(Siewierz) W miniony weekend prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński odwiedził kilka miast na Śląsku i w Małopolsce. Ostatnie z zaplanowanych na sobotę i niedzielę spotkań odbyło się 8 grudnia w Siewierzu. Z możliwości spotkania się z liderem największej partii opozycyjnej skorzystało wielu mieszkańców powiatu myszkowskiego i zawierciańskiego.
Jarosław Kaczyński w Siewierzu powtórzył w zasadzie to, co wcześniej usłyszeli od niego m.in. mieszkańcy Pszczyny, Kęt czy Libiąża. Jego zdaniem w Polsce trwa proces, który nazwał „zwijaniem państwa”. Dowodził, że problemy z którymi dziś borykają się Polacy, takie jak choćby bezrobocie, są szczególnie widoczne w tzw. „Polsce powiatowej” czyli obszarach nie zaliczanych do ośrodków metropolitalnych.
- Z tej Polski powiatowej jest największa emigracja. To głównie stąd Polacy wyjeżdżają w poszukiwaniu pracy. Te wszystkie problemy, które nas gnębią, są tutaj szczególnie ostre. I mamy coś więcej, nowe zjawisko (…) Polskie państwo, można powiedzieć się zwija. To znaczy likwidowane są szkoły, placówki służby zdrowia, likwidowane są poczty, stacje Sanepidu, komisariaty policji, krótko mówiąc, instytucje, które tworzą mechanizm obsługiwania pewnego rodzaju interesów i spraw obywateli. Trzeba sobie zadać pytanie: dlaczego tak jest? Przecież jeszcze nie tak dawno Polskę biedniejszą niż dzisiaj, bo co rok jesteśmy jednak bogatsi, było na to stać. A dzisiaj nie stać (…) Polska coraz bogatsza, coraz mniej może, coraz mniej daje swoim obywatelom. I to nie dotyczy tylko tego zjawiska „zwijania się” ale i innych zjawisk – mówił Jarosław Kaczyński. Do tych innych zjawisk zaliczył m.in. kwestię pracy i niż demograficzny. - To już nie chodzi tylko o to, że tej pracy jest tak mało, że jest większe bezrobocie, że tylu ludzi musiało wyjechać. Tu chodzi także o to, że zanika prawo pracy. Że przepisy prawa pracy, które chronią jakoś pracowników, są zmieniane w przepisy prawa cywilnego, że są zawierane umowy śmieciowe (…) W tej chwili w Polsce trwa taki proces wycofywania się z tego rodzaju rozwiązań, na rzecz rozwiązań dla tego pracownika, dla tego zatrudnionego bardzo niekorzystnych (…) Polska się zwija. To jest informacja, która właściwie powinna być podawana codziennie na pierwszych stronach gazet, czy paskach telewizyjnych, czerwonym kolorem. Polaków jest dziś mniej niż było 20 lat temu. A jeżeli ten trend, który jest obecnie się utrzyma, jeżeli będzie w Polsce tak mało dzieci, to przy końcu tego wieku będzie nas gdzieś ok. 16 milionów – dodawał. Taka sytuacja zdaniem prezesa PiS stwarza zagrożenie dla naszego kraju, ze względu na jego położenie pomiędzy Niemcami a Rosją. – Można powiedzieć, że w ogóle nas nie będzie, bo po prostu polskość zacznie zanikać. Czyli ten stan niesatysfakcjonujący dla obywateli daje ten skutek, że w Polsce mamy dzietność, brzydkie słowo ale innego nie ma, na 211 miejscu na świecie, chyba na 222 państwa. I stąd ten kryzys demograficzny, stąd to ogromne zagrożenie. To co dziś w Polsce się dzieje jest trudne do przyjęcia z punktu widzenia naszej teraźniejszości, ale jest jeszcze dużo trudniejsze z punktu widzenia naszej przyszłości. To prowadzi do tego, że to co nie udało się zaborcom, teraz się uda. Bo zaborcy chcieli, żeby Polski nie było i żeby Polaków nie było. Jeżeli będzie tak dalej, to w istocie, za kilkadziesiąt lat nas nie będzie – dowodził Kaczyński.
Zdaniem prezesa PiS taka sytuacja to efekt fatalnych struktur, błędnej polityki i tego, że Polska jest rządzona bez planu i nie dla dobra publicznego. - Jest rządzona dla dobra pewnych grup, dla dobra, można powiedzieć, partykularnego. Nie chodzi tylko o dobro tych, którzy w tej chwili sprawują władzę. Oni sprawują władzę nie tylko we własnym imieniu, niestety też nie w imieniu milionów obywateli, nawet tych którzy ich poparli. Oni sprawują władzę tak naprawdę w imieniu różnych, potężnych sił nacisku, i tych wewnętrznych i tych zewnętrznych, i tylko z nimi się liczą. Dla państwa, społeczeństwa mają propagandę, a w rzeczywistości oszustwo, bo ta propaganda nie jest niczym innym jak zwykłym oszukiwaniem – mówił. Dowodził, że taka sytuacja powinna się zmienić. Jego zdaniem można to osiągnąć, pod warunkiem, że jest plan, do którego realizacji dążą wszystkie siły polityczne w kraju. Wskazywał, że dla Polski przykładem mogą być, jeszcze niedawno zacofane gospodarczo Korea Południowa i Singapur, czy Austria. - Jak na zachodnią Europę też była stosunkowo biedna, dziś jest bogatsza od Szwajcarii. Wszędzie działano z planem, działano w imię dobra publicznego. Działano w ten sposób, że często mimo różnego rodzaju sporów, często bardzo ostrych, był ten wspólny cel, który łączył nawet tych, którzy wcześniej nawet wręcz do siebie strzelali. W Austrii połączyły się w takim pakcie dwie partie, które przed wojną walczyły ze sobą już nawet nie tylko z pomocą karabinów, ale i artylerii. Umówiły się i przeszło 20 lat rządziły razem, wybory decydowały jedynie o tym kto ma kanclerza, kto ma więcej w rządzie. I to był okres ogromnego rozwoju gospodarczego. I to rozwoju z zachowaniem zasady sprawiedliwości społecznej. U nas w 1989 roku odrzucono ostatecznie Marksizm, ale w to miejsce przyszła nowa doktryna. Liberalizm. I ten liberalizm w Polsce był tak interpretowany, że władza w gruncie rzeczy nic nie może zrobić, że o wszystkim musi decydować rynek. Że zakłady pracy muszą upadać, bo to jest siła wyższa, że o wszystkim muszą decydować tzw. rynki, a te rynki to są po prostu międzynarodowi spekulanci funkcjonujący na giełdach. Planu nie było. Poza incydentalnymi, nie było żadnych działań zmierzających do tego by polska gospodarka i polskie społeczeństwo dobrze się rozwijały.
„PiS MA PLAN”
- Czasu nie cofniemy, ale musimy już w tej chwili porzucić ostatecznie tę ideologię. Z planem, z przeświadczeniem, że można, a nie przeświadczeniem, że nie można. I my, jako PiS, taki plan mamy. Będzie on w pełni przedstawiony w lutym przyszłego roku – zapowiadał Jarosław Kaczyński. W jego centrum ma znaleźć się program gospodarczy nastawiony na zwiększenie ilości miejsc pracy i unowocześnienie gospodarki. Na jego realizację zdaniem Kaczyńskiego znajdzie się aż bilion złotych. - Musimy doprowadzić do tego, żeby było więcej pracy i żeby rosła wydajność. To jest bardzo trudne, ale jeśli to zdołamy połączyć, to będziemy bardzo szybko szli do przodu. Czy to można zrobić? Mamy możliwość zmobilizowania w ciągu najbliższych lat około biliona złotych na inwestycje promowane przez państwo. To są środki europejskie, plus inne, które można jeszcze do tego dodać przy odpowiedniej polityce. To jest naprawdę niemała suma. Mamy możliwości związane z odblokowaniem tego wszystkiego, co dziś jest workiem kamieni na plecach gospodarki. To jest ta mitręga organizacyjna czy biurokratyczna związana z prowadzeniem działalności gospodarczej (…) To są i inne „blokady”. W wielu miejscach w Polsce są różnego rodzaju nieformalne kartele, monopole, jedna firma wygrywa wszystkie przetargi, inne nie mają prawa w ogóle zaistnieć. Każdy kto zna Polskę wie doskonale, że tak jest. Po prostu bardzo wielu dobrych przedsiębiorców, albo ludzi którzy chcieliby zostać przedsiębiorcami w Polsce jest po prostu zablokowanych (…) Musimy zrzucić zalegające na nas i niszczące nas obciążenia. A te obciążenia to np. gigantyczna korupcja w Polsce. Ten rząd przejdzie do historii jako ten, który doprowadził do ogromnego wzrostu korupcji. A dlaczego doprowadził? Bo doszedł do władzy pod hasłem, że walka z korupcją to zbrodnia. Za to że walczyliśmy z korupcją oskarżano nas o to, że dyktaturę żeśmy wprowadzili, że wszyscy są inwigilowani, różne bzdury i bajki opowiadano, w które niestety spora część społeczeństwa uwierzyła. Jak można mówić o dyktaturze w kraju, w którym władza jest nieustannie szarpana, gdzie się premiera, prezydenta ciągle obraża? W jakiej dyktaturze jest to możliwe? Bardzo wielu, szczególnie młodych ludzi szło do wyborów w przekonaniu, że oni bronią demokracji, a bronili złodziei. Jak złodzieje się dowiedzieli, że teraz można działać, to oczywiście ruszyli do ataku. A gdzie ruszyli? Tam, gdzie jest najwięcej pieniędzy, gdzie są środki europejskie. I dlatego kilometr polskiej autostrady jest droższy niż kilometr autostrady w Niemczech. A do tego mamy takie osiągnięcia, jak to, że zapowiadano, że będzie 3 – 3,5 tysiąca kilometrów autostrad, jeszcze większe plany mieli niż my, następnie wybudowano z tego 1/3, i to w małych odcinkach, tak, że nie tworzy to żadnej całości, i jeszcze do tego okazało się, że jest to niebywale drogie. Ale i to jeszcze mało, okazało się, że ci co budowali jeszcze zbankrutowali. To jest chyba rekord świata, do tej pory chyba nikt nie potrafił czegoś takiego uzyskać.
Jarosław Kaczyński, który walkę z korupcją w Polsce nazwał „leczeniem jej z najcięższej choroby”, zapowiedział, że jeśli jego partia wyjdzie zwycięsko z wyborów, to „leczenie” wróci. - Mamy coraz wyższe poparcie w sondażach, ale tu nie o sondaże chodzi, ale o prawdziwe wybory. Mamy przed sobą wybory europejskie, samorządowe, prezydenckie i parlamentarne. Europejskie takie ważne nie są. Ważne jest jednak żeby PiS w nich zwyciężyło, żeby był sygnał, że to już nie sondaże, ale decyzja społeczeństwa. Jeśli odniesiemy zwycięstwo w tych wyborach, jest duża szansa, że te kolejne się przesuną w czasie, że wybuchnie kryzys w koalicji, w partii, która jest obecnie przy władzy. Później są wybory samorządowe. Ogromnie ważna sprawa, bo w Polsce w samorządach jest bardzo dużo władzy. Kto mówiąc żartobliwie „ma w worku najwięcej prezentów”? Marszałek Województwa (…) Później mamy wybory prezydenckie. Prezydent w Polsce pozytywnej władzy nie ma dużo, ale hamulce ma mocne w ręku. Można powiedzieć, że ma i nożny i ręczny. I ten, który jest w tej chwili, jeśli pozostanie, to będzie naciskał na ten nożny i zaciągał ręczny. Bądźcie pewni, że tak będzie, jeśli w Polsce będą zmiany. Dlatego potrzebny jest inny prezydent. I w końcu te decydujące wybory, parlamentarne (…) Trzeba w Polsce takiej sytuacji, w której za władzę odpowiada jedna siła, jedna partia z jasnym programem. My ten jasny program ogłosimy i będziemy Polakom przedstawiać. Jeśli będziemy mieli bezwzględną większość w parlamencie, a jeszcze lepiej większość konstytucyjną, bo wtedy będzie nam dużo łatwiej Polskę zmienić, to bądźcie pewni, że Polska będzie intensywnie leczona z tych chorób, które uniemożliwiają nam szybki rozwój – zapowiadał Jarosław Kaczyński.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze