(Myszków) W środę 20.07 radni SLD, Przyszłości i PiS-u złożyli wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu Myszkowskiego, żądając w programie głosowania nad wyborem Zarządu Powiatu. Czyli Wojciech Picheta na starostę. Udział SLD oznacza, że mamy w powiecie ciekawy przypadek współpracy radnych PiS-u z Lewicą! Jak to mówią „koń się śmieje”: jeszcze kilka lat temu radna Wiśniewska, później poseł PiS przez dwie kadencje zwalczała postkomunistów, co doprowadziło do ich odsunięcia od władzy w powiecie. Teraz PiS ma poprzeć na starostę byłego posła PO Wojciecha Pichetę. To o nim w 2006 roku premier Donald Tusk mówił, że „dla takich ludzi jak on nie ma miejsca w PO i w polityce”, po czym wyrzucił Pichetę z partii. Gromy na posła z Myszkowa rzucał prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas wieców wyborczych, choćby w Lublińcu. Okazuje się, że teraz dla PiS-u i Picheta dobry i Lewica cacy. Z ciekawości wysłaliśmy pytania do Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, czy do przełknięcia będzie koalizja z SLD i Pichetą, ale na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Bardzo realny jest więc scenariusz, że Platforma Obywatelska współrządząca od 5 lat Powiatem Myszkowskim zostanie w opozycji. Dla nas najciekawsze w tej rozgrywce nawet nie jest to jak rodzi się egzotyczna koalicja lewicy i PiS-u, lecz wyjaśnienie – zanim Picheta starostą zostanie (jeśli zostanie) czy kształtowany przez niego samego obraz, jak skutecznie zarządza szpitalem i go rozbudowuje jest prawdziwy. A wątpliwości coraz więcej.
Był dokładnie 21 lipca 2010, czyli równo rok temu, gdy dyrektor Wojciech Picheta spotkał się ze mną przekazując rewelacje o tym, że wykonująca I etap rozbudowy szpitala firma Polrem zawyżyła obmiary robót (ile faktycznie czego zrobiła) przy budowie szpitala, dokładnie stropów, na ok. 200.000 zł. Zabawne, ale inicjatywa wyszła od Polremu, gdy Błażej Pluta próbował zainteresować naszą redakcję rzekomo nieczystą grą Pichety w celu wyeliminowania Polremu z II etapu rozbudowy. Rzeczywiście, specyfikacja II etapu budowy została tak skonstruowana, że Polrem, nie mając wystarczającego doświadczenia w budowie obiektów służby zdrowia nie mógł wystartować w przetargu. Przypomnijmy: I etap jakieś 4 mln zł, II etap, milionów osiem.
Druga rewelacja Pichety jeszcze ciekawsza: dyrektor szpitala pokazał zdjęcia ze swojej komórki, a na nich jak byk widać, że ściana fundamentowa szpitala, wykonana z bloczków betonowych, rozmija się z fundamentową ławą i na kilka centymetrów wisi w powietrzu. A dalej ściany nie widać, gdyż fundament ekspresowo obsypywany był piaskiem. Czy nie doszło do błędu budowlanego? Problem w tym, że jedyny materialny dowód, jak wyglądał fundament przed zasypaniem był w komórce Pichety, a ten od roku unika przekazania ich redakcji. Gdy przypomnieliśmy problem kilka miesięcy temu, prosił, żeby nie ruszać tematu przez kilka miesięcy, bo „nie chce mieć prokuratora w szpitalu, zanim budowa się skończy”. Czyli udawajmy, że wszystko jest w porządku, aż do przecięcia wstęgi. Tylko w międzyczasie skazano Okraskę, Picheta pojawił się jako najpoważniejszy kandydat na jego następcę i wypadałoby wreszcie wyjaśnić, czy rzeczywiście budowa szpitala odbywa się tak sielankowo.
Na pytania redakcji – już drogą oficjalną wysłane do dyrektora szpitala 13 lipca otrzymaliśmy lakoniczną, wymijającą odpowiedź: dyrektor Picheta potwierdził, że doszło do zawyżenia przez Polrem o 171 tysięcy obmiaru robót betonu użytego do wykonania stropów i nazywa to „oczywistą pomyłką”, która została skorygowana. Wierzymy na słowo, że Polrem rzeczywiście się pomylił, a nie próbował orżnąć szpital. Bo przecież szanowana firma z pewnością brzydzi się znaną metodą budowlańców: najpierw wygrywamy przetarg dając najniższą cenę, a później zawyżamy obmiary robót, tworząc faktyczny zysk. Prezes Polremu Andrzej Pluta, gdy poprosiliśmy o spotkanie, aby firma mogła zająć stanowisko w tej sprawie, uchylił się od spotkania, a później już nie odbierał naszych telefonów.
Czy przy budowie fundamentów szpitala doszło do błędu budowlanego? Dyrektor Picheta twierdzi dzisiaj, że nie pamięta problemu, a telefon, w którym były zdjęcia zepsuł mu się, jak kiedyś laptop ministra Ziobro. W odpowiedzi do redakcji dyrektor pisze: „budynek szpitala nie posiada ścian fundamentowych, ponieważ został zaprojektowany jako szkieletowy. Budynek jest pod względem konstrukcyjno-użytkowym obiektem bezpiecznym i został wykonany zgodnie ze sztuką budowlaną. Na etapie wznoszenia konstrukcji obiektu wszystkie problemy techniczne zostały rozwiązane.”
Ciekawe, dlaczego dyr. Picheta uważa, że nowa część szpitala „nie posiada ścian fundamentowych”? Zobaczmy: pozycja 29 z dokumentacji budowy, dział „przedmiar robót - szpital- stan surowy”: fundamenty z bloczków betonowych. Ilość: 28 metrów sześciennych.
Szpital ma być ukończony na koniec sierpnia, ale ciągle nie ma w nim windy. Jak donosi nasz informator, który powołuje się na swoje rozmowy z jednym z inspektorów nadzoru budowy, pojawił się problem (prawdopodobnie wynikły z projektu), niemożności wmontowania windy w wybudowanym szybie. Czy to prawda? -pytamy dyrektora Pichetę.
Odpowiedź Pichety: „Nastąpiła zmiana koncepcji dotyczącej zamiany windy elektrycznej na hydrauliczną, co spowodowało konieczność zaprojektowania nowego sposobu mocowania elementów prowadnic windy. Zmiany nie spowodują wzrostu kosztów inwestycji.”
Podobnie tłumaczy to inspektor nadzoru Grzegorz Sikora: -Zmiana typu windy, z zaprojektowanej elektrycznej na hydrauliczną (tłok podnosi windę od spodu), będzie rozwiązaniem oszczędniejszym, pod względem zużycia prądu. W dłuższym okresie czasu szpital zaoszczędzi na kosztach utrzymania dźwigu.
Znowu sięgamy do dokumentacji budowy szpitala, pkt 4.14 DZWIG: w projektowanym obiekcie przewidziano dwa dzwigi szpitalne. Napęd: HYDRAULICZNY- boczny.
Hydrauliczny, nie elektryczny, jak próbuje nam wmówić dyrektor Picheta i inspektor nadzoru! Może więc rację ma nasz informator, że z szybem windy jest coś nie tak?
-Sprawdziliśmy bilingi, kto donosi do Gazety Myszkowskiej i ten pan wkrótce wyleci z pracy - mówi dyrektor W. Picheta.
-Za przekazywanie gazecie informacji o nieprawidłowościach w szpitalu? – pytamy.
-Nie, za niekompetencję - mówi dyrektor Piecheta.
Kto będzie starostą Powiatu Myszkowskiego? Wojciech Picheta czy Janusz Jakubiec? Przewodniczący Rady Powiatowej Platformy Obywatelskiej Mariusz Kleszczewski wypowiada się w swoim, dyplomatycznym stylu: -Na ostatniej sesji powiatu koalicja nie wybrała starosty, więc najprawdopodobniej można oczekiwać zmiany koalicji, która rządziła powiatem do tej pory (PO- Przyszłość-PSL-PiS- przyp. red.) Albo ktoś ustąpi, albo będzie przemodelowanie koalicji. Platforma Obywatelska stawia na Janusza Jakubca, który został wybrany w głosowaniu jako oficjalny kandydat PO na starostę. Jestem przekonany, że następna sesja, która odbędzie się w ciągu tygodnia zakończy się wyborem starosty.
Patrząc na ostatnie głosowanie w Radzie Powiatu i utworzenie koalicji PiS- Lewica- Przyszłość wydaje się, że większe szanse ciągle ma Picheta. Chyba, że radni powiatowi wreszcie zainteresują się, czy faktycznie budowa szpitala przebiega tak wzorcowo, jak próbuje nam wmówić dyrektor, który niedawno za pieniądze z nagrody, w tajemnicy przed radnymi przepchniętej przez starostę Okraskę tuż przed skazaniem, bawił się na Wyspach Kanaryjskich razem z inspektorem nadzoru budowy szpitala Sławomirem Łapetą. Ten z kolei, choć odpowiada za kontrolę części instalacyjnej rozbudowy szpitala, wykonywał jednocześnie projekt termomodernizacji starej części szpitala. Picheta nie widzi w tym konfliktu interesów. Z pozycji jachtu na Kanarach rzeczywiście trudno to zauważyć.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze