(Myszków/Będzin) Doradca starosty myszkowskiego Mariusz Kozłowski tak wypełnił oświadczenie majątkowe za 2013 rok, by ukryć przed myszkowskimi podatnikami wysokość dochodu uzyskanego ze Starostwa Powiatowego w Myszkowie. Ile Kozłowski zarabia na razie nie wiemy. Wiemy natomiast, że w czasie pracy w starostwie koresponduje w sprawach prywatnych. Podczas kwietniowej sesji Rady Powiatu Myszkowskiego umawiał się na spotkanie ze swoim potencjalnym wyborcą – Mariolą Nowak. Pech chciał, że to byliśmy my. Okazują się prawdą słowa Schopenhauera, że dla człowieka nie ma nic droższego niż dogodzenie jego próżności. To właśnie próżność doradcy pokazała czym zajmuje się naprawdę w czasie pracy.
W czerwcu Starostwo Powiatowe w Będzinie opublikowało w Biuletynie Informacji Publicznej oświadczenia majątkowe radnych powiatu będzińskiego za rok 2013. Nie ukrywamy, że z wielką niecierpliwością czekaliśmy na moment, w którym będziemy mogli zobaczyć oświadczenie majątkowe Mariusza Kozłowskiego - radnego powiatu będzińskiego i doradcy starosty myszkowskiego. Jednak Kozłowski zagrał na nosie nam i podatnikom powiatu myszkowskiego. W punkcie ósmym oświadczenia majątkowego, w którym należy podać dochody osiągane z tytułu zatrudnienia lub innej działalności zarobkowej lub zajęć z podaniem kwot uzyskiwanych Z KAŻDEGO TYTUŁU doradca wpisał łączny dochód z obu starostw – będzińskiego i myszkowskiego. Przypomnijmy w 2013 roku Kozłowski rozpoczął w Myszkowie pracę na stanowisku doradcy starosty Wojciecha Pichety. Gdy w grudniu 2013 roku poinformowaliśmy o jego zatrudnieniu w Myszkowie radnych powiatowych, wokół osoby doradcy zrobił się szum. Starosta nie wiedział, gdzie podziewa się jego doradca, choć powinien być w pracy. Urzędnicy z myszkowskiego starostwa nigdy o koledze Kozłowskim nie słyszeli. Sekretarz powiatu Agnieszka Żmudzka nie potrafiła określić ani pokoju ani nawet piętra, gdzie przebywać powinien doradca. Podczas wizyty w starostwie 20 grudnia znaleźliśmy Kozłowskiego – na biurku miał notes i tablet. Nic więcej. Gdy radni, wielokrotnie pytali starostę o to co robi jego doradca i ile zarabia, ten śmiał się i zasłaniał się ochroną danych. A skąd wziął się Kozłowski w Myszkowie? Przed podjęciem tu pracy piastował funkcję członka zarządu Powiatu Będzińskiego, a później wicestarosty tamtejszego samorządu. Jednak będzińscy radni odwołali go ze stanowiska po tym jak wyniknęły nieprawidłowości ze spółką Kopernik, w której zatrudniona była żona Kozłowskiego. Pewien swego Kozłowski w tym czasie zaciągnął pożyczkę hipoteczną na kwotę ok. 400 tys. zł. Po odwołaniu z funkcji wicestarosty, z diety radnego by nie wyżył. Ale do Kozłowskiego uśmiechnął się los. W tym samym czasie w powiecie będzińskim zatrudniony na stanowisku asystenta zostaje Michał Trojakowski – członek Zarządu Powiatu Myszkowskiego, otwierając drzwi w Myszkowie dla Kozłowskiego. Z nieoficjalnych informacji, jakie uzyskaliśmy wynika, że obaj na umowie mają tą samą wysokość wynagrodzenia. Jaką? Trojakowski wykazał dochód z zatrudnienia w Starostwie Powiatowym w Będzinie w wysokości 19 tys. zł. Nie wiemy ile zarobił Kozłowski, bo on w swoim oświadczeniu podał zsumowaną kwotę ze Starostwa Powiatowego w Będzinie i ze starostwa Powiatowego w Myszkowie - 86.871,87zł. Doradca nie wyodrębnił nawet wysokości diety radnego powiatu będzińskiego i nie rozdzielił dochodu, całkowicie ignorując część instrukcji informującej, jak oświadczenie wypełnić. Powiadomiliśmy przewodniczącego Rady Powiatu Będzińskiego, że Kozłowski błędnie wypełnił oświadczenie majątkowe. Jednak przewodniczący, stając po stronie swojego kolegi, stwierdził, że żadnego błędu nie ma. Po dłuższej wymianie korespondencji z samorządem Powiatu Będzińskiego, który murem stanął za Kozłowskim, powiadomiliśmy o niewłaściwie wypełnionym oświadczeniu Urząd Skarbowy w Będzinie, który jest uprawniony do weryfikacji oświadczenia radnego Kozłowskiego.
- Proszę o przeprowadzenie kontroli oświadczenia majątkowego radnego Rady Powiatu Będzińskiego – Mariusza Kozłowskiego, złożonego za rok 2013 – zawnioskowaliśmy do naczelnika US, motywując jednocześnie zasadność naszego wniosku: - Domniemywać można, że radny Mariusz Kozłowski, wypełniając oświadczenie niezgodnie z przepisami, próbuje ukryć interesującą opinię społeczną wysokość wynagrodzenia z tytułu pracy jako doradca Starosty Powiatu Myszkowskiego. Pisaliśmy bowiem o tym, że istnieje podejrzenie, że jest to etat fikcyjny, gdyż identyczną pracę w Starostwie Będzińskim dostał członek Zarządu Powiatu Myszkowskiego radny Michał Trojakowski, a ich wynagrodzenia mają być identyczne napisał naczelny Gazety Myszkowskiej do Naczelnika Urzędu Skarbowego w Będzienie. Czekamy na odpowiedź.
Pytanie: „w czym doradca doradza” ciągle aktualne
Pod koniec marca br. w artykule „Wiemy jak doradca doradza: Kozłowski spec od bloga” (GM 13/14) opisaliśmy zajęcia doradcy, którymi trudni się podczas pracy w Starostwie Powiatowym w Myszkowie. Złapaliśmy Kozłowskiego na blogowaniu w czasie pracy. Ten się wszystkiego wyparł i podczas sesji straszył nas sądem. Do procesu nie doszło, bo Kozłowski podstaw nie znalazł. Znaleźliśmy je my. Znając naturę doradcy i zamiłowanie do Internetu pokusiliśmy się o dziennikarską prowokację. Założyliśmy e-maila z fałszywymi danymi, by sprawdzić czy doradca naprawdę nie zajmuje się osobistymi sprawami w czasie pracy. 24 marca jako Mariola Nowak, mieszkanka powiatu będzińskiego napisaliśmy z przekąsem pierwszego maila do Kozłowskiego. Wychwyciliśmy wcześniej kilka tematów o których często pisał na swoim blogu, wykłócając się ze swoimi politycznymi przeciwnikami z powiatu będzińskiego, a dokładnie z Adamem Szydłowskim, który zatrudnienie znalazł w MOPS-ie w Będzinie. Adam Szydłowski wyraził zgodę na użycie jego personaliów w prowokacji. Mając również na uwadze słowa maksymy – gdzie zaczyna się próżność, tam kończy się rozum - postanowiliśmy połechtać ego doradcy i tym samym sprowokować go do ciekawych wywodów. „Szanowny Panie Mariuszu jestem stałą czytelniczką Pana bloga i muszę powiedzieć, że jestem przerażona tym, co dzieje się w naszym powiecie (mowa o powiecie będzińskim – przyp. red.). Przedstawione przez Pana informacje na temat zatrudniania „kolesiów” w MOPS w Będzinie nie pozostawiają złudzeń na temat tego, jak my obywatele powinniśmy głosować w nadchodzących wyborach. Każdy normalny człowiek bez poparcia i bez pleców nie otrzyma pracy w urzędzie, a tym bardziej jak Pan napisał bez kwalifikacji (powołaliśmy się tu na opisywany przez Kozłowskiego sposób zatrudniania urzędników – przyp. red.). Tu mowa o stanowisku zastępcy dyrektora MOPS. Jestem zszokowana i zniesmaczona. Cieszę się, że do urn pójdziemy już tej jesieni. Na szczęście mamy alternatywę – napisała „Mariola Nowak”. Pierwsza odpowiedź nadeszła w niedzielę 30 marca: - Szanowna Pani Mariolu, Jestem przekonany ze nasuwa sie Pani jeszcze jeden wniosek - ludzie wykształceni w danej dziedzinie szukają pracy, a niekompetentni decydują :( Pozdrawiam Mariusz Kozłowski – napisał doradca (zachowaliśmy oryginalną pisownię, z błędami gramatycznymi „doradcy”). Pierwsze, co przyszło nam na myśl to fakt, że to bardzo uniwersalne słowa, które można przypisać do sytuacji w różnych urzędach… Także tych w naszym powiecie. W odpowiedzi zapytaliśmy Mariusza Kozłowskiego dlaczego zatrudnia się niekompetentnych ludzi na stanowiskach i dlaczego musimy za fuszerkę płacić. Doradca nie zrozumiał sarkazmu, bo nie mógł, w końcu pisał do niego potencjalny wyborca… Kozłowski znalazł na nasz problem sposób: - Nie wiem czy moja odpowiedz będzie Panią satysfakcjonowała, ale moim zdaniem to zbyt mała liczba osób które decydują sie wziąć udział w wyborach. Ogólne zniesmaczenie i brak wiary w możliwość zmiany powoduje to, że ludzie nie interesują sie wyborami. Powstaje swoista kwadratura koła - do wyborów idzie większość partykularnie zainteresowana utrzymaniem stanu - taki jaki jest. Efekt jest taki że osoby takie jak Szydłowski funkcjonują w polityce. Przykre, prawda? ale niestety prawdziwe :( Jeżeli Pani miała by ochotę czynniej przyłączyć się do tych, którzy (w takim stanie rzeczy) chcą coś zmienić, czekam na Pani stanowisko. E-maila otrzymaliśmy 31 marca w poniedziałek o godz. 18.28. Pora nie budzi zastrzeżeń. Doradca do tej pory korespondował po pracy. Jednak 2 kwietnia (środa) już nie zdołał wyczekać i napisał o godz. 11.57: - Pani Mariolu, Nawet jeżeli sie nie pozbędziemy, to jeżeli wszyscy zrezygnują z działania może być tylko gorzej. Bardzo dziękuje za miłe słowa w kierunku mojej osoby. Ja jednak nie zapominam o ludziach którzy mi zaufali i dzięki którym mogłem (i mam nadzieje będę mógł) reprezentować ich w samorządzie. Nigdy ich nie zawiodłem i nadal tak będzie. Ale bez tych ludzi, tych którzy wiedzą jak duże znaczenie ma ich determinacja nic nie można by było osiągnąć. Wierzę że Pani łatwo sie nie podda i że przyjmie moje zaproszenie. Możemy sie spotkać w biurze Rady Powiatu i swobodnie porozmawiać o wspólnych dylematach – podpisał - Mariusz Kozłowski. W kolejnym e-mailu do Kozłowskiego napisaliśmy, że oczywiście Mariola wyraża chęć na spotkanie, jednak obowiązki zawodowe nie pozwalają. Dla Kozłowskiego nasz brak czasu nie stanowił problemu: - Pani Mariolu, moje zaproszenie proszę traktować jako zawsze aktualne. Mam nadzieje ze wygospodaruje Pani chwile ze swojego cennego czasu i będziemy mogli porozmawiać o dręczących problemach a i z pewnością o tym jak je rozwiązać – napisał 4 kwietnia (piątek) o godz. 9.31. W czasie pracy. Postanowiliśmy dać Kozłowskiemu ochłonąć przed zgubą. 25 kwietnia podczas sesji Rady Powiatu Myszkowskiego siedzimy plecy w plecy z doradcą Mariuszem Kozłowskim. Kozłowski siedzi kilka metrów od swojego szefa – starosty Wojciecha Pichety. Jak zwykle przy sobie ma tablet, z którym dwukrotnie go spotkaliśmy. Nie marnując okazji do sprawdzenia doradcy, piszemy do niego e-maila jako Mariola Nowak (godz. 11.23): - Szanowny Panie Mariuszu, ubolewam nad brakiem Pana artykułów (mowa o artykułach na blogu – przyp. red.) i chciałabym Pana zmotywować do napisania kolejnego. Mam nadzieję, że się Pan nie poddał. Aby widzieć reakcje Kozłowskiego, przesiadamy się. Godz. 12.23 Kozłowski odpisuje z tableta: - Pani Mariolu, Z Pani e-maila wnioskuje ze istnieją tematy które chciałaby Pani poruszyć. Ponawiam zaproszenie. Z informacji o których Pani pisała, godziny przedpołudniowe są dla Pani właściwe. Czekam na sugestie. Siedziba Starostwa Powiatowego sadze ze będzie najwłaściwsza. Gdy byliśmy z wizytą u Kozłowskiego w myszkowskim starostwie 20 grudnia 2013r. stanowczo oznajmił, że się z nami na pewno nie spotka. A tu szok. Okazuje się, że nie stanowi dla Kozłowskiego problemu spotkanie z przyszłym wyborcą nawet w godzinach porannych w Będzinie – bo starostwo będzińskie Kozłowski miał na myśli. Nie spodziewał się przecież tego, że mailuje z nami - wiedział, że pisze do niego Mariola z powiatu będzińskiego. Nie stanowiło też problemu korespondowanie i umawianie się na spotkania w czasie, gdy doradza staroście myszkowskiemu, gdy wokół zasiadają radni powiatu myszkowskiego, mieszkańcy powiatu myszkowskiego, z pieniędzy których pozyskuje wynagrodzenie. Ale przecież on – jak sam zarzekał się na sesji w marcu – nie bloguje w czasie pracy choć właśnie w tych godzinach nadal pojawiają się wpisy… Na pewno też e-maili prywatnych nie pisze – w końcu ma tyle zajęć.
Katarzyna Kieras
Napisz komentarz
Komentarze