(Koziegłowy) We wtorek 27.03 burmistrz Koziegłów Jacek Ślęczka ogłosił w Gniazdowie i Siedlcu Dużym, że rezygnuje z zamiaru likwidacji szkół w Gniazdowie, Siedlcu i Koziegłówkach. Negatywną decyzję o gminnym zamiarze likwidacji 3 szkół przekazał w każdej z nich wicekurator śląski Dariusz Wilczak. Oficjalną przyczyną wycofania się gminy z likwidacji szkół ma być brak miejsca, gdzie możnaby przenieść przedszkolaków. Realnie można jednak śmiało powiedzieć, że to efekt nieprzejednanej postawy rodziców, którzy w obronie szkół powołali nawet komitet referendalny i zagrozili odwołaniem burmistrza i Rady Gminy.
-Nic się nie zmieniło. Dalej przygotowujemy się do referendum- poinformowali redakcję przedstawiciele Komitetu Referendalnego po naradzie komitetu, który poznał decyzję burmistrza, o wycofaniu się z likwidacji szkół. –Burmistrz próbuje ratować skórę wycofując się z zamiaru likwidacji szkół, licząc, że my odstąpimy od referendum. Otóż nie odstąpimy. Nawet na spotkaniach, gdy to ogłaszał widać było prawdziwą twarz Jacka Ślęczki: pycha i arogancja przykryta wiecznym uśmieszkiem. Kurator chwalił nas za dialog. Nie było żadnego dialogu. Pozory eleganckiej dyskusji usłyszeliśmy dopiero, jak wygraliśmy.
Referendum 24 czerwca?
Jak potwierdza Andrzej Jedyk dyrektor częstochowskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego jeżeli dojdzie do referendum, odbędzie się najprawdopodobniej 24 czerwca 2012 roku. Jak potwierdza dyrektor Jedyk 19.03 odwiedził go w biurze burmistrz Ślęczka z wiceburmistrzem Stanisławem Błońskim. Pytali np. o koszty referendum, ale również „przy okazji” próbowali wymóc na Delegaturze dostęp do listy osób, które poparły wniosek o referendum.
-Pouczyłem obu panów, że to absolutnie niemożliwe. Nikt poza delegaturą Krajowego Biura Wyborczego nie będzie miał dostępu do tych list. Mieszkańcy, którzy składają podpisy pod wnioskiem o zwołanie referendum mogą być absolutnie spokojni. Nikt tych list nie zobaczy. Nawet gdyby Komitet Referendalny wycofał się z referendum, listy muszą trafić do nas. Jakiekolwiek ich upublicznienie, czy choćby pokazanie komukolwiek byłoby przestępstwem i ścigalibyśmy je z całą surowością – mówi Andrzej Jedyk, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Częstochowie.
Znane są za to szacunkowe koszty referendum. KBW wyda ok. 8 tys. na druk plakatów, kart do głosowania. Gmina musi pokryć koszty prac komisji wyborczej, których jest w gminie 11. Każda będzie liczyć min. 8 członków z czego połowę członków komisji wyznacza Komitet Referendalny. Koszty gminy to ok. 26 tys. Jeżeli dojdzie do referendum, paradoksalnie burmistrz Ślęczka będzie musiał z budżetu gminy wydać pieniądze na odwołanie swojej osoby! Będzie to wydatek, pod którym w 9 letniej karierze burmistrza, Jackowi Ślęczce będzie się z pewnością podpisać najciężej…
-To wydatki, których nie ma co żałować. Sprawa likwidacji szkół, zadziałała na mieszkańców jedynie jak katalizator, dzięki któremu obudzili się, i wreszcie to dostrzegli. Zauważyliśmy, że w gminie marnowane są dużo większe pieniądze na zbędne wydatki, źle organizowane są inwestycje, co kosztuje nas miliony. Te 26 tysięcy na referendum nie będą więc pieniędzmi zmarnowanymi –mówi członek komitetu Łukasz Gawroński.
-Czy jednak do referendum na pewno dojdzie? Komitet Referendalny w kilka dni po ogłoszeniu zbierania podpisów podał naszej gazecie informację, że ma już wymaganą liczbę podpisów. Później okazało się, że to nieprawda.
Gawroński: -Na początku pracy byliśmy zbyt łatwowierni. Działacze dzwonili do nas, że mają tyle a tyle podpisów na listach: po 100, 200, 500. Później się okazało, jak listy zaczęły spływać do komitetu, że jednak brakuje. Ale mamy ponad 900 podpisów i czas do połowy kwietnia na zebranie brakującej setki. Brakuje, ale niewiele i z pewnością uzbieramy ile trzeba. Zwłaszcza, jak do ludzi dotrze, że nie trzeba się bać, że listy trafią do Ślęczki. Teraz ciągle słyszę, że ktoś się boi, bo mąż pracuje w ZUK-u, albo żona w urzędzie czy szkole. Że nawet kogoś straszono zwolnieniem z pracy. Trzeba te patologie przeciąć w referendum i tego burmistrz Jacek Ślęczka się boi. W Siedlcu Dużym przykrywał to żartem, ale się boi. Strach było od niego czuć na kilometr.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze