Punktem wyjścia do „wyjścia” Pichety z Rady Powiatu był protokół sporządzony przez inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy, którzy kontrolowali SP ZOZ w Myszkowie.
- Chciałem poinformować, że odbyła się kontrola, która jednoznacznie stwierdziła, że nieprawidłowo jest zatrudniona jedna osoba z kierownictwa, niezgodnie z prawem, jest to ewidentne złamanie prawa, mianowicie, nie ma odpowiednich kwalifikacji, żeby to stanowisko piastować (...) Uważam, że jest to rzecz, która się mogła wydarzyć tylko w naszym powiecie, bo gdzie indziej, w całym kraju takie wydarzenie nie przeszłoby bez echa. Nie możemy tolerować świadomego łamania prawa – grzmiał na początku sesji Radny Wojciech Picheta. Poprosił jednocześnie o przerwę, by w jej trakcie porozmawiać o tej sytuacji z Przewodniczącym Rady i Starostą. Zaplanowana na 20 minut przerwa przedłużyła się, bo radny nie chciał udostępnić będącego w jego posiadaniu protokołu po kontroli PIP i trzeba było takowy dostarczyć ze szpitala. Przewodniczący Rady Powiatu Andrzej Jastrzębski przez kilkanaście minut odczytywał po wznowieniu obrad wystąpienie pokontrolne Państwowej Inspekcji Pracy w SP ZOZ Myszków – czyli tę część protokołu, w której wskazywane są uchybienia czy niedociągnięcia, które zdaniem kontrolerów trzeba usunąć, uzupełnić bądź poprawić. Inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy wskazali we wspomnianych wnioskach nieprawidłowości m.in. w sprawie naliczania urlopu i wypłacania za niego ekwiwalentu. W wystąpieniu pokontrolnym nie ma ani jednego zdania o wspomnianym przez Wojciecha Pichetę – jak to określił radny – „złamaniu prawa”. W protokole (ale nie we wnioskach pokontrolnych) inspektorzy zapisali natomiast zdanie: „W trakcie kontroli stwierdzono jeden przypadek zatrudnienia na stanowisku kierowniczym bez potwierdzenia siedmioletniego stażu pracy wymaganego rozporządzeniem Ministra Zdrowia”. To właśnie o tym stwierdzeniu PIP Wojciech Picheta powiedział, że „jednoznacznie stwierdza, że nieprawidłowo jest zatrudniona jedna osoba z kierownictwa, niezgodnie z prawem”, że jest to „ewidentne złamanie prawa”, i świadczy o „braku odpowiednich kwalifikacji” do piastowania stanowiska kierowniczego w Szpitalu Powiatowym w Myszkowie. Dla wyjaśnienia dodajmy, że wspominaną wyżej osobą z kierownictwa szpitala jest radny Michał Trojakowski, kiedyś bliski współpracownik Starosty Pichety, obecnie, z racji zasiadania przez Trojakowskiego w klubie „Koalicja”, raczej osoba z którą Picheta jest „na wojennej ścieżce”. PIP w sprawie osoby Michała Trojakowskiego nie stawia żadnych wniosków, nie nazywa jego zatrudnienia „łamaniem prawa”.
INNE SPOJRZENIE NA TĘ SAMĄ SPRAWĘ
- Ja nie chcę komentować wypowiedzi radnego Wojciecha Pichety, podjąłem taką decyzję, że zapoznam wszystkich z wystąpieniem pokontrolnym Państwowej Inspekcji Pracy w SP ZOZ Myszków (…) Odczytałem stuprocentowe wystąpienie pokontrolne, chyba, że mamy różnice (z radnym Wojciechem Pichetą – przyp. red.) w wystąpieniu pokontrolnym. Natomiast jedna rzecz, panie radny. Prosiłem pana o udostępnienie protokołu, bo pan dysponował wystąpieniem pokontrolnym, żebyśmy mogli się z nim wszyscy zapoznać. Pan odmówił jego udostępnienia, a nie był żaden problem żeby to zrobić, żebyśmy go skserowali. Przecież to jest dokument i na pewno wykorzystalibyśmy go tylko do celów służbowych (…) Przeczytałem wszystkie wnioski jakie Państwowa Inspekcja Pracy zawarła w wystąpieniu pokontrolnym, zaznaczam: wystąpieniu pokontrolnym – starał się tonować nastroje Przewodniczący Rady Powiatu Andrzej Jastrzębski. Wtórowała mu Agnieszka Kos- Pęczek, Radca Prawny Starostwa Powiatowego w Myszkowie. - W wyniku ustaleń pokontrolnych, w toku kontroli właściwy inspektor pracy może bądź wydać decyzję w takich sytuacjach, w których władczo rozstrzyga o jakimś naruszeniu przepisów Prawa Pracy, bądź kieruje wystąpienie i wydaje polecenia. I tutaj mamy do czynienia dokładnie z takim wystąpieniem pokontrolnym, co do innych naruszeń Prawa Pracy. Doszło do takich naruszeń, tak wynika z tego wystąpienia. Są to moim zdaniem naruszenia drobne, i pracodawca ma obowiązek w terminie nie dłuższym niż 30 dni doprowadzić do naprawy sytuacji, która w wystąpieniu kontrolnym została wskazana jako naruszenie Prawa Pracy (…) Jeżeli tak się zachował pracodawca, to uważam, że sprawa w zakresie tego wystąpienia pokontrolnego jest zamknięta – przekonywała. Dyrektor Khalid Hagar potwierdził, że tak właśnie się stało i wskazane uchybienia zostały skorygowane.
Odmienne zdanie na ten temat, ale i propozycję rozstrzygnięcia sporu miał radny Piotr Bańka: – Problem tkwi nie w wystąpieniu pokontrolnym, tylko problem jest w tym, że padły zarzuty, że radny Michał Trojakowski został zatrudniony niezgodnie z prawem. Wiadomo, że PIP występuje w różnych sprawach, w różnych rejonach Polski, z różnymi opiniami, nie zawsze takimi samymi choć dotyczącymi takich samych problemów (…) Decyzje są różne. Padł zarzut, że radny został zatrudniony niezgodnie z prawem, że są co do tego jakieś zastrzeżenia. Tam mamy zapisane w protokole (...) Ja stawiam wniosek w imieniu naszego klubu PiS, żeby radny Michał Trojakowski przedstawił dokumenty potwierdzające jego siedmioletni staż pracy, i będzie po problemie, myślę. I nie róbmy z tego problemu, bo to nie jest warte tego – apelował radny Bańka. Odniósł się do tego sam zainteresowany, MichałTrojakowski. Potwierdził, że dokumenty poświadczające staż pracy ma, ale deklaracja czy je ujawni i ewentualnie kiedy, na sesji nie padła: - Ten temat był już „wałkowany” wcześniej, tyle, że bardziej kuluarowo. Do tej pory nie był poruszany i analizowany na sesji, na większym forum (…) Myślę, że ostatnie 12 miesięcy mojej pracy w SP ZOZ – niebawem będziecie Państwo analizować wynik finansowy tej jednostki – pokażą, że kompetencje i odpowiedzialność jaką przyjąłem na siebie przyjmując to stanowisko spełniam. W temacie dokumentów chciałem powiedzieć tyle, że nie tylko umowy o pracę świadczą o siedmioletnim czy większym okresie doświadczenia. Są jeszcze umowy cywilno-prawne, które również, na podstawie Kodeksu Cywilnego są umowami o świadczeniu pracy. Takowe posiadam, natomiast nie składałem ich w momencie aplikowania na stanowisko asystenta, ponieważ uznałem, że nie jest to wymagalne – bronił się Michał Trojakowski.
Dodajmy jeszcze, że Radca Prawny Starostwa Powiatowego w Myszkowie Agnieszka Kos- Pęczek nie była pewna, czy wniosek radnego Bańki dotyczy spraw leżących w kompetencjach Rady Powiatu. – Ja nie bagatelizowałbym wniosków wystąpienia pokontrolnego (…) Każdy wie, że jak przyjdzie gdzieś kontrola, to zawsze coś tam wykaże. I teraz, w zależności od „ciężaru” naruszenia przepisów kontrola daje zalecenia, wnioski lub pomija we wnioskach. No nie podejrzewajmy pana inspektora, że przeoczył dla niego - z punktu widzenia przestrzegania prawa pracy i rozporządzenia o zatrudnieniu – tak ważny, wcześniej podjęty temat. Jeżeli tego nie wykazał w wystąpieniu pokontrolnym, w związku z tym uważam, że potraktował to jako uchybienie, które jest z punktu widzenia przestrzegania prawa pracy do zaakceptowania. Takie jest moje zdanie – dodawał jeszcze prowadzący obrady Andrzej Jastrzębski. - Nie zgadzam się z panią mecenas, sugestiami pana przewodniczącego, że PIP nie dopatrzyła się żadnych niedociągnięć jeśli chodzi o zatrudnienie radnego Trojakowskiego. Ja uważam, że Starosta powinien się pochylić nad tym i wyjaśnić tę sprawę (…) Panie Starosto, niech się pan temu przyjrzy, czy te procedury zostały zachowane – apelował raz jeszcze Piotr Bańka. - Jeśli chodzi o pański apel o sprawdzenie stosunku pracy Michała Trojakowskiego, trudno mi jest poprawiać inspektora czy inspektorów PIP –u, którzy prowadzili kontrolę w SP ZOZ-ie, nie jest moją rolą, żeby ich oceniać. Ale jak najbardziej, przyjrzymy się jeszcze raz tej sprawie. Przeanalizujemy to wszystko jeszcze raz bardzo dokładnie, z prawnikami – obiecał Starosta Dariusz Lasecki.
CZY TO POCZĄTEK KAMPANII WYBORCZEJ?
Tych zapewnień nie słyszał już radny Wojciech Picheta. Chwilę wcześniej złożył oświadczenie: - Rada Powiatu to jest bardzo ważna instytucja, została powołana do życia, żeby stanowić miejscowe prawo, podejmować uchwały i czynić coś co będzie powodowało to, że mieszkańcom powiatu będzie się żyło lepiej. Łacińskie przysłowie mówi, że „Nieznajomość prawa szkodzi”. Ale już nieprzestrzeganie tego prawa to aż… nie ma takiego określenia, ignorowanie tego prawa jest złe. Chciałem oświadczyć, że jestem również członkiem tej rady i chciałem powiedzieć, że ja nie akceptuję tego co robi Starosta, co robi Zarząd, co robi klub Koalicja , i chciałem oświadczyć, że nie będę się podpisywał pod tym świadomym i jawnym łamaniem prawa i pod tymi Waszymi porażkami. I w związku z tym podjąłem decyzję, że w dniu dzisiejszym rezygnuję z mandatu radnego powiatowego. Dziękuję bardzo za współpracę.
Oświadczył, że rezygnację złoży oficjalnie na piśmie, na ręce Przewodniczącego Rady Powiatu, by ten mógł wystąpić do Komisarza Wyborczego o wskazanie, kto ma zastąpić Pichetę w Radzie Powiatu. Zanim wyszedł, Picheta usłyszał jeszcze kilka słów od wicestarosty Anny Sochy-Korendo: - Nie powiem. Jestem zaskoczona, ale nie będę płakać. Tylko nie powinno się wszystkich jedną miarą oceniać. Jest mi troszeczkę przykro, że wszystkich jednakowo pan ocenia, że wszyscy są źli, wszyscy łamią prawo. Nie dał pan ani jednego przykładu łamania tego prawa, jeżeli tak by się kiedykolwiek stało to naprawdę nieświadomie i to troszeczkę jest nie fair wobec naszej koalicji i zarządu, żeby wypowiadać takie słowa do wszystkich – mówiła wicestarosta.
Według krążących „na mieście” opinii, gest Wojciecha Pichety to początek kampanii przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi i celowe zagranie pod publikę. Jak głosi plotka, ma on w przyszłym roku chrapkę… na fotel burmistrza Myszkowa. Czas pokaże czy to prawda.
Robert Bączyński
NASZ KOMENTARZ:
A MOŻE TO UCIECZKA „JEDNODNIOWEGO DYREKTORA”
Picheta nie wyjaśnił przyczyn rezygnacji z mandatu, zostawił za to sporo spekulacji. Burmistrz Myszkowa? Wątpię. Lepiej byłoby mu startować będąc przez jeszcze 2 lata radnym. PiS, z którym Picheta współrządził i dwa lata temu władzę stracił, „posła od Sawickiej”, którego sam Jarosław Kaczyński wymieniał jako przykład wynaturzeń w polityce, nie ma po co bronić. Moim zdaniem Picheta nie jest PiS-owi do niczego potrzebny, byłby raczej historycznym obciążeniem. Zwłaszcza, że od kilku lat toczy się śledztwo w sprawie podejrzenia przyjmowania pieniędzy przez lekarza geriatrę i zatajanie dochodów z badań kierowców wykonywanych przez tego samego lekarza w przychodni NZOZ „Światowit”. Pamiętamy - ujawniła to Gazeta Myszkowska - że radny, starosta, były dyrektor szpitala, ordynator i co tam jeszcze, wyjaśniał na policji, że „ to była promocja”, że ani on, ani przychodnia nie brała pieniędzy za badania. Wtedy też Gazeta Myszkowska dostarczyła dowodów, że jednak za badania mogły być pobierane pieniądze. I Prokuratura Okręgowa w Częstochowie już kilka lat prowadzi śledztwo, przesłuchując setki świadków. I co kwartał, gdy pytamy rzecznika prokuratury, słyszymy, że to już końcówka śledztwa, że zostało już tylko kilku świadków. Teraz śledztwo przedłużono do połowy maja. Czyżby to rzeczywiście było ostatnie przedłużenie i prokuratura śledztwo zakończy? Zobaczymy. W każdym razie gdy rozeszła się wieść, że Picheta rezygnuje z mandatu, często jego decyzja była w rozmowach łączona z obawami o wynik kończącego się śledztwa. Na razie nie jest ono zakończone, nikomu nie postawiono zarzutów.
A ja myślę, że rezygnacja Wojciecha Pichety z mandatu radnego powiatowego to efekt przede wszystkim frustracji. W ostatnich latach przegrał wszystko co się dało: był starostą - nie jest. Był ordynatorem - nie jest. Z pracy w SP ZOZ sam zrezygnował, licząc, że zostanie dyrektorem w szpitalu górniczym. Nawet konkurs wygrał, ale dyrektorem był 1 dzień i się go pozbyli. Za to przylgnęło do niego określenie: „jednodniowy dyrektor”. Przyjmuje teraz jako lekarz w przychodni w Żarkach. Niewiele, jak na wcześniejsze posady. Jako radny też stał się raczej synonimem człowieka, co deszcz ze śliną myli i każde kłamstwo i zarzut, choćby najbardziej nieprawdopodobny, wygłasza jak prawdę. Pamiętam, gdy jak Rejtan szaty rwał, że nie pozwoli na sprzedaż terenu szpitala, że to niezbędny teren dla zabezpieczenia dalszego rozwoju placówki. Oczywiście, dyrektor Hagar nie wykluczał sprzedaży zbędnych działek (ok. 1 ha) z tyłu szpitala, gdzie były przez 20 lat doły, rok temu zasypane. Picheta gromił, że „nie pozwoli”, jakby zapominając, że sam jako starosta forsował sprzedaż nie tylko terenów z tyłu, ale również na lewo od szpitala do samej ulicy Krasickiego. Przykładów krótkiej pamięci Pichety byłoby więcej, co mówił i robił jako dyrektor szpitala, starosta, a co mówi jako szeregowy radny. Sądzę, też, że po prostu nie może znieść ewidentnych sukcesów w zarządzaniu szpitalem przez swojego „przyjaciela” Khalina Hagara, o którym „z troską” mówił, żeby uważał na polowaniach. Bo kule różnie latają… Wojciech Picheta stał się w Radzie Powiatu pośmiewiskiem, tolerowanym, niegroźnym krzykaczem, jak pewien stały gość sesji Rady Powiatu, Rady Miasta, którego nazwiska z grzeczności nie wymienię. I może po prostu tego już Wojtuś nie wytrzymał.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze