W artykule „Nasza szkoła jak więzienie” (GM z 21.09) opisaliśmy, jak uczniowie Zespołu Szkół w Żarkach buntują się przeciwko zakazowi wychodzenia ze szkoły, np. w czasie przerwy. Jak rano wejdą do budynku, sprzątaczka wypuści ich dopiero po lekcjach. Takie zarządzenie dyrektorki. W środę 3.X grupa zdesperowanych uczniów z Żarek specjalnie przyjechała do Myszkowa, aby opowiedzieć co dzieje się w szkole od czasu publikacji pierwszego artykułu. Ten ma być przekazem uczniów, którzy – naszym zdaniem słusznie - buntują się przeciwko absurdalnym zakazom. Z konieczności nie podajemy ich imion oraz nazwisk, prosili nawet o nie podawanie, z której są klasy.
Zanim przekażemy relację uczniów, streszczenie wypowiedzi dyrektor ZS w Żarkach Marioli Piątek do radnych Rady Powiatu Myszkowskiego podczas sesji 24 września. Dyrektorka zarzuca nam że: „Jednym artykułem zburzony został wizerunek naszej szkoły. Podważona została jakość pracy nauczycieli. Cytuję: „Nauczyciele w trakcie przerwy rzekomo mają pilnować porządku, a mimo tego korytarze są szare, a uczniowie prześmierdnięci” oraz dyrektora szkoły, cytuję: - „dyrektorka zabrania wyjść z budynku, naraża młodzież wyskakującą z budynku na niebezpieczeństwo”. Dlaczego zatem szkoła ma najlepszy nabór w powiecie myszkowskim? I oceniona została najwyżej podczas kontroli kuratorium oświaty przeprowadzonej w kwietniu b.r.? – mówi dyr. Piątek do radnych.
Jak tłumaczyła dyr. Piątek: „szkoła w Żarkach zamykana jest co najmniej od kilkunastu lat, a nie jak pisze Gazeta Myszkowska od dwóch. Nie jestem autorką tego pomysłu i nie wiem dlaczego teraz wzbudziło to taką sensację”.
Chwilę późnej dyrektorka sama sobie zaprzecza, mówiąc:
„10 września wprowadzono zarządzenie dot. zamknięcia drzwi. 13 września zostali poinformowani rodzice, nikt z rodziców nie wniósł uwag. Rodzice są zadowoleni z działań profilaktycznych prowadzonego monitoringu frekwencji, bieżącego informowania o nieobecnościach”
Skąd wiadomo, że rodzice są zadowoleni, skoro „nikt nie wniósł uwag”?
Przyjechaliśmy tu zaraz po lekcjach
W naszej redakcji zabrakło krzeseł, aby przyjąć wszystkich gości z ZS Żarki - uczniów, którzy przyjechali opowiedzieć co dzieje się w szkole od chwili publikacji artykułu „Szkoła jak więzienie”:
-Temat jest ciągle wałkowany, nauczyciele przed Radą Pedagogiczną mówią z jękiem „znowu będzie o tym artykule”.
-Miałam zwolnienie od rodziców, jestem pełnoletnia. Pani przy drzwiach mówi, że mnie nie wypuści, bo nie mam podpisu wychowawcy. Wychodzę ze szkoły, więc biorę odpowiedzialność za siebie. Jestem pełnoletnia. Mogę głosować, wybierać rząd i Prezydenta, a nie mogę wyjść ze szkoły.
-Miałam (nazwa przedmiotu). Nauczycielka na koniec lekcji mówi: Dzisiaj konferencja. Znowu będzie o tym artykule.
Gazeta Myszkowska: Było w naszym artykule jakieś przekłamanie?
-Ani jednego. Ale dyrektorka zaczęła domagać się, żebyśmy napisali jakieś oświadczenie, krytykę na artykuł Gazety Myszkowskiej. Mówiła nam nauczycielka, że dyrektorka prosi o takie pisemne oświadczenia, że mamy redakcję skrytykować, napisać, że nie zgadzamy się z treścią artykułu. A wszystko, co napisaliście, to prawda. Teraz jest jeszcze gorzej. Tak nas to wkurza, że dzisiaj postanowiliśmy przyjechać i opowiedzieć jak nas traktują.
GM: Jedno mnie ciekawi, z których okien uciekacie?
-Z tych na dole. –Ale my jesteśmy bardziej kreatywne, i mamy swój sposób. Nie musimy wychodzić oknem.
GM: -Zdradzicie nam ten sposób?
-Nie, bo nam zablokują.
GM: Pisaliśmy, że w szkole śmierdzi papierosami, zwłaszcza w toaletach. Czy toalety to palarnie?
-Praktycznie tak. My nie palimy, wolelibyśmy mieć czyste toalety, bez dymu. Kto już musi palić, niech lepiej wyjdzie ze szkoły - poza jej teren.
GM: A czy w wasze toalety są czyste? Chciałbym uniknąć porównań, ale uczennica, która przeszła z Gimnazum nr 5 w Myszkowie do myszkowskiego LO opowiadała mi, że była w szoku, jak tam czysto. Gdy byłem w tej szkole, sam sprawdziłem. Nawet lustra w toaletach mają.
-U nas lustra są tylko w łazience dziewczyn. Ale papieru już nie ma. Mydła nie ma. Deski sedesowe całe wypalone papierosami. Papier i mydło pojawiają się, jak jest jakaś inspekcja, np. z Sanepidu. Albo jakaś wymiana szkolna.
GM: Chcielibyście mieć czyste łazienki?
-Tak, ale co tu mówić o czystości, jeżeli w toaletach jesteśmy pilnowani. Choć nie ciągle, więc palenie nie jest problemem. Drzwi do łazienki muszą być otwarte, żeby uczniów kontrolować czy nie palą. A i tak palą. A nauczyciele schodzą sobie na dół i tam palą.
GM: Jak wygląda „monitoring” toalet, o którym mówiła nam dyrektorka? Nie ma przecież kamer.
-Chodzi o dyżury nauczycieli w toalecie. Czasem stoją nad nami i patrzą co robimy.
GM: Dyrektorka szkoły mówiła do radnych, że nauczyciele tak samo, jak uczniowie, nie mogą wychodzić ze szkoły. Że to byłoby opuszczenie miejsca pracy. To prawda, że też są zamknięci, jak wy?
-(śmiech) Sprzątaczka wypuszcza nauczycieli bez pytania. Jeszcze się kłania. Nie muszą się tłumaczyć, że np. zapomnieli torebki z samochodu.
GM: Co o sprawie sądzą wasi rodzice? Czy ich zdaniem to właściwe, że nie możecie wyjść na przerwie; na podwórko, czy do sklepu?
-Też mówią, że to absurd. Chciałam podać mamie klucze, pokazuję je i mamę, która stoi na parkingu. Nie wypuścili mnie. Mama komentowała, że to idiotyzm. Ale do nauczycieli nikt się nie odezwie, nie powie otwarcie, co o tym myśli.
-Jest lato, 30 stopni, a my musimy kisić się w szkole podczas przerwy. Czasem nauczyciel, który ma do nas zaufanie, wypuści nas na chwilę. Ale to rzadkość.
-Zdarza się, że drzwi na chwilę są otwarte. Jak to zobaczymy, cały tłum korzysta z okazji i wybiega. Albo jeden uczeń zdobędzie uchylenie drzwi, bo ma ważne zwolnienie, to wymknie się za nim, kto zdąży. Później nie chcą nas wpuścić na lekcje, ale w końcu wpuszczają.
-Zajmujemy się problemem, że nie można wyjść ze szkoły. Ja nie mogłam wejść do szkoły. Przyjechałam na 10.00. Drzwi zamknięte, pani się patrzy, ja na nią. –Ty się uczysz? –pyta. Proszę? –Chodzisz tu do szkoły? –Chodzę. –Wejdź.
GM: -Zawsze wokół szkoły rozwijały się różne usługi. Na przerwie robicie zakupy, np. w spożywczym. Macie w szkole sklepik?
-Mamy, ale bardzo drogi. Jak woda mineralna w kiosku obok kosztuje 50 gr, to w szkolnym sklepiku 2 zł. Ceny są wyższe o 50-70%.
-Gdy w szkolnym, płatnym ksero zabrakło papieru, ile było problemów, żeby wypuścić nas do sklepu obok, gdzie świadczą tę usługę.
GM: Jakie słowa właściwie opisują wasz stosunek do tej sytuacji? Jak można określić to, co dzieje się w szkole?
-Absurd, idiotyzm. Nie każdy z nas pali. My nie palimy i też chcielibyśmy nie wdychać dymu. Kto pali, niech już lepiej to robi poza terenem szkoły. Jego sprawa. Nie każdy jest palaczem, wagarowiczem. Jest nam przykro, że nauczyciele tak bardzo nie mają do nas zaufania. Zaufajcie nam!!!
I prosimy – nie piszcie, z której jesteśmy klasy.
***
Rozmawiamy z jednym z nauczycieli. Też umawiamy się, że nie wymienimy nazwiska: -Pilnuje Pani uczniów w toalecie?
- Ja takich dyżurów nie miałam. Ale wiem, że się zdarzały.
GM: -Podobno nauczycielom, jak uczniom nie wolno wyjść ze szkoły. Byłoby to - zdaniem dyrektorki - opuszczenie stanowiska pracy.
-Ja nigdy nie miałam z wychodzeniem problemów. Jeżeli nie mam obowiązków, podczas przerwy wychodzę bez przeszkód.
Jarosław Mazanek
Katarzyna Kieras
Napisz komentarz
Komentarze