Z Januszem Jakubcem, byłym kandydatem Platformy Obywatelskiej na starostę Powiatu Myszkowskiego, ale za to kandydatem PO do Sejmu RP rozmawia Jarosław Mazanek.
Gazeta Myszkowska: -Przegrał pan rozgrywkę o fotel starosty. Jest pan kandydatem Platformy Obywatelskiej w jesiennych wyborach do Sejmu RP. Dostał pan 4 miejsce na liście. Jak mocna to pozycja? Będziemy mieli posła PO z Myszkowa?
Janusz Jakubiec: -Zgodziłem się na kandydowanie do Sejmu, gdyż uważam, że PO jest najlepszą na obecną chwilę formacją polityczną. Zgodziłem się kandydować, aby zdobyć jak najwięcej głosów dla listy PO. Nie myślę o swojej osobie, gdyż nie mam wygórowanych ambicji. Zdaję się na głos wyborców.
-4 mandaty PO może zdobyć?
-Przy ogólnej liczbie 7 mandatów w okręgu to niemożliwe, żeby PO zdobyło 4 mandaty.
-Jak pan uważa, fakt, że z naszych stron mamy też kandydata na senatora, kandyduje z PO Jarosław Lasecki, były senator, wzmacnia pozycję naszego regionu w wyborach?
-Ja uważam , że znacznie wzmacnia. Można robić wspólną kampanię. Kandydat z naszego rejonu do Senatu nie będzie zabiegał o głosy w mieście Częstochowa (ta jest odrębnym okręgiem wyborczym- przyp. red.), tylko w ościennych powiatach, gdzie kandydaci spoza Częstochowy mogą liczyć na większą ilość głosów.
-Wprowadzenie do Parlamentu posła i senatora z Myszkowa jest możliwe?
-Ja uważam, że możliwe jest wprowadzenie zarówno senatora, i więcej jak jednego posła do Sejmu z Powiatu Myszkowskiego.
-Porozmawiajmy o politycznej burzy ostatnich tygodni. Był pan Przewodniczącym Rady Powiatu Myszkowskiego, ale po przegranych wyborach o stanowisko starosty, pan zrezygnował; a PO przechodzi w powiecie do opozycji. Czy to prawda, że PO może wrócić do koalicji rządzącej powiatem? Czy to realne?
-Na obecną chwilę wydaje mi się to całkowicie nierealne. Przegrani muszą być w opozycji i muszą pilnować, aby nie dopuścić do upadku ekonomicznego starostwa, które jest znacznie zadłużone. Celem moim i wszystkich radnych PO i naszych koalicjantów będzie pilnowanie tego dobrego wyniku ekonomicznego powiatu i jego dalszego rozwoju.
-Nie da się nie zauważyć, że w ostatnich miesiącach w PO dochodziło do sporej różnicy zdań. Dwóch członków PO ubiegało się o partyjną nominację na kandydata na starostę: pan i Dariusz Lasecki. Procedury partyjne tu zadziałały, była rywalizacja i ostatecznie jeden kandydat PO. Ale dla nikogo nie jest tajemnicą, że Platforma była mocno podzielona, nawet z głosami, że powinniście skulić ogon, poddać się Pichecie i Przyszłości, aby uniknąć wypadnięcia z koalicji rządzącej. Gdzie pan upatruje przyczyn tej porażki? Teoretycznie wybory o stanowisko starosty powinniście wygrać.
-Przyczyn jest kilka. Jedną z ważniejszych było to, że PO za późno wytypowała jednego kandydata. Zwłoka była spowodowana dyskusją w strukturach powiatowych partii. W końcu te struktury zdecydowały się na wytypowanie jednego kandydata, ale inne ugrupowania nie próżnowały i zawiązywały różne koalicje, które się rozwiązywały i zawiązywały nawet na kilka godzin przed decydującym momentem wyborów.
-Były plotki i mam nadzieję, że to tylko plotki, że przy wyłanianiu większościowej koalicji w powiecie dochodziło do łapówek, konkretnie finansowych. To świadczyłoby o przekroczeniu rubikonu. Słyszał pan coś na ten temat?
-O takich plotkach nie słyszałem. Naszego ugrupowania to na pewno nie dotyczyło, a różnego typu opowieści, opisywanie osób czy sytuacji dotyczących naszych konkurentów? Owszem, czytam, ale nie komentuję.
-W koalicji, która wygrała formalnie jest: Przyszłość…. i. No właśnie, kto właściwie tę koalicję tworzy? Może tak należy zapytać.
(śmiech). –Ha, ha… Szczerze mówiąc, to NIE WIEM. ha, ha. Na pewno tej koalicji nie tworzą całe kluby, tak się to jakość dziwnie dzieje.
-Na pewno to nie koalicja z PSL-em, w koalicji jest tylko Jan Kieras. Chyba najbliższe prawny będzie, że to koalicja Przyszłości i PiS-u.
-Przyszłości pomniejszonej o jednego radnego, który na piśmie złożył rezygnację z pracy w ich klubie i przeszedł do PO. Myślę, że PiS był zwarty, mając w tym jakiś cel. I potem wyłapywani radni. Nie wiem, czy za coś.
-Nie ma pan wrażenia, że większe znaczenie w tworzeniu rządzącej koalicji i kto jest starostą miały kontakty towarzyskie i powiązania rodzinne, niż to, do jakiego ugrupowania radny należy?
-Myślę, że takie rzeczy też były brane pod uwagę.
-Można w radzie powiatu wymienić kilka widocznych grup. Zawsze się mówiło o lobby lekarzy, choć pan też jest lekarzem, ale pan nie wygrał. Wygrał Picheta, też lekarz. Mamy więc lobby innych lekarzy?
-Lobby lekarzy, które jest najbardziej podzielone, jako grupa zawodowa.
-Ciekawostką, która może wiele wyjaśnić, będzie to, kto zostanie dyrektorem SP ZOZ. Z tego co się mówi, to na pewno nie obecny dyrektor ekonomiczny Jan Dyrka, który podobno nie chce, a nawet jak słyszałem nikt mu nie proponował.
-Naprawdę nie wiem. Z pierwszych wypowiedzi, które do mnie dotarły,wynika że będzie pełnił obowiązki dyrektora SP ZOZ J. Dyrka.
-Słyszałem takie nazwiska: najpierw, że Jarosław Kleszczewski, brat marszałka Kleszczewskiego, ale że to już nieaktualne. Później dwa nazwiska: radny Ciesielski, lekarz i Sławomir Rychta.
-Nie słyszałem. Nic na ten temat nie wiem.
-Platforma przechodzi do opozycji. Czy będziecie naciskać, aby takie stanowiska jak dyrektor szpitala były wyłanianie w drodze konkursów? Mówił o tym premier Tusk na początku rządów Platformy, ale ja tych konkursów w samorządach ciągle nie widzę. Nie wiem, czy konkursy wprowadzi starosta Picheta, ale czy PO zacznie forsować takie standardy?
-Nie wiem, czy konkurs na dyrektora SP ZOZ ogłosi starosta, ale uważam, że takie stanowiska powinny być obsadzane w drodze konkursu. Nie wiem czy jest to obowiązkowe, ale zalecenie ustawy o zakładach opieki zdrowotnej na pewno jest, żeby dyrektorzy byli wyłaniani w drodze konkursu.
-Nowy starosta przeszedł z funkcji dyrektora szpitala. Tuż przed tym wyborem sam stawiałem pytania dotyczące jakości zarządzania szpitalem, czy prowadzenia robót budowlanych. To drugie nie obciąża Pichety w sposób bezpośredni, bo jak sam tłumaczy ma inspektorów nadzoru. Ale pojawiło się kilka niejasności, wymagających wyjaśnienia, choćby sprawa windy, czy została źle czy dobre zaprojektowana. Temat nie został podjęty przez radnych, co byłoby właściwe gdy decydowaliście kto będzie starostą. Czy ten wątek Platforma podejmie teraz?
-W sprawie szpitala?
-W sprawie wątpliwości, czy budowa szpitala jest prowadzona prawidłowo. Po co służby szpitala informują, że rzekomo zmieniony jest typ montowanej windy, skoro to nieprawda?
-My jako radni nic o takich problemach nie wiedzieliśmy, nie słyszeliśmy. Na skutek doniesień prasowych będziemy domagać się, aby sprawa została omówiona na komisji zdrowia, a wnioski przedstawione na forum Rady Powiatu.
-Czy Platforma wyciągnie wnioski z porażki w Radzie Powiatu, również personalne? Jest problem przywództwa w partii?
-Problemu przywództwa nie ma. Przywódca jest zdecydowany i wyrazisty i myślę, że na najbliższy okres taki będzie. Struktury partii powinny się spotykać, analizować sytuację, aby partia na tym zyskiwała, a nie traciła.
-O te nazwiska czasem najbardziej chodzi. Czy to możliwe, że w wyborze na starostę, szef powiatowej PO tak naprawdę forsował pańskiego konkurenta?
-Jednoznacznie na taki temat nie mogę się wypowiedzieć. Mogę mieć pewne odczucia, ale zachowam je dla siebie.
-Pamiętam, jak wybrnął pan z pytań, dotyczących konfliktu interesów, który –zdaniem niektórych radnych by nastąpił, jeżeli zostałby pan starostą. Pańska rodzina buduje szpital. Kiedy możemy się spodziewać, że ten szpital ruszy?
-Nasz szpital, będzie rozszerzeniem oferty medycznej powiatu. A przygotowujemy się z jego uruchomieniem od nowego roku. Na razie są pewne problemy z odbiorami. Jeżeli to się przedłuży, to nie przystąpimy do konkursu, który NFZ planuje w tym roku.
-Jeżeli nie zostanie pan posłem, skupi się pan na biznesie?
-Skupię się na tym, do czego jestem wykształcony. Głównie jestem lekarzem, to moja podstawowa profesja.
-Jak szpital się będzie nazywał?
-Nie mamy jeszcze nazwy, wymyślimy z całą rodziną. Może „Szpital Jakubiec”?
rozmawiał: Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze