(Myszków) Nie udało się w poniedziałek 18 lipca wybrać nowego starosty powiatu myszkowskiego. Co prawda odwołano Leona Okraskę, razem z nim cały zarząd, jednak na wybór nowych władz radnym nie starczyło już „armat”. W bezpośrednim starciu dwóch kandydatów do fotela gospodarza powiatu żaden nie uzyskał wymaganej większości głosów. Sesję zatem przerwano. Władzę w powiecie sprawują odwołani członkowie zarządu, bo prawo pozwala im na to jeszcze przez trzy miesiące.
Początek sesji to ponowne podejście do pozbawienia Leona Okraski mandatu radnego. Okazało się jednak, że w dalszym ciągu są wątpliwości czy został on skutecznie powiadomiony o sesji, na której miałby prawo wypowiedzieć się przed wygaszeniem mu mandatu. Okazało się, że kiedy Okraska, który pojawił się w starostwie 12 lipca, nie przyjął wręczanych mu zawiadomień o sesji, wysłano mu je listem poleconym. Niestety, bez potwierdzenia odbioru. Radni nie zdecydowali się zatem podejmować uchwały o wygaśnięciu mandatu Okraski, by nie narażać się na jej uchylenie przez organ nadzoru. Scenariusz dalszych poczynań w tej sprawie wydaje się oczywisty. Do Okraski wysłany zostanie kolejny list, ale już z „żółtą zwrotką”, i już nie będzie mógł on udawać, że o niczym nie wie. Bez głosu sprzeciwu radni odwołali go jednak z funkcji starosty, a chwilę później zbudowany wokół niego Zarząd Powiatu.
KANDYDATÓW DWÓCH
Na starcie wyścigu do fotela starosty stanęło ostatecznie dwóch kandydatów: Wojciech Picheta z klubu „Przyszłość” i Janusz Jakubiec z Platformy Obywatelskiej. To oznacza chyba oficjalny rozpad koalicji rządzącej powiatem od 5 lat. Z kandydowania zrezygnował Dariusz Lasecki, który z pokorą przyjął decyzję swej partii. Na spotkaniu działaczy PO, w czwartek 14 maja, podczas którego obecni byli m.in. radni gminni i powiatowi, jednego kandydata na starostę wyłoniło głosowanie. A właściwie dwa, bo w pierwszym był remis 7:7, przy jednym głosie wstrzymującym. W dogrywce o jeden głos lepszy był Jakubiec i to on był w poniedziałek rywalem Pichety.
NAJWAŻNIEJSZE, ŻE NIEKARANI
Podczas prezentacji kandydatów wśród ich najważniejszych zalet wymieniano, że nie byli karani i nie toczą się wobec nich żadne postępowania sądowe. To ważne, jeśli spojrzymy na to, jak w przeszłości kończyli choćby starostowie Wróbel i Okraska.
Wojciech Picheta nie urywał, że niezależnie od tego kto wygra, przed całą radą i nowym zarządem trudny okres. Wśród najważniejszych kierunków swych działań, jeśli zostałby starostą stawiał przede wszystkim walkę z bezrobociem. – W ubiegłym roku ze stażów finansowanych przez PUP skorzystało ok. 900 osób, ale nie zmniejszyło to bezrobocia – mówił Wojciech Picheta. Jego zdaniem nowe miejsca pracy można tworzyć zachęcając osoby pozostające bez pracy do podejmowania działalności gospodarczej, promując turystykę, wpływając na kierunki kształcenia w szkołach pozostających „pod opieką” powiatu, i pozyskując na to wszystko środki unijne.
Trudniej to zrobić, gdy kasa powiatu świeci pustkami. – W ostatnich latach zadłużenie powiatu wzrosło z 3 do 16,5 miliona złotych. To nie jest chyba gospodarskie podejście. Dlatego jako przyszły starosta nie chcę dopuścić do dalszego zadłużania powiatu. Rozbudowujemy dziś szpital, możemy się też poszczycić, że nie jest zadłużony. Wszyscy wokół pytają, jak to robimy. Dług jest ukryty w budżecie powiatu, który w znacznym stopniu finansuje inwestycję, także środkami z kredytów. Jako starosta będę działał w określonych dla tego stanowiska ramach, bo starosta ma przede wszystkim realizować uchwały rady i zarządu – mówił z kolei Janusz Jakubiec.
SŁUŻBA ZDROWIA BĘDZIE PUBLICZNA
Taką deklarację złożyli obydwaj kandydaci, odpowiadając na pytania radnych, jaka przyszłość może czekać Szpital Powiatowy po zakończeniu rozbudowy. Było to w zasadzie jedyne „wspólne” pytanie do kandydatów. Pozostałe skierowane były konkretnie, osobowo. -Na pierwszej sesji mówił pan, że zamierza kontynuować rozbudowę szpitala jako jego dyrektor. Kto będzie ją nadzorował jeśli pan wygra? – pytał Pichetę Mariusz Morawiec, dokładając jeszcze pytanie o przyznaną ostatnio wysoką nagrodę. – Tak mówiłem, ale na dzień dzisiejszy większość prac jest ukończona. Pozostaje w szpitalu dyrektor Jan Dyrka, inni moi współpracownicy. Nie sądzę, by nagle doszło do zmiany kierunku działań. Ja zresztą tylko zastępuję dyrektora Kleszczewskiego i myślę, że o ewentualnym moim następcy on też powinien decydować. Jeśli chodzi o nowy pawilon – sprawy są rozstrzygnięte, umowy podpisane, czekamy na realizację. Jako ewentualny starosta będę chciał pomóc szpitalowi w uzyskaniu jak najlepszego kontraktu z NFZ – odpowiadał Picheta. Według niego przyznana nagroda to forma rekompensaty za brak podwyżek. – To była trzecia nagroda jaką otrzymałem, choć teraz faktycznie w maksymalnej wysokości. Ale tak były konstruowane moje umowy o pracę, że nie zwiększała się moja pensja. Mówiono: jak pan się wykaże będą nagrody. Moje wynagrodzenie nie jest obecnie największe w tym zakładzie - odpowiadał Picheta, wymieniając kwotę 7500 tys. złotych brutto. – Gdzie indziej, w szpitalu gdzie jest olbrzymie zadłużenie, zastępca dyrektora zarabia 9 tysięcy złotych – wyjaśniał. Odpowiedź Pichety nie zadowoliła Dariusza Laseckiego. – Ludzie do dziś pytają dlaczego mogąc w grudniu 2010 być radnym i ubiegać się o funkcję starosty zrezygnował pan z mandatu? Zastanawiają się dlaczego pan wtedy nie chciał. Jak pan się z tym czuje? – dopytywał radny. - Chyba dobrze. Uważam, że jako osoba, która w wyborach zdobyła drugi wynik mam moralne prawo ubiegać się o to stanowisko – usłyszał od Pichety Lasecki.
„NIE BĘDZIE KONKURENCJI”
- Wiemy, że na ul. Pułaskiego powstaje – jak to określają mieszkańcy – szpital, który należeć będzie do osób związanych z pana rodziną. Czy jako ewentualny „nadzorca powiatowej służby zdrowia” nie widzi pan w tym konfliktu interesu? Czy to nie będzie konkurencja dla Szpitala Powiatowego? – pytała z kolei kandydata Jakubca radna Dorota Kaim – Hagar. – Jako ewentualny starosta przede wszystkim zrezygnuję z przewodniczenia Radzie Społecznej przy SP ZOZ, jak to było w przypadku byłego już starosty. Na Pułaskiego powstanie szpital mieszczący oddział neurologii i rehabilitacji neurologicznej, a w drugim etapie chcielibyśmy uruchomić w nim oddział onkologiczny. Szpital będzie miał 4 piętra, po 35 łóżek na każdym. To będzie poszerzenie oferty dotyczącej służby zdrowia w powiecie, a nie konkurencja. Utworzonych zostanie tam też 30 nowych stanowisk pracy, co powinno wpłynąć w pewnym stopniu na redukcję bezrobocia – odpierał zarzuty Janusz Jakubiec.
„WSZYSCY WYCHODZIMY POOBIJANI”
W czasie dyskusji nie mogło zabraknąć pytań o kondycję koalicji, z której wyszło dwóch kandydatów do objęcia fotela starosty. Sytuacji takiej dziwili się nie tylko sami koalicjanci, ale też i radni PiS-u i Lewicy. O ile członkowie tego pierwszego klubu oświadczyli, że nie będzie u nich „dyscypliny” i każdy odda głos zgodnie z własnym sumieniem, o tyle radni Lewicy, którzy długo zastanawiali się co zrobić postanowili w końcu nie popierać żadnego z kandydatów i wstrzymać się od głosu. – Tak naprawdę z tej sesji wszyscy wyjdziemy „poobijani”. Bo czy mimo wszystko będzie można mówić jeszcze o koalicji? Co to za koalicja, która nie potrafi się dogadać i bije się po podbrzuszach? – zastanawiał się przed głosowaniem proszący o zachowanie anonimowości radny.
PRZYSZŁOŚĆ kontra PO
W głosowaniu Picheta uzyskał 9 głosów, Jakubiec 5, 4 radnych wstrzymało się od głosu. Regulamin wyborów starosty przegłosowany przez radnych takiej sytuacji, że żaden z kandydatów nie uzyskuje większości głosów, nie przewidywał, więc obrady przerwano. „Przyszłość” sądziła, że wystarczą ich głosy (4), głosy 3 radnych PSL, może liczyli na pełne poparcie PiS –u (także 3 radnych). Wtedy dałoby to 10 wymaganych głosów. Ktoś z tego składu mógł jednak podczas głosowania „wypaść”. Nikt nie zadbał o głosy Lewicy. Wręcz przeciwnie. Z docierających do nas głosów wynika, że wśród radnych PO jest wyraźne veto w sprawie koalicji z Lewica. Jak zatem PO chciała wygrać? Teraz trwać będą prawdopodobnie zabiegi, by mandat po Okrasce przejęła jeszcze przed wyborem starosty Zofia Jastrzębska. To dałoby Platformie 5 głosów plus jeden „tajemniczy” z poniedziałkowej sesji. O kształcie koalicji zdecydują głosy PSL i PiS-u, albo Lewicy. Jedno jest pewne: twającym w koalicji od wielu lat Platformie Obywatelskiej i Przyszłości coraz rzadziej jest po drodze.
Robert Bączyński
foto: Justyna Kot
ZAMIAST KOMENTARZA:
Kolejną próbę wygaszenia mandatu Leonowi Okrasce radni podjęli w czwartek 21 lipca na sesji nadzwyczajnej zwołanej na godzinę 13.00, już po zamknięciu tego wydania Gazety Myszkowskiej. Wg. niepotwierdzonych plotek, mogło dojść do zerwania obrad, przez nieobecność wielu radnych. Taką taktykę może potwierdzać wydarzenie ze środy: 20. lipca wszyscy radni Przyszłości, PiS-u i Lewicy złożyli wniosek o zwołanie kolejnej sesji nadzwyczajnej. Można więc wyciągnąć logiczny wniosek, że powstała dość egzotyczna koalicja łącząca PiS i Lewicę (wg. prezesa PiS współpraca z postkomunistami jest niemożliwa). Ciekawie wygląda też gdy spojrzeć na to, że PiS popiera W. Pichetę na starostę. Tu wyjątkowo zgodnie– po wybuchu w 2006 roku afery z poseł Sawicką- o wtedy pośle Pichecie wypowiadali się prezes PiS J. Jaczyński i premier Donald Tusk, który Pichetę kazał z PO wyrzucić.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze