(Myszków) Powiatowi Radni poznali wreszcie Mariusza Kozłowskiego, doradcę Starosty Myszkowskiego Wojciecha Pichety. W piątek 31 stycznia, podczas ostatniego posiedzenia rajców, ponownie poprosiła o to Anna Socha – Korendo. – Zapraszam po sesji do jego gabinetu, chętnie go Pani przedstawię – proponował radnej starosta Wojciech Picheta. – Nie chcę być tak wyróżniana, tym bardziej, że nie ja jedna chciałabym wreszcie go zobaczyć i poznać – odpowiadała Socha–Korendo. Ostatecznie to doradca Kozłowski pofatygował się do radnych.
Doradca starosty Wojciecha Pichety - Mariusz Kozłowski –do tej pory jest dla radnych postacią dość tajemniczą. Choć w Starostwie Powiatowym zatrudniony jest na pełen etat od 19 sierpnia ub. r. wielu z nich długo nie wiedziało, że jest ktoś, kto pełni tak ważną – jak się wydaje – funkcję. Pierwsze pytania o jego osobę i charakter jego pracy radni zadali zatem dopiero podczas sesji w …grudniu ub. r.. - Dlaczego od sierpnia jeszcze go nam nie przedstawiono? To tajne? –pytała wtedy radna Anna Socha - Korendo. - Pierwszy raz słyszę bym musiał zatrudnianych pracowników przedstawiać, pani wybaczy – odpowiadał jej starosta Wojciech Picheta.
Kiedy przedstawiciele naszej redakcji przyjechali 20 grudnia ub. r. (dzień po wspomnianej sesji) do Starostwa by poznać doradcę, okazało się to bardzo trudne, bo nawet po czterech miesiącach jego pracy mało kto w urzędzie umiał wskazać w którym pokoju, a nawet na którym piętrze urzęduje doradca Kozłowski. Nie potrafiła nam pomóc nawet sekretarz powiatu Agnieszka Żmudzka. Mimo wszystko udało nam się dotrzeć do doradcy (urzędował w pokoju 205), choć podczas konwersacji z naszą redakcyjną koleżanką nie był zbyt wylewny.
Z poznania Mariusza Kozłowskiego nie chcieli zrezygnować radni. W piątek 31 stycznia podczas Sesji Rady Powiatu radna Anna Socha–Korendo ponownie poprosiła o umożliwienie jej poznania doradcy starosty. – Po sesji zapraszam panią do jego gabinetu, chętnie go pani przedstawię – proponował jej w odpowiedzi Wojciech Picheta. – Nie chcę być tak wyróżniana, tym bardziej, że nie ja jedna chciałabym wreszcie go zobaczyć i poznać – odpowiadała Socha–Korendo. – To zapraszam wszystkich radnych po sesji, którzy chcą go poznać – ripostował Picheta.
– Może jednak, żeby nie robić tłoku w jego gabinecie, poprosilibyśmy doradcę Kozłowskiego do nas – zaproponował Przewodniczący Rady Powiatu Marian Szczerbak. On również, do grudnia nie wiedział o istnieniu doradcy starosty. Mariusz Kozłowski pojawił się po chwili na sali sesyjnej. Gdy wchodził, starosta Picheta chciał zażartować, że przedstawia doradcę, „który jest jak Yeti, o którym wszyscy słyszeli, ale nikt nie widział”. Dowcip się udał, bo rzeczywiście do czasu, aż zainteresowała się nim Gazeta Myszkowska nie był widywany w starostwie. Choć oczywiście był, bo lista obecności z pewnością wypełniona jest skrupulatnie…
– Mam nadzieję, że się pan nie obrazi za to „Yeti” – witał doradcę radny Dariusz Lasecki. Po krótkiej prezentacji Mariusz Kozłowski gotów był odpowiadać na pytania radnych, ci jednak stwierdzili, że zadają mu je podczas posiedzeń komisji. Być może wtedy radni będą chcieli wyjaśnić jeszcze jedną „zagadkę” – wysokość pensji, za jaką doradza doradca. Kiedy sami zapytaliśmy o to w Starostwie Powiatowym w Myszkowie uzyskaliśmy lakoniczną odpowiedz: - Maksymalna stawka miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego dla tej kategorii i tego stanowiska: 6600 zł brutto – poinformował rzecznik Marcin Pilis. Ile dokładnie wiadomo będzie na pewno w maju, nawet jeśli do tego czasu urzędnik będzie zasłaniał się „płacowymi widełkami”. Mariusz Kozłowski, jako radny Powiatu Będzińskiego, jest bowiem zobowiązany złożyć oświadczenie majątkowe za 2013 rok. Pensja jaką pobiera z tytułu doradzania staroście musi być w nim ujęta.
Mariusz Kozłowski jest jednocześnie radnym Rady Powiatu Będzińskiego. W poprzedniej kadencji był nawet wicestarostą z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. PiS rządzi też w Myszkowie, gdzie ma wicestarostę (Mariusz Trepka) i członka zarządu (Piotr Bańka). Kozłowski rozstał się jednak z PiS -em, gdy ten wypadł z koalicji rządzącej w powiecie będzińskim. W obecnej kadencji zachował jednak stanowisko etatowego członka zarządu. Ale tylko do czasu, gdy wybuchła afera związana z powołaną przez Powiat Będziński spółką Kopernik. Spółka przetrwała rok, narobiła strat i radni w atmosferze skandalu i ze wstydem ją likwidowali. A w spółce, która okazała się kompletną klapą zatrudnienie znalazła żona Mariusza Kozłowskiego. W sprawie spółki Kopernik będzińska prokuratura prowadzi śledztwo, pod kątem podejrzenia popełnienia przestępstwa, polegającego na „przekroczeniu uprawnień przez członka zarządu Powiatu Będzińskiego na szkodę powiatu oraz osoby Skarbnika Powiatu Cezarego Baryłko. Choć śledztwo toczy się „w sprawie” i nikomu nie postawiono zarzutów, nie jest tajemnicą, że ów „członek Zarządu Powiatu Będzińskiego” to właśnie nowy doradca starosty myszkowskiego Wojciecha Pichety. Będzińskie śledztwo zostało raz umorzone, ale Sąd Rejonowy w Będzinie uznał zażalenie poszkodowanego skarbnika powiatu i nakazał dogłębne zbadanie sprawy. Decyzją Sądu Rejonowego w Będzinie z 24.X.2013 śledztwo zostało wznowione, a Mariusz Kozłowski stał się dla Zarządu Powiatu Będzińskiego jak gorący kartofel, który gdy parzy, trzeba go odrzucić na bok. Trafił do Myszkowa. Z kolei Starosta Będziński zatrudnił na stanowisku asystenta starosty Michała Trojakowskiego, radnego i Członka Zarządu Powiatu Myszkowskiego. Trojakowski w zakresie swoich obowiązków ma w Będzinie „przygotowanie ekonomicznych i finansowych analiz dotyczących efektów realizacji programu naprawy sytuacji ekonomicznej Powiatowego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w ramach nadzoru prowadzonego przez Starostwo Powiatowe w Będzinie.” W zakresie jego czynności znajduje się też „zbieranie, zestawianie i wstępne analizowanie danych porównawczych dotyczących problemów społecznych w jednostkach samorządu powiatowego ze szczególnym uwzględnieniem służby zdrowia, a także proponowanie kierunków działań związanych z powiatową polityką społeczną oraz służby zdrowia”. W maju gdy obaj panowie będą zmuszeni ujawnić w oświadczeniu majątkowym ile dostali kasy za „zbieranie i doradzanie” porównamy te kwoty. A wyborcom obu powiatów już dajemy pod rozwagę, czy na doradców warto oddać głos w jesiennych wyborach samorządowych. Bo to że do władzy będą się pchać, jest pewne. (rb, JotM)
Napisz komentarz
Komentarze