(Żarki) Decyzją dyrektor Zespołu Szkół im. Tadeusza Kościuszki w Żarkach Marioli Piątek budynek szkoły zamknięty jest na klucz przez cały czas zajęć. Uczeń, jak już rano wejdzie, to szkoła „wypuści” go dopiero po lekcjach. Nie można wyjść na podwórko, do sklepu, gdziekolwiek, bez specjalnego pozwolenia. Może to być np. pismo od rodziców, ale potwierdzone przez wychowawcę ucznia. Dopełnienie formalności niejednokrotnie jest sporym problemem, dlatego uczniowie radzą sobie na własne sposoby. Najskuteczniejszym jest… wyskakiwanie ze szkoły przez okno! Młodzież mówi: „w szkole jest jak w Auschwitz”. Kuratorium oświaty najpierw zamykanie szkoły nazywa „bezprawiem”, po czym nieco łagodzi stanowisko. Dyrektorka tłumaczy skoszarowanie uczniów troską o bezpieczeństwo. Trwające od prawie 2 lat zamykanie szkoły wygląda jednak na próbę walki z paleniem tytoniu. Nieudaną.
O sprawie napisali do nas zdenerwowani uczniowie, którzy przez zamknięcie szkolnych drzwi czują się ograniczani. - Mianują się szkołą na miarę XXI wieku, a jesteśmy traktowani, jak w obozie koncentracyjnym – rozpoczyna serię zarzutów pierwszoklasista Paweł. W nazewnictwie nie jest odosobniony. Młodzież z którą rozmawiamy, twierdzi, że w uczniowskim „obiegu” ZS nazywają „żareckim Auschwitz”. Powód? Ubezwłasnowolnianie uczniów. - Po tygodniu chodzenia do szkoły średniej - podkreślam jest to szkoła średnia - nasza Pani dyrektor bezpodstawnie zamknęła drzwi wejściowe do szkoły. Jesteśmy przetrzymywani przez 8 godzin! Pytam się jakim prawem? Jesteśmy ludźmi dorosłymi mamy po 17-20 lat, a zamykają nas jak małe dzieci w przedszkolu – kontynuuje ten sam uczeń.
W poniedziałek, 17 września w południe zastaliśmy szkolne drzwi zamknięte na klucz. Wpuścił nas portier. Na korytarzu kilku uczniów. Na zewnątrz – ani jednego.
–Nie możemy wychodzić w trakcie zajęć i na przerwie. Pewnie ze względu na papierosy – tłumaczy pierwszy napotkany uczeń. Problem zamkniętych drzwi trwa już co najmniej dwa lata. - W ubiegłym roku zamknięto szkołę, jak spadł śnieg, bo podobno nie zmienialiśmy butów, wychodząc na podwórko. Śnieg stopniał, a dyrektorka drzwi nie otworzyła – mówi jedna z uczennic ZS. Dyrektorka Mariola Piątek tłumaczy, że uczniowie nie noszą identyfikatorów, nie zmieniają butów, więc „przez wzgląd na bezpieczeństwo” drzwi są zamknięte – dla wszystkich. - Kiedyś mama przywiozła mi zeszyt, spieszyła się i poprosiła bym wyszła po niego. Woźny nie chciał mnie wypuścić, więc zdenerwowana musiała przyjść do szkoły. To chore – mówi Ela drugoklasistka z żareckiego LO.
Uczniowie znaleźli rozwiązanie na wyjście z budynku: - Kombinowaliśmy na wszystkie możliwe sposoby. Gdy tylko musiałam wyjść ze szkoły, wyskakiwałam przez okno. Zresztą nie ja jedna. Śmiesznie dla przechodniów musiały wyglądać uciekające ze szkoły przez okno tabuny nastolatków – kontynuuje Ela.
W tym roku drzwi zamknięto z początkiem września, bez żadnych tłumaczeń. - A co z palącymi? – dopytuje kolejny uczeń ZS-u. Palących podobno jest wielu. Nie mogą wyjść z szkoły, to palą w toaletach, które na przerwach zamieniają się w komory gazowe. Dyrektorka paleniu w toaletach stanowczo zaprzecza. Nauczyciele w trakcie przerw rzekomo mają pilnować porządku, a mimo tego korytarze są szare, a uczniowie prześmierdnięci. Dla niepalących to spory problem. - Gdy można było wychodzić, paliliśmy pod tak zwanym modrzewiem. Niemal przy każdej okazji spisywała nas straż miejska, bo sąsiedzi dzwonili. Aby tego uniknąć, uciekaliśmy w las. Dziś radzimy sobie, jak możemy – mówi Tomek, tegoroczny maturzysta.
Dyrektorka Mariola Piątek uzasadnia, że to względy bezpieczeństwa skłoniły ją do zamknięcia szkolnych drzwi. Bezpieczeństwo ma jednak głębszy wymiar – palenie papierosów na terenie szkoły. Zamknięta szkoła, problem zniknął. Pozornie. W efekcie dyrektorka zabraniając wyjścia z budynku, naraża młodzież wyskakującą przez okno na niebezpieczeństwo. ZS Żarki to jedyna szkoła średnia w powiecie myszkowskim, która zabrania uczniom wychodzenia na zewnątrz. Nie licząc najmłodszych dzieci z klas 1-3. Nie znaleźliśmy też podstawówki, czy gimnazjum, która zabraniałaby uczniom wychodzenia na dwór. A nie wszystkie placówki są ogrodzone.
– W naszym liceum jest tak zwany nadzór kontrolowany. Porządku pilnuje woźna. Jeśli uczeń wychodzi w trakcie lekcji, jestem o tym na bieżąco informowany. Trzeba pamiętać, że do szkoły średniej uczęszczają pełnoletni ludzie. Nie mogę zabronić nikomu wyjścia ze szkoły. Poza tym to, że uczeń wychodzi ze szkoły, nie oznacza, że nie jest bezpieczny. Możemy w tej kwestii dyskutować. Zamknę szkołę, a uczeń będzie wyskakiwał przez okno na parterze. To niedopuszczalne. Jeśli młody człowiek będzie chciał coś wykombinować, to wykombinuje.
Dlatego nie zamykamy drzwi, a o bezpieczeństwo dbamy, poza stałymi dyżurami, dyskretnie obserwując i kontrolując, co się dzieje. Przede wszystkim mamy też zaufanie do naszych uczniów – mówi dyrektor myszkowskiego ogólniaka Aleksander Surma.
Spora część uczniów szkół ponadgimnazjalnych jest już pełnoletnia. Mogą legalnie kupić piwo, papierosy, ale nie wyjść ze szkoły. Uczniowie nie mogą wychodzić na przerwie ani na boisko szkolne, ani do pobliskiego sklepu, ani punktu ksero. Aby móc opuścić placówkę, potrzebne jest zwolnienie od rodziców, opatrzone podpisem wychowawcy. Uczniowie skarżą się, że nie zawsze nauczyciele są dostępni i jedyną możliwością opuszczenia szkoły, jest ucieczka przez okno. Dowiedzieliśmy się od dyrektorki, że uczniowie pełnoletni mogą sobie sami napisać zwolnienie, nie podając powodu, i po uzyskaniu podpisu wyjść legalnie ze szkoły. Limitu zwolnień nie wprowadza, więc można do woli ustawiać się po podpis.
Kuratorium oświaty: zasadniczo więzić uczniów nie wolno
Zapytaliśmy w kuratorium oświaty czy zgodnie z prawem można zamknąć budynek szkoły i nie wypuszczać z niej uczniów, nawet na teren szkolny. Okazuje się, że tak – można zamknąć, ale po pierwsze jedynie cały teren szkoły pod warunkiem, że jest ogrodzony (a nie sam budynek), a po drugie są to skrajne przypadki i muszą mieć uzasadnione i poważne powody, zapisane w statucie. A w statucie ZS Żarki (z 16 lutego 2012 roku), bez względu na to czy w technikum czy liceum, takiego punktu nie ma. Traktuje on ogólnie o bezpieczeństwie uczniów, jest też wzmianka o monitoringu, ani słowa nie ma o zamykaniu szkoły „na klucz”. Podobno, bo nie mieliśmy okazji zobaczyć, na zatwierdzenie czeka zarządzenie z 10 września 2012 roku, ustanawiające szczegóły bezpieczeństwa szkolnego.
- Uczniowie nie mogą być ubezwłasnowolnieni. Zasady zapewnienia bezpieczeństwa powinny być szczegółowo opisane w statucie szkoły. Jeśli statut nie zawiera punktów wyjaśniających powody zamknięcia szkoły, to takie działania są bezprawne – tłumaczy Renata Dziura wicedyrektor Delegatury Śląskiego Kuratorium Oświaty
Gazeta Myszkowska: - Czy punkt w statucie szkoły zabraniający uczniom wychodzenia ze szkoły przed zakończeniem zajęć lub w trakcie przerwy, nawet na teren szkolny jest zgodny z prawem?
Renata Dziura: - Nie można całkowicie zablokować szkoły bez możliwości wyjścia na zewnątrz. Jestem tą sytuacją zaskoczona. Będziemy rozmawiać z dyrektorką.
Następnego dnia, po rozmowie z dyrektorką ZS-u Mariolą Piątek, wicedyrektorka Renata Dziura zmieniła nieco front.
Renata Dziura: - Być może działania podjęte przez szkołę wynikają z tego, że placówka stara się zapewnić bezpieczeństwo. Z drugiej strony rozporządzenie w sprawie Bezpieczeństwa i Higieny mówi jasno, że uczniowie mają możliwość wychodzenia podczas przerwy na świeże powietrze, jeśli tylko pozwalają na to warunki atmosferyczne. W kwestii Żarek są pewne problemy, jeśli chodzi o samą szkołę, bo wiem teren jest nieogrodzony, co jest niezgodne z rozporządzeniem. Dyrekcja może wprowadzić zasady zamknięcia budynku, ale w określonych sytuacjach. Drzwi są zamknięte, jest portier, który po podaniu przyczyny, ma obowiązek wypuścić ucznia. Te zasady powinny być szczegółowo określone w statucie, zwłaszcza w przypadku osób pełnoletnich. Jeśli takowych nie ma, oznacza to, że szkoła nie dopełniła obowiązku uszczegółowienia tego zapisu. Nie wystarczy zapis ogólny, potrzebne są także zapisy wyjaśniające na czym polegają działania zapewnienia bezpieczeństwa podejmowane przez placówkę. Dyrektor powinien wprowadzić zmiany do statutu.
Gazeta Myszkowska: - Jak więc państwo skomentują fakt wydostawania się uczniów ze szkoły przez okno?
R. Dziura: - Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jeśli ktoś ma potrzebę wyjścia i jest ona uzasadniona, powinno być to umożliwione. Wszystko zależy od okoliczności. Szkoła powinna określić w statucie, w jakich przypadkach uczeń może wyjść poza szkołę. A sam statut powinien być ustalany z rodzicami.
Imiona uczniów zostały zmienione.
Katarzyna Kieras
Nasz komentarz:
Szkoła od pozorem troski o bezpieczeństwo uczniów staje się więzieniem. Pełnoletni uczeń –jak tłumaczy dyrektorka, sam pisze podanie, po co chce wyjść. Skoro sam, to po co podanie? Szkoła nie ma zaufania do własnych uczniów, więc tworzy idiotyczne bariery, papierki, zaświadczenia. Zastanawiam się, czy ja jestem nienormalny, że mnie oburza to, czego dowiedziałem się o szkole w Żarkach, czy coś nie tak jest z tą szkołą? Szkołę zamknięto po raz pierwszy, ponieważ uczniowie śnieg wnosili do budynku. Zamiast sprzątać i wyegzekwować od uczniów zmianę obuwia, zamieniono szkołę w więzienie. Wg. badań ze sprawnością fizyczną polskich uczniów coraz gorzej, a ZS Żarki zamiast zachęcać uczniów do przebywania na dworze, zamyka ich w murach. Nie tylko do Skandynawii, gdzie uczniowie spędzają czas na zewnątrz, nam daleko (w Finlandii część zajęć odbywa się na wolnym powietrzu, nawet, jak śnieg wali).
Jaki efekt osiągnie dyrektorka ZS Żarki, budując relacje z uczniami oparte na restrykcjach podobnych bardziej do zakładu karnego, niż szkoły? Część już widać: uczniowie kombinują jak pokonać bariery (skoki z okna), gdzie zapalić. Nakręca się rywalizacja: im skuteczniejsze będą bariery, tym większa pomysłowość uczniów.
O tym, jaki system edukacji jest najlepszy, a który zły dyskutuje się ostatnio sporo, choćby po wynikach badań OECD, która po raz kolejny na pierwszych miejscach ustawiła szkoły w Finlandii, co zwróciło uwagę wielu publicystów na ten mały kraj nordycki. Jak to robią Finowie, że mają dobrą edukację? Na pewno nie zamieniają szkół w koszary.
Podam inny przykład, jak wiele w naszych szkołach jest jeszcze do zrobienia, żeby mówienie o Polakach, jako narodzie cywilizowanym nie było tylko pustym słowem. Mieliśmy niedawno akcję Sprzątanie Świata. Uczniowie wylegli do lasów, skwerów. Szkoły rywalizowały która jest bardziej EKO. W jednej ze szkół (nie było to ZS Żarki) niepełnosprawny uczeń, gdy klasa wychodziła do lasu usłyszał od nauczycielki: „A ty (imię) zostań w domu, bo BĘDZIESZ OPÓŹNIAŁ GRUPĘ”. I chłopiec został w domu. Matka chłopca, która opowiedziała mi tę historię nie chciała robić zamieszania. Ja nazywam to wprost: dyskryminacją dziecka niepełnosprawnego. Taki nauczyciel powinien zawód zmienić.
Mamy w naszych szkołach jeszcze wiele do zrobienia.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze