(Myszków) 14 listopada wicestarosta Powiatu Myszkowskiego Jan Kieras skończył 65 lat, więc ZUS, po ostatnich orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego, łaski mu nie robi- jeżeli tylko Kieras wystąpi o przyznanie emerytury, dostanie ją. I dalej może być wicestarostą. Bo nikogo nie można pozbawić prawa do emerytury, wiek emerytalny nie oznacza też konieczności odejścia z pracy. Z emerytury i pensji starosty razem korzysta choćby Andrzej Kwapisz, Starosta Powiatu Częstochowskiego. Kieras zapewne zrobi tak samo, to jego prawo. Pytanie, czy zrezygnuje ze stanowiska i zgodnie z cichą, choć powszechnie znaną umową koalicyjną z PiS-em odda posadę wicestarosty Mariuszowi Trepce? Wątpliwe, choć ten już od dawna w żartach nazywany jest wicestarostą. Najpierw radny Trepka wicestarostą miał być w czerwcu, później we wrześniu, a ostatnio sam mówi, że najdalej w styczniu 2013. O ile Kieras zdecyduje się zostać faktycznie emerytem, w co wątpię. Analizie, jak ułoży się scena polityczna Starostwa Powiatowego w Myszkowie poświęciliśmy ostatnie kilka miesięcy. Oto wnioski:
Od wakacji Platforma Obywatelska, SLD i PSL Anny Sochy-Korendo (jest jeszcze jednoosobowe PSL J. Kierasa); liczą głosy czy wystarczy im sił do: 1. odwołania Przewodniczącego Rady Powiatu Mariana Szczerbaka- lewica nie może mu wybaczyć, że przy wyborach starosty (wygrał Picheta), jak podejrzewają radni lewicy, Szczerbak sprzedał ich za posadę przewodniczącego. 2. Odwołania Wojciecha Pichety z funkcji starosty. To cel główny dla PO, PSL (bez Kierasa) i lewicy.
Każda z partii tej koalicji ma jednak własny problem: PO boi się braku jednomyślności we własnych szeregach, i cierpi na brak przywództwa. Formalnie partią rządzi w powiecie Mariusz Kleszczewski, wicemarszałek woj. śląskiego, który ostatnio zupełnie nieprzekonująco tłumaczy się, że nie wie nic o interesach żony, której restauracja dostała nagrodę od organizacji, której jako wicemarszałek przewodniczy (Śląska Organizacja Turystyczna). Kleszczewski powszechnie uważany jest za ojca porażki PO w potyczce Jakubiec kontra Picheta, gdy warzyło się, kto zostanie starostą po Okrasce. Kandydat PO był praktycznie bez szans, skoro szef PO nawet siedział razem z jego przeciwnikiem podczas głosowania. Kolejnej porażki mogą działacze PO marszałkowi nie wybaczyć i zażądać zmiany przywództwa. Chęci może by się znalazły, ale konkurentów nie widać. Ambicji takich nie przejawia Dariusz Lasecki (choć nie wyklucza, że zawalczy o fotel starosty), z kolei ambicji z pewnością nie zabraknie wójtowi Poraja Łukaszowi Stacherze. Mimo tego, że przywództwo w PO jest w powiecie mocno kontestowane, pozycja Mariusza Kleszczewskiego ciągle jest silna; choć zaufanie własnych radnych już stracił. Przez kilka miesięcy wojna podjazdowa pod zmianę starosty toczyła się bez niego.
Lewica ma problem zarówno ze Szczerbakiem (wyrzucili go z SLD), jak i z radną Grażyną Kolasą. Ta druga przez lata wykazywała się dobrym wyczuciem „skąd wieje wiatr”, a szef SLD Rafał Kępski jest na politycznej scenie Myszkowa najbardziej zdecydowanym na zmiany politykiem. Na kolejną zdradę w partii nie chce i nie może sobie pozwolić, więc i radną Kolasę czeka albo polityczna banicja, albo wyjście z rozkroku.
Najciekawsze rzeczy dzieją się jednak w PSL. Jan Kieras został wicestarostą mając jeden (własny) głos, ale kosztem rozbicia partii, z którą przeszedł całą karierę polityczną. Odda posadę PiS-owi, de facto razem z wiejskim elektoratem, który już wcześniej głosował na PiS, Samoobronę (gdy istniała), a coraz rzadziej na PSL? Dość żałosny byłby to koniec polityka, który całe życie związany był z ruchem ludowym. Ale Kieras, choć zachował posadę wicestarosty, przegrał o przywództwo w partii z młodą, ambitną Anną Sochą-Korendo. Obecnie rozkrok, w jakim stoi Jan Kieras bliższy już jest szpagatu, co dla emeryckich stawów jest ogromnym wysiłkiem. Zrezygnuje z posady i odda PiS-owi nie tylko stanowisko, ale i wieś? PSL już takich strat nie odrobi nigdy. Sam Kieras często daje do zrozumienia, że tego nie zrobi, bo „przecież PO i PSL nie zagłosują za Trepką” i będzie pat. I tu mógłby się zdziwić, bo choć do niedawna rzeczywiście wydawałoby się niemożliwe, że PSL przyłoży rękę do Trepki-wicestarosty, niedawno nastroje jakby się zmieniają. Niechęć do długoletniego szefa ludowców jakby zwycięża. Kieras do niedawna miał szansę wykupić polisę od wszystkich nieszczęść, ale albo zabrakło mu odwagi, albo przeliczył się w kalkulacjach: głosując razem z PO, SLD i PSL (a takie propozycje padały), za odwołaniem Pichety ze stanowiska miał gwarancję zachowania posady. Wyszedłby też przed emeryturą na ojca jednoczącego rozbity PSL. Na czym polegała polisa? Gdyby ten numer nie wyszedł, choć to mało prawdopodobne, Kieras byłby zabezpieczony na dwa fronty: koalicja PO, PSL i SLD nie zgodziłaby się na jego odwołanie, gdyby nerwy puściły staroście Pichecie. Zyski w postaci zjednoczenia ludowców byłyby już premią extra.
PiS, który od czasu jak jest w koalicji z tym doktorem, którego Jarosław Kaczyński po sprawie Sawickiej umieścił na plakatach jako przykład najgorszych patologii w PO, która chce nam szpitale najpierw zniszczyć i sprzedać za bezcen, dawno schował wojenną retorykę i spokojnie milczy, jak ten sam doktor, już w roli starosty, zadłuża szpital i mówi, że trzeba go będzie przekształcić (sprzedać?) Oczywiście gdy długi urosną do odpowiedniego poziomu, bo w Polsce spółki niezadłużone kupować to zwykła głupota. Patrz: Myfana, Papiernia.
Pytanie, ile PiS i ich wieczny kandydat na wicestarostę Mariusz Trepka wytrzyma kiwania. Sam Trepka mówi, że poczeka do końca roku. W styczniu PiS albo kolejny raz skuli ogon, albo upomni się o wicestarostę. Jak nie dostanie, otwiera się droga do wyśnionej przez niektórych koalicji PO-PiS-u, tym razem w wielkiej przyjaźni z SLD i PSL. A to byłby koniec dziwnego klubu koleżeńskiego pod nazwą „Przyszłość”. Bo „Przyszłość”, coraz bardziej to widać, to już przeszłość.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze