idiotów?
Jak podaje nasze źródło, pacjent trafił do Szpitala Powiatowego w Zawierciu przywieziony przez karetkę wieczorem w piątek 21 lutego. Nie wpuszczono go jednak od razu na oddział, długo trwały przepychanki kto go zbada. SOR odmówił. Gdyby pacjent tam trafił, konieczne byłoby wyłączenie SOR z użytkowania i jego dokładne odkażenie. Szpitalny Oddział Ratunkowy praktycznie przestałby pracować. Jak mówi nasze źródło medyczne, odmówić miał też zejścia na dół w celu zbadania pacjenta lekarz z interny. Nasuwa się proste pytanie: dlaczego opieki nad pacjentem nie przejął lekarz z oddziału zakaźnego? Odpowiedź jest bardzo prosta: bo tam po 15 nie ma lekarza! Pacjent bez wstępnego wywiadu i badań został jednak umieszczony w jednoosobowym pokoju. Oddział zakaźny zawierciańskiego szpitala nie ma żadnej śluzy. „Zabezpieczeniem” jakie pojawiło się w weekend jest… przypominająca budowlaną folia na drzwiach wejściowych na oddział.
Komunikat szpitala z dnia przyjęcia opublikowany o 21:52 o możliwych problemach nic nie mówi: „-Pacjent został hospitalizowany na Oddziale Obserwacyjno-Zakaźnym z Pododdziałem Skórno-Wenerologicznym z zapewnieniem warunków izolacji oddechowej i ścisłego reżimu sanitarnego.
„Personel medyczny mający bezpośrednią styczność z osobą podejrzaną, w tym lekarze konsultujący, zostali zabezpieczeni w środki ochrony indywidualnej jednorazowego użycia.
Wstrzymano odwiedziny na oddziałach:
Obserwacyjno-Zakaźnym z Pododdziałem Skórno-Wenerologicznym
Opieki Paliatywnej
W badaniu lekarskim u pacjenta nie stwierdzono objawów klinicznych wskazujących na obecność wirusa. Dodatkowo od pacjenta pobrano materiał, który przesłano do laboratorium w celu przeprowadzenia dalszych testów.”
Mówi pracownik szpitala: -Z tego co wiem, kto mógł z biura to wziął od poniedziałku urlop. Oddział zakaźny jest pod administracją. Wspólne są przewody wentylacyjne. Nie ma tam żadnych środków do izolacji. Do biura wchodzi się tą samą klatką schodową, co do zakaźnego. Zakaźny na parterze, do nas wyżej. To kpina, że ten pacjent trafił do nas. Gdyby faktycznie był zakażony, to nic by tu wirusa nie zatrzymało.”
Wersję naszego rozmówcy anonimowo potwierdza jeden z lekarzy: -Tak. Na zakaźnym przez cały weekend nie ma ani jednego lekarza. Nie wiem, czy NFZ o tym wie, czy szpital nie udaje, że tam jest lekarz. Ale nie ma na pewno. Przywieziono więc pacjenta z podejrzeniem zakażenia i nie było co z nim zrobić. Dlatego wymaz, dla potwierdzenia czy to koronawirus zrobiono u pacjenta dopiero w poniedziałek rano, jak pojawił się lekarz na oddziale.
Kiedy pobrano materiał do badań?
Komunikat szpitala z 21.02 mówi o „pobraniu materiału do badań”. Nasze źródło twierdzi, że przez piątek, sobotę, niedzielę do obserwowanego pacjenta nikt nie chciał podejść z innych oddziałów, a lekarza dyżurnego na zakaźnym nie ma tam po 15.00 od dawna. Czy więc informacja o „pobraniu materiału do badań” w piątek, zaraz po przywiezieniu pacjenta jest prawdziwa? Nasze źródło twierdzi, że zostało to zrobione dopiero w poniedziałek. Warto, aby właściwe służby sanitarne i inne to sprawdziły. Już wiemy, że pacjent wracający z Chin nie jest zakażony, ale jeżeli w szpitalu w Zawierciu faktycznie jest tak, jak opisują to anonimowo nasi rozmówcy, warto postawić pytanie: czy szpital jest przygotowany na przyjmowanie pacjentów z podejrzeniem groźnego wirusa? Czy nie mydli nam się oczu, w myśl polskiego „jakoś to będzie?”
-To prawda, że pracownicy administracji uciekają na urlopy, bojąc się zakaźnego pod ich biurkami?
-Wiem, że próbowali, ale pogrożono im nawet zwolnieniem z pracy, jak wezmą urlop czy zwolnienie lekarskie. Oficjalnie udajemy, że wszystko jest pod kontrolą -mówi nasz rozmówca, lekarz.
W poniedziałek o 15:00 na stronie szpitala powiatowego w Zawierciu ukazał się krótki komunikat: „Uprzejmie informujemy, że nadal nie są znane wyniki badań laboratoryjnych pacjenta, który w piątek został przyjęty do Szpitala Powiatowego w Zawierciu w celu przeprowadzenia badań na obecność wirusa SARS-CoV-2 Hospitalizowany pacjent nie wykazuje objawów klinicznych infekcji. Kolejny komunikat zostanie wydany po otrzymaniu wyników badań z Państwowego Zakładu Higieny.”
Jarosław Mazanek
TO NIE BYŁ KORONAWIRUS
(Zawiercie) W piątek karetką z lotniska w Pyrzowicach na oddział zakaźny Szpitala Powiatowego w Zawierciu trafił na obserwację pacjent wracający z Chin przez Włochy, mieszkaniec Chorzowa, z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. We wtorek 25 lutego szpital podał oficjalną informację, że u pacjenta nie wykryto zakażenia koronawirusem.
My jednak stawiamy pytanie o stan przygotowań zawierciańskiej lecznicy do takich sytuacji. Z wielu źródeł, głównie medycznych związanych z samym szpitalem wiemy, że gdyby mężczyzna faktycznie był nosicielem groźnego wirusa, szpital był i jest nadal na przyjęcie takich pacjentów zupełnie nieprzygotowany.
Gdy pacjent został przywieziony karetką do szpitala, na oddziale zakaźnym Szpitala Powiatowego w Zawierciu nawet nie było lekarza.
- 10.03.2020 10:00 (aktualizacja 16.08.2023 05:28)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze