Kampania wyborcza do parlamentu się rozkręca. Miasta i wsie zapełniają się bilbordami, plakatami. Trudno znaleźć choć jeden słup bez zdjęć, zwykle wielu, kandydatów do Sejmu, Senatu. Powiat Myszkowski największą polityczną reprezentację „wystawił” w kadencji 2006-7 kiedy wybory do Sejmu wygrał PiS. Z Powiatu Myszkowskiego mieliśmy wtedy dwóch posłów: Jadwigę Wiśniewską z PiS i Wojciecha Pichetę z PO. Być może największym sukcesem powiatu był jednak wybór senatora z naszych stron, którym został wtedy Jarosław W. Lasecki. Nie chcę teraz oceniać jakości tamtych rządów, dość przypomnieć, że po skróceniu kadencji parlamentu sukces odniosła w 2007 Platforma Obywatelska co wyniosło szefa PO Donalda Tuska do fotela Premiera RP. Choć układ sił jest inny, niż w 2007 roku, choć Powiat Myszkowski nie wykorzystał tamtej, silnej reprezentacji w Parlamencie, powstaje pytanie: czy jesteśmy w stanie powtórzyć tamten sukces? Mieć 2 posłów i senatora z Myszkowa?
Gdyby kierować się sondażami, choć te pokazują ogromną dynamikę sytuacji politycznej, pewniakiem w Sejmie wydaje się być poseł Jadwiga Wiśniewska z PiS, „jedynka” na liście do Sejmu. Dla Wiśniewskiej sukces 9 października oznaczałby już 3 kadencję w Sejmie. O szansach kolejnych kandydatów z Myszkowa mówić można już raczej z większą rezerwą. Jeżeli PO osiągnie bardzo dobry wynik w naszym okręgu 28, rosną szanse wyborcze lekarza, radnego powiatu Janusza Jakubca. Jakubiec prowadzi bardzo intensywną kampanię wyborczą. Jeżeli dostanie potężne wsparcie ze strony mieszkańców powiatu, jego wybór do Sejmu jest możliwy. Największą konkurencję Jakubiec ma jednak we własnej partii.
Kandydatów związanych z Myszkowem i powiatem znajdziemy na listach PSL i SLD. Anna Socha-Korendo z PSL walczy nie tyle o zwycięstwo w wyborach, co o jak najlepszy wynik dla swojej partii, czym buduje swoją pozycję wśród ludowców. Po konflikcie z szefem PSL w powiecie, może to być potyczka o bardzo ciekawych skutkach. Wszystko zależy od tego, czy popularna radna powiatowa osiągnie dobry wynik wyborczy.
W podobnych kategoriach można spojrzeć na sytuację w SLD, które –jako jedyne w mieście- zorganizowało w ostatnią niedzielę prezentację kandydatów do Sejmu i Senatu. W pizzerii Capri odliczyło się część kandydatów na posłów. Z Myszkowa o głosy lewicy zabiegać będą Agnieszka Skorek, związana ze szkołą w Będuszu (wicedyrektor, z tytułem doktora, radna w Żarkach) i szef powiatowej lewicy Grzegorz Sikorski. Dla Sikorskiego dobry wynik w wyborach, nie mówiąc już o zdobyciu mandatu, byłby dowodem, że jeszcze młody, ale już doświadczony polityk lewicy wchodzi coraz poważniej na polityczną arenę. Nawet prezentujący razem z Sikorskim w Myszkowie swoją osobę doświadczony parlamentarzysta (już 5 kadencji!) Jacek Kasprzyk zachęcał do głosowania na kandydatów lokalnych,... byle na lewicę. Podczas konwencji w Myszkowie Kasprzyk wskazał główne zagrożenia dla dobrego wyniku SLD: brak pomysłu jak lewica ze swoim programem ma dotrzeć do młodych wyborców i rosnący w siłę Janusz Palikot, który „skutecznie wykorzystuje cichy bunt wyborców”. Gdyby tę myśl rozwinąć, chodzi zapewnie o zbyt małe tempo reform rządu D. Tuska, zbyt wielki wpływ kościoła na polityków, brak postępu choćby w takich sprawach jak finansowanie in vitro, uznanie związków partnerskich, równouprawnienie kobiet. Ja osobiście określam wzrost siły formacji Palikota „efektem Tymińskiego”, gdy zniechęcony dotychczasowym, nieco skostniałym wyglądem sceny politycznej wyborca odwraca się od tradycyjnych partii i na złość im, oddaje głos na Palikota, który gra ostro, wali na odlew, zasuwa wprost ze wszystkim, o czym wszyscy inni wiedzą, ale boją się powiedzieć. Albo owijają w ozdobne papierki.
Jest tylko jeden kandydat do Senatu związany z powiatem myszkowskim: Jarosław Lasecki. W wyborach do Sejmu zwolennik każdej liczącej się partii, jeśli zechce, może poprzeć „naszego” kandydata. Chcąc tak zrobić w wyborach do Senatu ma tylko jeden wybór: Jarosław Lasecki. Że tak właśnie rozumują mieszkańcy Powiatu Myszkowskiego pokazały wybory z 2006 roku, kiedy Lasecki dwukrotnie (pamiętamy, wybory były powtarzane) zdobył mandat senatora. A wygrał dzięki pospolitemu ruszeniu mieszkańców gmin tworzących Powiat Myszkowski. Wtedy jako kandydat niezależny, dzisiaj z poparciem PO. Czy szyld PO więcej Laseckiemu pomaga, czy szkodzi, zobaczymy 9 października. Jedno jest pewne: Lasecki może wygrać te wybory tylko dzięki wyraźnemu poparciu mieszkańców powiatu. My będziemy mieli ponownie senatora z Myszkowa jeżeli, nawet kierując sympatie ku innym partiom, do Senatu zagłosujemy na Laseckiego. Czy później będziemy umieli wykorzystać szanse, jakie ponownie stają przed nami w nadchodzących wyborach, to już pokaże życie, będzie też zależeć od jakości współpracy samorządów z wybranymi posłami i senatorem. Wybory do Senatu są o tyle pasjonujące, że po raz pierwszy wybieramy Senatora RP w okręgach jednomandatowych. Sam Lasecki za najgroźniejszego konkurenta uznaje popieranego przez PiS senatora ostatniej kadencji Czesława Ryszkę z Czeladzi. Jeżeli to ma być rzeczywiście główna linia frontu, to zobaczymy kto wygra: Myszków czy Czeladź.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze