Adam Zaczkowski z komitetu SLD Lewica Razem wszedł do II tury wyborów na burmistrza Myszkowa. Zaczkowski zdobył poparcie 2271 wyborców, 18% oddanych głosów ważnych. W II turze zmierzy się z Włodzimierzem Żakiem z Platformy Obywatelskiej, którego poparło 41,2% wyborców.
Z kandydatem na burmistrza Myszkowa Adamem Zaczkowskim rozmawia Jarosław Mazanek:
Gazeta Myszkowska: -Wszedł pan do II tury wyborów, czyli sukces Lewicy. Ale sukces przyprawiony szczyptą goryczy, bo przewagę pański konkurent ma bardzo dużą. Jak pan skomentuje wyniki wyborów?
Adam Zaczkowski: -Na pewno sukces, bo walczyliśmy o II turę i to się udało. Z tego się mocno cieszę i motywuje mnie to do dalszej walki w II turze. Różnica jest faktycznie spora, ale od początku kampanii zakładałem, że taki scenariusz jest prawdopodobny. Urzędujący burmistrz ma przewagę na starcie z racji pełnienia funkcji i w większości przypadków jest automatycznym faworytem wyborów. Jednak w wyborach w Myszkowie, kilku kandydatów zdobyło sporą liczbę głosów. Odbieram to tak, że spora część mieszkańców nie jest zadowolona z tego, jak miastem rządzi obecny burmistrz i w jakim kierunku zmierza Myszków. I ci wyborcy szukali alternatywy. Na innych kandydatów niż mój konkurent oddano w sumie 7401 głosów, głosów oddanych na kandydatów, którzy nie weszli do II tury wyborów było ponad 5 tysięcy. Są to głosy oddane de facto przeciwko urzędującemu burmistrzowi i jest to potencjał na II turę. Choć różnica pomiędzy mną i konkurentem w I turze jest duża, to będę starał się przekonać do siebie tych wyborców, którzy opowiedzieli się za inną wizją miasta, niż tą prezentowaną przez Włodzimierza Żaka.
-Na głosy których konkurentów, którzy odpadli w I turze pan liczy, jak chce ich pan przekonać, aby głosowali na kandydata Lewicy?
-Chcę rozmawiać z wszystkimi i szukać poparcia u pozostałych kontrkandydatów, bo każdy z nich, w jakimś sensie krytykował obecnego burmistrza. Startując w wyborach, chcieli zmienić Myszków, liczę, że tę linię utrzymają i jest spora szansa, że wyborcy głosujący w I turze na któregoś z 5 kandydatów, którzy nie weszli do II tury, wybiorą alternatywę dla polityki Żaka i zagłosują na mnie.
-Wydaje się to trudne, np. w przypadku PiS-u. Ani kandydat PO (Żak) nie wydaje się strawny dla wyborców PiS-u, ani kandydat SLD. Odwołanie się do tego elektoratu będzie chyba najtrudniejsze. Jaki to będzie dla nich wybór? Wybór mniejszego zła?
-Od początku kampanii mówiłem, że wybory samorządowe, w przeciwieństwie do parlamentarnych nie są wyborami partyjnymi. Ludzie głosują przede wszystkim na osobę, jego wizję zarządzania miastem. Jeżeli podeszlibyśmy do wyników tak, że część wyborców głosowało na szyld partyjny, to wyborcy PiS-u będą mieli dylemat: czy kandydat Platformy, z którą PiS jest w ostrym konflikcie, czy kandydat SLD, które szczególnie w sferze światopoglądowej nie zgadza się z PiS-em. Jednak z uwagą przeczytałem wywiad w Gazecie Myszkowskiej z Urszulą Bauer, w którym przedstawiła swój program. W wielu aspektach jesteśmy zbieżni, mamy podobne podejście do problemów Myszkowa i mieszkańców, dlatego uważam, że jest szansa na to, aby elektorat Urszuli Bauer poparł mnie.
-Był pan również liderem Lewicy w wyborach do Rady Miasta Myszkowa. Tu SLD poniosło porażkę, jeżeli nie klęskę. Mieliście 7 mandatów, ugraliście jedynie 3. Jakie SLD wyciąga wnioski z tej porażki?
-To będzie wymagało głębszej analizy. Faktycznie, mieliśmy do tej pory siedmioosobowy klub, teraz tylko 3 osoby udało się wprowadzić do rady. Mandat radnego uzyskałem ja, Dariusz Muszczak i Robert Czerwik. W pewnym sensie padliśmy ofiarą nowego systemu jednomandatowego. Nasi kandydaci osiągnęli niezłe wyniki i gdyby funkcjonowała ordynacja taka jak w poprzednich wyborach, liczba mandatów byłaby większa. Przy „jednomandatówkach” mniej liczy się drużyna, a bardziej indywidualne nazwiska. Potwierdzają to wyniki do Rady Powiatu w okręgu nr 1 Myszków, w którym nasz komitet osiągnął drugi wynik (2224 głosy), i tylko o 38 głosów gorszy od Platformy Obywatelskiej
-Nie dostał się nikt z dużych nazwisk SLD, ze starszego pokolenia.
-To prawda. Nie udało się zdobyć mandatu żadnemu z naszych doświadczonych kolegów, choć mieli dobre wyniki. Ugrupowanie, które reprezentuje dotychczasowy burmistrz, wprowadziło dziesięciu radnych, myślę, że przynajmniej w przypadku niektórych z nich, pozycja urzędującego burmistrza pozytywnie wpłynęła na te wyniki.
-Rozmawiamy 2 dni po wyborach, kiedy z powodu problemów PKW z systemem liczenia głosów ciągle nie ma wyników oficjalnych, zwłaszcza do powiatu i sejmiku woj. śląskiego. Kampania dla pana i Włodzimierza Żaka toczy się dalej. Mówiąc o sojuszach w II turze może pan mówić o konkretach?
-Trudno mówić o konkretach. Rozpoczęliśmy rozmowy z kontrkandydatami, ale niełatwo się rozmawiało w poniedziałek, dzień po wyborach. Wyniki nie są takie, na jakie kontrkandydaci liczyli. Nie da się tak na zimno podejść do II tury, dzień po przegranych wyborach. Dlatego najbliższe dni będą czasem na te rozmowy, już „na chłodno”.
-Pańskiemu konkurentowi przypisywano, że najbardziej mogą mu zaszkodzić dwie sprawy: ulica 3 Maja, często krytykowana za nawierzchnię i „taśmy Żaka” jak je nazwaliśmy w Gazecie Myszkowskiej. Jednak wyborcy nie podeszli do obu tych spraw bardzo krytycznie, patrząc na dużą przewagę Żaka. Czy takie argumenty, czy potknięcia burmistrza będą więc miały jakiekolwiek znaczenie w II turze? Wyborcy albo wybaczyli mu te sprawy, albo uznali, że to jednak wyłącznie potknięcia, nie kompromitacja. Jak pan to ocenia?
-Jeśli chodzi o ulicę 3 Maja, sądzę, że świadomy wyborca nie oceniał burmistrza Żaka wyłącznie przez pryzmat tej jednej, nieudanej inwestycji, szczególnie że była ona przygotowywana jeszcze w poprzedniej kadencji. Więc czy oceniać za realizację, czy za jej przygotowanie, trudno powiedzieć. Sam nie oceniałbym kandydata, na którego chcę głosować, na podstawie jednej rzeczy. Uważam, że burmistrz Żak powinien się jednak przyznać do błędu, bo błędy przy tej inwestycji były popełnione. Ale też zgadzam się z opiniami, że nie powinien być przekreślony z tego powodu. Pokazujemy, przekonujemy mieszkańców, że nie jest to jednak jedyny błąd w kadencji Włodzimierza Żaka, że tych błędów było dużo więcej.
-Jakieś spektakularne przykłady? Co zarzucacie Żakowi?
-Tak spektakularnych jak ulica 3 Maja, po której wystarczy się przejść, czy przejechać samochodem, żeby ocenić jakość wykonania, innych nie widzę. Pokazywaliśmy błędy projektowe tej inwestycji, chociażby na przykładzie kostki uwzględnionej w projekcie, gdzie nie została ściśle określona jej jakość. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na kilka innych przykładów błędów burmistrza. Bo jest sporo spraw, z którymi trudniej niż z ul. 3 Maja przebić się do opinii publicznej. Są to m.in. problemy spółek miejskich. Saniko i MTBS są w bardzo złej kondycji i są to zaniedbania w dużej mierze tej kadencji.
-Burmistrz bronił się przecież, że obie spółki przynoszą zyski, a wcześniej generowały straty.
-Spółki są na plusie, ale to manewr trochę kamuflowania stanu faktycznego. Nie można mówić o zysku ok. 100.000 zł w MTBS, pomijając 1,6 mln wykazanych strat, wpisanych w sprawozdaniu jako strata z lat ubiegłych. Te spółki mają trudności z bieżącymi płatnościami i nie przynoszą przychodów na takim poziomie, jak powinny. MTBS nie powinien chwalić się zyskami na poziomie 100.000 zł, zyski te powinny być o wiele większe. Z samych czynszów z galerii oczko i budynku przy Pułaskiego 7 dochody powinny być przynajmniej na poziomie ok. pół miliona. Spółka w ostatniej kadencji nie zadbała o wiele aspektów swojego funkcjonowania, o czym głośno mówiliśmy. Że kamufluje się wiele nieprawidłowości, a burmistrz Żak nie realizował właściwie kontroli w spółce. Co do Saniko. Firma skończyła rok ubiegły niewielkim zyskiem, ale to determinacja załogi i prezesa do tego doprowadziła. W tej kadencji działalność firmy została mocno ograniczona i Saniko dalej ma problemy z funkcjonowaniem, znalezieniem się na rynku. W mojej ocenie było dużo zaniedbań w ostatniej kadencji, które do tego doprowadziły. Próba zrzucenia odpowiedzialności na poprzedników nie jest ani uczciwa, ani miarodajna.
-Najwięksi krytycy burmistrza w tej sprawie z SLD, Ryszard Burski i Sławomir Zalega polegli w wyborach. Nie zdobyli mandatów.
-Zgadza się, co nie znaczy, że nie mają racji. Społeczeństwo oceniło ich i dokonało wyboru. To szanujemy. Ale to nie znaczy, że nie mieli racji w sprawie spółek. Oznacza jedynie, że nie udało się do tej linii przekonać mieszkańców.
-Radny Muszczak dociekał, dlaczego instalacja solarna na pływalni nie działa. Korespondencja jaka w tej sprawie pojawiła się w ostatnich dniach kadencji, czyli odpowiedzi burmistrza i dyrektora MOSiR-u pokazują, że coś tu było kombinowane. Z pism wynika, że dyrektor zataił problem przed burmistrzem, a burmistrz wysłał do Urzędu Marszałkowskiego nieprawdziwe dane w sprawozdaniu. A instalacja solarna nie działa i grozi nam zwrot dotacji.
-Zdecydowanie tak. Niestety nie otrzymaliśmy w tej sprawie pełnych wyjaśnień. Darek Muszczak ustalił, jakie były nieprawidłowości w MOSiRze. Ustalił, że do Urzędu Marszałkowskiego były przekazywane nieprawdziwe dane dotyczące sprawności instalacji. Odpowiada za to beneficjent, czyli Gmina Myszków. Darek Muszczak, nasz radny, uzyskał w tej sprawie wyjaśnienia, z których wynika, że winę wziął na siebie dyrektor Piotr Wysocki, którzy przyznał, że nie przekazał informacji burmistrzowi we właściwym czasie, że instalacja nie działa. Natomiast to, że do Urzędu Marszałkowskiego została przekazana informacja nie oparta na danych faktycznych, to jest uchybienie osób, które to przygotowywały. Nie można przygotować sprawozdania o osiągniętych efektach ekologicznych, nie mając danych ze źródła. Według przekazanych informacji dane zostały skopiowane z poprzedniej ankiety, sprzed roku. To poważne zaniedbanie. W odpowiedzi na interpelację, burmistrz przyznał się, że dane do Urzędu Marszałkowskiego zostały podane nieprawdziwe. Czy celowo to zrobiono, czy niecelowo, nie da się tego ocenić.
-Gdyby naszą rozmowę czytał ktoś z Urzędu Marszałkowskiego, kontrola pewna.
-Jeżeli pojawiają się wątpliwości, pierwszym krokiem ze strony Urzędu Marszałkowskiego jest kontrola. Sam taką przeszedłem, w projekcie unijnym realizowanym w gminie Poraj, po złożonym przez kogoś donosie do Urzędu Marszałkowskiego. Kontrola była, zarzut z donosu się nie potwierdził, sprawa została zamknięta. Jaki byłby efekt kontroli w Myszkowie, strach pomyśleć.
Jest też sporo innych problemów, które traktuję w charakterze zaniedbań. Mała aktywność w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, brak programu dostaw mediów, skutkujący problemami z dostawą ciepła do dzielnicy Mijaczów, mała aktywność Miasta na rzecz realizacji inwestycji przez Województwo Śląskie (np. remont wiaduktu, przebudowa drogi Myszków Żarki ze ścieżkami rowerowymi, czy budowa ronda przy Urzędzie Miasta), to tylko niektóre z przykładów moich krytycznych uwag.
-W końcówce kadencji pojawiła się informacja, że miasto zapłaciło dwa razy, kwotę 300.000 zł w którejś inwestycji, że zapłacono wykonawcy i podwykonawcy. Był pan radnym, zna pan tę sprawę?
-Znam tylko z wyjaśnień na ostatniej sesji, bo temat nie przebił się do rady miasta wcześniej. Została zapłacona podwójnie część inwestycji na Gruchli, na terenach strefy przemysłowej. Wyjaśnienia burmistrza były takie, że te pieniądze zostaną odzyskane od wykonawcy. Wyjaśnienia burmistrza wydają się racjonalne. Po zmianach, które zaszły w Prawie Zamówień Publicznych lepiej zabezpieczone są interesy podwykonawców i dlatego gmina Myszków zapłaciła podwykonawcy. Może ta sprawa wymaga dokładnego zbadania.
- Reasumując, jak Pan ocenia minioną kadencję, w której funkcjonował Pan jako opozycyjny radny miejski?
- Rada realizuje dwa zadania. Jest organem uchwałodawczym, ale także kontrolnym burmistrza. Ja jako przedstawiciel opozycji miałem obowiązek bardzo rzetelnie dbać o to, aby ta druga funkcja była przez radę wykonywana. Stąd krytyka działań burmistrza, które były w moim przekonaniu niewłaściwie realizowane. Zawsze jednak krytyka ta była oparta na solidnych podstawach merytorycznych, nigdy nie byłem przeciwnikiem burmistrza dla zasady. W sferze uchwałodawczej, wszystkie pozytywne działania na rzecz Myszkowa i mieszkańców wspierałem i głosowałem za. I pod tymi względami ta kadencja była dla mnie jako radnego dobra. Czuję jednak niedosyt, bo jako radny opozycyjny, nie traktowany przez koalicję rządzącą po partnersku, nie byłem w stanie przebić się z moimi pomysłami i propozycjami i w pełni wykorzystać mojego samorządowego doświadczenia na rzecz Myszkowa. Dlatego zdecydowałem się na kandydowanie. Wierzę, że Myszków może rozwijać się zdecydowanie energiczniej i chciałbym udowodnić, że mogę się do tego znacząco przyczynić.
-Czego mógłbym panu życzyć na najbliższe 2 tygodnie?
-Zwycięstwa! (śmiech). Na koniec, jeżeli pan pozwoli, przypomnę, że jestem zwolennikiem publicznej debaty z moim konkurentem. Liczyłem, że odbędzie się debata w I turze, nie udało się. Dzwoniłem po wyborach do burmistrza Żaka, pogratulowałem wyniku, podziękowałem za kulturalną kampanię i zaproponowałem spotkanie z wyborcami w formie debaty. Liczę, że w II turze odbędzie się taka debata i namawiam pana redaktora do zorganizowania jej. Debata prowadzona przez osobę niezwiązaną z żadnym z komitetów, czyli np. dziennikarzy Gazety Myszkowskiej, dziennikarzy największej i opiniotwórczej gazety w Myszkowie, daje szansę na ciekawą i rzetelną debatę konkurentów.
Napisz komentarz
Komentarze